Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zawsze byłam szczupła, dużo "ruszałam się", bo takie było życie (korzystałam z komunikacji miejskiej, nie miałam samochodu, dochodziłam do szkół, dużo miałam zajęć). Nie miałam potrzeby ani czasu na ciągłe myślenie o jedzeniu (bo dzisiejsze moje odchudzanie, to ciągłe "myślenie o jedzeniu"...niestety). Tak naprawdę od 1999-2000 zaczęłam się robić dużo za duża. Sporo winy leży po stronie 2 ciąż, leków, stresów doprowadzających mnie do tego, jak wyglądam teraz. Ale sama siebie nie czaruję: wiem, że najwięcej winy ponoszę JA (styl życia, zaniedbania). Często mówiłam i wierzyłam w to, że jedzenie to jedyna przyjemność jaka mi pozostała . Nadal często tak mówię i myślę. Głupie gadanie! No i efekty są.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 21887
Komentarzy: 125
Założony: 4 maja 2007
Ostatni wpis: 21 grudnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
saga2

kobieta, 62 lat, Łódź

171 cm, 99.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 stycznia 2008 , Komentarze (1)

Nowy Rok! Pora wziąć się w garść.
5 grudnia widziałam płomyk nadziei w powrocie do rzeczywistości.
Niestety po świętach i Nowym Roku (nie ze względu na te dni, ale lenistwo pomiędzy tymi dniami) bilans dla mnie jest niekorzystny. Powiedziałabym - wręcz koszmarny. Trzeba wstać, otrzasnąć się, iść dalej.
Wiem na pewno, że jeśli nie uda mi się teraz, to już nigdy nie znajdę w sobie tyle siły, żeby się znów wzmóc do walki. Teraz mam ogromny zapał. Chciałabym być jeszcze konsekwentna w swoim działaniu.
Moje postanowienie noworoczne (nigdy ich nie składam - w tym roku wyjątek), to schudnąć przynajmniej 15 kg.

29 grudnia 2007 , Komentarze (2)

Czas po sylwestrze będzie dla mnie czasem powrótu do wagi z poprzednieo wpisu. I oby mi się udało.
Wam tak świetnie idzie, a u mnie niestety krótko z górki a za chwilę dużo pod górkę. Ile można?
Życzę Wam udanego 2008 roku, jeszcze więcej  sukcesów i dużego samozaparcia w zmianach na stałe sposobu żywienia ( bo bez tego nie będzie sukcesów). Pozdrawiam.

5 grudnia 2007 , Komentarze (7)

Nareszcie promyk nadziei! Dzisiaj rano ważyłam na czczo 94 kg - o 80 dag mniej niż ostatnio zapisana tu waga, a o 2,5 kg mniej niż w ostanim czasie było. Może wreszcie uda mi się wrócić do 88 i pójść dalej w dół.
Jak to niewiele mi potrzeba by być trochę szczęśliwą.
Boję się tylko zbliżających świąt - oby nie przeszkodziły mi w moich planach zrzucania wagi.

2 grudnia 2007 , Komentarze (2)

Ano  nic (oprócz niesfornej wagi, ale mam nadzieję kiedyś nad nią zapanować). Na razie nie udaje mi się, ale jestem pelna wiary i nadziei. Pocieszają mnie Wasze sukcesy, te małe i te większe. Trzymajcie tak dalej.

21 listopada 2007 , Komentarze (2)

Powielę swój wpis na forum dotyczący tematu "Jak dużo udało wam się schudnąc".
Cytuję: "W 1997 roku schudłam 18 kg (z 85 do 68 kg - chudłam rok-półtora). Stopniowo przez  kilka następnych lat niestety wróciłam do starej wagi i nadrzuciłam dodatkowe kilogramy. W 2006 (108-109 kg)wzięlłam sie za siebie i do IX 2007 schudłam już 20kg. Co z tego jak teraz trochę pofolgowałm i zamiast dalej chudnąc przytyłam 6 kg. Bilans minus 13 kg zamiast minus 20. Szkoda, że nie mogę schudnąc tak szybko, jak tyję..."
Mam nadzięję, że najpóźniej za rok powiem sobie: udało się.Ważę 68 kg!  Ta myśl mnie trzyma na duchu, mimo tych złych 2,5 miesięcy.

15 listopada 2007 , Komentarze (1)

Jak widzicie waga w górę. Tydzień temu 92.9 teraz 94.8. Jak ćwiczę idzie w dół, jak nie - rośnie. Szkoda mi tych 87,9 kg (koniec VIII początek IX). Chcę jak najszybciej wrócic do tej wagi. Miałam za sobą już 20  kg spadku przez rok i 20 kg jeszcze do zrzucenia. A teraz niestety znowu więcej . Nie mam już siły do siebie. Postępuje tak beznadziejnie, że jestem tak zła na siebie, jak nigdy. I ta złość zamiast mnie zmobilizować to tak mnie tłamsi, ze jest coraz gorzej. Od kilku dni nie mam jak ćwiczyć, bo po trochu przygotowuję pokój do odświeżenia ścian (malowania); podłoga bez dywanu, kurz itd.
W tamtym roku na jesień postanowiłam wziąć sie za siebie i mimo małych (powolnych) efektów trwałam w zamierzeniu. Ta obecna jesień to na razie odwrotność. Jak deprecha.
Trzymajcie się ciepło.

2 listopada 2007 , Komentarze (2)

Nie poprawiam wagi na pasku, bo ... aż  szkoda na mnie słów. Nie ćwiczę (lub robie to sporadycznie). Niestety im mniej ruchu, to mój organizm fiksuje. Coddziennie przybywa mi kilkadziesiąt dag. Nie wiem czy to wina zatrzymywania sie wody w organiźmie, czy znowu jakieś zaburzenia. "Psychicznie" juz zaczynam brać się za siebie. "Fizyczność" pozostaje jeszcze w tyle. Muszę wrócić do codziennego "ruszania się".
Miłego dnia.

18 października 2007 , Komentarze (5)

To z dzisiejszego "onetu". Polecam. http://zdrowie.onet.pl/1445267,2041,0,2,,zajadanie_pustki,psychologia.html Jest tam napisane o przyczynach namiernego jedzenia (coś o mnie, o Was...) .U mnie efekty "widać" niestety na pasku.

10 października 2007 , Komentarze (4)

Koszmar. Niepowodzenia na wszystkich frontach. Czekam na lepsze jutro.

2 października 2007 , Komentarze (7)

Czytam co u Was. "Budujące" macie sukcesy. Szkoda, że ja oklapłam jesiennie. Czekam na powrót sił witalnych. Kompletny marazm - brak cwiczeń, waga w górę, brak chęci do robienia czegokolwiek.