cześć Kochane
Zła jestem za wczoraj dzień do kitu wszystko się sypało sukcesów za mało itd:(
Dietkowanie prawie super. po południu plan: zrobić 3 treningi vitalii bo muszę się cofnąć do początkowych potem ładnie jeść potem gotowanie i ogarnianie i spać. Jednak życie życiem a moje plany legły w gruzach :( najpierw się okazało że dziś są konsultacje w szkole więc musiałam isć zanieść wychowawczyni kartę z sanatorium więc prawie godzina w plecy potem zabrałam się za pilates - zrobiony potem stretching i w połowie tel. "Mamuś nie mogę chodzić bardzo boli kostka przyjdź po mnie" no i ... biegiem ubieranie i po dziecko. obejrzałam nogę i postanowiłam jechać z nim to Pani, która zajmuje się ustawianiem kości:) no i zjeść nie zdążyłam przekąski w drodze głód dopadł mąż kupił świeży chlebek więc zjadłam kromeczkę na sucho. wróciłam szykowanie jedzonka do pracy i wpadła znów 1 orkiszowca ze 100gr serka wiejskiego potem kąpiel i spać :) udało mi się tylko powstrzymać bo chłopaki postanowili jechać na kebaba a ja byłam grzeczna i wróciłam do domu:) takzę jakiś sukces malutki zaliczony :) no dobra kończę bo coś się rozpisałam a jeszcze chcę poczytać co u Was:) Milusiego czwarteczku laseczki :)