Nie zdobyam się na bieganie, ale był trening.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (84)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 128975 |
Komentarzy: | 4950 |
Założony: | 26 marca 2022 |
Ostatni wpis: | 31 stycznia 2025 |
kobieta, 39 lat, Piernikowo
172 cm, 77.90 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Jakoś wczoraj nie zebrałam się na bieganie. Czułam, że mam zmęczone i spuchnięte nogi po pracy. Zajęłam się przygotowaniem zdjęcia na spotkanie klubu fotograficznego. Zeszło mi na to trochę czasu.
Dziś w planach trening. Nie wiem, czy będę biegać. Nogi dziś również zmęczone.
5 grudnia. Do dzieci w Holandii przyszedł mikołaj.
Polecam podcast Niedźwiedzkiej. Odcinek o nawykach. 21 dni to mit. Samokontrola to bzdura. Chcesz więcej to posłuchaj.
Ja zaś wczoraj popełniłam znów trening. Mimo boku pleców i planów na wieczór. Zobaczymy jak dziś. W planie bieg. Może na bieżni, bo plecy nadal bolą.
Spisałam sobie treningi od jednej z Was. Wklepałam w aplikacje również poleconą mi tutaj i do dzieła. Niektóre ćwiczenia pokrywają się z ttm, co już robię. Jednak zakroki (wymieniłam z wykroków) dały moim udom i pośladkom w kość. Plus hip thrust że sztanga, który robię tak z raz w tygodniu.
Wyszło bardzo fajnie. Na rozgrzewkę biegałam 10 min na bieżni, a po wszystkim poszłam biegać na zewnątrz. Ale był mrozny wiatr! Zamiast biec kółko to zawróciłam i biegłam między drzewami do domu.
Dziś czuję zakwasy, więc dobrze weszło.
3 grudnia - znów bez treningu.
Wczoraj zebrałam się tylko na jogę. Porozciągałam dolną część kręgosłupa. Nie chciałam nosić hantli i sztangi, kiedy od rana biegam z koszami prania i sprzątałam swoją część domu. Czułam, że plecy nadal mają problem z bólem. Że ja mam problem z bólem pleców. Dziś obudziłam się w lepszym stanie, choć po dziwnych snach. Zastanawiam się czy moja koleżanek z podstawówki żyje. W moim śnie jej ojciec próbował ją zabić. W prawdziwym życiu - jej ojciec próbował ją kiedyś zabić. Ostatni raz, kiedy o niej słyszałam, groziła śmiercią mojej mamie, bo ta wezwała do niej karetkę, gdy ta próbowała popełnić samobójstwo. Mama prosiła mnie bym nie szukała kontaktu z Emi, bo to się może różnie skończyć. Nie wiem czy żyje. Dziś w moim śnie niemal umarła ponownie. Będę potrzebować czasu, aby się po tym śnie pozbierać.
Ale fizycznie jest okej - będzie bieg, trening i joga. Chcę więcej medytować - moje nerwy są na wyczerpaniu.
Wczoraj motywacja i bieg, a dziś katar i niewysoanie
Do tego alergia, ból pleców, coś mi w szyi zesztywniało, migrena dzień. Więc zamiast treningu, łóżko.
Poprsednie dwa miesiące były słabe biegowo. Najpierw urlop na Azorach i 42 godziny trekkingu po wulkanach a potem niezmotywowany listopad. Ale jest grudzień. Za tydzień dowiem się ile bonusu w tym roku firma daje. A to dodaje skrzydeł. Proszę bozie by starczyło na firmę, która wykona mi pracę ziemne w ogrodzie....
Po prawie dwóch tygodniach poszłam biegać. Trochę mi to głowę wywietrzyło.
Migrena obniża nastrój. Wszystko dziś mi szło jak po grudzie.
Waga wraca. Jakiś re-feed mi się trafił. Wszystko mi smakuje, słodkie wróciło. Był jeden trening. Jogi brak.
Kupiłam sobie rękoma męża ciasto. Dwa dni i nie ma.
Mąż kupił i przyrządził przegrzebki.
Upiekł zapiekankę z Langedijku. Nawet dziś na śniadanie ją jadłam
Wniosłam do domu kolejne rośliny. Mrozów nie ma, ale mi ich szkoda.
Pelasia już drugą zimę z nami. I nadal kwitnie.
W domu nastrój chillu. Myślałam, by dziś iść biegać, ale średnio mi się chce. Złamałam wieczorem boleśnie żel na kciuku, więc póki co myślę, aby go zdjąć i zrobić owe paznokcie. Żele odbarwiły mi się chyba od kremu do twarzy, który testuję od tygodnia. Napisałam pisma do urzędu imigracyjnego i poprawiłam list motywacyjny. To ciążyło mi od dawna. Wczoraj te4stowałam ludowy sposób mycia okien gazetą. Cóż.... Farba drukarska zafarbowała mi na palce i na białe ramy okienne. Nie polecam.
Czy w Polsce coś się o tym mówi?
5 dni temu we wsi, w której mieszkam zginęło 2 Polaków. Była mgła I jechali bez świateł. Ktoś ich zatrzymał, zajechał im drogę, aby zwrócić uwagę o światła. Pojechali dalej i na skrzyżowaniu, gdzie ruch jest zwolniony do 30kmph i ustępuje się pierwszeństwa, wjechali w samochód Holendra, posyłając go na barierkę mostu. Sami wpadli do wody, gdzie auto wylądowało kołami do góry. Udało się wyjść kobiecie z samochodu i powiedzieć do świadków, że są jeszcze trzy osoby w samochodzie. Jadący tamtędy dźwig podniosl auto z wody zanim przyjechały służby ratunkowe. Reanimowano ofiary i 3 osoby trafiły do szpitala. Dwie zmarły tego samego dnia. Kobieta została przesłuchana przez policję. Nie wiadomo, kto kierował samochodem wypożyczalni ani żadnych szczegółów o Polakach, którzy tego dnia mieli wypadek.
Czy w Polsce coś się o tym mówi? Czy wiecie coś o zrzutce dla rodzin ofiar? Chłopak, który zmarł miał 18 lat. Czasem takie zrzutki są organizowane, jak wtedy, gdy polak utopił się ratując dzieci innego turysty w Den Helder.