Weekend aktywnie… w kuchni 🙂 Zamarzyły mi się gołąbki, a to od cholery roboty, więc musi być natchnienie. Oczywiście z włoskiej kapusty, bo ze zwykłej nie umiem, bez podarcia, oddzielić liści. Wyszło 21 sztuk. Po polaniu pomidorowo-grzybowym sosem, na godzinkę do piekarnika.
Zamrożę i będzie na zaś. Czytaj, na święta;) których przecież nie obchodzę ;)
Pora opróżniać zamrażarkę przed świętami, więc na pierwszy ogień poszły maliny, a z nich soczek i dżem. Nie ma to jak budyń z malinowym sokiem :)
W sobotę nie było jak zazwyczaj pizzy, lasanii, czy frytek, za to zjadłam dietetyczny obiadek. Śledzie w śmietanie/jogurcie z ziemniaczkami.
Skoro dietetyczny obiad, to zrobiło się miejsce na mały grzeszek, czyli biszkoptowe chmurki z powidłami :)
Eksperyment kulinarny w niedzielę, czyli rolada z fit biszkoptu. 3 jajka, łyżka jogurtu i 20g skrobi. Kalorii mini mini:)
Zrobiłam z powidłami, ale docelowo będzie z masą makową i może polewą?. Znaczy docelowo na święta.
Miałam robić pieczoną łopatkę z pieczarkami z przepisu Strzelczyka, ale zapomniałam kupić pieczarki i było klasycznie gulaszowo, aczkolwiek pieczone. Smakuje lepiej niż z patelni i nie trzeba pilnować :)
Lubię się udzielać w kuchni. Marudzę, ale lubię 😁 i już się nie mogę doczekać przedświątecznej krzątaniny w moim królestwie. Biznes plan zrobiony.
A co tylko dla siebie? Spa buźki :) mini zabieg, czyli kolejno: peeling kawitacyjny, peeling kwasowy z BL, dermaroler na żelowym, koreańskim serum i retinol 1%. Wypas :) Buźka rano jak pupcia niemowlęcia 😍
Waga stabilna, czyli nadal lekko powyżej 70kg, wrr. Kupne słodycze, póki co, nie kuszą. Jestem grzeczna, a waga niewdzięcznica nie spada…