Jestem z siebie dumna
Odniosłam dziś mały - a dla mnie Wielki - sukcesik. Sprawa prosta - nie udało się w pracy zaplanowane zdrowe śniadanie (pasztet okazał się do wyrzucenia) i
miałam niemiłosierną ochotę na "coś słodkiego", już planowałam co kupię w słodyczowym automacie, jeszcze się wahałam, próbowałam coś innego wymyśleć, ale słodyczowy "głód" nie dawał spokoju, przeliczyłam drobne i miałam iść, ale coś mnie zatrzymało na parę minut. A potem na chwilę wróciło rozsądniejsze myślenie - właściwie po co, wcale nie mam ochoty się tak przecukrować itd. W efekcie NIE KUPIŁAM, zrobiłam sobie cappuccino i zajadłam głód chrupkim chlebem z jogurtem.
Niby niewiele, ale dla mnie to pewna nowość, bo zwykle na taką silną
"chętkę" reagowałam tak samo - kupując coś i rozgrzeszając na chwilę.
Ha! Dlatego w tak krytycznych momentach nie wolno
mieć dostępnych słodyczy! ;o)
A po pracy poszłam 2 dłuuugie przystanki piechotką zahaczając po drodze o ryneczek z owocami i warzywami. Kupiłam jabłka, banany, selera i brokuły. UWIELBIAM JABŁKA :o)
Moi pomocnicy
Przedstawiam Wam moich pomocników w urozmaicaniu zdrowych posiłków:Od lewej prezentują się: musli (w dużym słoju), w małych: ziarna siemienia, suszona żurawina, ziarna słonecznika, ziarna sezamu, rodzynki (suszone bez użycia siarki - wypatrzone w Lidlu), suszone śliwki, granulowane otręby. Ta zwarta kompania bardzo mi się przydaje -
nadają się prawie do każdego dania, jako wspomaganie trawienia i smaku.
Selerowe kotlety i przemyślenia nt gubienia wagi
Mój kolejny wymysł, kto nie zna może wypróbować: plastry selera smażymy jak kotlety schabowe (tj. obtoczone w jajku i bułce tartej), w symbolicznej ilości tłuszczu. B. smaczne, łatwe do przyrządzenia i zdrowe.
Wklejam fotkę mojego dzisiejszego dania:
A poza tym dodam, że działa na mnie klimat tego miejsca - czego chyba się nie spodziewałam. Łatwiej mi zwracać większą uwagę na to co jem, wzrasta moja wiara w gubienie zbędnego balastu i w ogóle rośnie nadzieja i motywacja. Zapisałam się tu raczej z ciekawości, potem długo nie zaglądałam (przez
ten czas przytyłam 5 kg i musiałam zmienić swój "pasek", co też dodało motywacji).
Ha, i cóż z tego, że odchudzałam się już wiele razy (zawsze na krótką metę
i z mizernymi efektami), a mój "staż porażek" odbierał wiarę, że "tym razem" będzie lepiej.
ALE DLACZEGO MA NIE BYĆ LEPIEJ...?
Jestem już starsza i mądrzejsza, wiem że sukcesem jest zmiana nawyków i zdrowy rozsądek - a to wszystko jest w moich rękach,
niezależnie od tego ile porażek mam za sobą. Pierwszy krok już zrobiłam - wyhamowałam z objadaniem, teraz należy wypracować zdrowe nawyki
i nie przesadzać w żadną stronę.
Włożyć wysiłek w poprawę, a nie liczyć na cud.
Zdrowa kolacja jabłeczna
Podzielę się z Wami pomysłem na kolację, z którego jestem podwójnie dumna - dlatego, że przepis "sam" wpadł mi do głowy, oraz dlatego, że wykorzystałam go zamiast obfitej kolacji, jak mi się często zdarza.
3 jabłka kroimy na kawałki, mogą być ze skórką (oczywiście bez gniazd nasiennych) - wrzucamy na patelnię i dusimy parę minut (aż będzie pięknie jabłkowo pachnieć). Do tego ja dodałam pokrojonego banana, kilka rodzynek, 3 łyżki otrębów (można dodać ziarna siemienia, słonecznika - co kto lubi), posypałam cynamonem - PYCHOTKA! Robi się to szybko i taka porcja starcza na 2-3 razy.
Nie wiem ile kalorii i nie obchodzi mnie to ;o)
Nie jestem twarda
Raczej miękka i z tych "słabszych" gatunków ludzkich. Trudno mi być systematyczną, ograniczać się z jedzeniem, narzucić sobie coś i tego się trzymać. Bardzo zazdroszczę tym "twardszym" ludziom, szczególnie tym koleżankom, które - jak często czytam - trwają w silnych postanowieniach walki z nadwagą i potrafią systematycznie realizować swoje zamierzenia.
Ja mam swoje malutkie sukcesiki i duże porażki. Moje porażki to wieczory, wpadłam w niezdrowy rytuał - wracam z pracy i robię coś na szybko, siadam przed kompem i jem machinalnie, niewiele nawet czując smak.
Chciałabym inaczej - jeść tak, by delektować się smakiem, zapachem. Jeść zdrowo, nie "zapychać się" byle szybciej.
A z pozytywów to gotuję właśnie zdrową sałatkę - ziemniaki, brokuły, pół selera i pietruszka - po ugotowaniu wymieszać z jogurtem i 2 łyżkami majonezu, można dodać inne warzywa, co kto lubi. I wiem, wiem -
- majonez beee, ale ja chcę jeść i zdrowo i smacznie - a nie umartwiać się :o)
A jeszcze parę miesięcy temu...
ważyłam 68 kg z tendencją zniżkową, dokładnie we wrześniu. Potem zaczęłam intensywnie się dokształcać i zmieniłam pracę na "tą
wymarzoną" - nowe Wielkie Wyzwania, wielka Zmiana - tak, na lepsze, ale
te nowości były dużym stresorem. A stres i napięcie u mnie przekłada się na większe pochłanianie jedzenia. To mój koszt zmian i podejmowania wyzwań.
Teraz staram się troszkę zmienić podejście do obowiązków, a także znaleźć
inne sposoby radzenia sobie z napięciem.
K. Nosowska o sylwetce
Polecam b. mądre słowa Kasi na temat tycia: zobacz na youtoube
Kupiłam "Super Linię"
Kupiłam tą popularną gazetkę o gubieniu wagi.
Ostatni raz miałam ją w ręku z 5 lat temu. Kupiłam, nie tyle, żeby faktycznie się czegoś dowiedzieć, ale zmotywować - historiami czytelniczek
(i zdjęciami "przed" i "po"), pomysłami na zdrowe dania i ćwiczenia.
I BĘDĘ SIĘ AFIRMOWAĆ! Na początek... o;)
Stres i pośpiech
Stres i pośpiech mi nie służy. Więcej (i niezdrowo) jem, kiedy tempo życia mnie goni - albo raczej ja sama się "przeganiam" po tym świecie.
Pośpiech rodzi napięcie i stres.
Czas przestać się spieszyć - ZWOLNIĆ...
...spowolnić, rozejrzeć dokoła, zobaczyć, poczuć, zachwycić...
A w kwestii praktycznej: lepiej planować czas, szczególnie przed wyjściem
z domu, by potem nie pędzić przed siebie.
A jeśli nawet się spieszę, to spieszyć się "nogami", a nie "głową" - można szybko maszerować a w głowie mieć spokój.
Żadnych diet :o)
Moją dewizą jest zmiana na lepsze. Zmiana trybu życia, sposobu odżywiania, ale i widzenia świata, brania tego, co dla mnie dobre, co mi służy. Objadanie mi nie służy. Umartwianie, cierpiętnictwo - mi nie służy.
Nie chcę żadnej diety, żadnych "wynalazków", okresowego "zaciskania zębów" i czekania na koniec. Chcę pozbyć się niezdrowych nawyków i wprowadzić zarówno zdrowy tryb życia, jak i zdrowe odżywianie. Na zawsze, a nie na czas "diety".
CHCĘ POCZUĆ SMAK ŻYCIA, chcę żyć tak, by być w zgodzie ze sobą i resztą świata :o)