Stres mnie zżera - dosłownie. Już kiedyś tego doświadczyłam: ściśnięty żołądek, brak czasu i skupienia, mało jedzenia i waga w dół. Nie o to mi chodzi, bo to destrukcyjne. Dorzuciłam jeszcze jedno wyzwanie - aby poświęcać czas na medytację/ rozciąganie/ leżenie na macie do akupresury/ jogę. Coś, co uspokoi duszę i ciało. Dziś zasnęłam podczas medytacji na macie :)
Łażę po domu z butelką z wodą, jakby była moją trzecią ręką. Trochę planów na dziś, ale nie chcę sobie robić listy. Po prostu robię jedną rzecz za drugą. Ile się uda - będzie ok.
Moje wyzwania:
- picie wody: jakoś idzie
- niejedzenie słodkiego: raz lepiej, raz gorzej - ale zwracam na to uwagę
- zmiana nawyków na lepsze wybory: raz lepiej, raz gorzej - ale zwracam na to uwagę
- jazda na rowerze: jak jest potrzeba i możliwość - tak
- ruch: na ten moment tylko rower i spacer
- dbanie o ciało: tu muszę się przyłożyć
- dbanie o duszę: dziś zaczęłam