Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Bardzo lubię tańczyć, szczególnie tango argentino. No ale wyobraźcie sobie słonicę tańczącą ten piękny, zmysłowy taniec. Poza tym śpiewam w chórze, często mamy koncerty, a ja stoję w pierwszym rzędzie. Wypadałoby jakoś ładnie wyglądać, no nie? Edit 2020: czas na zmiany. W chórze już od zeszłego roku nie śpiewam. Kiedyś trzeba odpuścić ;) Za to zaczęłam regularnie biegać. Zrobiłam nawet kurs animatora slow joggingu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 573632
Komentarzy: 5114
Założony: 30 stycznia 2007
Ostatni wpis: 30 sierpnia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alam

kobieta, 57 lat, Olsztyn

159 cm, 88.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Nie przytyć ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 listopada 2008 , Komentarze (6)

Tak właśnie dziś śmieje mi się gębusia :))))
Waga jeszcze nigdy nie była taka łaskawa! Pokazała mi 86,7 kg!
Z wrażenia dostałam takiego energetycznego kopa, że już jestem po rowerkowaniu: + 34 km
Razem mam już na liczniku 1462 km. Dobra nasza!

Pogoda też sprzyja pokonywaniu depresji jesiennej. Słoneczko wygląda na mnie dziś pełną gębą! Wprawdzie chwycił mróz, ale co tam.

Plany na dziś też całkiem optymistyczne. Zaraz wskakuję pod prysznic, potem do kina. Mam nadzieję, że uda mi się też dzisiaj zaliczyć wizytę u okulisty i wymianę soczewek.
Po kinie wpadniemy jeszcze do przyjaciół. Musimy oplotkować parę osób i zaistniałych sytuacji ;)

Jeszcze tylko jedna sprawa spędza mi sen z oczu. Dawno się do was w waszych pamiętniczkach nie odzywałam. mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Nie chciałam was męczyć swoimi pesymistycznymi wpisami. A pisać byle co, albo coś czego na prawdę nie czuję, nie potrafię.
Jestem wam bardzo wdzięczna, że wy z kolei nie pozwoliłyście mi o sobie zapomnieć i cały czas mnie wspieracie. Wielkie buziolce! Bardzo dużo to dla mnie znaczy!!!!
Postaram się poprawić w najbliższych dniach :)))

21 listopada 2008 , Komentarze (4)

Jakie to miłe :)) Od razu się sfotografowałam:



Bardzo fajnie się w niej czuję. Co tam, że widać tłuste łapiszcza, ale są coraz szczuplejsze. Zdjątko zrobiłam specjalnie, żeby mieć później z czym porównać, bo bluzeczka na pewno będzie jeszcze lepiej leżała, gdy schudnę.

Dzisiaj nawet koleżanka spytała, czy schudłam. Ja oczywiście skłamałam, że nie, żeby nie zapeszyć, bo akurat dzisiaj waga łaskawie pokazała mi 87,8 :))) Czyżby się wreszcie coś ruszyło po miesiącu bujania się raz w jedną, raz w drugą stronę???

Przeanalizowałam sobie wczorajszy artykuł. Oto wnioski:
Ad 1. Na "zbieranie słońca" na zapas jest już trochę za późno, ale postaram się wykorzystać każdy promyk teraz. Dzisiaj trochę się udało, bo świeciło.
Ad 2. Jutro jadę do kina na nowego Bonda i mam zamiar kupić sobie nową książkę Szwaji.
Ad 3. Moja ulubiona bluzeczka jest czerwona. Właśnie się wyprała i idzie się suszyć. Z kolorowaniem mieszkania nie będę przesadzać, bo mnie wypiszą z rodziny.
Ad 4. Nie wiem, czy nie straciłabym przyjaciół, gdybym im się tak ciągle wypłakiwała w mankiet. Całe szczęście mam was :)))) nawet jak jedna nie zdzierży, to inna wspomoże :)))
Ad 5. Hmmm... Coś miłego w perspektywie? Jadę na basen w Mikołajkach. Wprawdzie ze szkolną dziatwą, ale sobie i tak popływam. Potem nowe pazurki, potem nowa fryzurka, święta i jakoś dotrwamy do... Oj, ciężko będzie.
Ad 6. Czy w moim otoczeniu są ludzie kipiący energią? Jedynie instruktorka aerobiku ;)))
Ad 7. O, nie!!! Nie będę szukała sensu w tym, że mam chandrę!!!
Ad 8. To jest sensowny punkt! Dzisiaj wprowadzam go intensywnie w życie. Poszłam na drugi koniec miasta, odkurzyłam mieszkanie, byłam z psem na spacerku i u weterynarza (nie wiem, co bardziej męczące), zaraz wsiadam na koń i hajda, tzn na rowerek :)
Ad 9. Byle do wiosny!
Ad 10. Fototerapia, to dla mnie teraz impreza ciut za droga. Zresztą musiałabym gdzieś daleko jeździć, zmęczyłabym się i znów byłoby źle...
Ad 11. Ze specjalistą to ja jeszcze sobie poczekam, może się obejdzie bez. Na razie zaczęłam łykać magnez z wit. B6. Co do reszty ziołowych specyfików, to boję się, że będę po nich miała jeszcze większą melodię do spania ;)

A w ogóle, to wczoraj wyczytałam, że istnieje coś takiego jak depresja latem z nadmiaru słońca. ??? Szok!

20 listopada 2008 , Komentarze (3)

Chyba to mnie właśnie dopadło, chwyciło i nie chce puścić :((((
Oto wyciąg z jakiegoś artykułu:

"Angielskie słówko SAD oznacza "smutny". I świetnie pasuje jako nazwa jesiennej choroby: SAD to skrót od Seasonal Affective Disorder, czyli sezonowe zaburzenia nastroju. [...] Dotknięci SAD ludzie dużo śpią, a mimo to trudno im się obudzić, mają mało energii, za to duży apetyt, zwłaszcza na słodycze. Są smutni, ociężali, ospali i letargiczni.Jak twierdzą specjaliści, jesienne obniżenie nastroju to przede wszystkim wynik niedoboru światła słonecznego. [...] A w ciemności nasz organizm produkuje więcej melatoniny - hormonu, którego nadmiar powoduje, że jesteśmy senni i apatyczni. [...] Szczególnie wrażliwe na wahania poziomu melatoniny są kobiety pomiędzy 20. a 40. rokiem życia. [...] W takich chwilach psuje się nastrój, zaczynamy mieć czarne myśli i negatywnie interpretujemy przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Nie zauważamy rzeczy pozytywnych. Często w trudnych sytuacjach reagujemy zbyt gwałtownie, przyjmujemy nadmierną odpowiedzialność i dręczy nas poczucie winy. Tracimy apetyt na seks, koncentrujemy się na swoich dolegliwościach, nie radzimy sobie z negatywnymi emocjami. Powracają stare lęki, pojawia się niewiara we własne siły. [...]
 Jak powinnaś walczyć z sezonową depresją. Oto kilka strategii. [...]
1.
Zacznij wcześnie - jeśli chandra dopada cię każdego roku, terapię zacznij już latem. Korzystaj z pogodnych dni, spędzaj każdą wolną chwilę na dworze i "tankuj" światło. Choć trudno w to uwierzyć, można "nabrać" słońca na zapas.
2.
Bądź dobra dla siebie - skuteczną terapią przeciw chandrze jest traktowanie samego siebie ze szczególną troską. Dlatego jesienią i zimą zwolnij się z podejmowania poważnych decyzji, pozwalaj sobie na lenistwo z ulubioną książką w ręku, oglądaj dobre komedie i baw się razem z przyjaciółmi!
3.
Otaczaj się kolorami - kup różnobarwne poduszki, noś kolorowe ubrania, zmień na jaśniejsze zasłony w pokoju. Nie daj się szarości!
4.
Poszukaj wsparcia przyjaciela - to coś w rodzaju krótkoterminowej terapii. Przyjaciel wysłucha cię, pozna twoje problemy, przejmie się nimi, okaże ci wsparcie i współczucie. Rozmowa z nim pomoże ci uporządkować emocje, właściwie je ocenić i nabrać do nich dystansu.
5.
Postaraj się mieć coś miłego w perspektywie - coś, na co warto czekać, co jest radosnym punktem w przyszłości i do czego chętnie wybiegniesz myślami. Wyjazd na narty, rodzinne święta, urlop w Grecji - cokolwiek, co sprawi, że nabierzesz ochoty do życia.Wprowadzaj zmiany - choćby małe: przemebluj pokój, upiększ otoczenie, zafunduj sobie nową fryzurę lub fajny ciuch itp. Próbuj przełamać monotonię, urozmaicać sobie codzienność, a czas oczekiwania na wiosnę nie będzie ci się tak niemiłosiernie dłużył.
6.
Przebywaj wśród ludzi - ale takich, którzy nie cierpią na jesienną depresję. Są na pewno wśród twoich znajomych osoby, które aż kipią energią, takie energetyczne "wańki-wstańki". Od nich można czerpać optymizm i siłę.
7.
Znajdź sens w jesiennej chandrze - pomyśl, skoro natura tak to urządziła, że spadają liście i robi się szaro, to pewnie czemuś to służy. Być może jesienne obniżenie nastroju to "urlop" od barwnego, hałaśliwego i pełnego bodźców lata? Spójrz na czas jesieni jako na czas refleksji, kontemplacji, oczyszczenia, wyciszenia. Każdą sytuację można dobrze wykorzystać, a czas jesiennej zadumy może służyć rozwojowi - bo człowiek rozwija się w samotności, kiedy musi coś przemyśleć, a nie podczas zabawy.
8.
Bądź aktywna - idź na siłownię, na basen, na długi spacer Ruch powoduje, że organizm daje się oszukać i zaczyna wydatkować energię jak podczas wiosny czy lata. W dodatku gimnastyka sprawia, że produkujemy endorfiny - hormony szczęścia - dlatego po wysiłku czujemy się lepiej.
9.
Myśl racjonalnie - w najgorszych momentach, gdy wydaje ci się, że wszystko jest bez sensu, przekonuj siebie, że to tylko chwilowy dołek emocjonalny. Wszystko wydaje ci się teraz trudniejsze, niż jest w rzeczywistości. Musisz to po prostu przeczekać. Wiosną melancholia mija jak ręką odjął.
10.
Zastosuj terapię światłem - fototerapia jest uważana za najskuteczniejszą metodę walki z sezonową depresją, gdyż usuwa jej główną przyczynę - uzupełnia niedobory światła. Możesz się jej poddać w placówkach psychiatrycznych, gabinetach odnowy biologicznej (10 seansów po 30 minut - ok. 300 zł) oraz w domu, o ile kupisz specjalną lampę (cena od 650 zł). Lecznicze światło jest białe, o pełnym widmie i dużym natężeniu. Nie zawiera promieniowania UV, dlatego nie szkodzi i nie parzy. Warto jednak przed rozpoczęciem terapii skonsultować się z lekarzem - w pewnych przypadkach leczenie światłem nie jest wskazane (np. u osób z chorobami oczu lub przyjmujących leki, które wywołują silną reakcję na światło).
11.
Poszukaj pomocy specjalisty - gdyby wszystkie metody zawiodły, twój nastrój wciąż się pogarszał lub utrzymywał dłużej niż dwa tygodnie, pora na wizytę u terapeuty. Pomoże ci on odzyskać kontrolę nad sytuacją, a także wykształcić mechanizmy obronne, które posłużą ci w przyszłości."

Źródło: Poradnik Domowy

Sorrki, że tak skopiowałam, ale zrobiłam to głównie dla siebie, żeby mieć to pod ręką.

I jeszcze z innego źródła:

"Dużą rolę w walce z jesienną depresją odgrywa także prawidłowa dieta, która powinna być bogata w magnez oraz witaminy z grupy B. Wpływ na wzmocnienie układu nerwowego, dające poczucie odprężenia przez redukcję depresji i stresu mają także zioła, które dzięki swojemu działaniu są pomocne przy stanach depresyjnych. Jest wiele ziół, które można polecić, należą do nich miedzy innymi: melisa, pierwiosnek lekarski, rumian szlachetny, kwiat głogu a nawet bazylia - pomogą przegonić zły nastrój. Rumianek, melisa, jeżyna i głóg, które mają działanie uspokajające i kojące ośrodkowy układ nerwowy, złagodzą skutki wszelkich stresów, przyniosą rozluźnienie i korzystnie wpłyną na nasze samopoczucie."

20 listopada 2008 , Komentarze (2)

Wpis jbklimy przypomniał mi również autentyczne zdarzenie.

Mama koleżanki wybierała się na badanie do ginekologa, a że kobieta wiekowa, chciała się porządnie przygotować. Umyła się, rozejrzała po łazience i zauważyła dezodorant.
- Nie zaszkodzi się popryskać, będę przynajmniej pachniała - pomyślała sobie.
U lekarza się rozbiera, włazi na fotel. Lekarz na nią spojrzał, pokręcił głową:
- Ale się pani wyszykowała!
Kobieta zaskoczona, ale wstydzi się spytać, o co chodzi. Lekarz ją dalej bada i co chwila kręci głową i powtarza:
- Ale się pani wyszykowała!
Wraca do domu.
- Jak było? - pyta córka
- Wszystko w porządku, tylko lekarz co chwila powtarzał: "Ale się pani wyszykowała".
- A co robiłaś przed wyjściem?
- No, popryskałam się twoim dezodorantem?
- Którym?
- Tym z lewej.
- To lakier z brokatem!!!

Hi, hi, hi....

18 listopada 2008 , Komentarze (8)

I nie chodzi mi o dietę, tylko tak ogólnie o życie :(
Nie rozumiem niektórych ludzi. Tyle w nich wiary w teorię spisku zawiązanego na zgubienie ich szczęścia. Szukają dziury w całym. Swoje wady, ukryte, niecne pragnienia przypisują innym.
A może to moja wina? Co ja robię źle, że ludzie mnie opacznie rozumieją?
Miałam ostatnimi czasy kilka niesympatycznych sytuacji, które wywołały moje zwątpienie w ludzi.
Dlatego ostatnio nie mam w ogóle ochoty na dłuższe wpisy, bo nie chcę smędzić. Brak mi entuzjazmu do życia.
Może to efekt coraz krótszych i ciemniejszych dni, niedoboru w spaniu, ogólnego przemęczenia? Też macie wrażenie, że doba jest za krótka?
Jakbym się nie starała, to i tak ze wszystkim nie nadążam. A tu jeszcze zaleźć trzeba czas na rowerek i nie można się pocieszyć porcją słodyczy słusznej wielkości, bo mała tak nie działa.
Zmusiłam się do rowerka i przejechałam dziś 35 km i tym samym przeszłam do zaliczania drugiego etapu w podróży po równiku. Wczoraj zmusiłam się, żeby pójść na aerobik. Dlaczego muszę się do wszystkiego zmuszać? Wszystko z musu :((((

17 listopada 2008 , Komentarze (3)

Na razie tej z poprzedniego tygodnia ;) zatem 1,5 kg mniej niż tydzień temu :0
I to pomimo wieczorku serowego i spotkania klasowego!

W Łodzi wywalczyliśmy zaszczytne 3 miejsce w kategorii chórów akademickich :) Może jutro zdobędę jakieś zdjęcie z tej imprezy.

Oczywiście, że na zdjęciu jestem druga z prawej w pierwszym rzędzie :)))

15 listopada 2008 , Komentarze (8)

Zrobię jeszcze tylko krótki wpisik i uciekam na dłużej, bo aż do poniedziałku. I z dietą też nie będzie całkiem gładko :( Ale jak zwykle będę się starać.
Waga dziś była bardzo niezdecydowana pokazywała mi od 87,4 do 89,5 kg. Przestraszyła się  że ją wyrzucę, czy co?
Dzisiaj mam spotkanie klasowe z podstawówki. Może to za dużo powiedziane, bo będzie pewnie z 6 osób, ale co tam. Każdy początek jest trudny. To spotkanie tylko przy piwku, natomiast wieczorem kolacja serowa u przyjaciół.
Jutro już o 5:20 wyruszamy do Łodzi na festiwal Cantio Lodziensis.



Oto my: Chór Bel Canto w mocno okrojonym składzie. Ciekawa jestem, czy mnie znajdziecie?

14 listopada 2008 , Komentarze (5)

To ja się tyle męczę, jeżdżę po nocy na rowerku, a ona, wredna małpa, tak mi pokazuje?! I to wszystko za te dwa marne ciasteczka? A, olał ją! I tak się będę dalej męczyc!!!

13 listopada 2008 , Komentarze (1)

Waga rano 88,6 kg.
Dieta tak sobie :(
Rowerek: + 45 km = razem 1316 km
Nastrój do kitu, ale staram się nie popaść w doła...

12 listopada 2008 , Komentarze (4)

Dzisiaj na wadze 88,5 kg, i to bez żadnych kombinacji alpejskich ;)
No to teraz można się odchudzać na konto tego tygodnia!!!

Wczoraj wyjeździłam 44 km. jeszcze trochę i wreszcie wyjadę z tej Demokratycznej Republiki Konga. Ale nie powinnam narzekać, najgorzej mają te, które bujają się po oceanie :)

Książę małżonek jednak mocno chory, nawet dziś nie poszedł do pracy, mimo, że to taki komandos palestyński.