O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5150
Komentarzy: 17
Założony: 18 grudnia 2017
Ostatni wpis: 10 lutego 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
neewmee

kobieta, 32 lat, Daleko

163 cm, 64.30 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

10 lutego 2019 , Komentarze (2)

- 3kg na liczniku dziś wybiło. 13 dzień na diecie Łukasza Choińskiego. Wytyczne staram się trzymać. Nie ciągnie mnie do cukru, nie mam napadów żarłoctwa dalej.. Czego chcieć więcej :D i śniadanka już na milion procent zagościły u mnie na stałe w jadłospisie! To strzał w 10!

3 lutego 2019 , Skomentuj

Dziś 6 dzień na diecie bez diety Łukasza Choińskiego. Efekt? - 1,7kg. To najlepiej wydane pieniądze na jakikolwiek program odchudzający. Nawet kiedyś wykupiona dieta vitalii nie dała mi takich efektów. Już teraz wiem, że wytyczne wprowadzę w swój codzienny styl odżywiania po zakończeniu programu. Dla mnie bomba! W końcu odchudzanie to dla mnie przyjemność. Nie rzucam się na żarcie, nie myślę o tym kiedy będzie następny posiłek. Nie chodzę głodna. Słodycze to już przeszłość :D sądzę,że do urlopu zdąże jeszcze zrzucić jakieś 4 kilogramy na spokojnie :d 

31 stycznia 2019 , Skomentuj

Dzisiaj były zakupy. Większa ilość warzyw kupiona :D Od wtorku jestem na miesięcznym abonamencie u Łukasza Choińskiego i chyba w końcu znalazłam swój złoty środek na pozbycie się nadprogramowych kilogramów. :D Efekt? -1kg :D Pierwsze koty za płoty. Czuję się po zmianach lepiej, nie jestem głodna i waga leci - idealnie. Oby tak dalej! Bo ostatnim weekendzie i rzuceniu się na jedzenie myślałam, że się już nie pozbieram. Każdy taki upadek wprowadza mnie w depresję. Dołuje mnie bardzo mój widok w lustrze. Tyle razy się już odchudzam, a długotrwałych efektów brak. Zawsze kończy się na tym samym, powrocie do starych nawyków żywieniowych. Mam słabą samokontrolę. I sama jestem sobie winna. Koło się zamyka.... 

29 stycznia 2019 , Komentarze (3)

Ale wstyd się przyznać do kolejnej porażki. Prawie 3 tygodnie na diecie, a ja w weekend znowu popłynęłam z jedzeniem, piwami, słodyczami, colą. Szlag mnie trafi. Tak ładnie waga już pokazywała 65,5kg to tak teraz znowu ważę 66kg. Hańba i wstyd. Szukałam jakiegoś wyjścia z sytuacji, i tak oto wykupiłam sobie miesięczny abonament z Łukaszem Chońskim. Mam nadzieję, że wiedzę jaką teraz zdobędę, pozwoli mi dojść spokojnie do mej zdrowej wagi. Nie mogę patrzeć na siebie w lustrze, na swoje wielkie cycuchy, z których zwisa tłuszcz, szerokie bary jak u zawodniczki zawodowo uprawiającej sztuki walki, ogromny brzuch, który mógłby... pomieścić 3 bębny prania...  k***a ogarnij się dziewczyno! Weź się w garść!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

23 stycznia 2019 , Komentarze (2)

W końcu nadszedł oczekiwany przeze mnie moment, w którym zaczynam uciekać z wagą :D Musiałam dzisiaj wejść na wagę! To było silniejsze ode mnie. 65,5 kg. Coś zaczyna się dziać. Mam 5 tygodni do dojścia 60 kg. Jutro zakupy cotygodniowe. Przede mną jeszcze dzisiaj challenge! Muszę zrobić listę zakupową. Zupełnie nie mam głowy, co chcę jeść. 1.03. jadę na urlop do Polski. Tak dzisiaj w pracy postanowiłam. Karta urlopowa wypisana, tylko teraz jest strach czy szef zgodzi się na niego :D Z tego, co słyszałam praktycznie wszyscy kontraktowcy z mojej firmy chcą jechać w marcu na 2,3 tygodnie haha :D Muszę być pierwsza! Marzy mi się weekend z moimi dziewczynami, wyjście na piwo do baru z ziomkami. Pogadać w końcu z kimś normalnym, niepatologicznym jak to się tu ostatnio przytrafia mi w Holandii :D Po drodze jeszcze moje urodziny. Urlop zapowiada się całkiem, całkiem :D Jeszcze dorwałam tanie bilety na sinbada za niecałe 80e w dwie strony :) Niech już bedzie marzec!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

20 stycznia 2019 , Komentarze (1)

Tydzień diety za mną. Dzisiaj było ważenie. Szklana pokazała 65,8 kg. W sumie to... jestem zadowolona. Narzekać nie mam zamiaru :P Ruszać się staram. Dzisiaj zaliczony 5km spacer :D Zdałam sobie sprawę z faktu, że w moim przypadku podstawą diety jest jej różnorodność. Staram się wpychać więcej warzyw do posiłków. Zamiast ziemniaków z sosem -> warzywa! Wczoraj spaghetti, nie było makaronu, była cukinia! :D A smakuje tak samo :P  a zaraz zabieram się za zupę krem z pieczarek :D 

16 stycznia 2019 , Komentarze (1)

Dzisiaj mija w sumie mój trzeci dzień walki z nadprogramowymi kilogramami... Daję radę póki co. Staram się przynajmniej. Najgorszy jest detox od cukru. Ciągnie, aby posłodzić herbatę, czy kawę. Jutro pora na cotygodniowe zakupy, więc rozejrzę się za jakimś słodzikiem, na pewno będzie to lepszym rozwiązaniem niż biały cukier. Za bieganie też się zabrałam. 3 dni temu, kiedy to wyszłam z domu przebiec pierwsze 3,5 km po pól rocznej przerwie nie miałam pojęcia, co w rzeczywistości się dzieje xddd kij z zakwasami, ale zadycha... haha straszna =P wczoraj było odrobinkę lepiej. Powoli do przodu. Trzeba zacząć, a potem jakoś poleci z górki :D 

14 stycznia 2019 , Skomentuj

Nowy Rok. 2019rok! Nowe możliwości. Moja waga w chwili obecnej wzywa o pomstę do nieba. Nie mieszczę się w ubrania. To już na prawdę zły znak. Katastrofa! Nie będę pisać kiedy chciałabym ważyć 59 kg, bo to nie ma sensu. Czas działać, a nie marzyć i odkładać wszystko na później. Do dzieła!

21 listopada 2018 , Komentarze (4)

Tak jak w temacie. Jestem przypadkiem beznadziejnym! Powrót do Polski sprawił takie spustoszenie w moim życiu, o jakim nigdy nawet nie myślałam. Trzy miesiące minęły szybko i można powiedzieć, że boleśnie. Czasami w życiu zdarzają się takie momenty w życiu, że ciężko pogodzić się z otaczającą rzeczywistością. Dzięki szczerości kilku osób uświadomiłam sobie w jak beznadziejnej sytuacji się znajduję. Mogę stwierdzić, że obudziłam się z ręką w nocniku. Okazuje się, że nie mam na kogo liczyć w trudnej sytuacji, nie mam mieszkania, mam faceta na którego nie mogę liczyć. Mam pecha. Ale we wszystkim zawsze trzeba dobrych stron. W całej tej chorej sytuacji jest coś, co napędza człowieka do przodu i zmusza go do działania. Dostałam lekkiego napływu siły. 

29 lipca 2018 , Komentarze (2)

Po chorobie już ani śladu i całe szczęście. Nie potrafię doczekać się już wyjazdu do Polski i wakacji w Grecji. Ostatni miesiąc będzie ciągnąć się w nieskończoność. 5 tygodni to dosyć sporo czasu. A ja korzystając z okazji kolejny raz wzięłam się do akcji. Dziś drugi dzień biegalam (wczoraj 5,5km, dziś 4km). Do tego była mel b oraz trening obwodowy z Łukaszem Choińskim. Dieta również przestrzegania. Zmniejszyłam sobie ilość mięsa i pieczywa w jadłospisie do minimum. Muszę przekonać się do kaszy jaglanej, która tak bardzo jest polecana a ja nie potrafię jakoś się do przyzwyczaić. Powolnym krokami do przodu....