Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kasiax79

kobieta, 45 lat, Ameryka

160 cm, 100.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: UDA SIĘ !!!!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 lutego 2010 , Komentarze (4)

Jupiii waga w dół troszkę ślimaczka mojego pognała!!! Ale się cieszę - juz coraz bliżej mojej wypatrywanej 7 . Wczoraj zgrzeszyłam zjadłam 3 małe chipsiki i z 3 kolejne oblizałam he he. Szkoda, że nie ma przyprawy o smaku chipsów, ale bym się wtedy cyckami chipsowymi zajadała hmmmmm. Wczoraj zrobiłam 60 brzuszków - wiem, mało, ale to zawsze coś. Obawiam się strasznie, że brzuch mi będzie po odchudzaniu wisał do kolan. Macie może jakąś dobrą i skuteczną radę na to, jakieś ćwiczenia, kremy???

 Pozrawiam cieplutko i słonecznie - dziękuję za odwiedzinki.

29 stycznia 2010 , Komentarze (4)

Oprócz 2 paluszków słonych to było dietkowo - troszkę mało jadłam bo odrazu po pracy miałam gości i nijak przy nich było sobie cycki robić. Wieczorkiem zjadłam więc rybę z konserwy w pomidorach - nie wiem czy na P można w pomidorach, ale pomidorów starałam się nie jeść. O dziwo mają one (King Oscar - filety śledziowe):

białko 11,9

węgle 3.9

tłuszcz 5,2

więc wydaje mi się że proteinkowo ok?? A jak Wy myślicie??

Dzisiaj już jestem po serniczku i mlecznej z otrębami

28 stycznia 2010 , Komentarze (1)

Pobiły mnie POBIŁY MNIE  pobiły mnie!!!!!!!!!!!!!!!!

Placki ziemniaczane mnie pobiły!!!! Łooooomatuchno. Napadły na mnie odrazu jak weszłam do mamusinowego domu - zapach - skwierczenie na patelni - ehhhhh ........ No cóż zjadłam. Biczowanie mi się należy bo na jednym nie skończyłam tylko z 5 zjadłam!!!!!! Jedyne pocieszenie że były smarzone na tłuszczu gęsim, który jest zdrowy - ale to marne pocieszenie. A najgorsze jest to, że wyrzuty sumienia mam, ale nie wielkie - tak bbbbrrrrdddzzooo mi się chciało. Za to poćwiczyłam troszkę wczoraj, ale niestety też nie tyle ile bym chciała.

Dzisiaj znowu na dobrych torach:

śniadanka: mleczna z otrębami

2 śniadanko: kawcia z mlekiem i serniczkiem

lunch: makrela

2 launch: kawcia z mleczkiem i serniczkiem

obiad: wątróbka z cebulką (jak dostanę)

Do tego mam na przegryzkę cycki.

 

I tyle - basta - nic więcej nie będzie!!!!

27 stycznia 2010 , Komentarze (2)

Jupi jaj jej!!!!  Zaczęła powolutku waga spadać po moich sobotnich obrzarstwach!!!!!! Wczoraj nie podjadałam - ale i nie ćwiczyłam. OOoooo zmoro, kiedy ja w końcu wskoczę na orbitreka. Kupiłam go jakieś 2 miesiące temu ... na początku apała, a teraz stoi. Mąż już mnie podpuszza żeby go sprzedać, a ja cały czas, że od jutra będę ćwiczyć ... I to już tak trwa, a wszystko przez to moje zasypianie z córcią. Ehhhhh Dzietki się trzymam. Jakoś ostatnio mam niechęć do jedzenia, ale lem bo wiem że trzeba żeby jojo nie było. Jeszcze tydzień i będzie miesiąc jak jestem na Dukanie - ciekawe ile schudnę. Pewnie do 79 (o którym marzę) to napewno nie zejdę ale może 82?? To jest realne, jak nie będzie wpadek.

26 stycznia 2010 , Komentarze (1)

Wczorajszy dzień zapisuję do udamych - grzeszków nie było . Dzisiaj po Waszych opiniach zaczynam szamotać n śniadanko mleczko z otrębami na sprawy kibelkowe, mam nadzieję, że pomoże.

Stwierdziłam dzisiaj że mam coś z misia .... im zimniej tylm bardziej chce mi się spać.

Siedzę i caaaały czas ziewam .... aaaaa ....

25 stycznia 2010 , Komentarze (3)
Byłam na kursie decupażu. Było zajedwabiście, przygotowałam jedzonko dukanowe żeby tam wszamać (bo to był kurs od 10 - 19) ... lecz siostra była ze mną i powiedziała, żebym obciachu nie obiła i się ze swoimi plackami nie wychylała. Hmmm a że dla mnie dwa raz y nie trzeba powtarzać więc ... było swojskie ciacho, smalczyk, wędlinka z chlebkiem. Ten dzień cały do dietkowego nie należał. Boję się wejść na wagę, wejdę pewnie za tydzień, mam nadziejęm że po tym całodniowym obrzarstwie mi nie wzrośnie.Ale już się wyprostowałam i dalej idę wytyczoną cieżką. Małymi kroczkami ale dojdę do celu!!! Tak bardzo chcę!!!

22 stycznia 2010 , Komentarze (3)

No i wczoraj Pani Walewska była silniejsza od mojej słabe silnej woli. Zjadłam mały kawałeczek z okazji dnia Babci ehhhhh, że zjadłam to fakt ale później obiecałam sobie poćwiczyć i .... znowu z córcią zasnęłam. Może macie jakiś patent, żeby nie zasypiać z dziećmi przy ich usypianiu. Tak mnie to denerwuje w moim zachwaniu. Wtulę się w nią i no nie ma siły żeby mnie oderwała od jej cieplutkiej rączki. A rano mam wyrzuty sumienia, bo jakbym wstała to tyle bym porobiła w domu ....... Dzisiaj będę ćwiczyć, dzisiaj będę ćwiczyć .... będę to powtarzała jak mantrę to może się uda

Dziękuję za odwiedzinki - trzymajcie się ciepło

21 stycznia 2010 , Komentarze (1)
Postanowiłam się ważyć tylko w niedzielę, bo będzie bardziej widoczny efekt i będzie on bardzij cieszył (hmmm tak mi się wydaje). Tak bardzo bym chciała już poniżej 80 ważyć. To jaka dla mnie magiczna waga ... teraz ze spadku też się cieszę ale jak poniżej 80 będzie leciała to dopiero w ciuchach poczuję. Wczoraj troszkę pamelo od córci podjadłam jak jej obierałm. Chyba to nie wielki grzech, nie jest on słodki więc ... Ale zauważamm, że codziennie coś tam podkradam i podjadam ... co prawda w malutkich ilościach ale zawze to "przestępstwo". Trzymam kciuki za Was i za to żebyście nie podjadły tak jak ja  P.S. Muszę zacząć ćwiczyć, muszę zacząć ćwiczyć, muszę zacząć ćwiczyć !!!!!

20 stycznia 2010 , Skomentuj
Dzień z warzywkami. Już dzisiaj się nawcinałam sałaty lodowej i pomidorków mniam. Jakoś szybko te dietkowe dni lecą. Może dlatago, że skupiam się na przyszykowywniu sobie posiłków a nie na myśleniu ile to jeszcze mi do końca jej zostało. Wczoraj skusiałam się na jednego cukiereczka czekoladowego ... i na jednym się skończyło. Wcześniej do bym nie spoczęła gdybym dna nie zobaczyła. Sama się swoim zachowaniom dziwię. Fakt na jeden się skusiałam - nieładnie - ale zawsze to TYLKO jeden. Waga o 0,3 kg mniej przez 2 dni. Chyba muszę jakąś herbatkę na te sprawy wypić. Jaka jest najlepsza i nieszkodliwa??? Może macie jakąś ulubioną??? Byłabym wdzięczna za podpowiedź. W aptece jest ich tyle że nie mogę się zdecydować. Miłego dietkowego dzionka. Dziękuję, że mnie odwiedzacie

19 stycznia 2010 , Komentarze (1)
Kolejny dzień P za mną. Skusiłam się wczoraj i zjadłam 2 gryzy szarlotki mojej mamy, ale wiecie co ... nie było warto. Bo prawie nie poczułam, że to zjadłam. Wcześniej to jadłam ze 3-4 kawałki i dopiero czułam i jak widzę zostało mi to. Więc następnym razem nie skuszę się bo to nie ma sensu (no chyba że pół blachy zjem). Poza tym małym wybrykiem trzymałam się ściśle dietki, jutro się zwarzę i zobaczę może 4 po 8 he he ale bm była szczęśliwa. Mało prawdopodobne - ale bym się cieszyła. Nie mogę się doczekać upragnionej 7 zprzodu ale tą szczęśliwą liczbę pewnie dopiero gdzieś w połowie lutego mam nadzieję zobaczyć. A 6 to ja od czasów liceum nie widziałam  Ale o czym ja tu gadam ... to jeszcze daleko no ale małymi kroczkami ... Wzoraj zrobiłam sobie deserki jagurtowe z cytryną i żelatyną - wzięłam dzisiaj do pracy, ale chyba za dużo cytryny dodałam he he polecam - ale z mniejszą jej ilością