Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nie ma zbyt wiele cza­su, by być szczęśli­wym. Dni prze­mijają szyb­ko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpi­suje­my marze­nia, a ja­kaś niewidzial­na ręka nam je przek­reśla. Nie ma­my wte­dy żad­ne­go wy­boru. Jeżeli nie jes­teśmy szczęśli­wi dziś, jak pot­ra­fimy być ni­mi jutro? Wy­korzys­taj ten dzień dzi­siej­szy. Obiema ręko­ma obej­mij go. Przyj­mij ochoczo, co niesie ze sobą: światło, po­wiet­rze i życie, je­go uśmiech, płacz, i cały cud te­go dnia. Wyjdź mu nap­rze­ciw. /Phil Bosmans/

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 299807
Komentarzy: 3562
Założony: 22 lutego 2006
Ostatni wpis: 18 marca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
krakusia

kobieta, 58 lat, Kraków

164 cm, 78.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 lipca 2007 , Komentarze (6)

No tak , za oknem świeci słoneczko, a ja zamiast korzystać z jego dobrodziejstw ,
 leżeć  gdzieś nad wodą i popijać coś dietetycznego:))
siedzę w domu....buuuuuuuuuuu
Pokrzyżowano mi dzisiaj wszystkie plany....
Ślubny odsypia wczorajsze zatrucie, a mnie nosi , nie mogę sobie znaleźć miejsca, ani jakiegoś zajęcia....
Jak tak dalej będzie to szafka i lodówka pójdzie w ruch
A tego to bym nie chciała....o co to to nie.
Wczoraj tak jak było do przewidzenia, wieczorne ćwiczonka sobie odpuściłam, nie potrafię sie zmusić do nich wieczorem:(
ale dzisiaj choć bez zbytniego zapału zostały wykonane.
Wyczytałam że ewentualnie jeden dzień przerwy może być,
mam nadzieje, że to był ten jeden jedyny i ostatni.
Szkoda by było , bo zaszłam już daleko, choć końca jeszcze nie widać
a co najgorsze im dalej tym ciężej...
O .....ślubny sie obudził i  wraca do życia,
może jeszcze nie cały dzień będzie zmarnowany:))

14 lipca 2007 , Komentarze (9)



Po pierwsze:
Waga jest okrutna, pokazała mi dzisiaj cyferki 69.00 ;(
Po drugie:
Nie ćwiczyłam dzisiaj a6w...za późno wstałam i nie zdążyłam
A teraz im  bliżej wieczoru, tym bardziej mi sie nie chce;(
Po trzecie :
Nie znalazłam motywacji w waszych pamiętnikach bo......tam nie byłam:( z  przyczyn technicznych....
dzisiaj to nadrobię:)
Po czwarte:

Zaczęłam pić "pietruchę":) .....może ona mnie ruszy:)
Po piąte:
No właśnie ...co po piąte...
Może to
OD JUTRA WAGA  ZACZNIE SPADAĆ:)))))))


i tym optymistycznym akcentem kończę ten wpisik:))

13 lipca 2007 , Komentarze (8)

Co zrobić???
 żeby mi sie chciało tak chcieć, jak mi sie nie chce:))

Tak patrzę na mój wpis na początku roku....
i co widzę
Ano zaczynałam ten rok z waga 68.6 kg.
A teraz na moim suwaczku pół rocznej " pracy"????nad wytapianiem tłuszczyku jestem w tym samym miejscu...
Jestem w jakimś zaklętym kręgu wagi ...
A może  powinnam sie cieszyć ,
że waga mimo różnych ekscesów utrzymuje się w jakiś widełkach  + - 2 kg.
Czyżby to był już szczyt moich możliwości????
A może po prostu już jest mi dobrze ze sama sobą???
Chociaż nie...
  "koło ratunkowe":)))) bardzo przeszkadza...
Dobrze  , że chociaż nad tym pracuje systematycznie
bo nad resztą to "szarpanym walcem":)))
Hej, jakiś smętny ten wpisik wyszedł
a przecież nie jestem aż tak strasznie zdołowana:))
Dobra, dobra nie marudzić tylko brać sie do roboty...
Idę poszukać motywacji w Waszych pamiętnikach...
może ja znajdę:))
Życzcie mi powodzenia!!!

12 lipca 2007 , Komentarze (7)

Przesadziłam wczoraj z ilością jedzenia:
jadłam , jadłam i końca nie było widać.
Próbowałam zająć sie jakaś praca , ale po jej wykonaniu byłam jeszcze bardziej głodna:(

Jakiś potworek obudził sie we mnie wczoraj i nie dawał spokoju

Odchorowałam to później w nocy...

Nie przyzwyczajony żołądek do takiej ilości pokarmu buntował się ...

Na szczęście skończyło sie tylko wypiciem ziółek..

Mam nadzieje że dzisiaj już ten potwór mnie opuścił i będę mogła normalnie funkcjonować....

A6w zrobione , ale nic po za tym....do aerobów nie umiałam sie zmobilizować

wczoraj to był chyba ,taki jednodniowy zapał.

A teraz zamiast zająć sie jakąś konkretną  robotą to usiłuje rozgryźć nową Vitalię.

Jakoś nie byłam zachwycona rano gdy ja włączyłam

ale to chyba kwestia przyzwyczajenia .

Ło matko  i znów kłody pod nogi  dla leniwej kobiety:)))))

11 lipca 2007 , Komentarze (7)

I jak tu nie wierzyć w przesądy.....
Mówi sie,  że jeżeli ktoś umrze i przed niedzielą nie zostanie pochowany, to w najbliższym czasie zabierze ze sobą kogoś z rodziny.A tak było w przypadku mojego Taty.
Wczoraj dowiedziałam się ,że zmarła moja ciocia , bratowa Taty...
pogrzeb w piątek....

11:35
Przed chwila zadzwoniła kuzynka, zmarł wujek, brat mojej Mamy....
Pogrzeb również w piatek.....
To jest aż niewiarygodne......


Dzisiaj zaliczyłam 20 dzień A6W i muszę stwierdzić , że z każdym dniem jest mi coraz ciężej.....
Dowiedziałam sie ,że ćwiczenia na mięśnie brzucha powinny być poprzedzone ćwiczeniami aerobowymi, dlatego zaserwowałam sobie pół godzinną jazdę na rowerku....
Tu na działce mogę sobie na to pozwolić , niestety jak wrócę do Krakowa nie będę miała na to czasu,
musiałabym wstawać godzinę wcześniej.....
a ja aż tak zawzięta to jeszcze nie jestem:)))
Ale może kiedyś...
Obiło mi sie gdzieś o uszy , że ćwicząc na czczo , tylko po wypiciu 0.5 litra niegazowanej wody mineralnej
już po dziesięciu minutach organizm sięga po zapasy tłuszczyku...bo tak normalnie to chyba po 30 min ???
Ciekawe czy jest to prawda????
Wtedy faktycznie może lepiej wstawać wcześniej i ćwiczyć raniutko:))))


10 lipca 2007 , Komentarze (11)



Podobnie  wczoraj wyglądało u mnie  nocne niebo.
Siedziałam pół nocy przy oknie i podziwiałam szalejące żywioły...
Od dziecka fascynowałam mnie burza i nigdy sie jej nie bałam.
pod warunkiem że byłam w bezpiecznym miejscu....he he he
I tak mi zostało do teraz.
Godzinami mogę patrzeć jak błyskawice rozświetlają mroki nocy i przemierzają z jednego krańca nieba na drugi...
a wczoraj było , oj było co oglądać...
Natura pokazała super  widowisko:)
Teraz jestem lekko niewyspana ,
 ale cóż było warto bo nie co dzień zdarzają sie takie widoki.
Na szczęście dzisiaj mogę troszke poleniuchować:))
i poodpoczywać
ale nie od dietki....
Zaraz idę zaliczyć kolejny dzionek A6W
i może rowerek....
Ale wczesniej pozagladam co u Was słychać...
a może później:) muszę to przemyśleć:)))))))

9 lipca 2007 , Komentarze (7)

Dostałam rachunek za telefon komórkowy...
I cóż widza moje biedne zaskoczone oczęta....
Ano ponad 50 minut rozmów na sex telefon....
MAKABRA!!!!!
Ale mnie ktoś urządził...
bo ja nie dzwoniłam i domownicy też nie, tym bardziej że było to po godzinie 22...
Myślałam że takie numery robi sie  tylko na stacjonarnych telefonach.....
Musze złożyć reklamacje , ale prawdopodobnie nie będzie ona uwzględniona:(((
Pan z głupim uśmieszkiem na twarzy tłumaczył mi,
 że prawdopodobnie miałam niezablokowana klawiaturę i numer sam sie wybrał...
Ciekawe , bardzo ciekawe....to tak jakbym trafiła 6 w totolotka a nawet 13 bo tam było 13 cyfr i jeszcze na dodatek gwiazdka....
DO D..Y TO WSZYSTKO!!!!!

5 lipca 2007 , Komentarze (8)


Tak właśnie dzisiaj sie czuje...

wprawdzie  nadrabiam niedobór owoców w organizmie, z ubiegłego tygodnia:)
ale  mimo wszystko jestem "zamulona" jak stuletnie jezioro.
Pewnie  w głównej mierze jest to wina pogody za oknem...
W takie dni niskociśnieniowcy powinni mieć wolne i możliwość spania przez cały dzień:)))
Kawa już nie pomaga , może trzeba będzie zaserwować sobie małego koniaczka:)))
chyba nie jest to zły pomysł...:)))

Po nieudanej próbie z SB skruszona i pełna pokory wróciłam do sprawdzonej dietki NŻT.....czyli nie żryj tyle:)))
Zobaczymy jak to będzie , bo troszkę rozregulowałam się ostatnio...:)))
Trzeba mnie ponownie nastroić:)))
A6W kontynuuje , choć z każdym dniem jest coraz trudniej...
Teraz idę sie zmobilizować do jakiejś pracy,
 bo domownicy zostaną  dziś bez obiadu
a nie byliby chyba z tego zadowoleni...

3 lipca 2007 , Komentarze (18)


POLEGŁAM!!!
Który to już raz????
Ale zapewne nie ostatni....
Jak się tak zastanowiłam nad moim dietkowaniem
to doszłam do wniosku że łatwiej  wprwadzic mi ograniczenia ilościowe i wielkościowe poszczegółnych posiłków
niż zrezygnować z niektórych produktów.
Chociaż tak szczerze powiedziawszy to za chlebkiem i ziemniaczkami nie teskniłam w tym tygodniu:)))
Natomiast brak owoców i soków niezbyt korzystnie wpływał na moje samopoczucie.
Dlatego jak narazie z dietki SB zrezygnowałam....
Na szczescie nie zaniechałam A6W...
ćwicze wytrwale i zaliczyłam dzisiaj 12 dzień.
Może tym razem uda mi sie zrobic ja całą.
Kiedyś ćwiczyłam wieczorami  ale tym razem zdecydowałam sie na poranne ćwiczenia .
 Zauważyłam, że wieczorami nie zawsze mi sie chciało , albo coś wypadło nieprzewidzianego  i wtedy ćwiczonka szły w odstawke
Teraz wstaje 15 minut wczesniej i zaliczam kolejne brzuszki:)
Dobrze by było gdybym zdecydowała sie jeszcze na coś jeszcze, ale za duży leń we mnie siedzi...
CO zrobić żeby go pogonić???.... gdzieś hen daleko...

29 czerwca 2007 , Komentarze (6)

Wczoraj byłam głodna.
Dzisiaj dla odmiany jestem senna i na dodatek leniwa.
A tu jeszcze jutro do pracy:(

OJ  poleżało by sie gdzieś na Szeszelach .....    

A na dodatek nie obyło sie dzisiaj bez małych  grzeszków...
takie małe malutenkie martini....wstrząsnięte nie mieszane:))))))
i jeszcze tyci tyci tartoletka
ale naprawde tyci tyci...
A co ...raz sie żyje ...
ale wiele razy tyje:))))))