Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Niespecjalnie konsekwentna

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 7084
Komentarzy: 151
Założony: 21 września 2017
Ostatni wpis: 15 lutego 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ghostwriter

kobieta, 35 lat,

166 cm, 51.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

22 listopada 2017 , Komentarze (1)

Rosetta, sekcja 2/4.

DziałRozdziałów łącznieRozdziały przerobione
11010
21818
31818
41919

Rosetta, sekcja 3/4.

DziałRozdziałów łącznieRozdziały przerobione
1103
218
318
419

21 listopada 2017 , Komentarze (6)

Rosetta, sekcja 2/4.

DziałRozdziałów łącznieRozdziały przerobione
11010
21818
31818
4199

  

W końcu obczaiłam te dieser, diese, dieses, rodzajniki nieokreślone już tylko utrwalam, zaimki osobowe też git, ale wraz z nową sekcją przyszła masa nowych rzeczy, dwa czasy przeszłe i dwa przyszłe, mochten, mogen, konnen i jeszcze parę innych. Dobrze, że puszczam sobie jakieś pierdoły po niemiecku to przynajmniej słówka z kursu nie robią mi zbyt wielkiego problemu. I wymowa idzie już elegancko. Jakoś pcham ten wózek.

Na podcasty weny brak.

19 listopada 2017 , Komentarze (7)

Długi weekend na Słowacji zazwyczaj równa się z wyjazdem do dziadków, czyli w najchłodniejsze rejony w kraju. Tak było i tym razem, a na miejscu nawet zastaliśmy śnieg. Generalnie dziadkowie są super na krótką metę, opiekuńczy, kochający i schorowani jak większość ludzi dobiegających 80-tki. Oni mówią po swojemu, ja po swojemu i jest git :D Różnicy kulturowej nie odczuwam. Dziadek wiecznie uśmiechnięty(złośliwie czy nie) i aktywny, babcia sporo narzeka na dziadka i swój stan zdrowotny, a później wypytuje mnie o nasze życie i obgaduje sąsiadów. Jak w domu. Zostają nam też z małym, żebyśmy mogli sami iść na gorące źródła czy gdzieś wyskoczyć na obiad tylko we dwoje, co baaardzo doceniamy. I jak zwykle dostałam jakieś ubrania, wszystko w odcieniach szarości i w rozmiarze babci, czyli moim - leżą idealnie. Chyba będę nosić. Wiecie jak to zazwyczaj jest jak się dostaje ubrania? Albo rozmiar nie ten, albo fason, albo kolor... ale babcia mówi, że dostała je od przyjaciółki z Polski, tylko nie zakłada bo praktycznie nie wychodzi z domu i nie ma gdzie, więc chyba my Polki po prostu mamy zbliżone gusta. Albo po prostu szary jest teraz modny i tyle w temacie :D Niestety w drodze powrotnej były takie korki, że zamiast 3 i pół godziny jechaliśmy siedem. Ale w końcu dojechaliśmy.

W wyżej wymienionych okolicznościach, jak być może się domyślacie, mój niemiecki leżał przez pełne 3 dni. Ale co się odwlecze... dziś po powrocie, rozpakowaniu gratów (musiałam dosłownie wyrzucić z niej wszystkie ubrania na kanapę, żeby zmusić się do ich posprzątania. Inaczej walizka stałaby z 3 albo 4 dni, jak to mam w zwyczaju ją zaniedbać) i gorącej kąpieli czas na niemiecki. Mąż poszedł na siłkę, ja mam czas na Rosettę. Ale jesteśmy ambitną parą, co? :D

Rosetta, sekcja 1/4.

Dział1V2V3V4V
Rozdziałów łącznie10181819
Rozdziały zrobione10181819


Rosetta, sekcja 2/4.

Dział1V234
Rozdziałów łącznie10181819
Rozdziały zrobione108

Do listy zagadnień gramatycznych dziś dołączył czas przeszły i przyszły, co nie wydaje się nazbyt skomplikowane. Ale trzeba przyznać, że jest tego wszystkiego sporo. Najgorzej wciąż z zapamiętaniem odmiany rodzajnika nieokreślonego. I jeszcze bywa, że te nieszczęsne zaimki osobowe mi się mylą. Za to rodzajnik określony ogarnęłam już na dobre, yay!

A jak Wasze postępy?

11 listopada 2017 , Komentarze (8)

Piękna sobota, Luby zabrał syna gdzieś na kilka godzin i powiedział, że mam nie sprzątać bo już wysprzątał. Mam sobie w coś pograć albo pooglądać anime. Oni tymczasem idą do parku, zrobią zakupy spożywcze, kupią mi soczewki, żarówki(zaraz wyjaśnię) i w sumie jestem urządzona. Pn-wt go znów nie będzie. To nasz weekendowy rytuał, że jeśli nigdzie nie jedziemy on wychodzi z synem na kilka godzin sam. To fair, tym bardziej, że on teraz przez tydzień zaczął chodzić na siłkę, kiedy to ja siedzę jak kwoka w gnieździe. To jedyny taki czas, kiedy są tylko we dwoje. No i weekend to czas, kiedy moja miłość może sobie w końcu pojeździć swoim sportowym autkiem, także nawet wyjazd z synem do Tesco, które szczęśliwym zrządzeniem losu jest dość daleko, to atrakcja. Czekał na to cały tydzień, bo w pracy jak już to buja się służbówką, a nie jest to demon prędkości, przynajmniej w porównaniu do tego co mamy. Ale jest to śliczniutka biała A5 i mój mąż poszedł do działu HR zapytać jakie dokładnie są plany na to auto, bo gdyby było losowanie, to chciałby wziąć udział, żeby kupić go żonie. A te baby, jak to baby, skomentowały "nooo, niech pan tej swojej żony tak nie rozpuszcza". No tak, zapomniałam, że przecież siedzę w domu z dzieckiem, więc nie zasługuję na NIC :D Móż mąż się z tego śmiał, ale wiecie jak to jest z facetami. Pewnie jakieś tam ziarno zostało zasiane, że niektórzy patrzą na tą sytuację inaczej. Ja nie wiem co z nami jest nie tak, że wiecznie jesteśmy przeciwko sobie. Facet jak drugi ma fajne auto to zaraz kumpel, mają gotowy temat do rozmowy. Mój mąż w ten sposób poznał już dwóch sąsiadów z naszego bloku. A my? Widać jak powyżej. W każdym razie nawet nie wiem, czy będzie nas na to auto stać, ale myślę, że coś byśmy wykombinowali. To auto to moje marzenie już od dwóch lat, niestety fakt, że nie pracuję trochę pokrzyżował nam plany i nie jest tak lekko, jak miało być. Ale źle też nie jest. Niektóre rzeczy po prostu dłużej potrwają. 

Zadziwia mnie też fakt, że kiedy wyjeżdżałam w kuchni była wypalona jedna żarówka z czterech, a kiedy wróciłam działała już tylko jedna :D Jak on mógł tak żyć, na jednej żarówce, w kuchni bez okna? Otwierał lodówkę, żeby zobaczyć co jest w półkach? My kobiety to jednak faktycznie przejmujemy się detalami...

Soundtrack do sprzątania

niemieckie radio RADIOAKTIV

Rosetta, sekcja 1/4.

Dział1V2V3V4
Rozdziałów łącznie10181819
Rozdziały zrobione1018187

10 listopada 2017 , Komentarze (9)

Muszę się jakoś rozpędzić. 

Rosetta, sekcja 1/4.

Dział1V2V3V4
Rozdziałów łącznie10181819
Rozdziały zrobione101818


【君の名は。】 スパークル / RADWIMPS (cover)by Eve

9 listopada 2017 , Komentarze (12)

Hej dziewczyny! Nie było mnie przez okrągły miesiąc, bo na tyle pozwoliła mi czeska winieta. Całe szczęście, że na wszelki wypadek kupiłam właśnie taką(doświadczenie nauczyło mnie, że te moje wyjazdy do Polski zawsze się przeciągają). Ale nakupowałam się jak szalona :D Strefa złotówki, ach...

Jeśli chodzi o powrót tutaj, to mój mąż wysprzątał całe mieszkanie poza pokojem syna - nawet go nie ruszył, mówił, że nie wiedział co gdzie ma być, także już powód do pierwszego konfliktu gotowy. A później jeszcze kilka innych, jak to my. Ale koniec końców się dogadaliśmy. Chyba po takiej długiej przerwie potrzebowaliśmy chwili na przyzwyczajenie się do siebie na nowo. No i wypoczynku, bo zmęczenie to wielki wróg naszego związku. 

Ale wchodząc głębiej w temat, od momentu wejścia do mieszkania (nie powiem, że nic nie robił, bo zjechał na dół, pożyczył od portiera wózek i przywiózł mi wszystkie tobołki z samochodu) narzuca mi swoje nowe zasady, jakiś niemiecki Ordnung, pominąwszy dyscyplinowanie syna i uczenie go nowego ładu, co najmniej jakbyśmy zaczynali życie trochę od nowa, z czym się akurat zgadzałam, to oznajmił mi, że od teraz rozmawiamy tylko po angielsku, a w momencie kiedy nasz syn go wystarczająco opanuje, przerzucimy się na niemiecki. Coś tam wcześniej przebąkiwał o tym przez telefon, ale nie sądziłam, że potraktuje to aż tak poważnie. A tymczasem on to egzekwuje jak SS-man. I wszystko spoko, ale pod wieczór zaczynamy jakiś marny konflikt, a on mi mówi, że jeśli będę mówiła po polsku to nie będzie ze mną rozmawiał :? I że to źle dla dziecka, że daję mu furtkę, żeby mówiło po polsku i póki będę mówiła po polsku będę spowalniała jego proces uczenia się innych języków, które są mu obecnie bardziej potrzebne, a nie wiemy ile dokładnie mamy czasu. Stwierdziłam, że chyba jednak za długo mnie nie było. Sporo presji robią mu w pracy, lada moment ma awansować, ale oficjalnie dostał już Austrię, więc słowo czynem się stało. Boi się, że za rok czy dwa nasz syn pójdzie do niemieckojęzycznej szkoły gdzie nikt nie zrozumie polskiego, więc nim ogarnie niemiecki chce, żeby douczył się angielskiego, bo od biedy nauczyciele zrozumieją. Wytłumaczył mi to wszystko, jakie ciężkie będzie miał początki w szkole i jak mogą go dyskryminować jako Polaka, jeśli nie będzie znał niemieckiego, racja to, wszystko racja, ale kurde... też jestem człowiekiem. Jak się z kimś kłócę, a jestem zmuszona robić to nie w moim naturalnym języku, to czuję się jakbym brała udział w jakiejś parodii. Rodzina wariatów. I jeszcze mam być jak ci rodzice, którzy na siłę chcą uczyć dziecka od małego 3 języków i dają córce na imię Jessica, a synowi Brian. 

Z nerwów nie mogłam w ogóle zasnąć, wstałam koło pierwszej i rozpakowywałam rzeczy. Generalnie dzisiaj czuję się jak taki emocjonalny biedak :DMoże to tylko zmęczenie.

Idę się otrząsnąć, zająć dzieckiem i robić niemiecki.

6 października 2017 , Komentarze (6)

Dziewczyny, możecie mi gratulować :):):)

Jadę do Polski, nie będzie mnie tydzień lub dwa. Ale wrócę.

5 października 2017 , Komentarze (7)

Rosetta, sekcja 4/4.

Dział1V2V3V4
Rozdziałów łącznie10181819
Rozdziały zrobione10181812

Wczoraj nie miałam siły opisać mojej frustracji związanej z Rosettą, ale dziś już pora na gorzkie żale. Wpis będzie długości muru chińskiego, więc sugeruję darować go sobie tym, którzy cenią swój czas. 

Uwaga! Treść zawiera wulgaryzmy.

Wczoraj rano wszystko zapowiadało się pięknie, syn dostał nowy zestaw stolik+krzesło+"magiel" z "tapetą" do rysowania z IKEI. Rano cały zachwycony mnie obudził, żeby się pochwalić i dość długo na nim działaliśmy, budowaliśmy mosty, udawaliśmy, że gotujemy itp. Aż się pochwalę fotką, bo ten magiel jest fantastyczny. Początek dnia był wspaniały, sielanka rodzinna i te tematy.

Dla co bystrzejszych obserwatorek - zgadza się, ostatnio nie zajmuję się czyszczeniem podłóg.

Jak już koło południa zorganizowałam synowi zajęcia, to siadłam do Rosetty i... szok. Program ten nie tłumaczy właściwie niczego. Wszystkiego trzeba się domyślić z zestawień zdań i oraz poprzez powtarzanie ich, więc nawet nie czuje się własnych braków. A mimo to wczoraj mnie olśniło - że prawie niczego z tych zapamiętanych rzeczy nie rozumiem! Jak pojawia się nowy rzeczownik czy czasownik to umarł w butach. A mimo to, jakimś cudem prawie wszystko rozwiązuje przecież dobrze. Co za oszustwo! 

Spanikowana zaczęłam szukać wiedzy w Internecie, tak więc ogarnęłam przypadki, chociaż tabelkę odmiany rodzajników musiałam powiesić na tablicy korkowej i założyć zeszyt na notatki(ukradłam synowi, także jest z dinozaurem. Zaraz Wam pokażę jaka jestem niebezpieczna!), ogarnęłam jak łączą się i skracają przyimki z rodzajnikami, a odmiana czasowników przyszła najłatwiej, doczytałam kiedy rodzajnika nie stawia się w ogóle, bo ten aspekt też się pojawił. Myślę sobie, że nie ma tragedii. A oto mój das Dinoheft!

Jadę więc dalej z kursem i w międzyczasie analizuję i odmieniam rodzajniki z każdego napotkanego zdania, co wysysa ze mnie niewiarygodną ilość energii, ale naprawdę się zawzięłam. Aż tu nagle BAN-KAI(kto oglądał Bleach ten wie o co chodzi) - pojawiają się rodzajniki nieokreślone, które naturalnie też się odmieniają. Nosz kur##. Kolejna tabelka. Tej to już chyba nigdy nie zapamiętam. Teraz już w każdym przeczytanym zdaniu kursu, który je zawiera, muszę odliczać jeszcze to.

Jak to w życiu bywa, musiało pojawić się jeszcze kilka przeszkód na mojej drodze zen. Patrząc na kolejne zadanie myślę - czemu tu jest klein, a dalej kleine? A jeszcze dalej "Ich verkaufe einen neuen Regenschirm". Strzał w kolano i nic nie widzę... to przymiotniki też się odmienia? Znalazłam kolejną już tabelkę, przepisałam, powiesiłam. Widzę w tym jakiś tam względny sens, ale też nie do końca mi się to zgadza. Postanowiłam, że na razie temat zawieszę.

A później trafiłam na odmianę "diesem" i stwierdziłam bardzo wulgarnie, że ja to pier#### :D

https://www.tvnow.de/vox/hoehle-der-loewen/folge-8...
"darmowy program telewizyjny, raz, że świetny, a dwa, no za darmo"

struzu_kurzu2v

4 października 2017 , Komentarze (4)

Rosetta, sekcja 4/4.

Dział1V234
Rozdziałów łącznie10181819
Rozdziały zrobione102

3 października 2017 , Komentarze (4)

Wczoraj mąż wrócił z pracy po 20 i tak się zestresowałam tym, że za mało przerobiłam tego dnia, on tyle pracuje i się uczy, zresztą tak mu dobrze idzie w pracy, a ja skupiam się tylko na dziecku, że zabrałam laptopa do łózka i o 22 zaczęłam znów Rosettę, skończyłam przed północą. Tak, wiem, że coś ze mną nie tak. Ale z kim nie jest coś nie tak? Jestem pewna, że każda z Was też ma swoje odchyły. Umieram z ciekawości jakie :D

Rosetta, sekcja 3/4.

Dział1V2V3V4V
Rozdziałów łącznie10181819
Rozdziały zrobione10181819

Wczoraj mój syn podszedł mi do komputera jak przeglądałam jakieś obrazki i mówi "look, this is a pink bear!", czyli moje językowe hobby jednak jest produktywne. Ostatnio prawie w ogóle nie mówimy po angielsku i nawet zapomniałam, że już tak fajnie zaczął sobie gadać. Nie ma nic bardziej motywującego niż widok dziecka, które zdobywa nowe umiejętności - a przynajmniej kiedyś coś takiego wyczytałam :) Chyba nawet w Simsach. Coś w tym jest.

I teraz jeszcze mieszam mu w głowie tym niemieckim. Co za matka... Wiecie, że moja mama mi to wypomina? W sensie naprawdę zarzuca mi, że ma styczność ze zbyt wieloma językami. Dla niej to już horror. Straszy mnie, że niedługo w ogóle przestanie mówić :D

A ja od rana do kawki znów mam Rosettkę. No dobra, my mamy Rosettkę. Mój towarzysz życia nie daje mi ani chwili samotności i zawzięcie opóźnia mój rozwój.

Extra, kolejna sekcja za mną! Dzisiaj naprawdę dużo zrobiłam. Wymowa, muszę przyznać, bardzo poszła mi do góry przez te kilka dni ćwiczeń. 

Btw. Ogromne dzięki za całe wsparcie i rady dotyczące nauki. Nie wiem czy bez Was też bym miała takie tempo.

I dzięki struzu_kurzu2 za podanie super linka. Korzystam.

http://www.deutschlandfunk.de/