Co za dzień..
Dzisiaj dosłownie zdychałam, fizycznie i psychicznie... Trafił się niezaplanowany cheat day. I to na całego. Zamiast korzystać z ładnej pogody, to leżałam przed tv oglądając filmy i podjadając.
Przez to chyba w sumie nie mogę spać, zamiast tego leżałam i próbowałam ogarnąć burzę w moim mózgu. Nie udało się, nie zasnęłam, ale chociaż "pochwalę się" swoim dzisiejszym, jakże obfitym menu, żebym nie zapomniała niczego wpisać.
Niedługo minie 2 miesiące z siłownią i jak w pierwszym miesiącu miałam zadowalające efekty, tak ten drugi miesiąc zostawia wiele do życzenia. Mam wiele zastrzeżeń co do swojej motywacji, dyscypliny co do posiłków i ogólnego rozwoju..
Postawiłam sobie cel, co by codziennie zaliczyć jakąś aktywność fizyczną, a tu jak było tak jest. W dni treningowe daje z siebie wszystko, a w nietreningowe wracam stara ja, siedzące praktycznie cały dzień przed komputerem, oglądająca seriale i jakieś pierdoły w internecie, zamiast się kurcze gdzieś ruszyć, poczytać książkę, cokolwiek..
Zawsze chciałam zacząć przygodę z jogą, ale początki są cholernie trudne i za każdym razem odpuszczałam. Spróbuję znowu. Zastanawiam się też nad porannym bieganiem z moim psiakiem tak może.. 2 razy w tygodniu po 30 min z rana, na rozruszanie metabolizmu.. Mimo świadomości, że aktywność fizyczna pomaga radzić sobie ze stresem, poprawia humor i ogólnie daje kopa, to tak cholernie ciężko jest się zmotywować.
Ale dość biadolenia, przyjdą pieniążki to zakupuję matę do jogi, buty do biegania, bo stare już ledwo co zipią i MAM NADZIEJĘ, że w końcu zepnę poślady i się uda!
8:00 : jajecznica z 2 jajek z pomidorem, pietruchą i bazylią, pół bułki pełnoziarnistej
11:00 : jogurt naturalny z nasionami chia
14:00 : kasza jaglana z kurczakiem, papryką i cukinią (i tu się zaczyna) i 3 pierogi ruskie
jakoś o 17: duży kubek lodów (koralowe, kukułkowo jakieś tam, pyszne)
potem pół tabliczki czekolady z nadzieniem żurawinowym
2 żelki duże
2 parówki z sosem majonezowo- keczupowym
bułka pełnoziarnista z majonezem, szynką i serem żółtym
2 kawy z mlekiem, szklanka jęczmienia, może z litr wody, kubek czystka
A aktywności zero, oprócz spacerów z psem.
Poproszę o wielkiego kopa w zad!
Jutro rano planuję spalić trochę kalorii porannym kardio z elementami kickboxingu.
I jutro też mam grilla rodzinnego, ale warzywka i kurczak przygotowane i nie zamierzam tknąć niczego, czego nie powinnam.
Miłej nocy dziewczyny!