zważyłam się... a co tam ;)
... i ważę tyle, co dwa tygodnie temu :) 68,4 :) super :) wiem, że niezdrowe to moje codzienne ważenie, ale ja muszę... MUSZę... jak się tak jak teraz z trzy dni nie zważę, to wydaje mi się, że przytyłam nie wiadomo ile... tak jak było w ciągu poprzedniego roku - niepostrzeżenie 10 kg przybyło...
... teraz dietka... wczoraj i przedwczoraj było w miarę dobrze - jadłam regularnie 4 posiłki :) dzisiaj postaram się też o to zadbać :)
KOCHANE :) DZIęKUJę WAM ZA SłOWA WSPARCIA :) JUż TO PISAłAM, ALE POWTóRZę: GDYBY NIE WY, NIE DAłABYM RADY :)
bez wagi można żyć ;)
... już drugi dzień się nie ważyłam... żyję w nieświadomości, ale troszkę się boję, że jak we czwartek wejdę na wagę, znów okaże się, że jestem w punkcie wyjścia... apetyt nadal mam ogromny, jem nieregularnie... dziś były tylko 3 posiłki i dopiero będę jadła kolację... jednym słowem: porażka... :( trudno... mam nadzieję, że Wam idzie lepiej... pozdrawiam :)
uroki dojeżdżania...
...Mężuś wrócił :) wieczorek był fajniutki :) ale niestety dziś znowu cały dzień oddzielnie, bo on ma służbę, a ja zostaję u rodziców, jutro ja nie mogę przyjechać do naszego domku, bo pojutrze mam na ósmą, a na ósmą nie mam czym dojechać... może On do mnie tu przyjedzie... niby mam tylko 40 km do pracy, ale czasami to wielki problem...
... moja dietka leży na obu łopatkach... mam okropny apetyt... szok... zjadam mnóstwo niepotrzebnych rzeczy... dziś było ciasto drożdżowe z kruszonką, nawet trochę czipsów (!)...
... i gardełko mnie boli... dzieciaki były dziś wyjątkowo niesforne...
myślałam, że będzie gorzej (:
... zważyłam się przed chwilą - waga pokazuje 69,1 (: - nie zaznaczam tego z wiadomych powodów...
.... dziś miałam zacząć dzień od jajecznicy, ale zjem na razie twarożek z rzodkiewkami, szczypiorkiem i koperkiem (:
DZIęKUJę ZA PODPOWIEDZI ZWIąZANE Z BIAłKIEM (: ja rzeczywiście jakoś o mięsie zapomniałam w swojej dietce i jem go bardzo mało... postaram się to naprawić :)
MIłEGO DZIONKA KOBIETKI :)
palące pytanie...
... zauważyłam pewną rzecz... kilka dni z rzędu liczyłam sobie kalorie, które pochłaniam na takiej jednej stronce... jest o tyle ciekawa, że oprócz kalorii, które powinno się zjeść pokazuje też ile czego w nich powinno być (białka, tłuszczu, węglowodanów)... zastanawiające jest to, że u mnie kalorie w zasadzie były na takim poziomie, co trzeba, a za to za każdym razem był spory niedobór białka... ciekawe, co powinnam jeść, żeby go sobie więcej dostarczać? sery... mleko... ?
brawo!
... zgadłyście :) ja jestem w tym szarym golfiku pod oknem :)
... nie jestem taka znów szczupła, jak piszecie... mam po prostu drobne kości otoczone sadłem... ilość tłuszczu w organizmie: 32,5% - nadal :( ale trudno... cieszę się, że waga pokazuje już troszkę mniej niż na początku :)
... dziś rano powinnam się zważyć, ale jestem u Rodziców, a oni nie mają wagi - zważę się jutro - jak będzie więcej, nie będę zaznaczać, bo mam okres :)
... wszystkim Towarzyszkom Niedoli ;) życzę udanego dzionka :) u mnie słoneczko świeci, więc zapowiada się przyjemnie, choć tęsknie... przesyłam pozdrowionka :)
znowu samiuteńka...
... właśnie Mężuś pojechał do Warszawy... już za nim tęsknię... a tu aż do niedzieli go nie będzie... :(
... dziękuję za wszystkie odpowiedzi na pytania z mojego ostatniego wpisu... troszkę mi rozjaśniły w głowie... zapomniałam tam napisać, że zaraz po wstaniu z łóżka jem śniadanie :) postaram się coś zrobić z moimi dwoma obiadkami, ale nie zrezygnuję z żadnego :) zastosuję zasadę: mniej znaczy lepiej :) zobaczymy co będzie się działo... i już od dzisiaj zaczęłam jeść w przerwach między lekcjami... co prawda zjedzenie bułki zajęło mi trzy przerwy, ale... ;)
... serdecznie Was pozdrawiam Kobietki :)
przemyślałam sprawę :)
... sprawę włosów... ja lubię moją fryzurkę... tylko tak jakoś przyszło mi do głowy, że muszę być okropną nudziarą, skoro od dziesięciu lat nic w tym względzie nie zmieniłam... ale cóż... taka jestem :) a boję się zmian... na razie zostawię to, co jest... pomyślę, czy naprawdę chcę coś nowego i wtedy ewentualnie udam się do fryzjera :) ... tylko Mąż już kilka razy pokazywał mi i mówił: "zobacz, jaka ładna fryzura..." - chyba chciał mi zasugerować, że powinnam coś zmienić...
... tak jak już pisałam, w ciągu tygodnia nie jestem za bardzo w stanie panować nad tym, co jem i kiedy... wstaję o 6, idę 20 minut do przystanku, jadę 40 km do pracy... jestem w niej średnio 5 godzin... w tym czasie nie jem prawie nigdy, bo nie mam czasu... między lekcjami a pociągiem powrotnym mam zwykle z dwie godzinki, więc odwiedzam moich Rodziców - jestem okropnie głodna po tych pięciu godzinach, więc jem obiad u Mamy... około 16:40 docieram do własnego domku... Mężuś czeka z obiadem... zjadam go, a po trzech godzinach jem kolację... czyli ok 19 - 20... o 23 jestem w łóżku... tyle... może macie jakieś pomysły, jak to naprawić?
co zrobić z włosami... hmmm... ?
... jakoś tak dochodzę do wniosku, że moja fryzura przestaje do mnie pasować... długie równo ścięte, proste włosy bez grzywki noszę już od dziesięciu lat (!) - kurczę...
... w sumie może już jestem za stara na taką fryzurę... szkoda mi jej troszeczkę, ale może już nie wypada przed trzydziestką czesać się jak nastolatka... jak myślicie?
... i nie mam pomysłu na nową... myślałam, żeby sobie zrobić grzywkę do brwi (prostą), a włosy zestopniować do ramion, ale też nie wiem, czy to mnie nie zaokrągli jeszcze dodatkowo na twarzy... same znaki zapytania...