Dziś ważenie i bumm 80,6 kg trochę spadło i fajnie :) tak wogóle to przed pisaniem pamiętnika już schudłam z 92 na 82, więc 10 kg plus 1,4 daje 11,4 kg jupii. Oby tak dalej, wcześniej się nie ruszałam ale teraz zaczęłam więc może pójdzie trochę szybciej :)
Moje wczorajsze menu :
9.00- pół grahamki cienko posmarowanej margaryną smakowita i pasztetem drobiowym.
12.00 - batonik musli just fit
15.00 - to samo co o 9.00
18.00 - makaron żytni razowy ze szpinakiem i serem feta ( mniam ) :P 2 ciastka owsiane
RUCH : 30 min spacer do pracy rano 50 min z Mel B 30 min spacer z psiakiem przed snem :)
Nie wiem jakie te tytuły nadawać, chyba zacznę jak niektóre kobiety numerki wstawiać :) Wiecie co tak właśnie dziś odkryłam czytając inne pamiętniki, że te zdjęcia tych chudych piękności jakoś zaczęły na mnie działać. Jak tak je codziennie oglądam to tym bardziej chce wyszczupleć, pokazać że ja też potrafię mogę, mam silną wolę, więc trwam dalej..... Dzięki tym co wklejają i nie wklejają buziaki.
Moje wczorajsze pochłonięte żarełko :
9.00 - 6 łyżeczek płatków owsianych zalanych activią ( wiśnia-czarna pożeczka) 10 orzechami laskowymi i kilkoma rodzynkami. 13.00 - 6 kromek wasa 7 zbóż cienko posmarowanych masełkiem 17.30 - warzywka na patelnię usmażone na oliwie z oliwek ( 2 łyżki ) 21.00 - orzechy laskowe kilka sztuk
RUCH:
30 min spacer do pracy rano i 3 sztuki spacerków z psem 20-40 min
Pewnie spytacie czemu smutny dzień, a temu, że byłam na pogrzebie dobrego kolegi mojego Piotra. Bardzo dobry człowiek, pełen humoru, lubił pomagać innym. Co było widać po ilości przybyłych osób. I znów zaczęłam myśleć o śmierci, nie żebym chciała szybko odejść z tego świata wręcz przeciwnie przeraża mnie ta myśl:( no ale dość bo znów się niepotrzebnie zamyślę.... Na szczęście i wczoraj dość szybko wyszłam z myśli dzięki dużej dawce ruchu jaką sobie zaaplikowałam wieczorem ... a to moje wczorajsze menu :
8.00 - pół bułki grahamki posmarowanej cienko masełkiem i pasztetem drobiowym.
13.00 - pół bułki grahamki posmarowanej cienko masełkiem i pasztetem drobiowym.
17.30 - kawałek poniedziałkowej mrożonej pizzy.
22.00 - 10 orzechów laskowych.
RUCH:
20-30 min spacer do pracy rano 40 min z Mel B 25 min tańca do Just Dance na kinekta 30 min spacer wieczorny z psiakiem.
Zgodnie z tytułem dziewczyny poległam, trzymałam się dzielnie do 17 a potem buummm :) zresztą jak przeczytacie moje menu dzisiejsze zrozumiecie o co chodzi.
9.00 - Monte drink 166 kcal
11.00 - rogal pszenny ( średniej wielkości ) z masełkiem ok. 300 kcal
14.00 - jabłko ok. 60 kcal batonik muesli 107 kcal
19.00 - 6 rurek z kremem waniliowym ( te z biedronki ) 6 ciastek owsianych z czekoladą garstka orzechów laskowych ( porażka)
Ruch : 30 min spacer do pracy ( po tym śniegu uwierzcie był intensywny) 40 min intensywnego tańca do gry just dance na kinekta 30 min wieczorny spacer z psem
Widzicie, więc że nie było zbyt dietetycznie ach te słodycze jak mnie dopadną to koniec ale pocieszam się tym, że rzadko mi się zdarzają takie napady na słodkie :) Dziewczyny kochane potrzebuje kopa więc ochrzaniajcie mnie za takie błędy pliisss może jak mi dokopiecie :P to będą rzadsze !!!
17: dwie parówki drobiowe na zimno ( praktycznie jedna bo dzieliłam się ze swoim psiakiem a on je po prostu kocha )
19: kawałek ( nie duży) pizzy mrożonej z własnymi ulepszeniami
i to na tyle nie wiem ile to kalorii, ale chyba trochę za dużo. Jutro będzie mniej kalorycznie ( mam nadzieję ) i obiecałam sobie poćwiczyć. Ruch : 2 spacerki z psiakiem w tym jeden 50 minutowy ( poszaleliśmy trochę )
Jak zwykle w weekend Joanna się najada:( tym razem nie było inaczej. Co prawda zachowuje zawsze odstęp 3-4 godzinny ale zdecydowanie za dużo jem na te posiłki i to przede wszystkim trzeba zmienić!!! Co do ruchu to było dużo spacerów z moim kochanym psiakiem :) więc może coś tam się spaliło z tego wstrętnego tłuszczyku..:) ale to się zobaczy w sobotę jak będę wchodziła na wagę, trzymajcie kciuki :P
Jak wskazuje tytuł zaczynam odchudzanie ( nie pierwszy i nie ostatni raz hehehe). Pamiętnik będzie mi służył chyba przede wszystkim do szczerego zapisywania tego co pochłonęłam w ciągu dnia, ale to się jeszcze zobaczy.