Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

interesuję się egiptologia, lubię czytać kryminały i powieści archeologiczne

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 97797
Komentarzy: 486
Założony: 17 sierpnia 2018
Ostatni wpis: 19 lutego 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Bidek

kobieta, 46 lat, Warszawa

163 cm, 89.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Kroki milowe

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 października 2019 , Komentarze (4)

przeprowadzilam się,  juz wszystko powoli nam sie układało  a tu w czwartek Mloda dostala 41 stopni, lala nam sie przez rece i wyslano nas do szpitala. Jak zobaczylam te gorączkę to mi sie nogi ugiely.... dostala antybiotyk goraczka spadla ale nadal nie wiemy skad to zakażenie i szukamy przyczyny. Człowiek naprawde nie zna dnia i godziny - w zyciu by mi nie przyszlo do glowy jak wychodzilam w czwartek rano ze wieczorem wyladujemy w szpitalu... ale na szczęście juz spokojniej . A co z dieta - nawet nie mam czasu o niej myśleć...

7 września 2019 , Komentarze (2)

do Polski (po wakacjach), do pracy no i do odchudzania... Na wakacjach  2-tygodniowych all exclusive właściwie nie przytyłam (no może pół kg) ale naprawdę bardzo się starałam - nie jadłam chleba, ciast ani lodów (na te ostatnie nawet nie mogłam się patrzeć widząc ich ilość pochłanianą przez moje dzieci. Nadal nie mogę uwierzyć ile lodów może się zmieścić w małym dziecku :) ). Za to jadłam ogromne ilości pomidorów z serem feta i przepysznego arbuza... Do tego chodziłyśmy z Werką codziennie przynajmniej 10.000 kroków czyli ponad 7 km. No i pływałam (raz na dwa tygodnie udało mi się przepłynąć samej bez Wiki na plecach :) Od wakacje z dziećmi...).

Ale teraz wracam do rzeczywistości. Wykupiłam nową dietę, będę się starała ją stosować w jak największym stopniu choc pewnie z jakimiś poprawkami, tylko z ćwiczeniami może być problem bo prawdopodobnie w przyszłym tygodniu się przeprowadzam - więc trochę z czasem średnio... Ale może jak ponoszę paczki to też schudnę! Pozdrawiam Was gorąco!  

7 września 2019 , Skomentuj

do Polski (po wakacjach), do pracy no i do odchudzania... Na wakacjach  2-tygodniowych all exclusive właściwie nie przytyłam (no może pół kg) ale naprawdę bardzo się starałam - nie jadłam chleba, ciast ani lodów (na te ostatnie nawet nie mogłam się patrzeć widząc ich ilość pochłanianą przez moje dzieci. Nadal nie mogę uwierzyć ile lodów może się zmieścić w małym dziecku :) ). Za to jadłam ogromne ilości pomidorów z serem feta i przepysznego arbuza... Do tego chodziłyśmy z Werką codziennie przynajmniej 10.000 kroków czyli ponad 7 km. No i pływałam (raz na dwa tygodnie udało mi się przepłynąć samej bez Wiki na plecach :) Od wakacje z dziećmi...).

Ale teraz wracam do rzeczywistości. Wykupiłam nową dietę, będę się starała ją stosować w jak największym stopniu choc pewnie z jakimiś poprawkami, tylko z ćwiczeniami może być problem bo prawdopodobnie w przyszłym tygodniu się przeprowadzam - więc trochę z czasem średnio... Ale może jak ponoszę paczki to też schudnę! Pozdrawiam Was gorąco!  

27 lipca 2019 , Komentarze (7)

Kochani, bardzo Wam wszystkim dziękuję za rady w diecie, nie odpisywałam bo miałam chore dziecko ale wszystkie maile uważnie przeczytałam i teraz jestem w trakcie "przerabiania" ich w głowie. Choć w tym tygodniu nie schudłam (ale i nie przytyłam) i staram się nie podjadać. Uświadomiłam sobie, że muszę schudnąć dla dzieci (żeby się matki nie wstydziły) i powoli, powolutku staram się zmienić swoje złe nawyki. Na razie zamiast wafli, czekolady itd jeśli już muszę coś podjeść to podjadam suche andruty choć i te staram się wyeliminować. Dzięki Wam szczególnie uświadomiłam sobie, że nie jem cały dzień a potem czekam na jedzenie nocne - to o mnie! I teraz codziennie tłumaczę to swojemu mózgowi :) Pozdrawiam Was gorąco :) Magda

20 lipca 2019 , Komentarze (24)

Ludziska już nie wiem co mam robić.... Odpukać w życiu dzieje mi się super - mam cudowną rodzinę - kochającego męża i dwie cudowne córeczki, czekamy na odbiór nowego (większego) mieszkania (we wrześniu), mam nową pracę - co prawda na razie na zastępstwo ale z dużą perspektywą na etat (znowu odpukać), za miesiąc jedziemy na wakacje... Cudownie, naprawdę ALE nie mogę schudnąć a wręcz przeciwnie - TYJĘ! Na śniadanie jem duży jogurt, obiad jem w pracy ale tam jest stołówka w której mogę nałożyć na wagę ilę chcę - i naprawdę się pilnuję, potem kolacja - też się pilnuję. staram się też pić 2 litry dziennie. Niby wszystko ok. Ale w nocy zaczynam podjadać, wafle, czekoladę i to do tego stopnia, że albo się budzę i jem (nie w pełni świadomie) albo nie mogę zasnąć póki czegoś dobrego nie zjem... W żadnym razie nie jest to głód bo nie zjem niczego innego - to zwykłe łakomstwo albo tzw. "nagroda" za dobry dzień. Co robić? Jak wyjść z tego zaklętego koła? Jeśli spotkałyście się z czymś takim, to proszę dajcie znać... Pozdrawiam gorąco,,, 

22 czerwca 2019 , Komentarze (12)

No i zaczęły się wakacje. Pierwsze w życiu Weroniki... Po odebraniu świadectwa moja już drugoklasistka zaprosiła do domu koleżankę i otworzyłyśmy szampana (oczywiście dziecinnego :) ) żeby uczcić ten jakże ważny dzień....Dziewczyny trochę się pobawiły a potem zaraz poleciały na imprezę. Jak zwykle matka była potrzebna tylko po to żeby zawieść na imprezę - i pewnie zawsze już tak będzie...

Jutro Werka wyjeżdża pierwszy raz sama - na obóz dżudo. Na szczęście jedzie z koleżanką, która już na takim obozie była więc przepytałam jej mamę na wszystkie możliwe okoliczności :) a jutro jedziemy zrobić wizję lokalną - tylko tak żeby Werka nie widziała... 

Do nowej pracy już się właściwie przyzwyczaiłam, tylko jeszcze trochę się stresuję gdy ktoś przychodzi do mnie z szybkim pytankiem. Natomiast wreszcie czuję, że w pracy myślę, bo w tej wcześniejszej to działałam jak robot...

Teraz muszę się skupić na trzymaniu się diety, a właściwie na niepodjadaniu. Bo diety z vitalii nie trzymam się kurczowo, ale przez cały dzień staram się jeść zdrowo i w odpowiednich ilościach. Mam tylko (duży) problem z podjadaniem wieczornym. Wiem, że to zajadanie stresu (odstresowywanie się po całym dniu), ale nie mogę przestać. Postanowiłam sobie, że nie zjem nic słodkiego do wakacji, a że wyjeżdżamy 17 sierpnia no to mam 2 miesiące - zobaczymy, choć muszę przyznać, że ciężko to widzę bo mam wrażenie że czasami podjadam nawet nieświadomie... w każdym razie wczoraj już nic słodkiego nie kupiłam...  Trzymajcie za mnie kciuki, please! pozdrawiam gorąco!!!

9 czerwca 2019 , Komentarze (9)

minął niepostrzeżenie. Zaczęłam z przytupem od szkolenia z Bhp i innych dodatkowych szkoleń co zajęło mi cały poniedziałek, do tego zaliczyłam swój własny egzamin z angielskiego i piknik Wiktorii w przedszkolu a od wtorku zaczęła się praca. I muszę przyznać, że jestem nią oczarowana. W starej pracy miałam tak dużo roboty, że właściwie nie miałam kiedy iść do toalety, nie mówiąc o zjedzeniu obiadu. A tu pracę się ceni - przez tydzień tzn. trzy dni (bo tyle wynosi mój tydzień pracy) wydałam jedną opinię, napisałam trzy dodatkowe pisma - i jeszcze się dziwili, że tak szybko... Da się żyć!

Teraz muszę więc wziąć się za dietę. W pracy mam bufet w którym samemu nakłada się na talerz co się chce i ile się chce, więc muszę się skupić na surówkach  - no sami wiecie na czym i może się uda.... Ponieważ moja obecna praca jest trochę dalej to mam nadzieję, że też będę się bardziej ruszać - co może też zaowocuje  schudnięciem. Bo zauważyłam, że jak nie przejdę 10.000 kroków dziennie , to nieważne jak mało by zjadła - nie schudnę...

Jutro idziemy z mężem odbierać mieszkanie...

Miłego weekendu Wam życzę. Pozdrawiam

20 maja 2019 , Komentarze (6)

W piątek pożegnałam się ze stara pracą. Było bardzo miło, wzruszajaco ale to był dobry ruch. Spędziłam w tej robocie 13 lat - zawsze będę dobrze o niej myśleć, bo w końcu w tym czasie udało mi się urodzić dwoje dzieci, być 4 lata na urlopach macierzyńsko-wychowawczych i nikt mi złego słowa na powiedział,...Ale chyba czas na zmianę - bo ostatnio zauważyłam, że już pracuję jak robot, nie myślę tylko robię... A tak nie może być! Zdaję sobie sprawę, że w nowej pracy będę się stresować ale przecież chyba każdy tak reaguje. Na razie mam dwa tygodnie urlopu podczas którego chciałabym pouczyć się angielskiego (3go czerwca) mam test roczny i wreście wziąć się do ćwiczeń. Bo niestety muszę się tu przyznać na forum, że z odchudzanie klapa. Ster powoduje u mnie dożeranie - tak więc dosyć, Już od dwóch dni ćwiczę na orbitreku - na razie po 30 minut ale może z czasem uda mi się dłużej... Buziaki 

Ps. Torty które zamówiłam w Grycanie do pracy były tak szybko poszły, że na szczeście nawet ich nie spróbowałam :) 

5 maja 2019 , Komentarze (4)

Cześć Kochani! Właśnie wróciłam z majówki w Rzymie. Postanowiliśmy z mężem w końcu ten Rzym zobaczyć bo pomimo naszych częśtych wyjazdów za granicę jakoś nam te Włochy umykały. No i jak tu tego Rzymu nie zobaczyć, kolebki chrześcijaństwa...(w sytuacji gdy widzieliśmy większośc znanych meczetów :)). Dobrze że pojechaliśmy z zorganizowana wycieczkę bo przy tak wielkim tłumie jaki zobaczyliśmy w tym mieście to mowy nie ma żebyśmy wszystko zobaczyli sami...  Rzym mi się podobał bardzo się cieszę, ze go zobaczyłam ale prawdę mówiąc nie jest to miasto do którego bardzo chciałabym wrócić...Jakiś on taki niepoukładany dla mnie, tłumy wszędzie, stacje metra pozamykane z niewiadomych powodów - miałam wrażenie, że wszystko trzyma się na słowo honoru... Ale za to jakie jedzenie dobre ! - tak dobre że muszę od początku zaczynać odchudzanie jednak i tak jestem z siebie dumna bo codziennie chodziliśmy po 15 - 20 km i dałam radę!!!

Co do pracy to wybrałam pierwszą uznając, że raz się zyje... Prawdopodobnie zacznę już od czerwca a że w starej pracy muszę wybrać urlop to pewnie będę pracować gdzieś do połowy maja... I tu mam problem - bo w mojej obecnej pracy żeby wykończyć swoją robotę musiałabym nie brać już nic dodatkowo a tego nie mogę zrobić więc przez te ostatnie dwa tygodnie będę harować jak wół i i tak nie skończę wszystkiego. Mąż mi mówi,żebym olała i się nie przejmowała ale ja ta  nie umiem... Po prostu jjak już się za coś biorę to chciałabym to skończyć - ale z drugiej strony wiem że jak się ma trzech szefów to wszystkim nie zadowolę... Zobaczymy. Sciskam Was gorąco i życzę udanego tygodnia...

16 kwietnia 2019 , Komentarze (10)

Naprawdę. Oprócz naszego całego szaleństwa związanego z nowym mieszkaniem, załatwianiem kredytu, szukaniem wszystkiego (oprócz stołu z krzesłami :),strajkiem nauczycieli (a zatem i kołowrotem z dziećmi) zmieniam pracę... 

Tzn nowej pracy szukam już od półtora roku i tak sobie szukam i szukam i nic z tego nie wychodziło, aż tu ni stąd ni zowąd zadzwonili do mnie w czwartek i zaproponowali żebym przyszła do nich bo pamiętają, że kilka miesięcy temu świetnie wypadłam na rozmowie. Umówiłam się na rozmowę na czwartek i...................

dzisiaj zadzwonili do mnie z drugiego miejsca, że też mnie chcą....

No i teraz muszę się zdecydować;

1 sza praca: jest bardziej merytoryczna, lepiej płatna i pracuje się na cały etat ale 3 razy w tygodniu - ale jest dalej i jest to umowa na zastępstwo na rok z założeniem że jak się sprawdzę to pewnie zostanę...

2 ga praca jest miej merytoryczna, gorzej płatna ale na etat i stanowczo bliżej domu

I co mam zrobić? :) :) :)