Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mariolkag

kobieta, 60 lat, Gorzów Wielkopolski

172 cm, 79.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Aby do wiosny :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 lutego 2011 , Komentarze (4)


Pies jaki jest każdy widzi :)
Ma 8 lat, jest łagodny i rządny pieszczot :)
Koty po pierwszym szoku powoli przyzwyczajaja się do nowego domownika.
Póki co pies został na parterze, a koty przeniosły się na piętro, co oznacza, że co znajduje się na dole i jest zjadliwe, to w trzy sekundy pożera psina, a koty niestety żrą na zlewie w kuchni :)
Dziś mija tydzień od kiedy Kuba jest z nami. Właściwie można by zmienić mu imię, bo na swoje w ogóle nie reaguje.Cóż, liczę na to, że powoli dostosuje się do zasad panujących w naszym domu, a zanosi sie, że nie będziemy wcale na to długo czekać.

A diety znów nie stosuję. Na to potrzebuję koncentracji, a z tą jakoś krucho.

 

17 lutego 2011 , Komentarze (2)


Zaczęło się ostro. Trzy dni pod rząd zajęcia na uczelni w godzinach 8:15-18:30, szkolenie w Generali, wizyta u ortopedy z Patrykiem (wreszcie bez gipsu)  no, a dziś mamy psa.
Jutro idę kwestować na rzecz hospicjum, później urodzinki mojej przyjaciółki, Oliwii przyjaciółki i tak sobie czas umyka.
Zmęczona jestem straszliwie.
Dobrze chociaż, że grzeczna psinka leży spokojnie u naszych stóp, a koty z dystansu go obserwują. Dzieci już śpią i jest cisza. Jak dobrze :)

Z dietą krucho. Nie mam czasu ani siły o niej myśleć. Cóż , kiedyś nadejdzie wiekopomna chwila :)
Może coś komuś ubezpieczyć??Płacę juz  ZUS, ale jeszcze nikogo nie ubezpieczyłam :)
Taka ze mnie będzie agentka , jak z koziej dupy trąbka hehehehe.

11 lutego 2011 , Komentarze (2)


Choróbsko zmogło Oliwkę i mnie. Teść na razie się trzyma, ale boję się o niego .
Moja dieta poszła się paść. To co schudłam w ostatnim czasie , na pewno już odzyskałam, ale cóż.............mam to gdzieś.
Nadejdzie wreszcie wiekopomna chwila :)
Specjalnie dla Roksany zamieszczam zdjęcia mojego rudego kota. Żeby nie było przykro Sylwestrowi, jego zdjątko też umieszczam :)
Charakterek Lucka nie uległ zmianie. Jak przystało na rudzielca daje czadu.Jest hałasliwy, energiczny , upierdliwy i niereformowalny. Śpi na stole, wszędzie włazi, dręczy Sylwestra i nas, tylko dzieciom nie robi krzywdy:) 
Pies musi być odpowiednich rozmiarów, bo małego na pewno zadręczyłby na amen :)
Może pies wychowa naszą kocinkę ? :)

8 lutego 2011 , Komentarze (8)

Siedzę sobie w Zabrzu. Dosłownie siedzę, jak więzień :)
Odebrałam synka z nogą gipsie z zimowiskowego autokaru, a teraz jeszcze zmagam się z jego infekcją.Od wczoraj gorączkuje w granicach 39 stopni.
Mój teść jest poważnie chory, po drugiej chemioterpii (nie, to nie rak, tylko zapalenie kłębuszków nerkowych) i teraz martwię się żeby nie zaraził się patrykowym wirusem.
Darek zostawił nas tutaj do końca tygodnia, więc nie mam wyjścia jakoś muszę tu przetrwać.
Jutro mamy jechać do Bytomia na konsultacje ortopedyczną i liczymy na to, że zdejmie już ten gips synkowi, bo niezbyt komforowo będzie nam się jechało samochodem 500 km z usztywniononą nogą.
No i jak tu się odchudzać w takich warunkach?
Karkówy, kluski śląskie, kiełbasy i ciasta...............ech.....jak to ja , pomyślę o tym po powrocie do domku.


A to artykuł o zakręconej , zastępczej pani mojego psa :)  Ten czarny kundel będzie nasz :)

31 stycznia 2011 , Komentarze (5)


Co prawda na uczelni trwa jeszcze sesja egzaminacyjna, ale ja mam wszystkie zaliczenia za sobą.
Mam czym się pochwalić, bo do tej pory moja średnia wynosi 5,0.:)
Czekam jeszcze na jeden wynik z egzaminu u bardzo dziwnej i ekscentrycznej pani profesor, która w trakcie świąt Bożego Narodzenia fatalnie złamała nogę, i cierpiąc w szpitalu nie zapomniała przesłac wirualnych zagadnień ze swojego przedmiotu do swoich asystentek.
Trudno mi ocenić z jakim skutkiem napisałam ten egzamin, bo pani profesor niezbyt często zaszczycała nas swoją obecnością na wykładach, a wieść uczelniana niesie, że lubi (dla zasady) uwalić 80% studentów przy pierwszym podejściu  do egzaminu.
Nie rozumiem niestety takiego podejscia szanownej pani profesor,bo skoro nie wymagała zbyt wiele od siebie, tyleż samo powinna wymagać od swoich słuchaczy.
Cóż, jakaś idealistka ze mnie :) Wiem.
W ogóle ciężki jest ten drugi rok studiów. Masa zajęć i do tego praktyki międzysemestralne, nie mówiąc już o przymusowym (o ironio hehehehe), wolontariaciel, który nalezało odbyć, aby zdać egzamin u wspomnianej pani profesor :)

I co ja biedna mam dziś ze sobą począć? Ostatnie 3 tygodnie tak intensywnie się uczyłam, że dziś czuję jakąś pustkę :) Dziwnie jakoś :)

Oliwka sprząta kuchnię, gotuje się zupa, a ja najchętniej położyłabym się do łóżka.

No i jeszcze o Patryku. Niezbyt długo pojeździł sobie biedaczek na tych nartach. Właśnie wczoraj wsadzili mu nogę w szynę, bo synek naderwał sobie więzadło w kolanie.
Tyle czekania, tyle pieniędzy i dziecko zostało unieruchomione :(
Dziś ma dzwonić do mnie dyrektorka i musimy podjąc decyzję czy zabrac dziecko do domu, czy jednak zostanie do końca .

Co jeszcze ? Zalewa nasze gorzowskie schronisko dla psów i podjęliśmy decyzję, że zaopiekujemy się jednym czworonogiem. Nie wiem co na to moje koty, ale cóż, musza przywyknąc :)

I Agata jutro przyjeżdża ..... i jak zwykle coś tam u mnie się dzieje .

A dieta? Po japońsku- jako tako. Ajtam, ajtam.....:)

29 stycznia 2011 , Komentarze (5)

 Nie nazwałabym odchudzaniem tego co ja obecnie czynię, ale cokolwiek to jest, to faktem jest, że powolutku oponka się stapia.
Do wszystkiego mam mam jakieś takie podejście połowiczne. Jakieś znużenie mnie ogarnęło.
W poniedziałek mam juz ostatnie zaliczenie, ale brakuje mi już motywacji do opanowania tego materiału. Siedziałam dziś cały dzień nad notatkami i tylko je przekładałam z miejsca na miejsce.
Patryczek pojechał dzisiaj rano do Zakopanego na narty, a mała sprzedalismy do babci pod pretekstem mojej nauki.
Tymczasem strzelilismy sobie z mężem drzemkę upajając się domową ciszą i spokojem.:)

Ferie, ferie za pasem hurrraaaaa.


19 stycznia 2011 , Komentarze (5)

kolejne bycze kolokwia zostawiłam w tyle. Dzis kupiłam dwa desperadosy i bede się resetować :)
A dieta ? Nie zając , poczeka hehehe.
Niestety dieta vitalii tylko sie drukuje, a ja na chybcika przygotowuje jakies breje :)
Mój mąż mówi, że dobre toto, ale cóż ma mówić hihihi
Nie chce mieć tej oponki wokół talii, ale też nie chce mi się myśleć co będę jadała.
Jakoś mi nie idzie :(
Niby coś tam chudnę , ale to tylko z braku słodyczy, o których niestety ciągle myśle podczas nauki.
Echhh................................
 

14 stycznia 2011 , Komentarze (3)


Nie za dobrze z moją motywacją, ale na razie nie daję się.
Weekendowy wypad nie spowodował za to spadku moich wyników w nauce, nie mniej z lekka wyzuł mnie z sił i energii
Po trzecim z kolei kolokwium , dzisiejszym wieczorkiem zaniemogłam tak totalnie , że przespalam całe popołudnie. We wtorek i środę mam kolejne kobylaste zaliczenia więc weekend spędzę nad książkami? Czy dam rade o się okaże.
Jakiś ciężki ten drugi rok studiow, ale nikt nie obiecywał, że będzie lekko.
Za dwa tygodnie mam ferie, wtedy sobie odpocznę :)
Och jak mi się chce słodyczy !! Ratunku!


11 stycznia 2011 , Komentarze (5)


O cholibcia , dieta przyszła, powinnam ja stosować od jutra, a weny niet.
Jestem taka gruba jak 5 lat temu, ale jakos kiepściutko z motywacją.
Wróciłam z Pragi, bratałam się z Czechami w Harahov (kurcze Koudelka był lepszy), a teraz przydałby mi się dzień odpoczynku po tym wypoczynku hehehehe.
Muszę się uczyć, musze się uczyć.......
Mój mąz się ze mnie smieje, że jak się nie pouczę to poniose klęskę i dostanę 4 plus hehehehe.
Uczę się. Dobranoc :)


7 stycznia 2011 , Komentarze (5)

Ze spuszczoną głową powoli wraca Mariolka z grubym dupskiem :)

Na weekend jade sobie do Pragi i Harachov na loty narciarskie, później sesja i odrobinka stresu, ale wykupiłam dietę vitalii i mam zamiar częściej się tu zjawiac.
Dziekuję wszystkim za życzenia świąteczne i noworoczne. I Wam życzę chudych pupek oraz zdrówka w Nowym Roku.