Myślałam, żeby coś zmienić w diecie, żeby przyspieszyć chudnięcie, ale nie mam dość samozaparcia. Poczytałam o Fast 800 i jednak się nie zdecyduję. Mogłabym ewentualnie być na 5:2, ale też jakoś nie umiem się spiąć. Kolejne ograniczenia jedzeniowe wywołują bunt i nie potrafię tego przeskoczyć. IF, czarna kawa z rana, nie, nie dam rady i nie chcę się męczyć pokonując własne przyzwyczajenia i rezygnując z tego co lubię. Tak, wiem że odchudzanie nie jest lekkie, łatwe i przyjemne, ale wolę iść swoją drogą, może wolniej, ale narzucanie tego co ktoś wymyślił, to nie dla mnie. Nie w tym momencie.
Dziś w menu:
Trzy kawy z mlekiem, banan w ramach śniadania. Na obiad o 14.30- 150g schabu w zupie ogórkowej z ziemniaczkami. Kolacja, jak zwykle, po osiemnastej będzie- jogurt nat z bananem, gruszką, borówkami i pyłkiem pszczelim.
Waga codziennie lekko w dół, ale do 70,3, które już było, nadal daleko. Dziś szklana małpa pokazała 71,5kg.
Jest nowa motywacja, bo doszły do mnie ocieplane, super legginsy, ale są masakrycznie obcisłe, choć na tyłek wciągnęłam. Trzeba schudnąć...