Ostatnio dodane zdjęcia
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 192886 |
Komentarzy: | 6921 |
Założony: | 15 listopada 2005 |
Ostatni wpis: | 11 marca 2018 |
kobieta, 60 lat, Gorzów Wielkopolski
172 cm, 79.00 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Pamiętacie co większości z Was przyszło do głowy, na wieść o podjęciu przeze mnie decyzji o adopcji??
Że jestem odważna, dobra, że mam wielkie serce.....i takie tam....., lecz w głowie nieodparta myśl, że to ryzykowne, że to dzieci pijaków, bandytów, ludzi chorych psychicznie.......
I to jest normalne, stereotypowe myślenie, niezależne od nas samych. Pomimo szkoleń, pomimo wypędzania takich myśli z podświadomości, takie myśli nieodparcie wynużają się także z mojej głowy.
Kilka dni temu przywieziono do mojej placówki 16-latka, który jest dzieckiem przysposobionym.Jest chłopakiem wysoce zdemoralizowanym i pomimo, że rodzice są tzw. normalnymi ludźmi, to nie dali sobie rady z wychowaniem tego nastolatka.
Hmmmm.....normalni.....- lecz pomimo takiej możliwości nie wyrazili zgody na odebranie swojego dziecka z naszej placówki .Czy tak postąpiliby biologiczni rodzice?
Spędziłam z nim kilkadziesiąt godzin, rozmawialiśmy o tym co się wydarzyło ( a wydarzyło sie wiele, wiele złego) i widzę ,że chłopak nie jest głupi, ani ograniczony......więc co?
Może to fakt, że dowiedział się o adopcji w wieku 15 lat i to od osób postronnych (dyrektorka szkoły poinformowała go kiedy sprawiał kłopoty w szkole)? Może zbyt dużo miłości wpakowali w niego rodzice?Może zbyt duży wpływ mają na niego koledzy?Może to jego nadpobudliwy temperament?? Może, może,może????
A może "zle geny"???
Dlaczego ten diabelski stereotyp tkwi nawet we mnie?
Przecież jestem matką 21 latki, która w przeszlości sprawiała równie poważne problemy wychowawcze, matką jego równolatka i matką przyszłego adoptusia :)
A może własnie stąd te dylemty ??
Wszystko to podżeram słodyczami czego efektem jest dodakowy kilogram na wadze. :(
A pamiętasz jak pomyliłaś brzuszki ??
Mama i tata czekali i czekali na małego dzidziusia i nie mogli się doczekać. Jeden dzidziuś urodził się z mamusi brzuszka , ale zachorował i zmarł (pójdziemy kiedyś zapalić świeczkę na jego grobiku), a drugi dzidziuś długo do nas nie przychodził. Bardzo za nim tęskniliśmy i go szukaliśmy .
A potem okazało się, że nasze dziecko pomyliło brzuszki. Urodzila go inna pani.
Ta pani jak tylko zobaczyła,że nie urodziła swojego dziecka to oddała go do domu dziecka, żeby mogli je odnaleźć właściwi rodzice. I jak z tatusiem dowiedzieliśmy się o tym, to szybko tam pobiegliśmy i zobaczyliśmy,że to jesteś Ty.Wzięliśmy Cię na rączki i szybko zabraliśmy do domku.
A tam czekała na Ciebie już cała Twoja rodzina : duża siostrzyczka Agatka , duży brat Bartek i babcia i dziadziuś .Od tego czasu wszyscy jesteśmy uśmiechnięci i szczęśliwi, a Ty jesteś naszym kochanym skarbem i szczęściem.
Teraz już zawsze będziemy razem.Musimy bardzo siebie pilnować, żeby nikt z naszej rodziny już nigdy się nie zagubił.
Zwróćcie uwagę na określenie - aś :))
To jest podświadome :))
Tydzień rozpoczął się dość przyjemnie, po pierwsze otrzymaliśmy parę niespodziewanych groszy , które uratowały nas przed poważną dziurą w budżecie, po drugie zadzwoniła pani z ośrodka adopcyjnego z wiadomością ,że przeszliśmy do drugiej tury "selekcji" i zaprasza nas na cykl szkoleń, które rozpoczynają się od 2 października.
Zaznaczyła na wstępie, że to kolejny etap na długiej drodze do adopcji żebyśmy się broń Boże jeszcze nie nastawiali :)
Nie nastawiamy się hehehehe:)
Zgadzam się z opiniami niektórych koleżanek, że ośrodek adopcyjny to nie sklep, a tym bardziej jestem zdania, że dziecko nie musi zasługiwać na miłość.
Jestem orędowniczką zdania, że kto daje miłość i dobroć ten dostaje ją w zamian.
Przetrawiliśmy temat "niechcianych" sióstr i na razie stanęliśmy na etapie - przejdźmy proces kwalifikacji, a serce wskaże nam drogę.Czyli ani TAK, ani NIE.
Musicie przyznać ,że w takich chwilach trudno pozbyć się myśli, że miło by było, aby nasze dziecko było mądre, piękne i zdrowe :)) Wiadomo, że takie rzeczy to tylko w erze, że decydując się na biologiczne dziecko też nie mamy gwarancji spłodzenia dziecka doskonałego,ale.........ale skoro można mieć na coś wpływ, o czymś zdecydować, to dlaczego tego nie uczynić?
Ot dylematy :))
Nikt nie mówił, że będzie łatwo , szczególnie, że ciągle będziemy pod społeczną presją, a ludźmi rządzi przeciez tyle schematów i sztucznych zasad.Biologiczne dziecko może zbłądzic, w dziecku adoptowanym buzuzją "złe" geny.
Daj Panie Boże mądrość, by pokierować małą istotką w taki sposób, aby miało siłę przeciwstawić się schematycznemu myśleniu świata!
"Mów dziecku, że jest dobre, że potrafi" to chyba Korczak :)))