Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Całkiem normalna 31 letnia kobieta, majaca za soba kilka zwyciestw, kilka porazek, marzenia, plany, pragnienia. Czasem niezbyt dojrzala.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 347351
Komentarzy: 5392
Założony: 5 maja 2007
Ostatni wpis: 24 sierpnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
codziennaja

kobieta, 48 lat, Gdańsk

174 cm, 85.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

12 września 2007 , Komentarze (17)

Dzieje sie teraz cos w moim zyciu, na co kompletnie nie mam wplywu a od czego zalezy wszystko. A wszystko to w tym wypadku czyjes zycie. Psychicznie zle to znosze. Nadrabiam mina bo musze. Staram sie nie myslec (na ogol sie udaje) bo mysli to tez energia... Mysli tworza nasz swiat. A jesli nie moge myslec dobrze, nie chce myslec wcale. Nie znosze sytuacji w ktorych nie moge dzialac. Gdzie wynik nie zalezy ode mnie. Gdzie trzeba czekac...  Zazdroszcze ludziom wiary. Ale takiej prawdziwej, glebokiej pozwalajacej z pelna ufnoscia, pokora i oddaniem przyjmowac to co nas splywa. Bez pytan, bez buntu, bez walki. Ja nie potrafie. Nie chce. Buntuje sie, chociaz to jak walenie lbem o sciane. Glupie.

11 września 2007 , Komentarze (15)

Wczoraj ze stresu objadlam sie serami tak ze az brzuch pekal w szwach.

Dzis... Brak sniadania. Na obiad tabliczka mlecznej czekolady i 30 deko kiszonej kapusty. Zasadniczo wyrzutow sumienia nie mam. Czekolada pyszna. Kapustka tez (mloda i nie przekiszona) Kolacja bedzie albo nie. Ale w sumie powinna. Mam zapas jakis 1000kcal - moze pizza? *

Humoru brak, energi brak, weny brak...
A co jest? Zmeczenie. Zniechecenie. Apatia. Bezsilnosc. I ogromny stres. I lek. Bilans nie wychodzi na plus.

Biegne po waszych pamietnikach, a tam, w dwoch taka niespodzianka... Az sie cieplej na sercu zrobilo. Jewik i Radosnaja dzisiaj te slowa znacza dla mnie duzo. Sciskam Was goraco. Dziekuje.


* a jednak kolacji nie bylo, ciagle czuje smak czekolady, bleee....

10 września 2007 , Komentarze (19)

W ciagu ostatnich 7 dni:
* waga - b.z.
* obwody - b.z.

Strasznie trudno mi sie zebrac w sobie dlatego na razie tylko dolozylam slimakowi kolejny kawalek drogi. Nie startuje. Weny brak. Licze ze cos mnie natchnie. Lub zirytuje zastuj. W ostatecznosci wyciagne robala za skorupy* wlasnymi silami jak bedzie trzeba. Ale to robota na pol gwizdka... Ehhh, ja jak nie ja...


* tak jak to czytam teraz, to ta wizja przemawia do mnie najbardziej plastycznie. Czyzby zaczynalo sie ruszac? ;)

9 września 2007 , Komentarze (15)

fruwaly za mna jasne anioly...

Image Hosted by ImageShack.us

Po chlodnawym i marudnym poranku wyszlo w koncu slonce fundujac cudne, cieple, jasne i tetniace kolorami popoludnie... Nie dalo sie nie wyjsc na spacer :) Teraz z kubkiem herbaty z sokiem malinowym i cytryna wsune sie pod kocyk i troche poczytam albo poogladam telewizje (i dla odmiany nie beda to kanaly informacyjne)

ps. Uprzedzajac pytania: Tak, to widok z mojego okna. To sliczne czerwono-zielone z granatowymi gronami to dzikie wino (tez moje :). Nawet schody po prawej z rosncymi wzdluz nich kasztanowcami tez jakby 'moje' bo pokonuje je codziennie przynajmniej dwa razy  :)

8 września 2007 , Komentarze (28)

W skrocie: granulat sojowy + goraca woda + dodatki i przyprawy (dobrze sprawdzaja sie przyprawy w mini kostkach Knorra: smazona cebulka, czosnek, ziola). Calosc miksujemy do uzyskania konsystencji pasty. Czas wykonania kilka minut

Zamiast granulatu mozecie uzyc wlasciwie soi w dowolnej formie, ale on nasiaka po prostu najszybciej (doslownie w mgnieniu oka) i najlatwiej sie go potem rozdrabnia.

Kalorycznosc: rozna w zaleznosci od uzytych dodatkow.
Mi porcja nakladana na 1 kromke dietetycznego chlebka wychodzila na poziomie 22-30 kcal (wcale nie cienka)

A teraz mozliwe (przykladowe) kombinacje:
1. granulat sojowy namoczony w wodzie z dodatkiem odrobiny kostki grzybowej, doprawiony kostka knorra mini przyprawa 'smazona cebulka', dopieprzony do smaku, raczej juz sie nie solimy, bo kosta i cebulka dosc slone, calosc zmiksowana (smaczne:)

2. j.w tyle ze dodatkowo dodajecie 1 posiekana pieczarke (podsmazona na maselku lub nie - kwestia kalorii) (smaczne :)

3. namoczony granulat + ugotowane na twardo jajko + koncentrat pomidorowy (klasyczna pasta z soi, smaczna :)

4. granulat namoczony w goracej wodzie + suszone sliwki (smaczne o ile sliwki beda slodkie, jednak kaloryczne)

5. granulat namoczony w goracej wodzie + oliwki (1 sztuka ma tylko niecale 4kcal :) + jesli ktos lubi suszone pomidory (dla mnie smaczna bardzo :)

6. granulat namoczony w goracej wodzie + ziarenka slonecznika (namoczone wczesniej w wodzie lub uprazone na patelni - osobiscie wole wersje druga) (smaczne, ale bardziej kaloryczne.... )

itd itd ... mozna puszczac wodze fantazji i improwizowac z tego co sie znajdzie w domu :)  Bardzo fajnie do takiej pasty pasuje plasterek ogorka, pomidora, kielki (bardzo niskokaloryczny dodatek do kanapek i salatek, polecam)

8 września 2007 , Komentarze (3)

Przepisy na paste sojowa podrzuce zainteresowanym osobom wieczorkiem, teraz jestem tylko przelotem i bez glowy do czegokolwiek...Ale pamietam!
Weekend jak zawsze zapowiada sie pod sztandarami wielkiego sprzatania i integracji rodzinnej. Czas sie brac za robote. Pospalam do 10.00 i sa skutki. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to ze szlam spac wlasciwie juz  rano. W Gdansku Jarmark Wilenski, ktos sie wybiera? :)

7 września 2007 , Komentarze (18)

Zagapilam sie wczoraj robiac paste sojowa i wsypalam prawie 100gram granulatu. Wyszlo wiec jedzenia na tydzien, zamiast porcji na 2 dni :)
W efekcie mam:
- paste sojowa z suszonymi sliwkami, czyli taki sojowy dzem sliwkowy (sredni pomysl, albo malo slodkie sliwki)
- paste ze slonecznikiem - z plasterkiem swiezego ogorka jest smaczna (sama w sobie lekko mdla bo wiadomo slonecznik, nastepnym razem sprobuje go wczesniej uprazyc, co bez watpienie podniesie smak) 
- paste z suszonymi pomidorami i oliwkami (mniam:)
- paste z grzybami (mniam :)

I troche z innej beczki.
Jedni ze szpitala, drudzy do szpitala, ktos slyszy diagnoze od ktorej cierpnie skora.... Oj, klebia sie te szpitale ciagle dookola mnie. Co za rok :( A ja niezmiennie z naiwnoscia dziecka, lub bezmyslna ignoracja (jak twierdzi taka Jedna Osoba), wierze ze mnie nic ruszyc nie moze... Poza tym nie znosze lekarzy, przychodni i tego calego klebowiska ktore bardzo zle mi sie kojarzy. Wszelako czasem trzeba... Tarczyca znowu wariuje. Poziom temperatury wskazuje na hipotermie. Co chociaz mnie bawi, to wymusza jednak wizyte u endo. Niech poduma i zmieni leki, bo ilez mozna ponizej 35 stopni funkcjonowac. Za zimno. Jesli nic sie nie zmieni, to chyba dzis sie pojde zarejestrowac, przez kilka miesiecy czekania na wizyte zdanie czy isc czy nie isc pewnie zdaze zmienic kilkakrotnie. Ale to juz inna sprawa ;) Na raze decyzja brzmi 'isc'.

6 września 2007 , Komentarze (23)

Z duma mi obwiescila ze schudla. No chociaz raz podzialalam jej na ambicje. Good!  Uslyszalam ze zywila Panie na oddziale moimi salatkami i malosolnymi. Zastanawiam sie czy to dobrze czy zle o mnie swiadczy... ;) Zasadniczo sklaniam sie jednak ku pierwszemu. Lubi sie chwalic bo wedlug niej to co jej z zasady jest najlepsze. Ja bylam do tej pory wyjatkiem Zmienila zdanie?! ;) Prosila zeby jej donosic coraz wieksze porcje, a Panie jakie spotykalam na korytarzu byly dla mnie bardzo mile... Tylko gdzies tli sie we lbie mysl, ze przeciez ja nie umiem gotowac! :D

Slimak na pasku zbiera sily przed droga a ja szukam motywacji i inspiracji. Krucho z nimi, wiec nie porywam sie z motyka na slonce. Poczekam na wene. Moze znowu pojdzie jak burza...a moze nie... 

5 września 2007 , Komentarze (17)

Mama wychodzi ze szpitala, a ja intuicyjnie czuje ze zostane dzis Ciocia :-)))) 
Do tego urodziny mojego najlepszego przyjaciela, jesien.... i dzis nic wiecej mi do szczescia nie trzeba.
Dietetycznie nudy. Licze po 1500/dzien. Ogladam rowery stacjonarne. Przygotowuje sie do dolozenia slimakowi jeszcze kawalka drogi...

4 września 2007 , Komentarze (30)

Wczoraj kolejne mile spotkanie przy pysznej herbacie w kawie z alicjamt. Ciepla, serdeczna, pelna smiechu rozmowa. Spacerkiem, a raczej szybkim marszem (bo zimno dopingowalo;) wrocilysmy do domow pograzone caly czas w rozmowie i kolejnych watkach. Oj, nie nagadalam sie. Malo! Lubie takie osoby, ktore zjawiaja sie nagle nieznane, a ma sie wrazenie ze mimo wszystko znane. Wreczylam Ali przedostatnia krowke o wartosci niemalze historycznej.  Ostatnia zatrzymam dla siebie na pamiatke.

Dodatkowo pozny wieczor pelen wrazen... i w konsekwnecji normalnie zaspalam. Ja, ktora spie po 5 godzin. No ladnie. Jesien, po prostu... :))))

A dzis nic mi sie nie chce. A juz najmniej to co powinno mi sie chciec we wtorek....No i co teraz....