Od ostatniego ważenia zero postępów. Trochę zdemotywowana zaczynam nowy tydzień. Może teraz trochę ruszy. Muszę bardziej popracować nad weekendami. Więcej błędów i potknięć mi się zdarza niż w tygodniu, mam mniej kontroli nad dietą, gdy lodówka pod nosem. W pracy biorę swoje pudełka i nie mam stałe pory jedzenia.
Wczoraj zaniedbałam trochę wodę w ciągu dnia. A to, że na basen zapomniałam wziąć, a to że potem zabrałam się za robienie obiadu i nie wypiłam tyle ile powinnam. Na wieczór złapał mnie taki ból głowy, że myślałam, że bez tabletki się nie obejdzie. Dopiero po jakimś czasie uświadomiłam sobie, że może to ta mniejsza ilość wody. Wypiłam jej całkiem sporo i głowa przeszła. Szczerze mówiąc, nie sądziłam, że to ma aż takie wielkie znaczenie...