W tym świątecznym okresie jadłam różne słodkości, ale jakoś nie dawało mi to większej przyjemności... za mdłe, za słodkie, za ciężkie.. eeetam.. słodycze są przereklamowane
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (23)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 54123 |
Komentarzy: | 217 |
Założony: | 1 kwietnia 2008 |
Ostatni wpis: | 14 sierpnia 2016 |
kobieta, 50 lat, Abisynia
160 cm, 69.50 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Słodkie nie smakuje jak kiedyś..
W tym świątecznym okresie jadłam różne słodkości, ale jakoś nie dawało mi to większej przyjemności... za mdłe, za słodkie, za ciężkie.. eeetam.. słodycze są przereklamowane
Wczoraj znów 1,5h na siłowni. Stare zakwasy zamieniłam na nowe W życiu sama bym nie dała rady tak ćwiczyć, jednak kontrola motywuje. Za to co do jedzenia, to choć odstawiłam słodycze i pieczywo, nadal słyszę, że jem nieprawidłowo, i za jakiś czas dostanę bardziej konkretne wytyczne.
A co na święta? Ustaliliśmy małą dyspensę na słodkie, ale z zasadą, że do ciasta nie można pić kawy czy herbaty, nie umiem dokładnie przytoczyć dlaczego, ale ogólnie źle to wpływa na poziom cukru i trawienie. Do ciasta można wodę lub sok.
Pomysły na śniadania i przegryzki?
W związku z moimi zmianami żywieniowymi b.proszę o podpowiedzi - co można jeść na śniadania (szczególnie w pracy) bez pieczywa i słodkiego (również bez owoców). I co jako przegryzkę zamiast owoców?
No, po tym podsumowaniu w końcu zmiany u mnie. Po pierwsze terapia - od jakiegoś czasu pracujemy nad podejściem do siebie, swojego ciała. kobiecości, relacji z innymi, wpływie przeszłości na negatywne przekonania itd. B.dobry krok, choć niełatwy, trudno czasem stanąć przed prawdami od których się uciekało..
Drugi ważny krok to podjęcie pracy z trenerem! Oj.. b.dużo mnie to kosztuje, b.muszę się przełamywać, żeby nie uciec z siłowni - ciężko i fizycznie i psychicznie. Trener pokazuje mi ćwiczenia, sprawdza wykonanie, ale również podpowiada z dietą - wykluczyłam pieczywo, słodycze i owoce (mają dużo cukru). Najbardziej szkoda mi owoców, bo to był świetny (i wydawało się, taki zdrowy!) zapełniacz i pomysł na przegryzki. Poza tym dużą mobilizacją jest umowa z trenerem o codziennym wysyłaniu smsa z informacją co zjadłam w ciągu dnia - zapisuję wszystko i głupio byłoby mi łamać nasze zasady. Na razie to kilka dni, zakwasy mam straszne, ale dużo wiary w powodzenie takiego wszechstronnego planu. Będę teraz tu dużo częściej, by się mobilizować, szukać u Was wsparcia i dzielić swoimi krokami.
I co Wy na to?? Terapia, trener, ćwiczenia, zmiany odżywiania - czy czegoś jeszcze brakuje..? Trzymam kciuki sama za siebie.
Po roku nieobecności..aż mi się nie chce tego pisać, ale prawda jest taka, że przez ten czas dorobiłam się 17 kg i depresji. 17 kg w ciągu 2 lat, od urodzenia synka. Ciężki to dla mnie czas, jestem zmęczona, niedospana i sfrustrowana. Nigdy tak dużo nie ważyłam, ważę 10kg więcej niż w 9 m-cu ciąży. Wiem jak to jest być grubą, z ciałem które męczy się i sapie przy drobnych aktywnościach. I już sama nie mam na siebie sposobu i wiary, że coś zrobię ze sobą.
No, może jednak trochę mam tej nadziei.. jakieś plany.. ale już nie takie jak kiedyś, muszę włączyć terapię, bo wiem, że moje tycie to coś co jest głębiej we mnie. Plus endokrynolog.
A dziś pierwszy raz od chyba 2 lat wsiadłam na rower. I pamiętam jak kiedyś to lubiłam, jak mi było fajnie jeździć.. a dziś większość jazdy to wysiłek i tyle.
Włączyłam hamulec na objadanie
Nooo... chyba się udało wyhamować w tym jedzeniowym wariactwie. Miesiąc temu przestałam karmić piersią, ale nadmiarowy apetyt wcale nie zniknął. Tyle że nie miałam już pretekstu, żeby tyle jeść i musiałam w końcu się opanować. W ciągu 10 miesięcy od porodu przytyłam 9 kg.. tyle samo co w ciąży (ale to co w ciąży oczywiście zniknęło po urodzeniu malucha). Od tygodnia włączyłam tryb wstrzemiężliwości jedzeniowej i nawet sprawia mi przyjemność szykowanie zdrowych potraw i odchodzenie od stołu nie napchaną. Jem b. niewielkie ilości słodyczy (wcześniej nie było dnia bez) i specjalnie mnie nie ciągną.
Nie śmiejcie się, ale zaczęłam od kupienia koktajlu dietetycznego, coś jak ten:
Nigdy czegoś takiego nie używałam i nie miałam przekonania (po co pić jakiś koktajl ZAMIAST posiłku, jak można np. z posiłku zrezygnować albo zjeść malutko - tak myślałam, tylko jakoś mi się nie udawało..), ale teraz zadziałało to na mnie motywująco. Staram się pić zamiast kolacji. A rano jem owsiankę. Piję też rano wodę z cytryną i przed obiadem łykam zioła szwedzkie Bittner:
Czuję się o wiele lepiej, lżej, mam więcej energii i optymizmu, dołki poszły precz, oby na długo, może na zawsze
Dzisiejsza sałatka z mozzarellą
Moja dzisiejsza sałatka to coś prostego i mało oryginalnego, ale b. mi smakowała. Składała się z kulki mozzarelli, oliwek, dobrego pomidorka, czosnku w oliwie (b.go lubię i polecam, super do sałatek, makaronu, kaszy itd), rukoli i natki pietruszki. Żadnych przypraw nie dawałam i była superowa. Aha, to nie jest reklama kerfura ;)
Dzisiejszy owocowy deserek wyglądał tak: 2 starte jabłka, połówka pokrojonego banana, posypane pestkami dyni, słonecznika i płatkami migdałowymi. Z odrobiną cynamonu i obowiązkową natką pietruszki. Na życzenie postarałam się zrobić fotkę, choć średnio wygląda.
Mój dzisiejszy mus owocowy składał się ze zmiksowanej ćwiartki grejfruta, małej pomarańczy, banana, dwóch gałązek natki pietruszki i dwóch łyżek pestek dyni i słonecznika. Oczywiście pychotka. To moje zdrowe zastępstwo słodyczy. Coś czuję, że takie musy będą mi teraz często towarzyszyć
Ostatnio natkę pietruszki dodaję prawie do wszystkiego, b. zdrowa, całą zimę nie chorowaliśmy (ani ja, ani mój piersiowy synek).