Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Do odchudzania skłoniło mnie zdjęcie z wakacji. Natchnął mnie też program "wiem co jem na diecie"

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 45072
Komentarzy: 325
Założony: 18 sierpnia 2018
Ostatni wpis: 25 lutego 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Moonlicht

kobieta, 33 lat, Gdańsk

163 cm, 81.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 lutego 2019 , Komentarze (71)

Czas upłynął - wracam do pracy! :)

To było 7 przyjemnych miesięcy. W mojej kuchni zagościło więcej warzyw ale też nie oddałam się w pełni zdrowemu żywieniu żeby nie rzucić się później na zakazane dania. Mogę śmiało powiedzieć, że jedynie podrasowałam swoje menu.

Rok i 3 miesiące temu urodziłam córkę - waga w dniu porodu wskazywała 82kg. Po porodzie spadło 6kg, przez 9 miesięcy karmienia kolejne 5kg. Startowałam ze świadomym chudnięciem z wagą 71kg:

Po 3,5 miesiąca samej diety waga spadła o 6,6kg:

Kolejne 3,5 miesiąca (dorzuciłam ćwiczenia 2-4 razy w tygodniu) i spadło 3,4 kg:

Coś tam zaczyna się dziać. Mnóstwo pracy jeszcze przede mną. Sama nie wiem, czy jestem zadowolona ze swojego wyglądu czy nie. Są dni kiedy się sobie podobam a są takie, że czuje się grubo i nieatrakcyjnie. 

Od ostatniego wpisu minęło kilka aktywnych dni. Odkryłam, że mam problem z nietrzymaniem moczu skacząc po trampolinie, a zaraz po tym pojawił się ból podbrzusza podczas biegania. Posypałam się konkretnie. Czeka mnie wizyta u lekarza. Mam nadzieję, że szybko zdiagnozuje, co mi jest i będę mogła normalnie biegać, bo to aktywność, która mi najbardziej odpowiada, a wiosna coraz bliżej.

Obecnie krążę wokół wagi 61kg i ciężko mi zejść poniżej. Chwilowo zawieszam swoją aktywność pamiętnikową ale do Was będę oczywiście zaglądać. Dziękuję Wam za wszystkie rady i słowa otuchy. Trzymajcie się!

15 lutego 2019 , Komentarze (10)

Spadam ;) -0,4kg. Słaba jestem. Mam jakąś blokadę. Mogłabym przecież pocisnąć na 100% i szybko osiągnąć swój cel, ale nie. Ciągle upadam, żeby wstać. Trudno, w takim razie powoli ale do celu.

W tym tygodniu ledwo żyję. Córka wstaje kilka razy w nocy, a ja nie śpię lecz czuwam. Byłam wczoraj u rodziców i przerazili się chyba moim widokiem, bo tata wziął urlop i chcą wziąć moje potworki na parę dni "na ferię" do siebie. Tym sposobem będę miała dla siebie 2 wolne wieczory i 1 cały dzień. Szkoda byłoby tylko spać ;) Muszę zaplanować dobrze ten czas, bo takie rzeczy w tygodniu się nie zdarzają ;) Rozważam aquapark, jump city, zakupy w designer outlet. Co jeszcze robi się w wolnym czasie?

Ćwiczeniowo tydzień był żenujący. Zrobiłam tylko 1 dywan i 10minutowe ćwiczenia z hantelkami. Muszę zmienić strategię, rozpisać sobie jakiś plan ćwiczeń czy coś. A no i do tego muszę wygrzebać skądś więcej czasu ;)

Jestem dzieckiem szczęścia. Wszystko mi się zawsze udaje, wszystko załatwię, w pracy zawsze jestem od zadań niemożliwych, bo kierownik wie, że często mam więcej szczęścia niż rozumu. Aż nadchodzi dzień kiedy moja karta się odwraca i wszystie plagi egipskie na mnie spadają. No i właśnie nadszedł ten czas. Finanse mi się sypią, auto ma bardzo poważną usterkę, podpaliła mi się patelnia (i to na indukcji!), musiałam 2 razy w tym tygodniu widzieć teściową... Grr! 

Powodzenia dziewczynki! Niedługo wiosna ;)

8 lutego 2019 , Komentarze (26)

Poszło do góry o 0,3kg. Cud, że tylko tyle. Po weekendowym obżarstwie w poniedziałek na wadze zobaczyłam 62,9. Dziś jest 1,5kg mniej. Te weekendy to dla mnie porażka. Każdego dnia, kiedy siedzę z mężem w domu, grzeszę niesamowicie - niestety głównie jedzeniowo. Ma na mnie zły wpływ ;)

Luźne opakowanie jest moim przeznaczeniem. Ciągle łudzę się, że skóra się wchłonie, ale chyba czas sobie uświadomić, że to nie nastąpi. Robiłam deskę i wzrok poszedł w stronę brzucha. Pierwszy raz ćwiczyłam w koszulce, gdzie brzuch był na wierzchu i ujrzałam to, co ujrzałam.. Dobrze, że w pionie wygląda to znacznie lepiej.

W środę rozczepił mi się hula-hop podczas kręcenia, poleciał na stół i przewrócił szklankę z colą prosto na dywan.. Dywan w naszym domu nie ma lekko. Kręcę na wrapa z folii a pod nią termo-balsam. Może jeszcze trochę uratuję swój flak :D

W tym tygodniu liczyłam kalorie z vitalia holia oraz trochę poćwiczyłam:

4.02: MK 43minuty wewnętrzna strona ud i brzuch 347kcal + 25 minut hula hop na wrapa 215kcal

5.02:  bieganko 33minuty 4km 358-512kcal

6.02: 20 minut hula-hop na wrapa 168kcal

Wczoraj miałam bardzo aktywny dzień. Tak bardzo mi się podobało. Bylam z dziećmi w pracy, później na sali zabaw, załatwiłam kilka spraw na mieście a na deser usunęłam drugą ósemkę. Jeszcze tylko 2. Goi się dużo lepiej niż pierwsza, więc jem normalnie. 

W Auchan są książki dla dzieci w twardej oprawie za 4,99zł! Moje dzieci kochają książki, więc powiększylismy naszą dziecięcą biblioteczkę o 3 sztuki. Najlepsza jest "Dobre maniery". Jak uda mi się z córką wyskoczyć z domu, to zajadę kupić wszystkim dzieciom w rodzinie, co by na chamów nie powyrastały :D

1 lutego 2019 , Komentarze (13)

Mój hymn tego tygodnia:

"Tak mi się nie chce, tak bardzo nie chce..

Lecz kiedyś jeszcze będę sexy.."

Pomijam teledysk ;) ale sam tekst to cała ja w tym tygodniu. Nie zrobiłam NIC, co wspomogłoby spadek wagi, a mimo to zaliczam -0,3kg. Zastanawiam się, czy to już autosugestia. Cały tydzień "źle się prowadziłam" (kfc, mc donalds, brownie, żelki), nie ćwiczyłam, nie biegałam a mimo to jest minus.

Mój mąż ma znajomości w firmie produkującą odzież. Szukali modelki z rozmiarem M i wysłał mi ofertę. On nawet nie ogarnia, że za niska jestem ale miło mi się zrobiło jak zobaczyłam wymagania co do tego rozmiaru. Tylko w talii mam za dużo o dosłownie 3cm a tak to nawet bym się łapała gdyby nie wzrost :D rozmiar zna, bo co jakiś czas ma super zniżki na ciuchy i czasem mi kupuje :D

Chcę już iść do pracy, wyjść do ludzi, bo mi odwala. Moja córka w wózku nie usiedzi, więc spacer to czasem nawet nie trwa 10 minut i wracamy ;) Siedzę w domu jak w więzieniu. Ostatnio stałam w oknie i zazdrościłam ludziom, którzy szli chodnikiem :D dlatego właśnie jedziemy z dziećmi do babci. Zostawiamy dzieci i uciekamy ;) będę się szlajać cały wieczór!

Dzieci zostają do niedzieli, jeśli nic nie będzie sie działo. A my w tym czasie będziemy korzystać z życia ;) Mieliśmy w planach aquapark ale mąż musi być bezwzględnie pod telefonem, więc odpada. Tak szczerze mówiąc nie wiem, co robić ;)

25 stycznia 2019 , Komentarze (19)

Po mojej dobrej passie spadków na poziomie -0,5kg/tydzień nadeszło spowolnienie spowodowane podżeraniem żelków. Pyszne misie (w liczbie 1kg) stoją sobie obok zielonej herbaty. Kiepskie miejsce im znalazłam. 

Nie ukrywam, że w tym tygodniu się obijałam. Pogoda nie rozpieszcza, a moje migdałki są tak ogromne, że zaraz eksplodują. Mimo to poszłam pobiegać, żeby nie zastygnąć za mocno. Niestety pogoda za oknem mi nie służy. Zmarzły mi uda i nos, więc uciekłam do domu ;)

Żeby móc wkleić jakiekolwiek aktywności starałam się wygrzebać nieco czasu, co zbyt łatwe nie było:

* 22.01: 30 minut rowerek stacjonarny

* 23.01: 3,11km 26minut + wejście na 6 piętro 277..455cal

* 24.01: MK ćwiczeniana wewnetrzną stronę ud + trening brzucha tabata 220kcal

Rano zadzwonili z przedszkola że jest awaria ogrzewania i trzeba zabrać dzieci, więc zabrałam syna, spakowałam dzieci, przyjechałam do kolegi i okazało się, że już wszystko działa. Zjem obiad na krzywy ryj i wracamy do domu ;)

18 stycznia 2019 , Komentarze (17)

Leci mi ostatnio po pół kilograma na tydzień. Jakoś szybko jak na te "ostatnie" kilogramy. Mam nadzieję, że nie jem za mało, ale nie chodzę głodna, więc chyba nie. Nie liczę kalorii, bo mi się nie chce. Do celu zostało mi teoretycznie 4,5kg, ale 2,5kg też będzie spoko. Ta 5 z przodu wciąż chodzi mi po głowie...

W tym tygodniu miałam wyrywaną ósemkę i zaleceniem pani doktor było jedzenie lodów, więc tak sobie jem i jem. Chociaż szczerze mówiąc za bardzo nie przepadam za lodami. Jeszcze tylko 3 ósemki do wyrwania. Wyrwanie sekunda ale niedługo chyba zbankrutuję przez te zęby :( Przy następnych sama jakieś lody porobię, bo te chemole, które kupił mój mąż, to musi być straszny syf.

Aktywność w tym tygodniu:

* 11.01: MK ABS 15 minut + MK sexy pośladki i płaski brzuch 15 minut (290kcal)

* 13.01: hula-hop 30 minut

* 14.01: MK turbo odchudzanie - prosty interwałowy trening 35 minut (386kcal)

* 16.01: MK tabata zabójca tłuszczu (267kcal) 40 minut + bieg 30 minut 3,6km i wejście na 6 piętro  (320-536cal)

Niedługo powrót do pracy. Czekam i nie czekam. Po 2 latach siedzenia w domu moja psychika potrzebuje wyjścia z domu. Parę miesięcy temu dzwoniła koleżanka, że zmieniło się nam ubranko służbowe (i cudownie bo poprzednie było brzydkie) i pytała jaki chcę rozmiar M czy L. To powiedziałam, że M, bo schudnę ;) no i chyba się udało - powinnam się zmieścić. 

11 stycznia 2019 , Komentarze (18)

Kolejny tydzień za mną i piękny spadek wagi - 0,5kg. Niestety ale za tydzień przewiduję, że powróci i to z nawiązką. Po pierwsze będę w trakcie okresu a po drugie te pół kilo to efekt jelitówki, która dopadła mnie w środę. Przespałam cały dzień, zrobiłam 268 kroków (w wiadomym kierunku) i zjadłam może 200kcal. Dobrze, że byłam u mamy i moi rodzice zajęli się dziećmi, kiedy półżywa i spocona leżałam na kanapie. 

Aktywność była do środy:

* 04.01: 4,14km 354-570kcal 0:37 + wejście na 6 piętro

* 06.01: 5,09km 443-719kcal 0:45 + wejście na 6 piętro

* 08.01: 35 minut rowerek -290kcal

O właśnie.. Zaliczyłam moje pierwsze 5km! Tak ledwo ledwo, bo pod koniec czekałam jak na zbawienie ale jest! Teraz tylko polepszyć czas i atakować na 8km :) więcej chyba nie będę no bo i właściwie po co? Poza tym 5km to 3 okrążenia całego osiedla + kółko wokół pobliskich bloków - nuda trochę.

Aj.. Żadnego "dywanu" w tym tygodniu.. W tym postaram się nadrobić. Obowiązkowo. Chciałabym podjąć jakieś ćwiczeniowe wyzwanie.. Tyle u Was czytam i brzmi to super.. Ale ja nie mam gwarantowanego wolnego czasu każdego dnia, więc bez sensu. Szkoda...

I parę słów o diecie, bo ostatnio na forum spotykam teksty typu "albo jesteś na diecie albo nie!". W takim razie ja nie jestem :) przestałam liczyć kalorie a jak mam na coś ochotę, to jem to (w ramach zdrowego rozsądku). Nie dam się zwariować i nie mam zamiaru mieć wyrzutów sumienia, bo wypiłam wino albo zjadłam chipsy. 

W nocy obudził mnie krzyk mojego męża (przez sen): "jakie dziecko? Żadnego trzeciego!" hahaha

Pozdawiam coraz szczuplejsze Vitalijki! :)

4 stycznia 2019 , Komentarze (23)

Już prawie połowa założonego czasu ale przez tę przerwę świąteczno-sylwestrową moja waga szaleje. 1 stycznia było 64kg, 2 stycznia 63,5kg a dziś 62,5kg. Można powiedzieć, że 1,5kg w 3 dni ;) Ogólny spadek po tygodniu to -0,1kg, więc jestem właściwie zadowolona. Sylwestra obawiałam się bardziej niż świąt.

Dietowo od środy kulturka, bo ruszyła nowa zdrowa rywalizacja punktowa. Dziś jej 3 dzień i mąż już narzeka, że dla niego zbyt zdrowe te nasze obiady, więc dziś zrobię mu kotlety z ciecierzycy haha. Jak mu się nie podoba, to niedaleko mamy maka ;)

Ten tydzień dosyć aktywny - chyba nawet pod wpływem nowego roku przegięłam, bo po ostatnich ćwiczeniach ledwo się ruszam.. Wczoraj odpuściłam ćwiczenia, bo wszystko boli. Jest tego plus - odkryłam dużo nowych partii mięśni, które chyba już zaczęły zanikać.

Było tak:

* 28.12: 19 minut 165/281kcal 2,1km + wejście na 6 piętro

* 29.12: płaski brzuch MK 28 minut 195kcal

* 30.12: 37min31s 375/648 kcal 4,3km + wejście na 6 piętro

* 2.01: trening odchudzający całe ciało MK 35min 290 kcal

Może i szału nie ma ale chociaż na tyle mi pozwoliły moje potworki. Podczas biegania mijałam pana, który sobie tańczył na ulicy i kręcił tyłkiem. Jak na polskie realia rzadki widok. Ucieszyła mi się japa i pobiegłam dalej.

Ale miałam też taką mniej przyjemną sytuację. Odwiedzili nas znajomi - parka z dzieckiem. Tatuś rodziny popił wódeczki z moim mężem a później oglądaliśmy jakieś fotki z wesela naszych wspólnych znajomych i ten kolega palnął tekst: "wyglądają zupełnie jak Wy". Na fotce laska jakieś 20kg cięższa i jeszcze w ciąży... Mam bardzo ekspresyjną twarz, więc strzeliłam jakąś mega zdziwioną minę a typowi chyba się głupio zrobiło.. Jakoś tak dziwnie mi po tym było. Myślałam, że już lepiej wyglądam a tu taki pocisk..

Szukałam wczoraj motywacji i przegrzebałam dziesiątki stron "sukcesów" na vitalii i trafiłam na:

https://app.vitalia.pl/forum9,844983,0_Rok-na-vitalii-podsumowanie.html

Dzielę się moim odnaleziskiem. Super zmiana. Pozdrawiam w nowym roku :)

28 grudnia 2018 , Komentarze (9)

Upłynęło 40% czasu jaki sobie założyłam i pojawił się mój pierwszy plusik, ale to tylko dlatego, że nawet nie zaglądałam do jadłospisu diety ;) spędziłam święta z ciastami mojej mamy :) nie rzuciłam się jakoś szczególnie na jedzenie - tylko w uszkach się zakochałam w tym roku.

Kolejnym powodem plusa była niska aktywność spowodowana hm.. no czym? Znalazłabym kilka wymówek ;) jestem zadowolona, że po 2 tygodniach przerwy, poszłam pobiegać ;) a tak nędznie było:

22.12: 20 minut hula hop

23.12: Sanking and bałwaning ponad 1h - upociłam się nieziemsko

26.12: 3.15km 25min27s 286kcal (wg opaski 2,7km i 426kcal) - różnica ogromna.. Co jest bardziej wiarygodne?

Na jakiś czas chyba znikają dywanówki z mojego rozkładu jazdy - syn chory, mąż ma urlop i do wtorku będzie mi zalegał w chacie. A przy nim mi wstyd tak wyginać się z Monią z YT. Poza tym ona taka super laska a ja mokry worek tłuszczu na mym dywanie. Ciekawe na kogo patrzyłby mąż xD

Jeszcze gorzkie żale: mam poważne obawy, że mój brzuch nigdy już nie wróci do stanu wyglądalności. Marszczy mi się skóra nad pępkiem. Dolna linia dziwna, rozlana i krzywa przez boczne ułożenie łożyska w pierwszej ciąży. Wpisałam w google "plastyka brzucha" i były fotki brzucha jak mój, czyli chyba tylko pod nóż się nadaje.. Ale tego nie zrobię, bo w sumie szkoda mi kasy a i nie jest tak źle, żebym miała kompleksy z tego powodu. Da się to lajtowo ukryć pod ciuchami. Szkoda mi tylko, że nigdy nie osiągnę efektu wow, co odbiera nieco motywacji.

Zbliża się nowy rok i zanim mój cotygodniowy wpis zniknie w morzu tytułów "zaczynam", "dzień 1" itp. chciałabym życzyć Wam cudownego nowego roku, wytrwałości, zdrowia i mało zmartwień ! Postanowień noworocznych nie mam. Nie jestem zorganizowana i moje planowanie nie ma racji bytu ;)

21 grudnia 2018 , Komentarze (5)

1/3 "ostatniej drogi" za mną i równo 1/3 kilogramów :) czyli już wiem, że w czasie się nie wyrobię, ale nie szkodzi ;) czy gdzieś mi się spieszy?

W tym tygodniu -0,5 kg czyli spadek, który lubię najbardziej :D dieta wg rozpiski mi nie wychodzi ale pilnuję kalorii a przepisami się czasami zasugeruję. Wczoraj przeczyścił mnie koktajl mleczno-ananasowy. Kto to wymyślił? Zanim wzięłam łyka wiedziałam, jak to się skończy.

Aktywność w tym tygodniu słabo (jak zwykle choróbsko):

14.12 rowerek 30 minut

17.12 godzinny spacer

19.12 skuteczny trening odchudzający Moniki Kołakowskiej 49minut

20.12 trening modelujący pośladki i brzuch 47 minut

Po tym wczorajszym ledwo chodzę i przydałaby mi się ta słynna maść na ból d*py :)

Wczoraj mnie naszło na wagowe rozkminki i doszłam do wniosku, że ten rok zamykam o prawie 14kg lżejsza! Było to 5kg niekontrolowanego spadku i prawie 9kg świadomego.

O święta się nie martwię - nigdy (!) nie obżeram się w święta, bo to nie są moje smaki ale sylwester może być trudny ze względu na kaloryczny alkohol. Ja ustalam menu, będą u nas dzieci znajomych, więc będzie zdrowo!

A zresztą zobaczymy co będzie ;) Wesołych świąt!