Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tirrani

kobieta, 49 lat, Poznań

165 cm, 101.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

6 listopada 2016 , Komentarze (3)

zastanawiam się czy pisanie każdego dnia ma sens?

jestem raczej nudna...

z drugiej strony, kiedy piszę- jem mniej:D

nie lubię kłamać, a jakoś tak głupio napisać,

że nażarłam się chleba ze smalcem...

Więc rezygnuję.

Kiedy nie piszę, nie mam takich dylematów:D

Raport z dziś;)

Ponownie klęska jedzeniowa.

O 8- kawa z mlekiem

o 8.15- herbata z cukrem!!!

Później, przez cały dzień latałam z mężem po sklepach...

N I E N A W I D Z Ę 

takich dni!!!!

zwłaszcza niedziela, tak spędzona, jest dla mnie bolesna.

Ale Pan mąż zarządził:PP

Dobrze, że kupiliśmy co chcieliśmy,

bo różnie z tym w przeszłości bywało.

Wracając do jedzenia

kolejny posiłek 

(o ile kawę i herbę zaliczymy do posiłków-ale w końcu była z cukrem, więc chyba tak:D)

 wypadł o 19...

kotlet schabowy, kapusta,kasza gryczana

 w jakiejś szybko jadłodajni:)

Teraz... tzn ok 21.30 - 

kolejna herbata... oczywiście posłodzona.

Powinnam jeszcze coś przygotować do pracy....

ale nie mam sił.

Energii starczy mi tylko na ten wpis i prysznic.

Praca mnie kocha- więc wybaczy:D;)

DOBRANOC!!!

6 listopada 2016 , Komentarze (6)

wyspana, zadowolona, najedzona:)

to takie krótkie podsumowanie dnia.

Miałam czas więc wszystko szło prawie idealnie.

Śniadanko o 8.30- kanapka; razowiec, twaróg, pomidor

II :  jogurt , świeży sok z marchewki i jabłka

Obiad: kasza gryczana z papryką, piersią z kurczaka i pieczarkami

Podwieczorek: kawałeczek babki drożdżowej

Kolacja: serek lekki, pomidor i grzanka.

BARDZO JESTEM Z SIEBIE DUMNA:D

choć niestety wyjątek rzadko tworzy regułę...

ale cóż

cieszmy się chwilą;)

4 listopada 2016 , Komentarze (3)

Jadłam dziś dużo i kompletnie bez sensu. 

Chciałabym dla przeciwwagi coś z sensem  napisać...

Niestety... 

Mogę myśleć tylko o poduszce.

A czy ktokolwiek, kiedykolwiek napisał coś mądrego o pościeli? 

3 listopada 2016 , Komentarze (5)

start o 5- powrót 21....

wylot bez śniadania, ale koło południa wyskoczyłam do sklepu

i kupiłam różne pyszności.... o których w dalszej części dnia zapomniałam:D

wracając pożarłam pół bułki w samochodzie

drugie pół zjadłam już w domu  z kawałkiem pieczonego kurczaka.

Oczywiście kurczak mi nie towarzyszył ;) tylko został wchłonięty.

Po całej akcji rozbolał mnie tylko brzuch. 

Poza dietą dzień był fantastyczny:)

Jeszcze tylko jutro mam w planach takie szaleństwo

później trochę spokojniej.

Póki co słowa dotrzymuję tylko w kwestii pamiętnika-

piszę każdego dnia.

Zawsze to jakiś początek:)

2 listopada 2016 , Komentarze (9)

miało być pięknie, idealnie i wspaniale

NIESTETY

beznadziejna ja

wyleciała z domu o 5.30

oczywiście bez śniadania

i bez leków na tarczycę:D

Dzień przeżyłam na 4 maleńkich, kruchych ciasteczkach

którymi poczęstowała mnie koleżanka.

Do domu wróciłam 2 godziny temu

tzn po 20....

Dzień upłynął cudownie, ale ze  zmęczenia nawet nie chce mi się jeść:)

wypiłam za to herbatę z cukrem.... MUSIAŁAM;)

 Zważywszy na to co jem powinnam ważyć najwyżej 50 kg(kujon)

No nie ma sprawiedliwości na tym świecie!

NIE MA!!!!

:D

1 listopada 2016 , Komentarze (7)

żyję, jestem...:)

Na wszystko mam czas, tylko nie na siebie:(

Postanowiłam to zmienić,

ale pewnie wyjdzie jak zwykle.

Nie przytyłam, ale też nie chudnę..

Komplet kubków  i talerz :D

nadal  pod ścianą w ogrodzie.

Czekają, czekają..

Może się doczekają:D

Tymczasem 

pozdrawiam Was serdecznie

i wracam do pracy(kwiatek)

Buziaki;)


21 sierpnia 2016 , Komentarze (2)

to był przyjemny tydzień

spotkałam się  z wieloma osobami...

zaproszenia przychodziły z najmniej spodziewanych stron

a spotkania zapowiadające się najmniej przyjemnie

okazywały się zaskakujące i miłe.

W tym czasie nie objadałam się nadmiernie

jednak ubył tylko 1 kg:(

tak małe spadki są chyba wynikiem szaleństwa hormonalnego.

Nie bardzo chudnę, ale mam ładną cerę

mniej suche włosy i mocniejsze paznokcie.

Poza tym pierwszy raz od początku wiosny mam @.

Dziś nie byłam w stanie trzymać diety

-wmawiam sobie, że to nie z łakomstwa,

a z powodu w/w przypadłości...

ale to raczej wygodne kłamstwo;)

ZGUBIŁY MNIE POMARAŃCZE

żarłam jak opętana

chyba ponad 2 kg:x

szczerze mówiąc nadal mam na nie ogromną ochotę]:>

liczę, że do rana mi przejdzie(zegar)

Buziaki:)


15 sierpnia 2016 , Komentarze (7)

dziś święto:)

Postanowiłam również je uczcić

i cudownie rozpocząć dzień

 Wczoraj upiekłam sernik i postanowiłam

-w ramach pierwszego śniadania-

zjeść kawałeczek z wielkim apetytem i kawą:D

Moja bardzo mądra koleżanka powiedziała mi, że

 nie wolno się dietą dręczyć

ZWŁASZCZA W WAKACJE

bo wakacje są od zupełnie innych rzeczy:D

i ja właśnie dziś z tego wakacyjnego luzu zamierzałam skorzystać(tecza)

choć pewnie wielu powie, że

trzeba było jednak wybrać defilowanie:D

Z jakąś dziką radością

ukroiłam kawałek rzeczonego ciasta...

przygotowałam kawę...

....i zjadłam tylko kawałeczekemotikony na gg najlepsze

Był pyszny, ale po 2 kęsach już mnie mdliło.

Tyle przygotowań i radości

i takie rozczarowanieemotikony na gg zlość

Nie byłam w stanie zjeść całości.

Czekam więc z niecierpliwością na 2 śniadanie

i jakąś normalną kanapkę:)

Jeszcze tylko godzinka...

gify slonce

Waga wciąż się waha nad przekroczeniem 4 kg,

ale córcia powiedziała mi, że widać różnicę

i że mam zgrabniejszy tyłek

a tyłek- wiadomo- ważna rzecz:D

Mąż niestety znów się ze mnie wyśmiewa,

ale to mnie wcale nie dziwi

-zawsze mówiłam, że to świnia i pies:D

Dziś właściwie nie ma już zagrożeń

ale jutro umówiłam się na kawkę...

Takie wypady różnie się dla mnie kończą

ale przecież nie zrezygnuję z życia

bo zamierzam schudnąć.

Co będzie to będzie.

Tymczasem życzę miłego świętowania 

i lecę zrobić sobie 2 śniadanie

a familii obiad:D

Buziaki(kwiatek)

14 sierpnia 2016 , Komentarze (7)

no chyba rzeczywiście porządnie się ten spadek utrwalił

wciąż stoję, a właściwie bujam się w obrębie 1 kg.

Jedyne co pociesza

to, że dzień obżarstwa też niczego nie zmienił;)

W sumie wg założeń  powinnam chudnąć

ok 3 kg na miesiąc

więc chyba powinnam przestać trzeszczeć:D

Tym co ważą 70-80 kg wydaje się , że 3 kg to jakiś kosmos

ale te osoby które są bliżej 100 

przy wzroście poniżej 170

wiedzą ,że to nie jest wyczyn.

Pierwszy tydzień- gdy nagle 

zdecydowanie ograniczy się ilość jedzenia

i strawi się to co już ma się w sobie-

jest zaskakujący.

Przez te naście lat wielokrotnie zaczynałam dietę

i zwykle spadki w pierwszych 2 tygodniach były oszałamiające:D

niestety kolejne tygodnie zmuszały do większego wysiłku

i były już bardzo powolnym procesem dochodzenia do celu.

Pierwszym celem jest zawsze 80

ale zwykle kiedy uda mi się go osiągnąć

to wracam do punktu wyjścia:x

Teraz nie ma takiego szału, ale zauważam zmiany.

Nie będę się wdawać w szczegóły, ale

chyba wychodzi mi ta dietka na zdrowie;)

9 sierpnia 2016 , Komentarze (25)

Jestem naburmuszona i zła:<

ostatnie 4 dni nie przyniosły żadnego spadku!

Zawsze kiedy byłam na diecie Vitalii 

spadki były spektakularne, a tym razem...

bardzo słabo:(

Jednego dnia od zbicia kubka dzieliło mnie marne 100 g

a już następnego... 700!

mimo, że nie zjadłam nawet 1/3 tego co powinnam

(byłam chora i przez 2 dni odrzucało mnie od jedzenia)

Teraz widzę pewną zabawność sytuacji

nie miałam siły dotoczyć się do toalety, ale na wagę to i owszem:D

Właściwie nie powinnam marudzić, bo tygodniowy bilans

wypadł pomyślnie: -3 kg

ale ponieważ nie jest to tyle co zwykle

jestem rozczarowana.

Dziś z dietą było krucho.

Chyba przez tę złość dostałam jakiegoś ataku żarłoczności.

Nie zjadłam chyba wiele więcej niż powinnam

ale nie spoglądałam do diety

i jadłam różne rzeczy których raczej nie powinnam.

Kotleta mielonego,  2 kromki białego chleba, herbatę z cukrem

i łyżkę lodów śmietankowych.

Oprzytomniałam koło 16 i do końca dnia piłam tylko wodę i gorzką herbatę.

Dziwna rzecz. 

Mimo, że waga stoi 

mam wrażenie, że chudnę:?

Może tylko sobie wmawiam?

ale uda jakby cieńsze, tyłek lepiej wygląda w spodniach, brzuch jakiś inny

niekoniecznie lepszy, zwyczajnie inny...

Sama nie wiem(kwiatek)

Jutro wracam do vitaliowego jedzenia.

Choć jestem rozczarowana brakiem spektakularnych sukcesów

przyznaję, że to bardzo dobra dieta(dziewczyna)

Smaczna, dobrze się na niej czuję, nie bywam głodna...

Żebym jeszcze chudła....:D

Dobra, uciekam spać.

Nadal nie czuję się najlepiej:(

i szybko czuję zmęczenie...

Życzę Wam dobrej, pełnej miłości nocy]:>

Do jutra.