Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mariolkag

kobieta, 60 lat, Gorzów Wielkopolski

172 cm, 79.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Aby do wiosny :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 października 2006 , Komentarze (7)


Czas ucieka jak zwariowany, a ja znów odnosze wrażenie,że wisze w próżni.
Odzywa się moja niecierpliwość.Czekanie jest okropne.Czekam na dziecko, wciąż czekam na męża, czekam na wypłatę, czekam na wolny dzień, na nowe mieszkanie, na Święta, Nowy Rok, wakacje i sama nie wiem na co.Cały czas czuję w środku ten rodzaj niepokoju świadczący o oczekiwaniu.
Czekam też na ten dzień ,kiedy stwierdzę,że nie będę jadła słodyczy i kolacji po 22:00.
Oj doigram się tym ciągłym wyglądaniem jutra.
Nie wiadomo kiedy nadejdzie starość, użre mnie ząb czasu, braknie sił i coraz bliżej będzie do piachu.:))

Nie ma na co czekać - trzeba żyć! Łatwo powiedzieć, ale jak to zrobić ?? 
Tymczasem czekam aż przyjdzie mąż ze studiów, obudzi sie syn, zrobię obiad i popędzę do pracy na nocną zmianę.
Ech, życie!!


19 października 2006 , Komentarze (4)



Pamiętacie co większości z Was przyszło do głowy, na wieść o podjęciu przeze mnie decyzji o adopcji??
Że jestem odważna, dobra, że mam wielkie serce.....i takie tam....., lecz w głowie nieodparta myśl, że to ryzykowne, że to dzieci pijaków, bandytów, ludzi chorych psychicznie.......
I to jest normalne, stereotypowe myślenie, niezależne od nas samych. Pomimo szkoleń, pomimo wypędzania takich myśli z podświadomości, takie myśli nieodparcie wynużają się także  z mojej głowy.
Kilka dni temu przywieziono do mojej placówki 16-latka, który jest dzieckiem przysposobionym.Jest chłopakiem wysoce zdemoralizowanym i pomimo, że rodzice są tzw. normalnymi ludźmi, to nie dali sobie rady z wychowaniem tego nastolatka.
Hmmmm.....normalni.....- lecz pomimo takiej możliwości nie wyrazili zgody na odebranie swojego dziecka z naszej placówki .Czy tak postąpiliby biologiczni rodzice?

Spędziłam z nim kilkadziesiąt godzin, rozmawialiśmy o tym co się wydarzyło ( a wydarzyło sie wiele, wiele złego)  i widzę ,że chłopak nie jest głupi, ani ograniczony......więc co?
Może to fakt, że dowiedział się o adopcji  w wieku 15 lat i to od osób postronnych (dyrektorka szkoły poinformowała go kiedy sprawiał kłopoty w szkole)? Może zbyt dużo miłości wpakowali w niego rodzice?Może zbyt duży wpływ mają na niego koledzy?Może to jego nadpobudliwy temperament?? Może, może,może????

A może "zle geny"???

Dlaczego ten diabelski stereotyp tkwi nawet we mnie?

Przecież jestem matką 21 latki, która w przeszlości sprawiała równie poważne problemy wychowawcze, matką  jego równolatka i matką przyszłego adoptusia :)
A może własnie stąd te dylemty ??

Wszystko to podżeram słodyczami czego efektem jest dodakowy kilogram na wadze. :(

13 października 2006 , Komentarze (4)



A  pamiętasz jak pomyliłaś brzuszki ??

     Mama i tata czekali i czekali na małego dzidziusia i nie mogli się doczekać. Jeden dzidziuś urodził się z mamusi brzuszka , ale zachorował  i zmarł (pójdziemy kiedyś zapalić świeczkę na jego grobiku), a drugi dzidziuś długo do nas nie  przychodził. Bardzo za nim  tęskniliśmy i go szukaliśmy .

A   potem okazało się, że nasze dziecko  pomyliło  brzuszki. Urodzila go inna pani.

Ta pani jak tylko zobaczyła,że nie urodziła swojego dziecka to oddała go do domu dziecka, żeby mogli je odnaleźć właściwi rodzice. I jak  z tatusiem  dowiedzieliśmy się o tym, to szybko tam pobiegliśmy i zobaczyliśmy,że to jesteś Ty.Wzięliśmy Cię na rączki i szybko  zabraliśmy  do domku.

A tam czekała na Ciebie już cała Twoja rodzina :   duża siostrzyczka Agatka , duży brat Bartek  i  babcia i dziadziuś .Od tego czasu wszyscy  jesteśmy  uśmiechnięci i szczęśliwi, a Ty jesteś  naszym  kochanym skarbem i  szczęściem.

Teraz już zawsze  będziemy razem.Musimy  bardzo siebie pilnować, żeby nikt z naszej rodziny już nigdy się nie zagubił.

 
Zwróćcie uwagę na określenie - aś :))

To jest podświadome :))

11 października 2006 , Komentarze (5)


Obeszło się bez zwolnionka :) Dobra ze mnie pracownica !!
Czyżby?? Kilka osób zachorowało i ja pewnie miałam w tym swój wkład .

Słodyczowa passa trwa nadal. No coments :(

Zaraz udaję się do gina. Miałam zamiar poprosić go o środki antykoncepcyjne, bo nie moge przecież do 50-tki liczyć się z możliwością zajścia w ciąże. Jakoś mi dzisiaj żal :( Wiem , głupia jestem.

W poniedziałek mieliśmy drugie spotkanie w Ośrodku adopcyjnym .I tym razem temat był ciekawy - mówić, czy nie mówić o adopcji. A jak mówić , to kiedy i w jaki sposób?Podobno wszystkie rodziny deklarują wolę dość wczesnego poinformowania dziecka, ale 80% z nich nie mówi, albo mówi zbyt późno.

Dostaliśmy zadanie domowe - w formie pisemnej zawrzeć rozmowę z 3-4 letnim dzieckiem o tym,że jest adoptowane.
Pytałam wczoraj mojego Bartka, jak zareagowałby dzisiaj  na wieść, że jest adoptowany.Powiedział,że byłby wściekły, zły, zawiedziony, zawaliłby się jego świat  i wolałby taką informację otrzymać we wczesnym dzieciństwie.

Z kolei moja koleżanka, matka 3 letniego syneczka powiedziała, że starsze rodzeństwo czasem dokucza małemu i mówi mu, że kupili go w Tesco, i że jak będzie niegrzeczny, to go odstawią na półkę z zabawkami:)
I na dziecku nie robi to większego wrażenia :)

A co Wy na to Moje Drogie Koleżanki??

7 października 2006 , Komentarze (4)


Jestem bardzo przeziębiona.....smarkam, kaszlę, boli mnie głowa. Daruś spędza cały łykend na uczelni więc nawet nie ma kto biednej Mariolce herbatki zrobić :(
Spiesze tez donieść , że wpieprzam ostatnio duuuużoo słodyczy i jestem na siebie bardzo wkurzona.
Ciągle sobie powtarzam, że jutro nie kupię batona, albo ptasiego mleczka, ale nie mogę przestać.
W końcu jutro jest zawsze jutro !!
Zła Mariolka! Zła!!

Na wagę nie mam odwagi wejść.

Pomyślę o tym jutro !

Pozdrówka !

3 października 2006 , Komentarze (4)

W sumie dzień wolny,ale dość ściśle zaplanowany.Oczywiście na same przyjemności :)
Dzisiaj moja mama ma imieniny więc wykupiłam jej usługę u kosmetyczki i fryzjera - henna, peeling, maseczka ,czesanie i sama też się załapię, więc przedpołudnie zapowiada się sympatycznie.
Po południu kawa i ciasto u mamusi, a jutro.....praca ....bleeee.
Wczoraj byliśmy na pierwszym szkoleniu w Ośrodku Adopcyjnym.Było bardzo miło i pozytecznie.Widze,że w trakcie warsztatów rozwiane zostaną wszelkie wątpliwości dotyczące naszych oczekiwań względem dziecka. Pani psycholog powiedziała, że musimy mieć świadomość z jakich rodzin pochodza dzieci i jeżeli zakładamy,że chcemy dziecko zdrowe na ciele i umyśle to mamy dażyć do otrzymania takiego właśnie dziecka. Większość z nas miała takie obawy,że jak dostaniemy propozycje dziecka  od upośledzonych rodziców i odmówimy jego przyjęcia, to od razu potraktuje sie nas niepoważnie.Nic bardziej mylnego - ponieważ jest to poważna i na całe życie decyzja należy słuchać serca i dążyć do optymalnego spełnienia swojej wizji o dziecku.
Niby proste i logiczne, ale takie lęki i obawy w człowieku siedzą.I jeszcze wiele,wiele innych.......i jest to podobno naturalne:)
Oczywiście okazało się ,że wśród 10 par jestem jedyną matką posiadającą już własne, biologiczne dzieci i nie jestem pewna, ale może nawet jestem najstarsza.:))
Jedna pani i jeden pan wyglądali dośc powaznie, ale trudno jest określić ich wiek.Generalnie średnia wieku rodziców - 30-35 lat i wszyscy bezdzietni.
No to czekamy co bedzie dalej :)

Teraz spadam do kosmetyczki :))


30 września 2006 , Komentarze (7)

Dopiero pisałam o począku tygodnia, a tu nie wiadomo kiedy zastał mnie jego koniec.Toż to szok!!
Tymczasem zawiozłam swoje starsze dziecię do akademika na nauki medyczne,a młodszemu obcięto ogon w nowej szkole:)
Mój mąż też już zainaugurował nowy rok akademicki, a ja ruszyłam do szkół z akcją pod nazwą "Lepiej zapobiegać niż karać". To taki program prewencyjny, w ramach którego prowadzimy prelekcje w szkołach gimnazjalnych.
A przez to wszystko czas nieubłaganie przyśpieszył.
Jeżeli chodzi o sprawy związane z adopcją to w poniedziałek ruszamy z cyklem szkoleń i zobaczymy co będzie dalej.
Na wieść o naszej decyzji o adopcji spotykam się ostatnio z dziwnymi rekacjami.Ludzie najczęściej uważają, że weźmiemy sobie na wychowanie bandytę i przestępcę, a kto wie- może nawet własnego zabójce?
Druga dziwna reakcja, to podziw za odwagę i poświęcenie.Hmmm, nigdy tak nie myślałam- na pewno nie robię tego dla uratowania "biednego dziecka", albo broń Boże z litości (no chyba nad sobą).Byłabym skłonna bardziej stwierdzić ,że decyzja moja i męża podjęta została z egoistyicznych względów.:))
W tym czasie oczekiwania na dziecko z ośrodka adopcyjnego czuję się podobnie jak w ciąży- oczekuję, zastanawiam się jak będzie wyglądało dziecko, czy będzie zdrowe, ładne, w marzeniach mebluję pokoik, kupuję akcesoria, ubranka..........ale że się poświęcam(?!)- nie przyszło mi to głowy.

A waga? NIEZNANA :))
Ślę pozdrowionka!!


26 września 2006 , Komentarze (5)

Tydzień rozpoczął się dość przyjemnie, po pierwsze otrzymaliśmy parę niespodziewanych groszy , które uratowały nas przed poważną dziurą w budżecie, po drugie zadzwoniła pani z ośrodka adopcyjnego z wiadomością ,że przeszliśmy do drugiej tury "selekcji" i zaprasza nas na cykl szkoleń, które rozpoczynają się od 2 października.
Zaznaczyła na wstępie, że to kolejny etap na długiej drodze do adopcji żebyśmy się broń Boże jeszcze nie nastawiali :)
Nie nastawiamy się hehehehe:)
Zgadzam się z opiniami niektórych koleżanek, że ośrodek adopcyjny to nie sklep, a tym bardziej jestem zdania, że dziecko nie musi zasługiwać na miłość.
Jestem orędowniczką zdania, że  kto daje miłość i dobroć ten dostaje ją w zamian. 
Przetrawiliśmy temat "niechcianych" sióstr i na razie stanęliśmy na etapie - przejdźmy proces kwalifikacji, a serce wskaże nam drogę.Czyli ani TAK, ani NIE.
Musicie przyznać ,że w takich chwilach trudno pozbyć się myśli, że miło by było, aby nasze dziecko było mądre, piękne i zdrowe :)) Wiadomo, że takie rzeczy to tylko w erze, że decydując się na biologiczne dziecko też nie mamy gwarancji spłodzenia dziecka doskonałego,ale.........ale skoro można mieć na coś wpływ, o czymś zdecydować, to dlaczego tego nie uczynić?
Ot dylematy :))
Nikt nie mówił, że będzie łatwo , szczególnie, że ciągle będziemy pod społeczną presją, a ludźmi rządzi przeciez tyle schematów i sztucznych zasad.Biologiczne dziecko może zbłądzic, w dziecku adoptowanym buzuzją "złe" geny.
Daj Panie Boże mądrość, by pokierować  małą istotką w taki sposób, aby miało siłę przeciwstawić się schematycznemu myśleniu świata!
"Mów dziecku, że jest dobre, że potrafi" to chyba Korczak :)))

22 września 2006 , Komentarze (8)


Wczoraj rano była pani Jadzia z ośrodka adopcyjnego na wizytacji domowej hehehehe.

Nie taki diabeł straszny jak go malują :) Było bardzo miło - trajkotałyśmy przez bite trzy godziny i tylko mężowi z córką udało się wcisnąć kilka zdan i to tylko w kwestii pytań pani Jadzi dotyczących wypełnianej przez nią ankiety.Tak więc my z panią Jadzią gadałyśmy o swoich dzieciach (ona ma trzech synów 23,21,14lat) , a Darek i Agata mieli powiedzieć o systemie kar stosowanych w naszym domu.:)) Chyba nas pani Jadzia nawet polubiła, lecz dodała też  , że jest wyjątkowo dużo chętnych małżeństw (ok 50), a dzieci nie ma.
Widzicie co sprawił nasz "ukochany rząd" wprowadzeniem becikowego??
Czas oczekiwaniana na dziecko może się przeciągnąć od kilku miesięcy nawet do dwóch lat :((
Pani Jadzia ma duży wpływ na to czy i w jakim wieku dostaniemy dziecko i widać, że bardzo chce nam pomóc.Podobno jak jest małe dziecko do oddania , to w pierwszej kolejności dostaje je matka najstarsza.
A na odchodne pani Jadzia powiedziała tylko mimochodem ,że teraz są dwie siostry do wzięcia (4 i 7 lat), których nikt nie chce razem wziąć.Moja córka na to-co pani narobiła!!??Jak powiedziała pani, że "nikt ich nie chce", to już po mamie !!!
I miała rację - całe popłudnie i wieczór rozważałam, a wieczorem dręczyłam Darusia:))
Jakie widzimy za??
- mamy dwoje dzieci,
- dzieci są duze i samodzielne,
- jak będziemy mieli 60 lat to już bedą dorosłe,
- na pewno nie są chore i ułomne,
Jakie widzymy przeciw?
- dzieci mają poważne opóźnienia i zaniedbania,
- mają za sobą powazny bagaż przkrych doświadczeń,
- wymagają dużej wiedzy, cierpliwosci,
- nie ma gwarancji czy uda się te braki skorygować,
- będzie to dla nas powazne obiążenie finansowe-dwoje dzieci kosztuje.
Na razie się z tym przespaliśmy.Trzeba nabrać dystansu do sprawy.O takich problemach czytam dużo na stronie www.nasz-bocian.pl - daj panie Boże siłę by serce i rozum były w równowadze!

Przed nami mała komisja kwalifikująca nas do kursu dla rodzin adopcyjnych, ktory rozpoczyna się 2 października.Po nim zbierze się duża komisja i wtedy dowiemy się czy możemy czekać czy nie.
CZEKANIE nie jest moją mocną stroną :((

Waga??Teraz nieważna.

Cmoki i pozdrowienia!!Szczególne dla Tomasi, która dzisiaj rano urodziła swoje męskie szczeście !!

20 września 2006 , Komentarze (2)


Jutro wczesnym rankiem przychodzi do nas w odwiedziny pani pedagog z Ośrodka Adopcyjnego.

"Upiekłam" sernik na zimno jak prawdziwa blondynka, a Daruś doradził żeby wrzucić kuraka do gara, bo jak pachnie w domu rosołem to jest w nim taka "domowa atmosfera" :))

Szczerze mowiąc jestem już trochę tym tematem zmęczona, ale cóż, walczymy dalej.
Komisja kwalifikacyjna ma się zebrać za tydzień, a wtedy dowiemy sie czy zakwalifikowaliśmy się do warsztatów psychologicznych. A na nich kolejne pranie mózgów.

Oj dolo i niedolo!!

Z tego wszystkiego znów schudłam kilkaset gram :))
Wiec nie ma tego złego coby na dobre nie wyszło hehehe.