Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Uwielbiam podróże małe i duże;) Lubię pływać i czytać książki.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 29419
Komentarzy: 273
Założony: 10 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 13 maja 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aszka19

kobieta, 37 lat, Kraków

165 cm, 91.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 września 2012 , Komentarze (7)

to znowu ja:) ale sie dzis rozpisuję. A wszystko przez pewną ofertę, którą znalazłam na gruperze (http://gruper.pl/x.php/1,27107/Podroze-Balt-Tur-Vital-Active-8-dniowy-pobyt-7-noclegow-z-programem-odchudzajacym-albo-kondycyjnym-dla-1-osoby.html?utm_source=internet&utm_medium=cps&utm_campaign=godealla)
Mam ochote na te wczasy odchudzające pojechać. Może słyszałyście jakieś opinie? ale ale..... jeden turnus się dzisiaj rozpoczął, a ja to dopiero teraz zobaczyłam, a drugi turnus zaczyna się za tydzień i trwa wtedy co zielona szkoła na którą ja mam pojechać (niby jeszcze umowy nie podpisałam, ale pani w procesie rekrutacji wybrała moje CV, przedstawiła dyrektorowi szkoły i we środę mam mieć z nim spotkanie i podpisać umowę) ah co za rozterka, tak mi się nasz Bałtyk marzył w tym roku  i odchudzanie, a teraz znalazłam ofertę to zobowiazałam się pojechać i uczyć dzieci i nie bardzo mogę się wykręcić teraz - głupio mi...... poza tym za rok będę szukała stalej pracy w szkole i może po tym wyjeździe i dobrych referencjac będzie łatwiej?kto to wie.....i mam rozterkę między tym co powinnam (zielona szkoła) a tym co pragnę (wyjazd do jastrzębiej góry)
Co mi poradzicie? co mam zrobić?
sama siebie nie poznaje, zawsze byłam obowiązkowa i sumienna a tutaj taki dylemat oh co się ze mną dzieje?

15 września 2012 , Skomentuj

najważniejsze zapomniałam Wam napisać! Od wczoraj zanotowałam spadek o 700g -chyba nieźle jak na pierwszy dzień oczyszczania co?:) ale pasek przesunę pewnie po całym detoksie:)

15 września 2012 , Skomentuj

witajcie Vitalijki:)
dziś dzień 2 mojego detoksu i czuję się bardzo dobrze, jestem pełna energii -aż mnie roznosi heheh:D
Jem zupkę -dolewam do niej (dozwolony w dietce) sok wielowarzywny z kartonu i jest super;) ma troszke słony smak i jest ok. Zjadłam jej dziś 4 miseczki i dodatkowo zjadam warzywa -zero owoców dziś.
Byłam też na spacerze z psem -a mój piesek to szybko lubi chadzać więc ja miałam prawie jogging no i dalej sprzątałam dzisiaj, dziś wypolerowałam kuchnię na błysk -myłam kafelki, szafki, itp itd. Az się moja mama dziwiła skad ja mam tyle energii:) zobaczymy jak będzie jutro.....jutro mogę jeść owoce i warzywa więc powinno być ok.
A we środe jadę do Krakowa na spotkanie w sprawie pracy -jak dobrze pójdzie to 24.09 pojadę z dziećmi na zielona szkołę- jako dodatkowa nauczycielka j. angielskiego;) fajnie by było;) Tylko problemem będzie dieta stabilizacyjna, której zdążę zrobić tylko 3 pełne dni w domu, a potem pojadę i tam będzie żywienie grupowe czyli nie bardzo będę miała wpływ na to co jem -nie będzie wyboru -no nic będę musiała jakoś sobie poradzić -może będę jadła pół porcji którą dostane?
no ale dalej nie jem morszczynu -nie wiem co z nim zrobić....

14 września 2012 , Komentarze (1)

no i udało się -seler naciowy był w zieleniaku i ugotowałam sobie zupkę -gar jest ogromny i mam ją jeść 3 razy dziennie przez 7 dni. Myślicie że dam rade?
Zupka taka sobie, trochę bez smaku bo nie można dodać soli, ale dałam oregano, bazylie, kminek (żebym nie miała wzdęć, bo jest tam kapusta), tymianek, zioła prowansalskie (do całego gara zupy) a dzisiaj dodałam odrobinkę curry żeby to miało jakiś smak-ogólnie jest zjadliwa:) No i dzisiaj zjadam owoce więc bardzo mi się to podoba;) Więc z nic zrobiłam sobie sałatkę owocową i zjadam ją w malych porcjach -no i dzielę się też z domownikami:)
ciekawe jak ja przeżyję bez owoców w pozostałe dni? ah, w co ja się wpakowałam. Ogólnie to do godziny 15 dobrze się czułam, nie czułam głodu i samopoczucie ok. A potem zaczęło mi się trochę w głowie kręcić. Pani dietetyk mówiła, że pierwsze dwa, trzy dni mogą być cięższe -zawroty głowy, ból głowy itp itd. No i piję dużo wody, zielonej i czerwonej herbatki i biegam co chwila do toalety eh....
Nadal nie wiem jak poradzić sobie z morszczynem.
No a dzień dziś zimny, smętny... i nie mam siły na aktywność fizyczną..... chyba zaraz zabiorę się za jakieś porządki, poodkurzam i przynajmniej tak się trochę poruszam.
no to do usłyszenia!!!!:)

14 września 2012 , Komentarze (3)

no dobra i dzisiaj waga pokazuje to samo-więc jestem naprawdę miło zaskoczona;)
no i od dzisiaj zaczynam detoks, dietkę oczyszczającą którą mi Pani dietetyk dała -trwa 7 dni i nie wiem jak ja to przeżyję..... 2 razy dziennie mam jeść 1/2 łyżeczki glonów morszczynu - jak próbowałam to dziś zjeść to mi to utknęło w jamie ustnej, gardło się zablokowało i nie dałam rady połknąć - o mało co nie zwróciłam. Potem pseudo koktajl z młodego jęczmienia (sproszkowany jęczmień 1 łyżeczka i pół szklanki wody) -ohydne to jest, ale wypiłam jakoś choć nie wiem czy dam rade to pić 2 razy dziennie  przez 7 dni. I muszę sobie zupkę odchudzającą ugotować, ale nie mogę dostać nigdzie selera naciowego - Pan w zieleniaku mówił, że może dzisiaj będzie więc zaraz się wybieram na zakupy. Inne składniki mam. Ale będzie ciężko, bo do zupki nie mogę dodać soli, ani kostek rosołowych ani nic takiego i nie wiem czy ona będzie jadalna....eh
macie może jakieś rady jak jednak zjeść morszczyn i jęczmień bez zwracania całej zawartosci żołądka?

13 września 2012 , Komentarze (5)

wow, jakieś cudy;) dzisiaj rano ważyłam 92.4, a wczoraj 93.4kg -czy to możliwe żebym straciła 1 kg w 24 h bez żadnych ćwiczęń? i w dodatku wczoraj skusiły mnie 2 mini drożdżowe rogaliki (i to wieczorem..:() dziwne rzeczy się dzieją, ale oby tak dalej-tzn oby dalej spadało w dół i żebym nie podjadała!;)

7 września 2012 , Skomentuj

oj ale ja tutaj dawno nie zaglądałam.... dietki też nie pilnowałam i jest znowu 92 kg;( jakie to straszne.....jak się nie zapięlam w moje letnie sukienki i sukienkę na wesele kuzynki, którą miałam z poprzedniej jakiejś imprezy to się przestraszyłam....... musiałam nową sukienke zakupić eh. I muszę się znowu za siebie wziąć bo nie chce być taka gruba! tylko jak tu wytrwać i nie ulegać pokusom? i pogodzić jakoś dietkę, sport, studia i pracę? ciężko będzie.....a gdzie tu jeszcze czas na życie towarzyskie...? normalnie boję sie jak to będzie, ale może się uda?

5 lipca 2011 , Skomentuj

Byłam dzisiaj w CLO, trochę mnie zbyli, bo im się drukarka zepsuła i nie mogli mi żadnych nowych przepisów wydrukować -poza tym jakaś nowa dietetyczka była i lekarz też nowy i chyba nie bardzo wiedzieli co robić, bo po 5 minutach byłam już po wizycie!!!! Ekspresowo, ale też nic nowego się nie dowiedziałam! No nic. Przynajmniej waga leci (sama) w dół. Dziś mi pokazało 84.4kg i to spala się tłuszcz!!!!!i mieszczę się już w górnej granicy dopuszczalnego tłuszczu w organizmie, tzn mam 27.7kg, a norma jest do 28.5kg:) więc nie jest tak źle:)
no to tyle -zmykam spać:) papatki

11 czerwca 2011 , Komentarze (2)

Wczoraj na seminarium dowiedziałam się, że moja pani promotor widziałaby mnie jeszcze w czerwcu na obronie pracy. Trochę mnie tym zaskoczyła i dała do myślenia. Bo później jest jeszcze termin w pierwszej połowie lipca- taki już dla wszystkich, a końcem czerwca dla koleżanki, która jest w zaawansowanej ciąży i pani chce parę osób dołączyć wtedy do tej obrony. I po tej informacji wpadłam w lekką panikę (jak to ja jak się za dużo rzeczy na głowę mi zbierze i jak się zaczynam stresować). W przyszłym tygodniu mam dwa ważne egzaminy i ostatni egzamin mam 25 czerwca (lub 24.06) zależy jak mnie przydzielą. I obrona miałaby być kilka dni później!!! a ja jeszcze nic nie umiem! Nawet nie mam listy lektur zatwierdzonej (5 książek i 10 artykułów) I się trochę zdenerwowałam i nie wiedziałam co zrobić. (A termin w lipcu średnio mi odpowiada, bo mam wtedy gości z zagranicy!) Tak mnie to dręczyło, że koszmary mi się po nocy śniły (oczywiście związane z egzaminami i obroną!!! MASAKRA). Poszłam rano na uczelnię i cały czas mnie głowa bolała. Starałam się o tym wszystkim nie myśleć, ale to ciągle powracało -tkwiło to we mnie ciągle!!! Więc po zajęciach pojechałam sobie do estetki na body space rowerek i na masaż na 'rolkach':) I sama w to nie mogłam uwierzyć, ale cały ten stress i ta panika wyszły ze mnie;) Głowa przestała boleć i czuję się super;) i widzę świat bardziej kolorowo:) Może jak dobrze wszystko rozplanuję to się uda ;) jestem już dobrej myśli -wracam do szlifowania pracy, bo mam ją po weekendzie wysłać promotorce, żeby spojrzała na ostatnią wersję i do druku:)
Także aktywność fizyczna jest dobra na wszystko (na ciało i na ducha:)

3 czerwca 2011 , Skomentuj

Cały tydzień grzecznie sobie chodziłam na bieżnię i rowerek w podciśnieniu - spalałam ok 750-800kcal przez 30 min tam i wychodziłam mokra jakbym właśnie wzięła prysznic. Poza tym pracowałam dniami i nocami nad moją pracą magisterską, ale opłacało się bo skończyłam pisać juz wszystko:) dziś widziałam się z panią promotor i powiedziała, że praca jest bardzo dobra (fakt jest tam parę poprawek jezykowych i trochę technicznych rzeczy do zmiany ale nie ma tego tak dużo) więc muszę się tym w najbliższym czasie zająć i uczyć się do egzaminów (mam 3 do zdania przed obroną). Poza tym próbuję znaleźć sobie jakąś pracę lub miejsce pobytu we Włoszech, najchętniej w Rzymie, aby poćwiczyć mój włoski, bo od lutego 2012 wracam na uniwerek, aby skończyć j. włoski;) WYdawało mi się, że znalazłam super rodzinkę w Rzymie-fajne warunki oferowali i babka była kiedyś aupair więc wie jak to działa :) i już mi potwierdziła, że chce mnie, ale jej facet stwierdził, że może lepiej jednak kogoś na cały rok szkolny (mają 8miesięcznego synka) bo jak wyjadę w lutym to od nowa będą musieli szukać kogoś do opieki nad małym... i tak od wtorku się zastanawiają co to zrobić (teoretycznie powiedzieli mi że na 99% ja do nich przyjade, ale nigdy nie wiadomo....) trochę się rozczarowałam tym bo naprawdę chciałam pojechać do Rzymu, bardzo mi sie tam podoba i od dawna marzyłam, żeby móc tam pomieszkac chociaż troszkę.... no ale wciąż szukam (i czekam na jej odpowiedź ostateczną...)