Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nie ma zbyt wiele cza­su, by być szczęśli­wym. Dni prze­mijają szyb­ko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpi­suje­my marze­nia, a ja­kaś niewidzial­na ręka nam je przek­reśla. Nie ma­my wte­dy żad­ne­go wy­boru. Jeżeli nie jes­teśmy szczęśli­wi dziś, jak pot­ra­fimy być ni­mi jutro? Wy­korzys­taj ten dzień dzi­siej­szy. Obiema ręko­ma obej­mij go. Przyj­mij ochoczo, co niesie ze sobą: światło, po­wiet­rze i życie, je­go uśmiech, płacz, i cały cud te­go dnia. Wyjdź mu nap­rze­ciw. /Phil Bosmans/

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 299819
Komentarzy: 3562
Założony: 22 lutego 2006
Ostatni wpis: 18 marca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
krakusia

kobieta, 58 lat, Kraków

164 cm, 78.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 sierpnia 2007 , Komentarze (9)

Ostatnio strasznie mało mam czasu na vitalie i pogaduchy z Wami.
Mam wrażenie , że mi sie doba skurczyła:(
A może to  nie wina doby tylko ja jakoś wszystko wolniej robię ?
Musze sie jakoś pozbierać , zorganizować na nowo i poszukać tej zagubionej werwy, która mnie do tej pory napędzała.
Teraz idę " odgruzowywać" mieszkanie a do Was postaram sie wpaść wieczorkiem po pracy:)
Miłego i owocnego dnia:)))

3 sierpnia 2007 , Komentarze (8)

Szaleństwo zakupów:))
Znów poszalałam po sklepach, kupiłam kolejny żakiecik, spodnie i buty...
Nie wspomnę o bluzkach kupionych wcześniej....
Ślubny to mnie chyba wymelduje z mieszkania jak to wszystko zobaczy....
Jedyne co mam na swoje usprawiedliwienie to to że prawie wszystkie rzeczy kupiłam za pół ceny, bo trwa sezon wyprzedaży.
Kiedyś nie cieszyły mnie takie sezonowe obniżki, cóż z tego że wiele fajnych rzeczy można było kupić taniej jak ja sie w nie nie mieściłam:(
Ale teraz jest inaczej:)
Choć muszę przyznać , że mieszczę sie jeszcze w górnej granicy rozmiarowej tych fajnych rzeczy....ale mieszczę sie !!!! i to mnie cieszy.:))))
Jak wchodzę do sklepu,  nie  słyszę już tekstu wygłaszanego z lekką pogarda w głosie " niestety ale w takim rozmiarze tego nie mamy"....oczywiście z akcentem na "taki rozmiar".
Szkoda tylko, że  taki stan rzeczy ma i swoje złe strony , bo mój portfel w tej chwili świeci pustkami..
Ale jak to mówią coś za coś:)))
Pieniądze rzecz nabyta i pozbyta:)))
Ale za to jaki mam dobry humorek:))))))))

2 sierpnia 2007 , Komentarze (8)


 a jak będzie to sie jeszcze okaże:)))


jest                           było

2 sierpnia 2007 , Komentarze (6)

Qurcze ...dwa razy skasował mi sie 
                          wpis.......jak ja tego nie cierpię!!!!!

No cóż przepadło nie będę płakać z tego powodu.
Teraz krótko i na temat.
Czas ucieka , do wesela trzy tygodnie a ja dalej wagowo i objętościowo bez zmian.
Żeby sie jakoś zmobilizować kupiłam sobie wczoraj żakiecik i sukienek na ta imprezę ,
Był to raczej zakup przypadkowy , tak weszłam do sklepu i czekały tam na mnie:)))) lubię takie zakupy.....
zwłaszcza jak jest sezonowa obniżka cen:))))
A mobilizacja polega na tym że są one na tzw."wcisk"
No może troszkę przesadziłam, nie jest aż tak źle ale gdybym tak  jeszcze z 1 kg. albo 2 zgubiła były by idealne:)))
Teraz nie pozostało mi nic tylko wziąć sie do roboty i zapracować na idealny wygląd:))))

" DO PRACY RODACY!!!!!":))))

31 lipca 2007 , Komentarze (11)


Witam Was dzisiaj poziomkowo:)))...
poziomeczki też z mojej działeczki:))


I tak oto nastał koniec miesiąca i co.......?????
Ano waga dzisiaj rano pokazała 68.6 kg. Niby spadło co nieco ,ale...
No właśnie ale .....
Taki stan rzeczy miał 1 stycznia.....
Jaki z tego wniosek????
Zmarnowałam 7 miesięcy....
Powinnam być już na mecie,a  niestety tam jeszcze daleko daleko...
Potrzebuje jakiegoś kopa na popęd.....i to takiego porządnego:)))
A tak po za tym to nie jest źle, humorek dopisuje , apetyt niestety też:)
Muszę się ponownie zmobilizować do brzuszków, bo jak ćwiczyłam to nabierał już ładnych kształtów, teraz ponownie zaczyna sie wylewać tu i ówdzie ...
Och "ciężki jest żywot kataryniarza".....:)))

27 lipca 2007 , Komentarze (10)


Mniam , mniam :))
To malinka z mojej działki, taka smaczna jak wyglada, a nawet jeszcze smaczniejsza:))

Ta pogoda mnie wykończy , cały dzień jestem śpiąca i nieprzytomna.
Rozdziawiam swoja gebule do granic mozliwosci, mam wrażenie że zaraz z zawiasów mi wypadnie, a usnąć  nie mogę:(
Snuje się po domu jak nocny Marek i staram sie szerokim łukiem omijać kuchnie i lodówkę....nie wiem tylko na jak długo mi wystarczy silnej woli.
Chyba zaparzę sobie melisę , bo jak tak dalej pójdzie to czeka mnie ciężka nocka, tym bardziej że obok w bloku impreza na całego
Ja chyba zwarjuję....

  A wam życzę
KOLOROWYCH SNÓW:)

26 lipca 2007 , Komentarze (4)

 
  Słoneczko za oknem to  od razu nastrój i humorek zdecydowanie lepszy:)
Leniuszek spi sobie słodko, bedę cichutko żeby nie  go budzić
bo szalał wczoraj okrutnie, a na dzisiaj mam sporo pracy....
Praca bedzie jeśli oczywiście jeśli uda mi sie oderwać od komputera:)))...
Wagowo jestem  nadal bez zmian.
Wprawdzie moja stara waga pokazuje 67 , ona jednak zawsze była oszustka i odejmowała 2 kilogramy.....ale ją za to lubiłam:))),
 nowa już nie jest taka łaskawa, okrutna aż do bólu:))
Ale cóz , czasmi człowiek potrzebuje jakiegoś bata nad soba;))



wprawdzie to słoneczko zachodzi a nie wschodzi
ale też nastawia pozytywnie:)))

MIŁEGO I OWOCNEGO DNIA!!!

25 lipca 2007 , Komentarze (6)

 
Nic mi sie nie chce.
Dzisiaj obudził sie we mnie leniuszek...na razie taki mały ale zapowiada sie że przerodzi sie w coś większego.
Miało  być dzisiaj pływanie , ale nic z tego za oknem szaro buro i wietrznie .
Po prostu nie ciekawie.
Może choć na chwile odkurzę rowerek, albo jak nie będzie padać pogramy ze ślubnym w tenisa.
Musze sie poruszać , bo po ostatnim pływaniu mam takie zakwasy, że hej.
Bo jak nie będę sie ruszać to za jakiś czas będę wyglądać tak:))))))



He he he , nie daj Boże:)))))



23 lipca 2007 , Komentarze (7)



Chociaż ona , bo u mnie nie ma na to szans...
Mogę sobie tylko pozwolić na dwu-trzydniowe wypady na działeczkę:))
ale dobre i to...
Dzisiaj wprawdzie z dietkowaniem było lekko na bakier,
ale czynem:)))
odrobiłam to z nawiązka....
Najpierw wykosiłam działkę....oj a jest tego troszeczkę:)))
potem godzinkę pływałam w zalewie, ale było super woda cieplutka ,
aż sie nie chciało wychodzić...
tylko niestety sił już brakowało
kondycja zerowa:( ale popracujemy nad nią:)
No koniec ślubny namówił mnie na pół godzinki tenisa...
 było super
A teraz po prostu padam, zaraz zanurkuje w poduchy i będę spała jak niemowlaczek:)))
Jutro jak będzie pogoda chciałabym powtórzyć to wszystko ,
no może po za koszeniem,
to chętnie  zamienię na coś przyjemniejszego a równie dobrze zbijającego kalorie:)))))))))))))


17 lipca 2007 , Komentarze (10)

To  niemożliwe...
W przeciągu trzech miesięcy , cztery pogrzeby.
Gdybym nie była wierząca uznałabym to za niesmaczny żart Pana Boga.
Dzisiaj dowiedziałam sie , że zamarł mąż kuzynki, jutro pogrzeb...
Mam nadzieje że to już  koniec czarnej serii, bo zaczyna mnie to przerastać.
Dobrze że w sierpniu jest ślub kolegi, może on przerwie tą złą passę.........
Bo ten pamiętnik odchudzania zamienia się w kronikę zgonów.


A teraz z innej beczki...
Siedziałam dzisiaj z siostrzeńcem ślubnego,
Już zapomniałam jak taki siedmiolatek może człowieka wykończyć.
Padam , czołgam sie po prostu ledwo żyję.
Dobrze , ze moje dziecko ma już prawie 20 lat :))) a ja przez to trochę spokoju:)))
W pewnym momencie miałam ochotę zabrać sie i iść daleko, gdzie mnie oczy poniosą:))) chyba sie już starzeje, a może już jestem stara???