... Dziewczyny, co kobieta karmiąca może wziąć na infekcję dróg moczowych?
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (161)
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 1991307 |
Komentarzy: | 17124 |
Założony: | 9 września 2006 |
Ostatni wpis: | 17 października 2024 |
kobieta, 46 lat, Białystok
176 cm, 72.90 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
... Dziewczyny, co kobieta karmiąca może wziąć na infekcję dróg moczowych?
... 73,1 kg... pięć tygodni po porodzie...
... połóg się powoli kończy - waga się chyba na tym poziomie ustabilizowała - mam 7 kg na plusie w stosunku do wagi sprzed drugiej ciąży... a 13 do wymarzonej i optymalnej dla mnie (chyba czas o niej zapomnieć, bo jest raczej nieosiągalna)... brzuch z ciążowego robi się taki flakowaty :/
... Julka waży 4,5 kg - przybrała 900 g od swojej najniższej wagi, więc chyba nie jest źle :) karmię wyłącznie piersią nadal dzień i noc - jednego dnia Malutka robiła sobie dwugodzinne przerwy w karmieniu na spanie od rana do wieczora, więc już się bałam, że zaraziła się od Danielka :/ ale następnego dnia wszystko wróciło do normy ;) Danielek ma zapalenie oskrzeli, ale wygląda na to, że w końcu wraca do zdrowia :)
... 73,2 kg... 4 tygodnie minęły :)
... jest coraz lepiej, chociaż ciągle nie ogarniam swojej dwójki (Danielek od tygodnia zainfekowany, z gorączką ponad 39 stopni, więc nie chodzi do przedszkola) i domu samodzielnie - nic nie mogę zrobić, bo Julcia ciągle prawie je... raz na kilka dni zrobi sobie godzinną - dwugodzinną przerwę na spanie w swojej kołysce, a tak to jest do mnie podłączona, ale co zrobić - jej czas, jej prawo :) dobrze, że Tomek jeszcze jest w domu :) gorzej będzie za tydzień, bo urlopy mu się kończą, ale może jakoś poradzimy sobie :)
... 73,7 kg... trzy tygodnie po porodzie...
... jestem półprzytomna... maraton mleczny trwa... brzuch jak w pierwszym trymestrze, reszta w miarę doszła już do siebie...
... dzisiaj był u nas lekarz z przychodni na wizycie patronażowej... Julka ostatnio coś ma problemy z brzuszkiem, w związku z czym mamy podawać delicol... przy okazji zważyliśmy Małą - ma troszkę ponad 4 kg :) (jej najniższa waga - przy wypisie z kliniki - 3,6)
... 74,7 kg... dwa tygodnie po porodzie...
... i 10 kg mniej od tego momentu :)
... karmię i karmię... Julka potrafi wisieć na piersi cztery godziny ciurkiem i nie dać się odłożyć do łóżeczka... pociąga z dwie minuty i śpi, a kiedy zabiorę pierś, szuka jak szalona :/ naprodukowała sobie tyle mleka, że dzisiaj znów piersi mam twarde i napięte jak podczas nawału... zaczynam się obawiać, że może się to skończyć tak samo, jak w przypadku Danielka :/
... obmierzyłam się w strategicznych miejscach: biust - 100 cm, miejsce po talii - 89 cm, tyłek - 110 cm... w sumie nie jest źle :)
... nie wiem, czy to starość, czy co, ale powoli się chyba rozlatuję :/ po ranach na brodawkach zostało co prawda tylko kilka małych strupków, dzięki czemu karmienie jest już prawie bezbolesne :) niestety okazało się w niedzielę, że krocze mi się rozerwało :/ więc nadal chodzę ze szwami... a dzisiaj rano po pobycie w toalecie krew leciała mi dodatkowo jeszcze no wiecie skąd :/ a nie robię praktycznie nic poza karmieniem i pielęgnowaniem Dzidzi i swoich poranionych miejsc :/ od porodu raz troszeczkę poprasowałam i raz wzięłam na ręce Danielka... boję się, że stracę przez to więź, która mnie z nim łączy, a na którą tyle pracowaliśmy :/ zastanawiam się, czy jeszcze kiedykolwiek będę samodzielna i niezależna... teraz trudno w to uwierzyć...
... moje dwa Szczęścia :D
... 76,1 kg... tydzień po porodzie...
... chyba mam zepsutą wagę, bo codziennie pokazuje kilogram mniej... brzuch nie wygląda już jak w końcówce ciąży, ale jak mniej więcej w połowie...
... dni mijają nam na karmieniu piersią i pielęgnacji poranionych brodawek... wczoraj już się wydawało, że kłopoty zażegnane, bo ani razu nie widziałam krwi i drobne ranki się pogoiły, ale dzisiaj znów robi się masakra jakaś... nic to, jakoś przetrzymam, mam nadzieję :) mimo bólu karmienie piersią jest nieziemskim przeżyciem :)
... wypowiedziane w złą godzinę, czy co? :/
... no i masz babo placek... niedługo po poprzednim wpisie karmiłam Malutką i najpierw z jednej brodawki polała się krew, a później z drugiej :/ a tyle mleka!
... miałyście rację, Dziewczyny :) opuchlizna schodzi powoli :) my uczymy się siebie wzajemnie i jest naprawdę cudownie :) Danielek świetnie się odnajduje w roli brata :) Julcia je super :) teraz co prawda ma problemy z chwyceniem piersi, ale one stały się po prostu ogromne :) nie wykorzystaliśmy nawet mleczka, które dostaliśmy na wyjście z kliniki do domu :) jestem szczęśliwa :) bolą mnie co prawda różne rzeczy i dom leży odłogiem, ale to takie mało ważne się teraz wydaje :)