Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Bardzo lubię tańczyć, szczególnie tango argentino. No ale wyobraźcie sobie słonicę tańczącą ten piękny, zmysłowy taniec. Poza tym śpiewam w chórze, często mamy koncerty, a ja stoję w pierwszym rzędzie. Wypadałoby jakoś ładnie wyglądać, no nie? Edit 2020: czas na zmiany. W chórze już od zeszłego roku nie śpiewam. Kiedyś trzeba odpuścić ;) Za to zaczęłam regularnie biegać. Zrobiłam nawet kurs animatora slow joggingu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 575208
Komentarzy: 5114
Założony: 30 stycznia 2007
Ostatni wpis: 30 sierpnia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alam

kobieta, 57 lat, Olsztyn

159 cm, 88.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Nie przytyć ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 marca 2013 , Komentarze (8)


ZOBACZYŁAM NA WADZE 89,9 KG 

Oby to samo było po świętach ...

26 marca 2013 , Komentarze (5)


Jutro dzień zapisywania wagi a ja zrobiłam sobie Dzień Lenia. No, nie mogie już. Czuję się zmęczona, wszystko mnie boli. W zasadzie to tylko SKS, lepiej już nie będzie, trzeba się przyzwyczaić. Jednakowoż można sobie czasem poleniuchować. Chociaż jeszcze nie koniec dnia...
Właśnie podczas pisania wredna rodzina skusiła mnie na churros z czekoladą. Świnie!!!! Przecież ja w ogóle nie mam silnej woli!!!
Nie ma wyjścia, trzeba porowerkować 

Oto na co się skusiłam:


Zdjęcie z internetu, bo nie zdążyłam zrobić domowego.

25 marca 2013 , Komentarze (2)


Dziś popłynęłam  
I co z tego, że był rowerek i basen. Wiosenny dół mnie chwyta, czy co. Może @, ale cycki jeszcze nie bolą. 
Nie oparłam się śmierdzącemu serkowi i paru wafelkom. Zapchałam dużym jogurtem i bułą i co z tego, że nazywa się fitness. I chyba wiem dlaczego: pomyliłam głód z pragnieniem. 
WIĘCEJ WODY!!!!!

24 marca 2013 , Komentarze (7)


Kompletne zaskoczenie  90,3 kg 
Zaznaczam, że nic innego co zwykle nie robiłam. Nie ograniczyłam wchłaniania, nie piłam więcej wody niż zwykle. Więc o co chodzi???
Nie, żebym teraz narzekała  Ale za cholerę nie pojmę swojego organizma.

23 marca 2013 , Komentarze (2)


No to ja dziś już nic nie rozumiem  Waga: 92,1 kg - 0,9 więcej niż wczoraj? Ostatnio tylko rośnie  A mam wrażenie, że jem odpowiednio. Wczoraj nawet już nie objadałam się po próbie, tylko pomarańcza, mimo że książę małżonek kusił babeczką. Nie chcę zmniejszyć zbyt drastycznie jedzenia, szczególnie teraz przed świętami, wiadomo że nie będzie szans na ograniczone wkładanie do paszczy. Jak waga będzie tak wariować, to będę zmuszona wrócić do znienawidzonego liczenia kalorii 
Wszystko mnie dziś boli. Najpierw był rowerek 42 km. Zwiększyłam trochę tempo pedalenia, bo kolano jakby lepsze. Potem próba 3 godzinna. 
Dziś powtórka z rozrywki, tylko w innej kolejności. Pomiędzy wcisnę basen. Powinnam też trochę ogarnąć chałupę, ale nie mam na to ochoty. Pieprzę to, może odkurzę... albo i nie... 
Święta, mówicie, nie cierpię każdych! Źle mi się kojarzą, mam złe wspomnienia z dzieciństwa. Chociaż powinnam zadbać, żeby moje dzieci takich nie miały. Chyba zadbałam... Teraz dzieci dorosłe, już nie muszę się tak starać. Odpuszczę do momentu, kiedy będą wnuki  Chociaż powinnam jednak trochę sprzątnąć przed przyjazdem córki, ma alergię na kurz, sierść i inne trawy (ostatniej je jeszcze długo nie dokuczy). Ale skoro ze względu na psa musi brać tabletki, to pomoże jej też na kurz 
I tym optymistycznym akcentem rozpocznę dzień, mimo wrednej wagi i śniegu za oknem połączonego z temperaturą -15 stopni (WTF?). 

22 marca 2013 , Komentarze (4)


Waga stoi  Resztką sił trzymam się mojego odchudzania.
Wczoraj już robiłam sobie leniwego plana, ale nie wyszło i całe szczęście. 
Słabo w nocy spałam: kłopoty męża w pracy, świadomość, że koniecznie muszę zrobić jedną rzecz i nie wiem, czy zdążę. Wynik: alam zupełnie niewyspana. A wtedy nie myśli się racjonalnie. Z samego rana zaplanowałam sobie drzemkę po pracy, a w podświadomości było też zjedzenie czegoś bombowo kalorycznego przed zaśnięciem. Niestety (stety?) w pracy się przeciągnęło, książę małżonek zaczął marudzić, że jemu się wcale nie chce jeść. Po głębokim zastanowieniu stwierdziłam to samo.  Jak nie drzemka, to co? Oczywiście rowerek - ukręciłam 45 km. Czemu aż tyle? Chyba na nim zasnęłam 
W sumie chyba wiem, czemu waga stoi. Wczoraj profesor świętował potrójnie: urodziny, imieniny i 1 dzień wiosny  Przygotował poczęstunek po próbie i niestety się skusiłam. Było za kalorycznie i za późno przede wszystkim. Trudno, warto było 

A tak, przy okazji, zapraszam na koncert:


Zaczyna wreszcie coś nam wychodzić, więc chyba wstydu nie będzie.

20 marca 2013 , Komentarze (2)


Cóż, trzeba było dziś spojrzeć prawdzie w oczy: 0,6 kg więcej niż tydzień temu.  A tak liczyłam już na 8... Nic to, walczymy dalej. Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Byle się
nie zniechęcać.
Wczoraj z powodu warunków pogodowo-drogowych nie zdążyłam na siłownię, ani na basen. Wcześniej byłam umówiona do mechanika, który naprawiał mi okienko. Niestety spóźniłam się do niego, bo raz: śnieg a dwa: korki. Mechanik też miał trudności i zamiast zrobić okienko w pół godziny, męczył się godzinę. A miał być tak pięknie: byłam umówiona na bieżnię z czymś co nazywa się Slim Belly. Ostatecznie myślałam, że zdążę choć na basen przed próbą, też nie wyszło. W rezultacie wczoraj nie zaliczyłam żadnej aktywności fizycznej. Podniosłam sobie tylko parę razy ciśnienie, bo niewiele brakowało, a zaliczyłabym stłuczkę.
Dziś drugie podejście do basenu, może tym razem się uda. Rowerek najwyżej o północy, ale nie wiem, czy będę w stanie.
Jedzeniowo chyba nie mam sobie wiele do zarzucenia. Nie chcę stosować żadnych szczególnych diet, chcę jeść normalnie, zdrowo, rozsądnie. Tak, żeby po schudnięciu nie dopadło mnie jojo, jak to już tyle razy bywało. Przecież mam tak już jeść do końca życia, więc czasem będzie i ciasto i coś co niekoniecznie jest dietetyczne, byle z umiarem.
Nie oczekuję wielkich spadków, ale chociaż niech waga nie rośnie!!!! 

19 marca 2013 , Komentarze (4)


Nic nie rozumiem  Na wadze więcej o ponad kilogram niż w niedzielę, a jutro oficjalne ważenie  Za mało piłam, za dużo jadłam? Ja tego nigdy nie ogarnę 
Wredna 9 trzyma się mocno!

17 marca 2013 , Komentarze (2)


Trochę dzisiaj sobie pospałam  W sumie 8 godzin, więc nie za długo, a podobno jak się śpi, to się chudnie. Nawet moja waga coś o tym słyszała, bo pokazała mi 90,3 kg. Coraz bliżej 8  Wkurzają mnie jej skoki w górę, ale jak nie odpuszczam w końcu pokazuje mniej. Powolutku, bo powolutku, ale tak sobie przecież zaplanowałam.
W tym tygodniu udało mi się aż 3 razy być na basenie, codziennie pojeździć na rowerku. Wczoraj chyba z 4 godziny tańczyłam tango. W nowych butach treningowych prosto z Argentyny i Buenos Aires  Miałam po prostu farta! 4 naszych przyjaciół z grupy tanecznej ledwo co stamtąd wróciło. Nakupowali sobie bucików i okazało się, że jedne są za duże. Przymierzyłam: jak na mnie i jestem szczęśliwą posiadaczką najwygodniejszych butów na świecie. Tańczy się w nich rewelacyjnie, jak w skarpetkach na obcasie 


W piątek po basenie w Aquasferze dopadła mnie jakaś pani, żeby zmierzyć mi poziom tłuszczu. Wyszło 44%, Vitalia z pomiarów podaje mi 47%. Nawet się ucieszyłam  że mniej. Ale pani: ojojoj to za dużo, to źle, to niebezpiecznie!! A co, ja tego nie wiem???
Pytała mnie, co robię. A jak usłyszała, to oczywiście za mało, bo toksyny w jedzeniu itp.
Tylko skąd ja mam wziąć kasę na różne specyfiki i diety??? Z resztą czy to faktycznie pomoże? I tak trzeba ćwiczyć i pilnować jedzenia! Jak stanę w martwym punkcie, to poszukam pomocy, na razie jakoś sobie radzę.

W sobotę byliśmy w szkole języka hiszpańskiego Entre Culturas na imprezie kulinarnej z regionu Galicji. Przygotowywaliśmy różne potrawy, ja wylosowałam ośmiorniczki, mmmm pychota 


A tak się je podaje, z ziemniaczkami i polane gorącą oliwą: 


Dziś leniwa niedziela. Wprawdzie pojeździłam rowerkiem, ale oprócz tego lenię się na potęgę, nawet drzemkę popołudniową uskuteczniłam.

13 marca 2013 , Komentarze (7)


Chyba dziś zważyłam się dobrze  bo na wadze 90,6 kg, czyli 1,2 kg mniej niż tydzień temu. Takimi jakimiś skokami spada mi waga, ale spada i to się liczy  Jest szansa, że wyrobie normę marcową i już niedługo zobaczę 8. Miło by było  Byle nie odpuszczać!!!
Tylko czemu mi się nic nie chce? Czuję się zmęczona. Przydałby mi się jakiś urlop, bo to co nas czeka za niecałe 3 tygodnie, to nie urlop, to harówka. W tym roku na śniadanie wielkanocne przychodzi do nas cała rodzinka. To też ma swoje dobre strony, bo potem już z górki  Ale zanim będę mogła w ogóle pomyśleć o świętach, to przyszły tydzień jest maratonem próbowym ze zwieńczeniem koncertem niedzielnym w katedrze. Nawet środowy basen mi przepadnie.  W pracy nie lepiej. Trzeba przeżyć, tylko gdzie mieć tu czas na ćwiczenia?
No to zaraz dosiądę swojego rumaka. W tabelce Dior dla pedelarzy jestem na zaszczytnym 13 miejscu, trzeba je przynajmniej utrzymać! Chyba zacznę też podliczać swoje pływanie, bo coraz lepiej mi wychodzi i miło by było pod koniec roku podsumować ile przepłynęłam. Zawsze to trochę zmotywuje w chwili zwątpienia.

PS. Ten śnieg i mróz to chyba przeze mnie. Zamiast swoją spódniczką wywołać wiosnę, wystraszyłam ja na amen  U nas -9 na termometrze, brrr!!!