Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nigdy nie byłam szczupła, ale w obecnej chwili nie potrafię siebie zaakceptować, chciałabym zrzucić kilka, a najlepiej kilkanaście kilogramów dla lepszego samopoczucia.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5173
Komentarzy: 70
Założony: 7 listopada 2015
Ostatni wpis: 26 lutego 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
godzinazero

kobieta, 37 lat, Łódź

165 cm, 75.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 lutego 2016 , Komentarze (5)

-4 kg w dwa miesiące?? No cóż trochę słabo, ale przyznaje, że pierwszy miesiąc za bardzo się nie starałam... Do maja zostały dwa miesiące, a cel jeszcze -10kg, czy się uda? Będzie ciężko, ale jest to do zrobienia. Pocieszam się, że jednak spadek jest, a przecież mogłam dalej jeść "frytki" i sobie tyć, albo stać w miejscu, nie żałuje tych dwóch miesięcy!

Jedno jest pewne, trzeba się spiąć, postarać się bardziej. Nie mogę powiedzieć, że do tej pory sztywno trzymałam się diety, wylewałam siódme poty i w ogóle zapomniałam co to chipsy i tort, a waga mnie olewa. Nie było tak, zatem nie mam prawa do narzekania. 

Jak dłużej o tym myślę, to właściwie nawet jestem zadowolona :) 

24 lutego 2016 , Komentarze (8)

Czytałam, szperałam, analizowałam i wymyśliłam. Postanowiłam oprzeć swoją dietę na produktach o niskim indeksie glikemicznym. Lubię sama wymyślać co mam zjeść, więc odnalazłam listę produktów o niskim IG i z nich będę kombinować. Spróbuję przez jakiś czas zobaczymy co z tego wyjdzie. Cieszę się, że coś wymyśliłam, bo kiedy brakuje mi pomysłu to potrafię się poddać....

W piątek ważenie, ciekawe co to będzie... pociesza mnie fakt, że wczoraj przyjaciółka powiedziała mi, że znów schudłam (a widziałyśmy się 2 tygodnie temu). Fajnie, że widać, ale dziwi mnie to, że waga nie pokazuję jakiegoś spektakularnego spadku. 

Tak się zastanawiam, czy upragniona waga sprawi, że będę w pełni szczęśliwa? Mam takie wrażenie, że właśnie tego mi brakuje, ale czy to nie jest zbyt przyziemne marzenie...

22 lutego 2016 , Komentarze (4)

Sprawy wyglądają następująco: przedwczoraj ważyłam 86, dziś 86,5... Ogólnie niżej niż na pasku, ale waga się waha. Planowałam sobie, że fajnie by było do końca miesiąca mieć 85, ale już raczej nic z tego nie będzie. Oczywiście mogłabym odżywiać się wodą i powietrzem, ale przecież nie na tym to polega. 

Trochę się zagubiłam, można powiedzieć, że waga stoi i ja mentalnie też. Zabrakło mi pomysłów co dalej. Z dietą jak ze związkiem na początku zauroczenie, fascynacja, euforia, a później emocje opadają i albo płynie się na fali, albo się z niej spada. Ja zatrzymałam się przed falą i nie wiem jak na nią wejść by mnie nie zalała :) 

Jedno jest pewne, nie chcę się poddawać, może poczytam trochę pamiętników, diet, przepisów, może mnie natchnie, oby!

16 lutego 2016 , Komentarze (6)

Dawno mnie tu nie było, oj dawno... Niestety choroby trzymają się mojej rodziny od początku roku i wciąż powracając zaburzają mój rytm życia. Dobra wiadomość jest taka, że waga zaczęła spadać :) przyczyną na pewno jest fakt, że mąż musiał przejść na ścisłą dietę co wpłynęło na mnie zbawiennie, zero smażenia, zero podjadania, zero napojów słodzonych! Chyba mi się żołądek obkurczył bo jak zdarzyło mi się zjeść więcej (bo u mamy :) ) to czułam się fatalnie. Ciekawostką jest to, że nie ćwiczyłam ostatnio w ogóle, a mimo to cm ubyło. Kroczki są małe, ale są i to napawa mnie optymizmem. 

Zbadałam poziom tsh, jest na górnej granicy, ale lekarka zaleciła nie panikować, staram się stosować....

Ostatnie wydarzenia doprowadziły mnie do jednego wniosku: 

Nic tak nie motywuje do działania jak utarcie nosa "życzliwej" koleżance... 

Zatem do dzieła!

29 stycznia 2016 , Komentarze (6)

Nie lubię narzekać, zawsze swoje problemy i pragnienia tłumie w sobie, ale każdy kiedyś ma chwile słabości... Nikomu nie polecam czytania tego co napisze, bo na pewno to będzie tzw. "dno i wodorosty".

Zważyłam się i nic, waga jaka była taka jest :( załamałam się, tak się starałam, dieta, ćwiczenia i nic nie drgnęło, jestem zła! Nie spodziewałam się nie wiadomo ile, nawet kg w dół sprawił by odrobinę satysfakcji, poczucie, że robię dobrze, że tak trzymać, a będzie lepiej...ale nic z tego.

Zaczynam się bać, mam podejrzenie, że choruję na zapalenie tarczycy, znajduje u siebie objawy (między innymi brak spadku wagi). To choroba dziedziczna, a moja mama ją ma. W ciąży miałam robione badania i było ok, ale po takiej burzy hormonalnej wszystko mogło się zdarzyć. Powinnam iść się przebadać, ale to trzeba zorganizować, opieka dla dziecka itd., badania krwi robi się rano. To powoduje, że nie mogę się zebrać - wiem głupota! W ogóle czuje się zdołowana i trochę jak duch, jakby nikt nie zwracał na mnie uwagi. Jest ugotowane, posprzątane, dziecko szczęśliwe to kto by pomyślał, że ja mogę się czymś martwić, przecież mam cudowne życie... no mam, ale...

27 stycznia 2016 , Komentarze (4)

Jak to było... 

W piątek rano nie miałam internetu i jakie było moje przerażenie, bo jak ja będę ćwiczyła?? Co za chore czasy, niby ćwiczenia znam już prawie na pamięć, ale kto by to liczył, czasu pilnował... bez sieci jak bez ręki, na szczęście włączyli!

Weekend spędziłam odwiedzając dziadków, także postępy diety i ćwiczeń wolę przemilczeć.

W poniedziałek popełniłam ogromny błąd, nie zamierzony, ale jednak, ćwiczyłam bez śniadania i już wiem, że nigdy więcej!!! Kompletny brak sił, brak koncentracji i tragedia gotowa, wczoraj było już lepiej. Postanowiłam, że w piątek się zważę (nie robiłam tego od zeszłego piątku) zobaczymy co będzie...

Tak się zastanawiam jak to jest z tym jedzeniem, np. w wędlinami, bo ostatnio zaczęłam sama piec mięsa co jakiś czas, czy to dietetyczne ?? taka łopatka np. tłuszczu tam nie widać to chyba chude mięso, albo czy jak piekę udka w piekarniku to czy są "light", choć wiem, że jednak lepiej gotowane no, ale ten smak... Fajnie by było "zjeść ciastko i mieć ciastko" :) 

21 stycznia 2016 , Komentarze (2)

Tajemnica czwartego dnia. Zrobiłam dziś cały trening i jestem z siebie zadowolona! Od poniedziałku robię 30 dniowy trening z mel b i dziś nastąpił przełom, zrobiłam wszystko, dorzuciłam jeszcze przysiady i żyje :) Pamiętam, że jak próbowałam z bieganiem, za czwartym wyjściem zauważyłam, że jestem już w miejscu gdzie zwykle już się wlekę, a nadal biegnę i jeszcze mam moc, z przysiadami było podobnie, po kryzysie dnia trzeciego robię setkę bez problemu. Jakaś magia chyba, nie wiem, ale podoba mi się :)

Dziś również czwarty dzień kiedy pilnuję picia wody, butelka 1,5 l dziennie to i tak już dla mnie wyczyn, oby to weszło w nawyk. Jeszcze zużyje te wszystkie kremy i jakoś to będzie...

Na wagę na razie nie wchodzę bo co wejdę to inny wynik, raz w górę, raz w dół, postanowiłam poczekać tydzień, chyba wytrzymam.

18 stycznia 2016 , Komentarze (6)

Robię wyzwanie po 100 przysiadów przez 30 dni i tak wczoraj przypadkiem opuściłam grupę i moje dotychczasowe "zaznaczenia" przepadły, no cóż dziś 12 dzień przysiady robię dalej, ale mała irytacja pozostała. Machnęłam dziś również ok 40 minut z mel b, liczę na to, że moja kondycja się poprawi i będę mogła dać sobie większy wycisk. Dietowo w miarę się trzymam, myślę.." skoro tak się zmęczyłam ćwiczeniami to nie zmarnuje tego kawałkiem ciasta". Waga na razie stanęła.

Chciałabym jakoś zmniejszyć brzuch, po ciąży pozostała taka wisząca skóra w dotyku przypominająca watę, nie wiem może jakieś kosmetyki by zastosować, ćwiczenia oczywiście swoją drogą. W ogóle jeśli chodzi o kosmetyki to słabo u mnie ze stosowaniem. Kremy stoją już nie wiem ile czasu i tylko się kurzą, może raz na tydzień mi się o nich przypomni albo i nie. Brak mi systematyczności we wszystkim, taka moja zguba.

Jedynie w pracy potrafiłam się zmobilizować, ale tak chyba działa tylko świadomość bycia pod nadzorem :)

13 stycznia 2016 , Komentarze (4)

Tak kombinowałam, że jakoś to wyszło, zanotowałam minimalny spadek wagi -0,8 w 6 dni. To nie wiele, ale ważne, że nie rosnę i nie stoję w miejscu. Myślę, że to głównie za sprawą ograniczenia jedzenia, brak słodyczy, brak przekąsek. Jem 3 posiłki dziennie między godziną 9 a 17, nie do końca dobrze, ale jeszcze to uporządkuję. Ćwiczę na razie mało, ale to nie koniec. W niedziele był pyszny i chyba zdrowy obiad, pierś z kurczaka pieczona pod warzywami do tego sos ziołowy na jogurcie, bardzo smakowało :) Powinnam jeszcze bardziej zaprzyjaźnić się z wodą, popracuję nad tym...

10 stycznia 2016 , Komentarze (17)

Niestety przycisku nie ma, chociaż znalazła się moc dzięki komentarzom :) Jakie to cudowne uczucie wiedzieć, że ktoś trzyma kciuki, szczerze życzy powodzenia i dobrze radzi. Jak ja się cieszę, że coś tu napisałam! 

Dzień zaczynam od kawy z mlekiem i cukrem i wiem, że to źle... ale za to odpuściłam czekoladkę :) Podjęłam wyzwanie straty 5 kilo do 14 lutego i robienia po 100 przysiadów przez 30 dni. Wczoraj był trzeci dzień - dzień kryzysowy. Z racji powstałych zakwasów po zrobieniu serii myślałam, że uda mi wystrzelą, nie mogłam spać pół nocy, a może całą noc... Powinnam więcej ćwiczyć bo same przysiady nie wiele pomogą. Problem w tym, że jak mój mąż jest w domu to nie potrafię się zebrać. Trudno wylewać siódme poty, gdy ktoś obok leży na kanapie. Poza tym po prostu się wstydzę, tak wiem głupie to, przecież to mój mąż, widział mnie w różnych sytuacjach. Psychika kobieca bywa zawiła...