WIELKA KLAPA
pomimo w miarę dokładnego stosowania diety (niestety był tłusty czwartek i pożarłam 2 pączki) nie ubyło mnie, porażka. Od dziś biorę się w karby i .... zobaczymy co z tego się urodzi. Pozdrawiam :(.
Witam,
powolutku, ale ...idę do celu. W zeszłym tygodniu moja córka powiedziała mi, że w spodniach wygląda tak jakbym miała normalne nogi, a nie filary. To dla mnie wielka motywacja. Wszystkim zniecierpliwionym( w tym sobie) .życzę powodzenie i wytrwałości. Iwka
sukcesik
No to kolejny tydzień za mną, na szczęście zakończony sukcesem, to tak bardzo motywuje. Pozdrawiam i życzę wszystkim powodzenia w dochodzeniu do celu.
No i znów mnie troszkę mniej.
Witam,
muszę przyznać że jestem zachwycona, bo znowu trochę mnie ubyło, SUPER. Ja jestem szczęśliwa i mam nadzieję, że wiele z Was też ma pozytywne efekty. Grunt to samozaparcie . Jak zdarzają mi się dni "wpadek", to myślę, że już zaprzepaściłam cały wysiłek, ale jak dojdę do siebie znowu staram się widzieć wszystko z optymistycznego punktu i szukam jak najwięcej pozytywów.
Pozdrawiam i w razie "doła"(nikomu tego nie życzę) , polecam kawę, kartkę
i napisać sobie plusy, a minusy zapomnieć Iwka
Rozczarowanie
Witam , chociaż nastrój mam dziś podły, spodziewałam się że schudnę ok 1kg, a tu co 0,3 . To rozczarowuje jak fix, jestem wściekła i tyle. Idę sobie zrobić kawy , bo słowa które cisną mi się na klawiaturę trochę nie pasują do publicznych wynurzeń. Trzymajcie za mnie kciuki, mam nadzieję że za tydzień będzie lepiej. Pa Pa
Spacerniak
Pozdrawiam, ten spacerniak to super sprawa, ale wiem z doświadczenia że jak cię nie zmusza to trudno się ruszyć zwłaszcze teraz, gdy pogoda nie bardzo. Swego czasu (dawno temu) miałam fjoła na tym punkcie. Siostra otwierała sklep w Siemianowicach, a ja mieszkam w Katowicach (to ok 8km)i starałam się chodzić pieszo do sklepu, bo trochę jej pomagałam. Najpierw myślałam, że idę na koniec świata, ale potem, było dużo przyjemniej ( a jak cieszył się mój pies, ha), ale odkąd już nie muszę chodzić jej pomagać to strasznie się rozleniwiłam. Życzę wytrwałości, a ja jak tylko naprawią mi łąkotkę postaram się wrócić do spacerniaka. Dzięki za motywację i powodzenia. Iwka
Victory !!!!!!!!!
Pomimo Świąt (i dużych grzechów) nie poległam, schudłam 0,2kg. To niewiele, ale najważniejsze że nie poszło w drugą stronę. To pokazuje ile czyni wiara w cuda. Cud się stał, bo nie przytyłam. Ale przesadzać nie będę , bo Bozia się wkurzy i nic już nie będzie z tych cudów, a myślę,że jeszcze opatrzność przyda się nie raz (znam się i wiem, że jeszcze nie raz się zapomnę) chociaż może nie??? Pozdrówka Iwka
I po bólu.
Odważyłam się zważyć, ha ha, ponieważ ważę się codziennie wiem że po świętach trochę mi przybyło, ale nie aż tyle ile się obawiałam, w bilansie tygodnia wyjdę chyba jednak trochę na "-", i świetnie. Muszę przyznać, że w święta oszczędzałam dania główne( ale nie trzymałam się wogóle diety, bo byłam poza domem i nie mogłam wymagać specjalnego traktowania), ale dań typowych dla świąt czyli makówek nie mogłam sobie darować. Po świętach zaraz wróciłm do diety i bardzo się staram już nie przeginać, a ponieważ nie miałam w domu świątecznych zapasów nie mam czego wymiatać z lodówki. I BARDZO DOBRZE. Dla wszystkich Do Siego Roku i pozdrowionka z życzeniami wytrwałości. Jutro mam ważenie więc jutro okarze się jaki jest poświąteczny bilans. Trzymajcie kciuki
Święta
Święta, święta i po świętach, aż się boję wejść na wagę, ale jutro rano się zmierzę z tym problemem, poważnie mam stracha.
Pierwsze schody
No i zaczęło się. W piątek były na obiad placki ziemniaczane, które uwielbiam i ..... skusiłam się, teraz mam wyrzuty sumienia, ale mam nadzieję, ze takie potknięcia będą ograniczone do minimum. Czuję się bardzo głupio . Pa Pa