Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Laura ;) miło mi.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8905
Komentarzy: 118
Założony: 15 grudnia 2016
Ostatni wpis: 16 lipca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
liscielaurowe

kobieta, 32 lat, Gravenzande

163 cm, 56.70 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: 5 z przodu :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 lutego 2017 , Komentarze (4)

Pracowity tydzień wreszcie za mną! - tak myślałam dziś do 16:30, dopóki szef w pracy nie powiedział, że przychodzimy jeszcze w sobotę -________- ale miałam wkurwa na twarzy. Na dodatek tak jak zawsze pracowaliśmy max do 12:00, nagle drugi raz pod rząd będzie praca do 15:00. No szlag mnie trafi. Muszę się przemęczyć jeszcze troszkę. W sumie nie troszkę, bo jak zacznie się sezon w Holandii w okresie marzec/kwiecień to dopiero będę narzekać na brak czasu. Muszę się cieszyć, że jest robota i portfel się zapełnia w dosyć szybkim tempie. Dobra koniec na temat roboty. Jestem na vitalii i piszę tu notkę, więc musi być coś być na temat z tym związany. Mam manię ważenia się codziennie. Tak wiem, że to głupie i nie robi się tego, ale chyba skłoniła mnie do tego ciekawość jak moja waga mi wariuje. 3 dni temu nagle ważyłam 1,5kg więcej, a dziś wszystko znikło i jeszcze 0,4 kg w dół. Jestem zadowolona jak na razie. 

14 lutego 2017 , Komentarze (1)

Ostatnio stwierdziłam, że moje odchudzanie to nie taka dieta na 100% i czasami sobie pozwalałam odstąpić od niej i zjeść coś z listy zakazanej. Postanowiłam to przerwać i przestrzegać diety na milion procent. Chcę schudnąć w końcu i mieć to z głowy :D Dzisiaj ważenie i bardzo ucieszyłam się z faktu,że na wadze pokazało się 66,6. Troszkę jeszcze zostało do 5 z przodu, ale jestem coraz bliżej. Najważniejsze, że chcę zmienić coś w końcu w moim życiu i siebie przede wszystkim. Już nie mogę się doczekać <3 mam kopa motywacji!

7 lutego 2017 , Komentarze (2)

Żyję, żyję jeszcze... Nie piszę tutaj nic nie ze względu, że mi się nie chce, ale cierpię na całkowity brak czasu. 

Nigdy nie chcę w normalnym życiu pracować przez 6 dni w tygodniu od 6 do 17... To jest masakra.. Przychodzę do domu i jestem tak zmęczona, że jedyne o czym myślę to położyć się w łożku i pójść spać. Byle do soboty... Ale najważniejsze, że trzymam dietę i waga idzie w dół. 

29 stycznia 2017 , Komentarze (2)

Dzisiaj nastąpiła u mnie zmiana fryzury. Tak, tak! Od dziś jestem czarnuchem <3 To chyba najlepszy eksperyment na moich włosach odkąd szukam odpowiedniego koloru dla siebie. Jestem bardzo zadowolona, tym bardziej po fakcie jak wysłałam zdjęcie nowego image swojej kumpeli, a ona powiedziała że mnie nie poznała i po miesiącu nie widzenia stwierdziła, że bardzo widać że schudłam! Jejejeje!! Daje takie coś kopa do działania. 

Miałam w dniu dzisiejszym bardzo aktywny okres. Z racji tego, że mam wolny weekend, a nie chciało mi się siedzieć non stop w 4 ścianach, wybrałam się na wycieczkę rowerową do Hagi. Jaki był mój cel? Oczywiście primark <3 <3 <3 Nakupowałam sobie troszkę gratów, ale nie dużo bo jeszcze schudnę a nie chcę wywalać pieniędzy na ubrania w błoto :) pochwalę się, że przejechałam dziś 35 km na rowerze! Poważnie... nie wiem jak ja dałam radę, i o dziwo nie byłam zmęczona po powrocie. Kondycja powoli się tworzy :D Lecę pooglądać youtuba :) do usłyszenia :) 

26 stycznia 2017 , Komentarze (11)

Dziś do pracy miałam na 13:00, od razu inne nastawienie po wyjściu z łóżka. Od rana chodzą za mną słodycze. Najpierw broniłam się przed pokusą, w efekcie czego zjadłam pół pudełka mrożonych borówek amerykańskich <33 uwielbiam ten smak..  a  po powrocie z pracy znowu to samo. Co więc zjadłam? Piję zieloną herbatę i jem jogody goji, aby zapchać czymś dzioba. Uzależnienie od cukru jest straszne ;////

23 stycznia 2017 , Komentarze (2)

Dawno mnie tu nie było. Wszystko przez fakt, że ostatnio mam trochę mniej czasu na cokolwiek, bo mam w końcu stałą pracę. Praca podobno do kwietnia przy sadzeniu pelargonii. Ciekawe, czy aby na pewno ;) ahh ta Holandia :D tu niczego nie można być pewnym. Ostatnio mam kryzys, wszystko wokoło mnie irytuje na potęgę, w tym także ta praca. Na dodatek muszę jeździć codziennie 16 km rowerem w mróz, wiatr. Porażka. Ciężko mi się przestawić. Muszę wytrzymać w tej robocie chociaż do marca, bo wtedy ruszają wszędzie sezony i o lepszą pracę w NL dużo łatwiej. 

Ale nie o tym notka. Bardzo staram się cały czas przestrzegać zasad swojej diety. Mimo braku czasu i zmęczenia po pracy, robię sobie posiłki  które zarówno są zdrowe, dietetyczne, sycące, smaczne i przede wszystkim wymagają poświęcenia dosłownie kilku chwil, aby być gotowe. Muszę się pochwalić, że w weekend na wadze pojawiła się 6 z przodu :) szkoda że to już nie 5 ;p ale same nic się nie zrobi... niestety. Dalej brakuje mi motywacji, aby zacząć ćwiczyć w domu. Chęci mam, ale na nich się kończy. Macie jakieś sposoby,aby wzmocnić jakoś swoje siły na codzień? Po pracy jestem wykończona i od razu poszłabym spać, a przecież są też obowiązki po. A ja padam na pysk za przeproszeniem ;/// 

8 stycznia 2017 , Komentarze (3)

Progress zanotowany! Około 3kg w dół :) Pora zmotywować się jeszcze bardziej :) 

4 stycznia 2017 , Skomentuj

Dziś środa, środek tygodnia. Zamiast być w pracy, siedzę sama na firmowym domku w Holandii.. Takie uroki pracy za granicą. Coraz bardziej żałuję, że przyjechałam tutaj przed świętami. Akurat w momencie,kiedy wszędzie jest przestój. Mimo tego firmy obiecują Polakom gruszki na wierzbie. Z nudów kolejną godzinę leżę w łóżku i obżeram się. Nie tak to ma wyglądać... Potrzebuję motywacji... 

1 stycznia 2017 , Skomentuj

Jedną z misji udało mi się już osiągnąć przed świętami - wyjechałam i pracuję za granicą. Druga to trzymanie zdrowego trybu życia (jest cały czas w trakcie). Trzecia to rozpoczęcie ćwiczeń w domu. Z tym ciężko. Od zawsze jestem typem leniwca. Ale nie ma rzeczy, której nie można zrobić. Pora na maxa dać z siebie wszystko. W marcu mam urodziny - stwierdziłam, że zrobię sobie z tej okazji prezent i będzie 5 z przodu na wadze. Wszystko jest osiągalne, tylko trzeba mocno chcieć i ruszyć dupsko z łóżka. No i w końcu z Nowym Rokiem pora na zmiany w życiu osobistym. Nadszedł czas, aby zrobić porządki z towarzystwem, w którym się obracam w Polsce. 
Komentarze pod ostatnim postem otwierają oczy. Nie chodzi tylko o mojego faceta, ale również o znajomych. Od zawsze byłam osobą, która nie musi mieć miliona znajomych, lecz wystarczy mi garstka, ale  prawdziwych. W razie kłopotu zawsze można się do nich odezwać i zwierzyć się z tego, co trapi.  Ostatnimi czasy miewam uczucie, że czegoś brakuje mi w życiu. Nie przeżywam go na 100%. I to  chyba ten problem. Jestem zbyt zamknięta w sobie na nowe znajomości, a przecież nie można tkwić w martwym punkcie, cofać się w tym. Bardzo się pogubiłam i czuję się samotna. To podłe uczucie. 

26 grudnia 2016 , Komentarze (40)

Jesteśmy ze sobą kilka lat. Ja 24l, on 25l. Od 2 lat nie uprawiałam sexu ze swoim chłopakiem, przynajmniej nie pamiętam, aby w tym czasie coś takiego miało miejsce. Po kilku rozmowach, ciągłych pretensjach z mojej strony i przyciśnięnia go do muru, łaskawie oznajmił mi, że nie pociągam go fizycznie. Jestem gruba i nie ma ochoty na uprawianie sexu ze mną. Przez to wszystko straciłam szacunek do siebie, popadłam w kompleksy i sama już nic nie oczekuję z tych rzeczy. Zastanawiam się, czy warto nadal być razem. Moja nadwaga nie jest, aż taka zabójcza, że wyglądam jak wieloryb. Mam 163 cm wzrostu, waże w chwili obecnej ok. 70 kg. W czasie związku przytyłam 10-11kg, ale nie zajmuję 3 siedzień w autobusie. Oprócz nadbagażu kg chodzę do kosmetyczki, dbam o swój wygląd. Odkąd usłyszałam te raniące słowa, straciłam zaufanie i chęć dawania z siebie 100% w związku. 

Jak wybrnąć z takiej sytuacji? Każdy zasługuje na szczęście. Ja niestety nie pamiętam, co to takiego...