Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam na imię Magda,lat trzydzieści trzy ...i ciągle walczę z kilogramami ale jak widać z marnym skutkiem.Maz chudzielec wiec muszę walczyć sama i tym razem powiedziałam sobie,ze to już ostatni raz kiedy cokolwiek próbuje.Po moich sukcesach na vitalii i teraźniejszym totalnym ich zaprzepaszczeniu wiem jedno...diety są nie dla mnie,jedyne rozsądne wyjście to zmiana stylu odżywiania już na zawsze i do tego będę dążyć...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 146354
Komentarzy: 1731
Założony: 16 kwietnia 2007
Ostatni wpis: 19 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MeggiFFM

kobieta, 47 lat,

170 cm, 92.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 września 2009 , Komentarze (6)

Przepraszam bardzo,ze tak was zaniedbałam,ale po pierwsze miałam nie bardzo udany okres w życiu,do tego doszła reorganizacja pracy i wszystko razem zabrało mi mnóstwo czasu i chęci do czegokolwiek.Mimo złego okresu nie przytyłam,ale tez nie schudłam wiec można powiedzieć,ze nadal stoję w punkcie wyjścia.Za tydzień jadę w końcu na urlop i niestety plan urlopowy zrealizowany nie został,ale i tak zamierzam cieszyć się urlopem,nie narzekając na to co zaniedbałam.Nie moge sie juz doczekac...bo naprawde go w tym roku potrzebuje....pozdrawiam Was bardzo goraco!!!!
P.S.Zaleglosci w pamietnikach nadrobione!!!!!

17 sierpnia 2009 , Komentarze (8)

bo i o czym?O tym,ze po terapii hormonalnej jestem w zlej kondycji?O tym,ze plany dietowe poszły w odstawkę,bo nie mam na nic siły?Czy o tym,ze znowu ludzie jeżdżą mi po głowie,bo chciałam być mila?Same widzicie,ze nie ma naprawdę powodów do pisania codziennych sprawozdań,ale zaglądam przynajmniej co u was...pozdrawiam

7 sierpnia 2009 , Komentarze (5)

Przeżyłam ogrom spraw,operacje mężowego kolana i zakończenie pierwszej hormonalnej terapii....i jestem happy mimo tego,ze nadal stoję wagowo w miejscu albo i przytyłam(jutro sprawdzę).Męczyły mnie te sprawy i nie miałam na nic ochoty a jeszcze do tego sporo nerwów wiec tym bardziej z radością powitałam zakończenie tego tygodnia.Teraz nadszedł czas na mnie i mój plan urlopowy,chociaż liczba dni na jego realizacje strasznie szybko maleje.Musze opracować jakaś dobra strategie ale przy takim dużym poślizgu będę musiała przeprosić się na pewno z żywieniem rozłącznym bo inaczej nie dam rady.Od poniedziałku przeproszę się tez z rowerem i moim zestawem balsamów,bo mam sporo urlopowych ubrań,które lekko są ciasnawe a do tego dostałam wczoraj od męża super monokini wiec mam do czego chudnąc.
Teraz postaram się bywać tu częściej i zdawać relacje z pola walki...a dziś życzę super miłego weekendu.....

31 lipca 2009 , Komentarze (8)

Nadal mam wiele na głowie,nadal brak mi energii,bo przytłaczają mnie obecne wydarzenia i nadal nie dzieje się nic,co wskazywałoby na realizacje mojego planu urlopowego.Jutro jednak stanę na wagę i się pomierzę,bo już tak dawno tego nie sprawdzałam,ze sama nic nie wiem.Nie czuje,żebym przytyła ale skontrolować nie zaszkodzi.
Mam nadzieje,ze mi wybaczycie,ze tak rzadko tu pisze,ale uwierzcie naprawdę nie mam weny....może jak parę spraw doprowadzę do końca to znajdę znowu ochotę.Do was jednak wiernie zaglądam....Zycze wspanialego weekednu!!!!!

27 lipca 2009 , Komentarze (10)

z moja dieta,pocieszam się oczywiście tym,ze nie tyje ale to nie tak jak sobie zaplanowałam.Wszystko ostatnio się pokomplikowało....niby nic strasznego się nie dzieje a ciągle wychodzą jakieś sprawy,na które zużywam cala moja energie.I nie mam już powoli ochoty na nic.Chyba jestem już trochę zmęczona hormonami,praca,upałem i jeszcze paroma innymi szczegółami wiec naprawdę z utęsknieniem czekam na urlop.A teraz sobie idę bo marudzę.......pozdrawiam

24 lipca 2009 , Komentarze (2)

dietowego,bo przy obecnej sytuacji po prostu brakło mi chęci i motywacji.Oczywiście nie poddałam się do końca i nie rzucam się na jedzenie i same zakazane rzeczy,ale według wcześniejszych założeń się nie odżywiam a i ze sportu musiałam zrezygnować.Do tego mam babodni wiec wszystko idzie jakoś nie tak jak powinno.Mam nadzieje,ze niedługo wszystko pozbieram do kupy i będzie znowu dobrze....Milego weekendu!!!!!

21 lipca 2009 , Komentarze (4)

...ponieważ mój plan żywienia rozłącznego nie funkcjonuje w ogóle przy moim obecnym trybie życia.Nie mam czasu na przygotowywanie posiłków a jedzenie na okrągło tych samych rzeczy naprawdę zaczęło mnie zniechęcać do jakichkolwiek starań.Plan jest wiec następujący:4 dni w tygodniu 1200 kcal a do tego trzy jednodniówki.Taki plan wydaje się realistyczny,bo mogę dostosować go do moich terminów wiec go wypróbuje,ale jedno co sobie obiecałam to to,ze już nie będę się męczyć.Lepiej tak długo szukać aż znajdę optymalny dla mnie sposób na zmagania z kilogramami.Jedyne co odpada to diety restrykcyjne,ponieważ z doświadczenia wiem,ze nic nie dają a po drugie nie mogę ich przeprowadzać ze względów zdrowotnych.Rower i balsamy zostają bez zmian wiec mam nadzieje do urlopu,chociaż odrobinę poprawić mój wygląd.
Poza tym jak już wspominałam mam sporo na głowie....parę spraw urzędowych,parę wizyt u lekarza,praca i powoli muszę tez brać się za generalne porządki bo zaniedbałam ostatnio moje mieszkanko z braku czasu.Sprzątam tylko na bieżąco a rzeczy takie jak okna czekają na mnie już długo.Szkoda,ze doba ma tylko 24 godziny......
Co do Austrii to było tak sobie.Piękna okolica,ale wszystkie inne sytuacje spowodowały,ze nie był to dla mnie wyjazd,który chciałabym powtórzyć.Dobrze,ze jestem swoim własnym szefem i to ja mogę wybierać sobie zlecenia...Nawet pogoda nie dopisała,bo lalo niemiłosiernie,było aż 7 stopni a jak wyjeżdżałam to zaczął padać śnieg......
Uciekam teraz pozaglądać do was...miłego dnia!!!!!
A to na dowód,ze było ładnie.....

20 lipca 2009 , Komentarze (2)

tzn.wrocilam z Austrii ale mam sporo na glowie wiec nie wiem kiedy na dobre pojawie sie na vitalii...wybaczcie!!!!

15 lipca 2009 , Komentarze (1)

a prawda jest taka,ze od czterech dni zdrowego rozsądku u mnie brak.Jem co podejdzie mi pod ręce i poddaje się zachciankom,chociaż przez to mam później zły humor.Dzisiaj jest nadzieja na powrót do zdrowego odżywiania,bo zachcianki i dziki głód zniknęły same i oby bezpowrotnie.
Jutro wprawdzie wyjeżdżam i przy posiłkach zdana jestem na hotel ale myślę,ze złe nie będzie bo i Austriacy na pewno coś niskokalorycznego serwują.Na wagę stanę w niedziele i wtedy tez uaktualnię moje wyniki(aż się boje!!!!) a na razie zegnam was do niedzieli i pamiętajcie:bądźcie mądrzejsze niż ja!!!!!

14 lipca 2009 , Komentarze (2)

właśnie z głodem walczę dziś cały dzień...wszystkiego mi się chce i ciągle coś bym jadła.Co się dziś dzieje???To pewnie tylko łakomstwo ale dziś ciężko mi z tym walczyć i już rano uraczyłam się makowcem.Mam nadzieje,ze się uspokoję trochę...przynajmniej próbuje i popołudniu wskoczę na pewno na rower co by trochę zmiejszyc bilans strat.Moj plan nie może dać w łeb tym razem,bo w końcu chce cieszyć się urlopem a nie tylko myśleć co i jak mogę ukryć....muszę chyba wprowadzić jakieś wizualizacje celu bo coś słabnę a tego nie potrzeba mi teraz w ogole.Ide poczytać co u was z nadzieja,ze znajdę motywacje.....