Hej. Dziękuję za wsparcie i wszystkie komentarze. Owszem jest mi trochę przykro że ten tydzień zawaliłam. Jestem zła na siebie że nie umiem ogarnąć takiej prostej sprawy jak jedzenie. Jedzenie rządzi mną taka jest prawda... Nadal jednak będę próbować walczyć z tym i próbować schudnąć.
Dzis dzień ok. Rano nawet pospaliśmy do 6:30 zawiozłam dzieciaki do przedszkola wstawiłam pranie zjadłam śniadanie - grzanki z mozzarellą i rzodkiewka i poszłam w pole wyrywać chwasty w młodych porzeczkach. Potem obiad dla dzieciaków pranie ogarnięcie domu i znowu w pole. O 13 zjadłam drugie śniadanie - koktajl z mleka kohorty jabłka i banana i migdały oddzielnie. Kawa z mlekiem i zjadłam 4 jajeczka czekoladowe co zostały z Wielkanocy...
Obiadokolacje zjadłam o 16:40 makaron z warzywami i kurczakiem i w sumie było by tyle.
Mam w planach trening dziś. Ale nie obiecuję bo już trochę jestem zmęczona.
Kroki 12 tys
woda 3 l.
Mam od pani dietetyk pozwolenie na picie mleka przed snem ok 150 mln. Może pomoże mi to zapanować nad napadami w nocy.
Pozdrawiam.