Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

interesuję się egiptologia, lubię czytać kryminały i powieści archeologiczne

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 97806
Komentarzy: 486
Założony: 17 sierpnia 2018
Ostatni wpis: 19 lutego 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Bidek

kobieta, 46 lat, Warszawa

163 cm, 89.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Kroki milowe

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 kwietnia 2019 , Komentarze (2)

Naprawdę. Oprócz naszego całego szaleństwa związanego z nowym mieszkaniem, załatwianiem kredytu, szukaniem wszystkiego (oprócz stołu z krzesłami :),strajkiem nauczycieli (a zatem i kołowrotem z dziećmi) zmieniam pracę... 

Tzn nowej pracy szukam już od półtora roku i tak sobie szukam i szukam i nic z tego nie wychodziło, aż tu ni stąd ni zowąd zadzwonili do mnie w czwartek i zaproponowali żebym przyszła do nich bo pamiętają, że kilka miesięcy temu świetnie wypadłam na rozmowie. Umówiłam się na rozmowę na czwartek i...................

dzisiaj zadzwonili do mnie z drugiego miejsca, że też mnie chcą....

No i teraz muszę się zdecydować;

1 sza praca: jest bardziej merytoryczna, lepiej płatna i pracuje się na cały etat ale 3 razy w tygodniu - ale jest dalej i jest to umowa na zastępstwo na rok z założeniem że jak się sprawdzę to pewnie zostanę...

2 ga praca jest miej merytoryczna, gorzej płatna ale na etat i stanowczo bliżej domu

I co mam zrobić? :) :) :)

6 kwietnia 2019 , Komentarze (13)

Wcześniej oglądaliśmy mieszkania zarówno z rynku pierwotnego jak i wtórnego, w końcu zdecydowaliśmy się na mieszkanie w Dom Development  - to taki duży developer działający w kilku miastach Polski. Ale i tak nie było tak łatwo - nawet jak już wybrliśmy inwestycję to samo mieszkanie zmienialiśmy 4 razy. W końcu musieliśmy się wczoraj zdecydować bo od kwietnia znowu ceny mieszań skoczyły... 

A teraz sama nie wiem w co ręce włożyć, trzeba wszystko wybrać, jednocześnie stare mieszkanie musimy odnowić pod wynajem a do tego trzeba jeszcze normalnie żyć; chodzić do pracy, odprowadzać dzieci do szkoły lub przedszkola. No do szkoły to nie bardzo bo nauczyciele strajkują... Na szczęcie męża praca stanęła na wysokości zadania i zorganizowali opiekę dla dzieci w tym czasie....

Prawdę mówić jestem tym wszystkim trochę przerazona, no ale sama chciałam :) Najważniejsze, że dziewczyny już sobie wybrały pokoje i nie było sporu...

Lecę oglądać szafki kuchenne, łóżka, fotele i wogóle wszystko ... Buźka 

30 marca 2019 , Komentarze (4)

Znowu przytyłam. Niby starałam się jeść zgodnie z dietą a jeśli jadłam coś innego to wyliczałam kalorię ale od dwóch tygodni z małymi przerwami siedzę z dziewczynami chorymi na ospę. Siedząc w domu staram się ćwiczyć ale zauważyłam, że jeśli nie robię dziennie przynajmniej 10.000 kroków to w życiu nie schudnę. (a po mieszkaniu 70 metrowym trochę to trudne...). Mam jednak nadzieję, że już w przyszłym tygodniu będzie lepiej bo Wika idzie do przedszkola a Werka do babci na tydzień. A ruszać się chyba w przyszłym tygodniu będę bo:

  • - w poniedziałek idziemy oglądać wykończenia mieszkań przez developera;
  • - we wtorek z Wiką jedziemy do lekarza;
  • - w środę mam angielski
  • - w czwartek podpisujemy umowę kupna mieszkania
  • - w piątek idę na rozmowę w sprawie nowej pracy. Nie leczę za bardzo że mi się uda ale trzymajcie, proszę za mnie kciuki.

Więcej "grzechów" nie pamiętam ale to są plany z dnia dzisiejszego. Ciekawe co się z tego uda przeprowadzić. Odkąd mam dzieci plany swoją drogą a życie swoją, no ale zobaczymy. Mam tylko nadzieję, że uda mi się te 10.000 kroków dziennie robić. 

A zapomniałam - przecież dobrze by było jeszcze w piątek Werkę zabrać od babci :)

Pozdrawiam i życzę udanego weekendu...

19 marca 2019 , Komentarze (2)

Mamy już na sobotę umówione spotkanie na oglądanie mieszkania (chya ostateczne), umówione spotkanie z doradcą kredytowym i wszystko niby jest przygotowane, ale... nasz tatomąż znalazł kolejne mieszkanie (za bardzo się nie wysilił bo znajduje się ono po przeciwnej stronie ulicy :) ). Ta jego nowa zdobycz mieszkaniowa jest w poddobnej cenie ale o 10 m2 większa, więc godna uwagi. Zaczynamy zatem od początku u innego developera... 

A do tego wszystkiego ja jestem w trakcie szukania nowej pracy (nie muszę ale mam już dość starej) a Wika ma ospę. Teraz czekamy czy Werka też dostanie, czy nie. Werkę zdarzyliśmy zaszczepić więc nie powinna się zarazić no ale zobaczymy. Na razie tak gada, że na pewno nie ma żadnej krosty przynajmniej na języku :)  

A ponieważ staram się stosować do dewizy nowa ja na wiosnę zaczęłam ćwiczyć z ludzikiem. I mam problem, który od dawna mnie nurtuje - czy jak ćwicząc z ludzikiem ciężarki machacie tyle razy ile macie machać (np. 20) czy tyle ile ludzik? Bo gdybym chciała dorównać ludzikowi to by mi wyszło dużo węcej niż ma zalecone... 

Buziaki idziemy z Wiką czytać gazetkę z psim patrolem... 

13 marca 2019 , Komentarze (13)

Zrobiłam sobie trwałą, chciałam coś zmienić na wiosnę i tak mi wyszło...Mąż się śmieje, że mnie pokręciło na wiosnę, ale jakiej za to energii dostałam! No i ta energia przyniosła rezultaty - jak co roku (od kilku lat) zaczęłam męża nam\wiać na zmianę mieszkania (no bo mamy 3 pokoje 70 metrów a dziewczyny coraz większe, i nie mają swoich pokoi itd - stara śpiewka) a tu - MAZ SIĘ ZGODZIŁ i najprawdopodobniej KUPUJEMY NOWE MIESZKANIE. Teraz sama się przestraszyłam tego swojego gadania (jęczenia), ale słowo się rzekło. Mieszkanie mamy teoretycznie wybrane, i dopiero się zaczyna> Musimy: wziąć nowy kredyt, odmalować mieszkanie w którym obecnie mieszkamy, wynająć je - choć dobrze byłoby jeszcze wcześniej się z niego wyprowadzić, urządzić nowe i nie wiem co jeszcze.... Trzymajcie za mnie kciuki boi chyba zwariuję! Buziaki 

6 marca 2019 , Komentarze (10)

Kolejny tydzień udaje mi się kontynuować spadek wagi. Na razie jest to tylko 1,5 kg ale jak podniosłam siatkę z 1,5 kg ziemniaków, to dopiero do mnie dotarło, że to wcale nie tak mało i przynajmniej o tyle mniej męczą się mój kręgosłup i stawy.

Ponieważ jednak jestem z natury leniwa i przy przygotowywaniu posiłków robię wszystko, żeby się nie przemęczyć, to 2/3 posiłków z diety vitalii wymieniam na te tzw. szybsze do zrobienia. I tu natknęłam się na problem z ilością kalorii. Zgodnie z dietą powinnam jeść około 1800 kalorii a po wymianie wychodzi mi 1300- 1400. Czy Wy też tak macie? Bo może ja po prostu czegoś nie rozumiem w tej wymianie. Wydawało mi się, że wymiana polega na tym, że wielkość posiłków dostosowuje się do tych wymienianych ale chyba tak nie jest. A szkoda...

Dziś idę na kolejne zajęcia z angielskiego. Ciekawe, co teraz wymyślą, bo ostatnio zastanawialiśmy się czy pająki mają uczucia... Często mam problem na angielskim nawet nie z tym jak coś powiedzieć po angielsku ale co w ogóle powiedzieć, choć mój mąż mówi, że to niemożliwe :) buziaki!

23 lutego 2019 , Komentarze (18)

Co prawda nie jakoś ekstremalnie po przez dwa tygodnie 1 kg ale dla mnie to naprawdę dużo. Po pierwsze zawsze mało chudłam a po drugie ten kg jakoś tak mnie nakręcił do działania... Czyli jak widać aplikacja telefoniczna u mnie działa. Ja po prostu mam taki charakter że muszę się stale kontrolować bo inaczej klops! I odpuszczam, Według wyliczeń vitalii do pierwszego kroku zostało mi 5 kg które powinnam osiągnąć 20 kwietnia - no zobaczymy (bo bluzka obiecana przez męża za osiągnięcie pierwszego krou  bardzo by mi się wtedy przydała :) ).

Angielski zdałam na 85% więc chyba nieźle ale śmieję się sama z siebie, bo gramatykę mam opanowaną perfekcyjnie ale z powodu nadal za małej znajomosci słownictwa mąż mi tłumaczyl opinię lektorki o mnie :) 

A tak z innej beczki. Moja 7 latka zaczyna - no nie da się tego nazwać inaczej - pyskować. Jak mówię 1 słowo Werka - 3 a ważna jest jakby już wszystkie rozumy pozjadała. Czy to normalne w tym wieku? 

Wika z kolei (5 latka) powiedziała ostatnio ojcu - jak jej kazał sprzątać - Tatuniu, ja jestem taka malutka i mam mały rozumek (bo mam dopiero 5 latek) więc może jak ty posprzątasz to będzie lepiej bo ja mogę coś żle zrobić. Ojca zatkało i co zrobił... posprzątał.... (a Wika oglądala bajke w tym czasie). Nie wiem co będzie dalej ale wieszczę Wice zawód pprawnika.:) 

Miłego weekendu! Ja idę na urodziny 6-latki... Buziaczki

15 lutego 2019 , Komentarze (3)

Cześć dziewczyny i chłopaki!

Jutro ważenie. Czekam na nie trochę z niecierpliwością a trochę ze strachem bo ten tydzień był pierwszy od dawna, w którym starałam się nie podjadać. (Dzięki Magdaleno i Wam wszystkim za dodanie mi motywacji do działania). Nie liczę jeszcze na duże spadki, bo mi zawsze waga mało spadała nawet jak grzecznie jadłam to co miałam zjeść i nic więcej. Tak więc nawet gdyby 20 dag się ruszyło, to by mnie zmotywowało...

Znalazłam w telefonie aplikację Samsung Health w której się wpisuje wagę, ilość zjedzonych kalorii (każdy posiłek) i telefon sam mi wylicza kiedy mam zjeść kolejny posiłek a kiedy muszę się ruszyć. Biegam więc ciągle po pracy jak skończona wariatka - z telefonem, żeby mi wyliczał te kroki, kalorie i co tam jeszcze sam chce, ale to chyba na mnie działa. Bo jak szefowa przyniosła michałki i sprawdziłam, że 2 cukierki to 70 cal, które będę musiała spalić - i to w dodatku w butach na obcasach (w takich chodzę w pracy) to sobie odpuściłam te cukierki :)  szkoda zachodu...

dzisiaj znów jedziemy do babci do Milanówka - tym razem po odbiór Wiki. Mam cichą nadzieję, że w przyszłym tygodniu już wszyscy będą zdrowi i będziemy mieli normalny tydzień. 

Weekend mam średni bo w poniedziałek mam półroczny test z angielskiego, więc weekend kucia. Trzymajcie kciuki za mnie, please... 

Miłego weekendu! Do następnego napisania Magda 

7 lutego 2019 , Komentarze (5)

No wreście! Weronisia wczoraj wróciła z nad morza i nareście mam cała rodzinę w domu. Bo mimo, że wiem że w Juracie z babcią było jej bardzo dobrze, ale to puste łóżeczko w pokoju jakoś tak na mnie depresyjnie działało.

Co do mojej motywacji - to chyba po malutku ale coś się zaczyna się zmieniać. Może to trochę słońce, które wreście wyjrzało zza chmur a pewnikiem to to, że ostatnio Werka popatrzyła się na mój pasek wagi i powiedziała, że chciałby żeby już ludzik był na końcu... Tak więc trochę się chyba zebrałam w sobie i choć jeszcze trochę podjadam to staram się ćwiczyć 3 - 4 razy dziennie. Zobaczymy co z tego wyniknie....

Pozdrawiam Was gorąco i wracam do pracy z myślą, że już jest czwartek :) 

3 lutego 2019 , Komentarze (8)

Cześć! 

Jak w tytule - mam kompletny brak motywacji do wszystkiego - do ćwiczen, do diety. Nie mogę się zebrać. Niby przez tydzień siedziałam w domu z Wiką więc chociaż z ćwiczeniami powinnam dać radę bo z dietą gdy siedzę w domu zawsze mi gorzej idzie. Na przeszkodzie stoi mi koniecznosc robienia powtórek z angielskiego i przeczytania kilku ustaw. Normalnie nie mam z tym problemu ale ostatnio jakoś nie mogę się zebrać do niczego. I do wszystkiego co mam zrobić podchodzę ze zniechęceniem a czasami nawet z agresją. Wiem - to przemęczenie i okres roku, którego nie lubię. Co roku od mniej więcej 15 stycznia do ok 15 marca przechodzę coś w rodzaju depresji zpowodowanej ciąglym zimnem i brakiem slonca. W zeszłym roku w połowie marca wyjechaliśmy z mężem do Londynu na kilka dni - tam wcale nie było jakoś bardzo ciepło ale przynajmniej się ruszyliśmy i trochę tten marazm mi odpłynął.

W tym roku też bym chciała gdzieś pojechać choć na kilka dni. Niby marzec byłby fajny bo blisko ale jeszcze zimno i Werka nie ma przerwy w szkole więc nie możemy jej wywieść do babci, myślimy więc o weekendzie majowym i wyjeździe 4 dniowym do Rzymu. Mam nadzieję, że się uda bo już raz mieliśmy tam pojechać, mieliśmy rezerwację hotelu, wykupione bilety samolotowe ale się okazało, że jestem w ciązy z Werką i zostaliśmy. Drugi raz planowaliśmy lot (z Werką) gdy miała rok - i wypadła nam Wika. Więc do trzech razy sztuka...

 Z ppowodu braku motywacji mój kochany mąz obiecal mi taką oto tunikę gdy dojdę do pierwszego kroku czyli do 101 kg. Muszę więc schudnąc jeszcze 5,7 kg. Dla większości z Was do mało ale dla mnie jakoś ostatnio jakoś nie do przebrnięcia. Trzymajcie kciuki, please...