Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

O sobie nie napiszę nic, bo co mogłabym napisać?

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 32350
Komentarzy: 378
Założony: 5 października 2012
Ostatni wpis: 27 lutego 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
coconut1987

kobieta, 37 lat,

174 cm, 107.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 lutego 2016 , Komentarze (6)

Witam

Nie było mnie przez prawie trzy tygodnie ale byłam bardzo zajęta, przygotowywałam się do rekrutacji, czas wyjęty z życiorysu ale było warto - DOSTAŁAM PRACĘ!!!!!

Tak udało się i cieszę się bardzo, chociaż ciągle jestem w stresie bo wiecie, zawsze jak wydarzy się coś dobrego to dzieje się za chwilę coś złego no ale nie ma sensu się nad tym dłużej zastanawiać.

Jeżeli chodzi o odchudzanie, no cóż myślałam, że radzę sobie z zajadaniem stresu okazało się, że jednak nie. Fakty są takie, że się nie poddaję. Zakupiłam wagę kuchenną i będę ważyć wszystko co jem, bo niestety jem za dużo, wydaje mi się, że mam mało na talerzu ale potem okazuje się, że jest za dużo. Więc postanowiłam podejść do tego racjonalnie, ważyć, mierzyć i się pilnować. Ze słodyczami też poległam chociaż wyciągnęłam pewna lekcję a mianowicie, że da się żyć bez słodyczy już samo ograniczenie dużo daj, bo człowiek nie ma na nie takiej ochoty, już tak nie ciągnie a wystarczy odstawić przynajmniej na 10 dni słodycze całkowicie i powiem wam, że po takich 10 dniach cola okazuje się za słodka do tego stopnia, że mdli człowieka po jednej szklance. 

Mam w planach siłownię ale nie wiem kiedy mi się uda, bo mam siłownię pod nosem ale karnet jest bardzo drogi ok 200 zł ale może jak dobrze pójdzie załatwię sobie kartę multisportu za 110 zł i to już robi różnicę, no ale nie wiem jeszcze jak to wyjdzie.

Z innych rzeczy nic mi nie przychodzi do głowy z wyjątkiem tego, że byłam dziś w pepco i kupiłam sobie majtki w rozmiarze xl, przyszłam do domu odcięłam metkę i okazały się za małe bo jak majtki w rozmiarze xl mogą pasować na d..pe w rozmiarze 5xl. To się nazywa zaćmienie umysłu, chyba nie widzę siebie taką jaką jestem naprawdę patrzę w lustro i widzę coś innego niż jest w rzeczywistości.

To było by na tyle bezsensownych wynurzeń.

Miłego dnia


8 lutego 2016 , Komentarze (22)

Hej kolejny tydzień zaczęłam z pozytywnym nastawieniem, zważyłam się wczoraj i zmierzyłam i co? i się przeraziłam, jest masakrycznie, brak spadku. Oczywiście jest to tylko i wyłącznie moja wina. Prawda jest taka, że cały czas mam problem z dietą a właściwie z moją głową, nie umiem sobie poradzić z chęcią na jedzenie i uczuciem głodu.

Zazwyczaj planuje co zjem danego dnia ale jak robię wieczorem podsumowanie to i tak zawsze się okazuje, że zjadłam za dużo, nie umiem się najeść małą porcją, ciągle mogłabym coś podjadać, nawet jak nie jestem głodna. Nie wiem czy nie wynika to z ciągłego stresu w jakim się znajduję. Cały czas są jakieś problemy, ciągle coś przeżywam i się denerwuje, wiecznie coś mi jeździ pod kopuła tak że nie mogę spać.

Zaczęłam się zastanawiać czy ja w ogóle jestem normalna, wiem jak należy się odżywiać, umiem liczyć kalorie a ciągle robię wszystko źle, mam wrażenie, że mam w środku drugiego człowieka, który jest ciągle głodny, wieczna wewnętrzna kłótnia samej z sobą, to jakaś ciężka porażka.

Oglądałam wczoraj film dokumentalny o kobiecie z Wielkiej Brytanii, która przy wzroście 160 cm ważyłam 240 kg, gdy mówiła o jedzeniu o tym jak zajada swoje problemy i o tym jak jest jej ciężko miałam wrażenie, że jestem do niej podobna, jem, żeby zapomnieć o problemach o zmartwieniach. To jest okropne jak można zajadać stres i w ten sposób uzależnić się od jedzenia, tak od jedzenia można się uzależnić co jest dosyć dziwne do zrozumienia dla normalnych ludzi. Alkoholik może iść na odwyk a grubas? Jak można iść na odwyk od jedzenia skoro nie można nie jeść. To powoduje, że odchudzanie to ciężka walka z własnymi słabościami, jestem słaba ale poradzę sobie z tym i już!!!

Postanowiłam sobie, że do Wielkanocy nie będę jeść słodyczy i niezdrowych przekąsek, pić napojów gazowanych itp. trzymajcie kciuku aby mnie zapał i silna wola nie opuszczała bo to duże wyzwanie. Poza tym muszę się więcej ruszać więc rozpoczęłam od dzisiaj spacerem, który co tu dużo mówić uświadomił mi w jakim kiepskim jestem położeniu tzn. gruba, zapasiona i bez kondycji do tego z masą kompleksów.

Mają świadomość swoich problemów będę starała się z całych sił walczyć z tym bo nie chcę za parę lat skończyć jako najgrubsza polak a to mi właśnie grozi bo ważę 110 kg a moje biodra mają 130 cm obwodu, tak dokładnie tyle.

No cóż wylałam trochę swoich żali, lepiej mi z tym bo tak naprawdę nie mam komu o tym powiedzieć, nikt mnie niestety nie rozumie.

Trzymajcie kciuku

Miłego dnia

4 lutego 2016 , Komentarze (1)

Jakiegoś zjem ale bez przesady. Zaczęłam pić wczoraj ocet jabłkowy naturalnie mętny, podobno poprawia pracę żołądka i przemianę materii. Akurat trochę to u mnie leży zwłaszcza teraz, kiedy mam małą aktywność fizyczną bo ćwiczę trochę w domu. Z jedzeniem jest całkiem ok. czuję, że brzuch robi się taki luźniejszy tzn. nie obwisły ale taki mniej wydęty. Małymi krokami do celu. No dobra zmywam się bo muszę się uczyć do konkursu, który już niedługo.

Miłego dnia

3 lutego 2016 , Komentarze (5)

Hej

Jakoś żyję raz lepiej raz gorzej, teraz gorzej bo się przeziębiłam. Jadam około 2000 kcal ale to chyba jednak za dużo, chociaż ppm mam na poziomie 1896 kcal. Mam nadzieję, że gdy dostanę pracę będę mogła pójść na siłownie, bo narazie to nie mam kasy, jak to osoba bezrobotna. Doszłam też do wniosku, że chyba jem za mało białka, a za dużo węglowodanów, ale ja nie zbyt lubię mięso i wędliny. Prawie wcale nie jem wędliny, kotletów itp nie lubię, jak muszę to zjem. Wczoraj zrobiłam sobie kotlety z jajek, nawet nie wyszły bardzo kaloryczne ale za to były mega smaczne.

Z innych rzeczy to byłam wczoraj u fryzjera i nawet nie najgorzej mnie obcięła a poza tym muszę ufarbować włosy bo od nasady zmienia mi się kolor, nie mam takich brązowych ładnych jak miałam, zaczęły mi się robić takie myszate. 

Miłego dnia

1 lutego 2016 , Komentarze (6)

Hej

Weekend był, hm jakby to ująć urodzinowo nie dietetyczny. Trochę zjadłam i wypiłam ale bez szału. Większość słodkości rozdałam wychodzącym gościom, więc nie miałam problemu co z tym wszystkim zrobić. Trochę zjadłam, nie powinnam ale ze mną tak zawsze kilka dni trzymam się przyzwoicie z jedzeniem a potem jednodniowa, zazwyczaj w weekend wpadka i znowu a potem jeszcze raz. No trudno jakoś to przeżyję. 

Ostatnio zauważyłam, że mam nierówne ciało, nie chodzi mi o to że jest nieproporcjonalne ale o to, że np. jedno udo jest grubsze od drugiego tak, że czuję to w spodniach, lewą stopę mam większą od prawej i zazwyczaj lewy but mnie uwiera, pierścionki z lewej ręki są za małe na prawą rękę i do tego zauważyłam dzisiaj, że moja lewa pierś jest mniejsza i do tego jest odrobinę niżej niż prawa. Normalnie masakra. gdy się tak oglądałam zauważyłam,że chyba z górnych części ciała zaczyna mi ubywać, nie mam takich wałków dookoła na wysokości biustu, wiecie o co mi chodzi no o takie wałki prawie pod pachami, reszta bez zmian.

Cały czasie siedzę i przygotowuję się do rekrutacji, która jak dobrze pójdzie odbędzie się za jakieś dwa tygodnie. Dostanę tę pracę choćby nie wiem co! Nie ma innej opcji.

29 stycznia 2016 , Komentarze (4)

Hej

Wczorajszy dzień był średnio udany, zjadłam ok 2200 kcal ale jedyny plus jest taki, że były to w miarę rozsądne kalorie tzn. żadnych świństw, słodyczy itp rzeczy.

Drugi plus jest taki, że trochę poćwiczyłam na dywanie, niby nic ale lepiej tak niż wcale.

Z tym moim jedzeniem jeszcze nie jest tak jak powinno być ale chwilowo jestem trochę bardziej skupiona na szukaniu pracy, jak wszystko pójdzie dobrze to może za miesiąc nie będę już bezrobotna ale to będzie zależało od mojego przygotowania do rekrutacji, w związku z czym większą część dnia spędzam na uczeniu się.

Mam nadziej, że jak wszystkie problemy się przewalą to będę mogła w 100% skupić się na sobie i na tym jak się doprowadzić do ludzkiego wyglądu z prosiaka w człowieka.

Trzymajcie kciuki

Miłego dnia

28 stycznia 2016 , Komentarze (6)

Hej

Wczorajszy dzień był całkiem udany, obliczyłam swoją podstawową przemianę materii i wynosi około 1800 kcal i tyle też wczoraj zjadłam. Nie chcę schodzić poniżej, żeby nie było tak jak kiedyś. Było mi dosyć ciężko bo czułam głód bo chyba mam rozciągnięty żołądek. Mam nadzieję, że za kilka dni będzie lepiej. Dzisiaj na śniadanie kasza jaglana z warzywami i maślanka. Wczoraj poćwiczyłam trochę w domu, takie tam wygibasy na dywanie, niby nic ale od czegoś trzeba zacząć gdy nie ma się mięśni i jest się jak galareta.

W sobotę robimy M urodziny, nie mam na nie ochoty ale nie mam wyjścia.

W innych sprawach też jakoś jest, idę dzisiaj złożyć papiery w sprawie pracy i będę się przygotowywać do rekrutacji, na której bardzo mi zależy.

Każdy dzień jest trudny i wymaga ciężkiej pracy i silnej woli, z którą mam problemy ale wiem, że dam radę.

Miłego dnia

27 stycznia 2016 , Komentarze (9)

Hej

Ostatnio napisałam o tym jak przeżyłam lekki szok oglądając swoje zdjęcie z czasów liceum i jedna z was zapytała jak do tego doszło, że tyle przytyłam.

Patrzyłam na to pytanie i sama zaczęłam się nad tym zastanawiać i postanowiłam to opisać aby czarno na białym zobaczyć swoje błędy, gdy to wszystko przemyślałam poczułam się silniejsza ale może od początku.

Zawsze już jako dziecko byłam gruba raz bardziej raz mniej, moi rodzice nie wiele z tym robili, czasami jakieś drobne próby ale niestety krótkotrwałe. Nie mam im tego za złe zawsze byli zapracowani. Faktem jest, że w domu nie jadło się słodyczy codziennie zazwyczaj przy jakiejś okazji, nie było kupowania batoników i innych słodkich dupereli, z fastfoodów to znałam smak zapiekanki, która trafiała się bardzo rzadko, jak smakuje pizza dowiedziałam się w wieku dorosłym. Nie tuczyłam się na tym lecz na zwykłym domowym jedzeniu, kanapki, kotlety i inne domowe jedzenie.

Gdy skończyłam gimnazjum byłam naprawdę gruba ale nikt mi tego nie mówił, ogólnie jeśli chodzi o brak akceptacji i obrażanie mnie przez rówieśników to nie było źle no może zdarzyło się w gimnazjum parę razy ale nie dano mi odczuć, że jestem gorsza, miałam koleżanki, nie stałam z boku.

W wakacje przed liceum moja starsza siostra postanowiła się odchudzać, kupiła skakankę i płatki owsiane ale jej zapał nie trwał długo, za to mój pozostał, codziennie skakałam na skakance aż doszłam do godziny dziennie i jadłam płatki, chyba było to bardziej z nudów niż z potrzeby odchudzania, grunt, że do liceum poszłam sporo chudsza ale jednak nadal otyła, pewnie ważyłam około 100 kg może trochę mniej. W liceum również nie doznałam żadnych nieprzyjemnych sytuacji związanych z moją wagą, dogadywałam się z klasą i było ok.

Nie pamiętam dokładnie ale chyba jakoś w drugiej klasie koleżanki zaczęły coś mówić o diecie kaloriach itp ale ja nawet nie wiedziałam co to. Nie miałam dostępu do internetu i do innych źródeł. Moja mama często kupuje książki z przepisami, kiedyś kupiła książkę o diecie 1000 kcal, więc zaczęłam czytać i stosować, Jadłam głównie gotowane warzywa, jabłka, wafle ryżowe, kefir z płatkami owsianymi dużo dużo wody nawet 3 litry dziennie, potrafiłam wypić butelkę wody oglądając serial. Nie ważyłam się bo nie miałam wagi ale było widać, że chudnę. Pod koniec trzeciej klasy ważyłam 73 kg i to była moja najmniejsza waga w dorosłym życiu.

Potem była matura, w wakacje po maturze praca na same nocne zmiany więc całkowicie przestawił mi się tryb życia. Potem studia, brak czasu, wyjścia z chłopakiem i ze znajomymi. Nie tyłam z dnia na dzień to był bardzo powolny proces, nie wiedziałam wtedy czym jest efekt jojo i jak to się dla mnie skończy.

Gdy kończyłam licencjat i zaczynałam staż po wakacjach ważyłam jakieś 82-85 kg i wtedy zaczęłam się źle czuć sama ze sobą, więc zaczęłam stosować różne diety. 

Była kopenhaska, totalna porażka po 10 dniach miałam takie bóle żołądka, że nie wytrzymałam, schudłam może 2-3 kg za to potem mi wróciły z nawiązką. Potem była dieta dukana, stosowałam do dnia, w którym zemdlałam a efekt i tak był marny.

Były też liczne próby obcinania kalorii, obsesję ich liczenia mam do dzisiaj nawet mam w exelu tabelkę i wszystko zapisuję.

Były też inne pomysły na schudniecie a to ocet jabłkowy, zielony jęczmień, zielona kawa, apetiblock, slimgreen trio (akurat on działał). Była też aktywność fizyczna, głównie jazda na rowerze i nw i wiele wiele innych. 

Właściwie do dnia dzisiejszego cały czas coś robię ale jak widać źle skoro nie ma efektów. Ostatnie 10 kg złapałam gdy z ciężkiej pracy fizycznej przeszłam na pracę biurową.

Nie będę się usprawiedliwiać tym, że mam nadwagę przez zły metabolizm, chociaż jest zły przez moją głupotę i durne diety. Nie jest to też wina diet ale faktu, że je przerwałam i nie dokończyłam.

Wina za ten stan jest tylko i wyłącznie po mojej stronie, moje słabości i brak silnej woli mnie zdominowały. Każdy dzień jest walką samą z sobą właśnie ze swoimi słabościami, osoba z nadwagą jest jak alkoholik, tylko, że alkoholik może odstawić to co go uzależnia bo nie jest to niezbędne do życia a jedzenia niestety nie da się całkowicie odstawić. Można z tym walczyć i tylko ode mnie zależy co będzie dalej.

Napisanie tego wszystkiego przyniosło mi ulgę i pozwoliło dostrzec co robię źle. Wiem co chcę teraz zrobić, odchudzić się z głowa raz na zawsze. 

To jedno pytanie pod ostatnim wpisem pomogło mi przeanalizować swoje błędy dzięki czemu mam teraz inne podejście i wierzę, że potrafię schudnąć. Trochę długi ten wpis ale dobrze mi zrobiło jego napisanie, nie cud mnie odchudzi tylko ciężka praca i zdrowy rozsądek.

Miłego dnia.

26 stycznia 2016 , Komentarze (6)

Hej

Z dietą pod górkę ale się nie poddaję.

Wczoraj znalazłam zdjęcie klasowe z klasy maturalnej i na zdjęciu grupowym nie mogłam siebie znaleźć, szukam i szukam, patrze i co widzę Siebie szczupłą.

Z przyzwyczajenie szukałam tej najgrubszej tylko zapomniałam, że w klasie maturalnej (10 lat temu) ważyłam najmniej bo tylko 73 kg (dla mnie to tylko) i wyglądałam normalnie.

To był szok, wyglądałam jak człowiek a dzisiaj mam twarz jak balon.

Nie załamuje się, mam cel i idę przed siebie!

Miłego dnia

21 stycznia 2016 , Komentarze (3)

Hm wczoraj popłynęłam, całkowicie, prawie 3000 kcal. 

Dzisiaj się podniosłam, jest lepiej nie idealnie ale lepiej. Staram się dalej, jedna wpadka mnie nie powstrzyma, nie wpadnę w tygodniową depresje z powodu jednego nieudanego dnia.

Miłego dnia