Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Całkiem normalna 31 letnia kobieta, majaca za soba kilka zwyciestw, kilka porazek, marzenia, plany, pragnienia. Czasem niezbyt dojrzala.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 348250
Komentarzy: 5392
Założony: 5 maja 2007
Ostatni wpis: 24 sierpnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
codziennaja

kobieta, 48 lat, Gdańsk

174 cm, 85.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

29 czerwca 2007 , Komentarze (15)

W zwiazku ze spadkiem wagi postanowilam sobie wyliczyc raz jeszcze dzienne zapotrzebowanie i oszacowac potencjalne mozliwosci jesli chodzi o diete...

No i dziwnie wyszlo, bo przy obecnym zapotrzebowaniu na poziomie 2559,6 kcal/dzien, powinnam (przy diecie 1000kcal) tygodniowo tracic pow 1,5 kg
Ciekawe...
Hmm...

Takze przy liczeniu zapotrzebowania wedle blizej niesprecyzowanego systemu Vitalii (2122,88) wychodzi ze powinno byc powyzej 1kg tygodniowo. Cholera. Trzeba sie bedzie spiac! Ambicja? ;)

28 czerwca 2007 , Komentarze (18)

1. Udowodnilam sobie ze stac mnie na konsekwencje i ze glod to mit (bo generuje go glowa, a nie tak naprawde moj organizm - w koncu tyle zapasow nagromadzilam ze ma z czego czerpac) - i tego wlasnie moja psyche tak bardzo teraz potrzebowala :)

2. Mile uczucie lekkosci i skrzydel u ramion. Wzrost energi. Zapal. Nie wiem czy zdolaly wyjsc juz wszytskie toksyny i nagromadzona chemia... ale czuje sie rewelacyjnie i pozbylam sie alergii

3. Zdrowie - mialam problemy z krazeniem, musialam brac zastrzyki zeby rozrzedzac krew. Odstawilam je po rozmowie z lekarzem pierwszego dnia postu. Oczywiscie padlo ze jesli stan sie zacznie pogarszac to mam je natychmiast wlaczyc z powrotem. Madra lekarka, zna moj upor i wie ze i tak bym zrobila po swojemu - wiec nie bylo sensu ze mna dyskutowac... Ale, ale... nie ma opuchlizny, w ogole :) Ide sie jej dzis pokazac. Mam nadzieje ze po tym calym spadku wagi nie bede musiala tych zastrzykow juz nigdy wiecej brac (robi sie je w brzuch) :/

4. Efekty kosmetyczne:
- poprawa cery (ale dopiero w 5, 6 i 7 dniu) ladnie napieta, zdrowo wygladajaca, gladziutka
- skora na calym ciele bardzo ladnie naprezona (mimo ze jeszcze i tluszczyk jest i to dosc szybkie zejscie z waga moglo zaowocowac jakimis 'zwisami')
- mimo ze mam skore b. sucha to teraz jest jak najbardziej normalna
- w niektorych miejscach zaniknely rozstepy, w innych wyraznie mniej rzucaja sie w oczy! (a przeciez wiem gdzie ich szukac ;)
- paznokcie bardziej twarde i nie rozwajaja sie (tego nie rozumiem wcale, ale sie ciesze :). Skorki przy paznokciach nie wysuszaja sie.

5. Waga ... waga wieczorna byla mniejsza od porannej, a nastepnego dnia jeszcze mniejsza... niby mala rzecz, a jaka radosc (spadek o 6kg po 7 dniach; wypite ok 27 litrow plynow, w tym woda 22 l)

6. Zoladek - chyba wielkoscia przypomina orzeszek :) Probowalam pic rozcienczony woda sok malymi lyzeczkami i w ramach sniadania zmiescilam ich okolo 20. Tylko. Jestem zachwycona :)

7. Cykl miesieczny sie nie rozregulowal i comiesieczna przypadlosc wypadla dokladnie w 7 dniu (co oznacza ze nie bede musiala walczyc z nadmiernym apetytem az przez miesiac, super!). Ale tu ciekawostka, mimo ze poszcze to organizm i tak wode na chwile zatrzymal. Widac tego sie nie zwalczy w zaden sposob. Natura :)


Wazne !
Mimo tego ze to doswiadczenie uwazam za bardzo cenne i dobre pod wieloma wzgledami, nie stane sie oredowniczka postow, ani nikogo namawiac do nich nie bede. Dalej pozostaje sceptyczka. Prawde mowiac zastanawialam sie czy to podsumowanie tu w ogole zamieszczac (bo brzmi jak reklama), no ale to jest w koncu  m o j  pamietnik. Pamietajcie o tym, zanim nieopatrznie zrobicie cos czym sobie zaszkodzicie. Kazdy organizm jest inny i moze reagowac inaczej!

ps.
sok warzywno-gruszkowy (tymbark) pysznosci

27 czerwca 2007 , Komentarze (11)

I tak dobiega koniec dnia siodmego, ostatniego. Nie wiem czy sie cieszyc ze 'juz', smutno troszke ;) Jednak szarzowac tym razem nie bede.

Bardzo, bardzo dziekuje za wszystkie cieple glosy wsparcia, slowa troski i trzymane kciuki. Bylo mi dzieki temu razniej! Jutro moze napisze o efektach minionego tygodnia i zaczne wdrazac powolny plan powrotu na 1000 kcal. Tymczasem... dobrego wieczoru :)

wypite:
0.5 litra wody mineralnej
ok 4 lirow cieplej wody przegotowanej

objawy fizyczne:
+ samopoczucie swietne
+ kondycja fizyczna bez zarzutu
- brak :)

27 czerwca 2007 , Komentarze (7)

Zgodnie z obietnica, notatka dla tych ktorzy chca pojsc w moje slady. Zanim rzucicie sie w przepasc samounicestwiania swojego zdrowia lub zycia przeczytajcie prosze. Post to nie glodowanie (wbrew pozorom).

Historia postow leczniczych (tak dla ciala jak i dla ducha) znana jest od tysiacleci i wystepuje w roznych kregach kulturowych (w naszym rowniez). Jednak nigdy nikt madry nie traktowal postu jako sposobu na schudniecie! Bo to nie jest metoda odchudzania sie! No nie jest i juz. Jesli nie umiesz tego przyjac do wiadomosc, czytanie tego co jest nizej nie ma sensu.  


Przed przystapieniem do postu:

1. Przygotuj sie psychicznie
Poznaj to na co sie porywasz! Poczytaj co sie bedzie dzialo z twoim organizmem, jakie moga byc tego fizyczne i psychiczne konsekwencje!
Wiedz ze moga pojawic sie bole glowy (w tej pierwszej fazie kiedy organizm pozbywa sie toksyn to normalne), zapach potu moze sie zmienic, moze byc obfitszy lub miec drazniacy zapach (bo toksyny wychodzic beda takze przez skore i pot). Podobnie z oddechem. Oblozony jezyk. Ogolne oslabienie. Rozdraznienie. Irytacja. Sa to wszystko zupelnie naturalne objawy i reakcje zasmiecanego przez lata organizmu (zasmiecanego niemadra dieta, chemia jaka w siebie pakujemy kazdego dnia, zalegajacymi w jelitach resztkami, nagromadzeniem toksyn, pozostalosciami po ogniskach chorobowych...) Po tej malo przyjemnej fazie (jej dlugosc zalezy od tego co tam nagromadzilas, ilosc i natezenie objawow to sprawa indywidulana) pojawia sie uczucie lekkosci, znacznie wzrasta poziom energii i sil witalnych.  

2. Nie mysl o poscie w kategorii glodowki i zakazu jedzenia, bo nie przetrzymasz nawet dnia. Myslenie obsesyjne o odchudzaniu tez nie jest rozwiazaniem!

Slowo- klucz bez ktorego progu postu nawet nie przekraczaj to  M O T Y W A C J A

I jeszcze raz powtorze to co jest kilka linijek wyzej - glodujac nie schudniesz. Naturalnie nastepuje ubytek w wadze, ale on jest skutkiem ubocznym, a nie celem samym w sobie. Literatura podaje ze jest to spadek rzedu 0,5kg na dzien (najlepszy przyklad jednej z vitalijek ktora niedawno zakonczyla 10dniowa glodowke i odnotowala ubytek 4 kg)

3. Jesli punkt 1 cie nie odstraszyl i odnalazlas motywacje, nie pozostaje nic innego jak przygotowac sie fizycznie do przeprowadzenia postu.
Dzien, dwa wczesniej nalezy trzymac sie diety lekkostrawnej lub plynnej (absolutnie nie napychac sie do ostatniej chwili w mysl zasady "musze teraz bo potem nie bede mogla jesc". Takie nagle odciecie sie od jedzenia zwieksza ryzyko porazki, bo organizm za wszelka cene bedzie probowal sie bronic przed takim szokiem. Dzien przed wez srodki przeczyszczajace (moze byc to herbata ziolowa), rano lewatywa (ja zrobilam ja dzien wczesniej wieczorem bo rano nie mialabym jak i kiedy). Przeplukujac jelito grube wymiatasz stamtad zalegajace w nim resztki, toksyny i to czego twoj organizm strawic nie potrafil. Jezeli tego nie zrobisz, to wszystko to w czasie trwania postu bedzie wchlaniane do organizmu powodujac te fizycznie przykre objawy jakie opisylam w punkcie 1. Jednorazowe zestawy do lewatywy razem z instrukcja sa do kupienia w aptece.

Po tych niezbednych psycho-fizycznych przygotowaniach nie pozostaje mi nic innego jak zyczyc ci powodzenia i wspierac :)

4. Jest jednak jeszcze punkt czwarty ostatni - powrot po normalnego jedzenia po przebytym poscie
Nie mozesz rzucic sie na stale pokarmy od razu. Tak samo jak przygotowywalas sie do poszczenia tak samo musisz przejsc droge powrotna.
U mnie calosc przy pierowtnym zalozeniu 5 dni wygladac miala tak:
- 1 dzien - przygotwania psycho-fizczyne przed postem
- 5 dni postu (na wodzie i herbatach ziolowych)
- 2 dni plynnej diety (soki warzywne i pierwsze stale pokarmy 300 / 500 kcal), 2 nastepne dni stopniowe zwiekszanie ilosci kalorii i wprowadzanie kolejnych stalych pokarmow (odpowiednio 750 / 1000 kcal)

Czyli tak naprawde caly proces od przystapienia do zamkniecia sprawy trwa az 8-10 dni, przy zaledwie 5 dniowym poscie.

Dalej chcesz sie na to porywac? ;)))

26 czerwca 2007 , Komentarze (20)

Tak. Jednak sie zdecydowalam. Dlugo bilam sie z myslami (laluna - dziekuje:).W koncu  postanowilam dojsc do pelnego tygodnia (czyli poscic jeszcze dwa dni).

Tym ktorzy pisza w komentarzach ze mnie 'podziwiaja' dziekuje i odpowiadam cytatem:
"Kto chce szuka sposobu. Kto nie chce szuka powodu".  Tak po prostu :)

Tym ktorzy deklaruja ze nie przezyja nawet jednego dnia bez jedzenia, wyjasniam:
Celowo nie uzylam ni razu ani piszac (ani myslac!) okreslenia "glodowka". Po pierwsze ma ono dla mnie same pejoratywne skojarzenia, a po drugie i najwazniejsze automatycznie otwiera ciag skojarzen: glod - jesc - teraz, juz, natychmiast - gromadzic zapasy - itd. A tego bym nie zniosla. Az taka "dzielna" nie jestem ;)
Slowo post jest duzo szlachetniejsze w swojej wymowie. Poscic mozna dla zdrowia albo w jakiejs intencji. Moga za inspiracje posluzyc tez slowa filozofa Wincenta Lutoslawskiego, ktore umiescilam w notatce sprzed dwoch dni. Lub cokolwiek innego co was zainspiruje.

I w koncu tym ktorym, pod wplywem mojego pamietnika, post wydaje sie byc atrakcyjny mowie:
dla was specjalna notatka jutro :) Czyli to wszystko co moim zdaniem powinno sie bezwzglednie wiedziec przed dniem pierwszym.


Wypite:
0.5 litra wody mineralnej
ok 3,5 litra wody przegotowanej (cieplej)

objawy fizyczne
+ dobre samopoczucie (gdyby zamiast ponurego deszczowego dnia swiecilo slonce, napisalabym 'swietne', heh)
+ kondycja fizyczna bez zarzutu
- brak :)

25 czerwca 2007 , Komentarze (31)

Wczoraj zastanawialam sie nad przedluzeniem mojego postu. Zalozony pierwotnie czas uplywa juz dzis. Przyznam ze ten brak (calkowity brak) pokus wywolywanych przez jedzenie bardzo neci. Nie wlaczyly sie zadne napadowe ataki glodu, ktore wszystkie wiemy jak sie koncza. Duzo, duzo wiecej pokus czailo sie w czasie codziennego dietkowania niz teraz w czasie poszczenia. Niespodzianka.
 
Poniewaz jednak robie to w tak restrykcyjnej formie po raz pierwszy, nie wiem co mnie czeka "po". I to jedyny tak naprawde argument ktory jest mnie teraz w stanie przekonac do zakonczenia tych pieciu dni i bardzo stopniowego powrotu do pokarmow stalych. Troche zal, bo zdecydowalabym sie na kolejene 2 do 5 dni, ale...

Nastepne dwa dni to plynna dieta (soki warzywne rozcienczane woda i pierwsze stale pokarmy): 300 i 500 kcal. Dwa kolejne to stopniowe zwiekszanie ilosci kalorii i wprowadzanie kolejnych stalych pokarmow: odpowiednio 750 / 1000 kcal.
Czyli tak naprawde caly proces od przystapienia do postu do ostatecznego  jego zakonczenia trwa az 8-10 dni w wypadku 'zaledwie' 5 dni o wodzie

Na koniec zeby tradycji poniedzialkowej stalo sie zadosc ostatni tydzien w liczbach:
* waga - mniej o 4 kg
* wymiary: mniej po 2 cm w tali i biodrach oraz w biuscie
Jednak najbardziej mnie cieszy ze w koncu (po przekroczeniu progu 85kg) zaczelo ubywac tluszczyku tam gdzie tak bardzo chcialam (boczki, uda). Ciesze sie ogromnie :))


Wypie:
0.5 litra wody mineralnej
ok 2 lirow wody przegotowanej (cieplej)
ok 1 litra bardzo slabej zielonej herbaty z opuncja
ok 1 litra ziol

objawy fizyczne
+ swietne samopoczucie
+ kondycja fizyczna bez zarzutu
- brak ! :D

24 czerwca 2007 , Komentarze (7)

Ladnie pisal prof Wincenty Lutoslawski (przedwojenny filozof):

"Celem postu jest nie tylko polepszenie stanu zdrowia, pozbycie sie choroby, oczyszczenie krwi, choc to wszystko przez post osiaga sie. Daleko wazniejszym celem jest zdobycie sobie takiej jasnosci ducha, ktora ulatwia rozstrzyganie teoretycznych i praktycznych zagadnien zyciowych. Jasnosc mysli i latwosc decyzji sa najcenniejszymi skutkami postu"



Wpite:
ok 1 litra wody mineralnej
ok 4 litrow wody cieplej przegotowanej
1 herbata czerwona
1 melisa

objawy fizyczne:
poranek i przedpoludnie (krakalam, krakalam i wykrakalam):
- zmeczenie, momentami sennosc (obudzilo mnie slonce o 5 rano i juz nie moglam zasnac, moze to to, nie wiem)
- cierpnacy kark i rozlewajace sie chwile potem uczucie goraca (dziwne, umiarkowanie nieprzyjemne, ale na szczescie krotkotrwale)
- zaczerwienione gorace policzki (temp w typowym dla mnie przedziale 35.68)

po poludniu:
+ psychicznie dobrze
+ poranne zmeczenie i sennosc odlecialy w niebyt, podobnie jak dziwne doznania z karkiem
- dalej zaczerwienione i nieco rozpalone policzki

23 czerwca 2007 , Komentarze (6)

Przegladajac literature czytalam o mniej lub bardziej ciezkich pierwszych dniach postow, a tu  n i c. Nic a nic. Ani fizycznych ani psychicznych dolegliwosci nie ma. Czai sie ten kryzys, czy mnie juz sobie odpuscil? Przyszedlby juz, posilowal sie i odszedl ze spuszczona glowa w kat, a ja wiedzialabym kto tu rzadzi.

Dzis ma byc corocznie wyczekiwana impreza imieninowa trzech solenizantow (dla mnie czterech, bo i Dzien Ojca). Tzn odbyc sie odbedzie jak co roku, tyle zamiast w ogrodzie (bo strasza burzami) to pod dachem pewnie. Strategie trzymania sie z dala od stolu, grilla i napojow wyskokowych w wypadku ogrodu mam juz opanowana, ale w domu... ciezko bedzie, czeka mnie kilka godzin improwizacji. Jesli zaczne tlumaczyc ze poszcze to wywolam gluchy smiech a temat pewnie dolaczy do kilku niesmiertelnych historyjek opowiadanych w momentach przesilenia na tego typu spedach rodzinnych. Z drugiej jednak strony, te historyjki trwaja potem latami (ba, niektore poznaja kolejne pokolenia nawet). A zapisac sie na trwale w historii rodziny w moim wieku - moze to i cos :D



Po imprezie... zmeczona, usmiechnieta i dumna :)
Troche w ogrodzie, troche pod dachem... ale tak jak zawsze w wysmienitej atmosferze. Jedyna osoba ktora z grubsza poinformowalam (oglednie o  odchudzaniu sie) byla gospodyni, poniewaz nie chcialam jej robic przykrosci nie jedzac. Pozbieralam troche komplementow, pogadalam, wybawilam z siostrzencami .... i padam  :)))))) Zadziwiajacy bylo niemalze relaksujaco na mnie dzialajacy zapach jedzenia. Do tego stopnia ze na jakis czas ulokowalam sie w kuchi pomagajac przy tym i owym. I mimo tego ze byly tam moje ulubione salatki i ciasta (i to takie z tych naj naj...) NIE KUSILY!  Rewelacja :)

Wpite:
ok 1,5 litra wody mineralnej
ok 1,5 litra wody cieplej przegotowanej
ok 1 litra ziol

objawy fizyczne:
+ lekko jak na skrzydlach
+ psychicznie - rewelacja
+ zadnego (nawet najmniejszego) dyskomfortu fizycznego (zadnych boli, skurczy, zmeczenia, potrzeby snu w ciagu dnia itp)
- ale juz taki calkiem malutki - sluzowka jamy ustnej

ps. I dalej nie wiem co z tym kryzysem... czai sie jeszcze?

22 czerwca 2007 , Komentarze (8)

Co za dzien... ciemno, buro, pada... Z drugiej strony ciesze sie ze spadku temperatury bo tak jest mi duzo latwiej :)
Pociagam ciepla przegotowana wode (do chlodnej mineralki nie moge sie dzis przemoc). Fizycznie i psychicznie dosc dobrze (nieco tylko ponizej normy, ale to ta pogoda), na razie zadnych przykrych efektow poszczenia nie zaobserwowalam (cisza przed burza?)

Wieczorne podsumowanie
Wypite: ok 5 litrow wody letniej i goracej przegotowanej (chyba duzo, ale to mi wyszlo dopiero po podsusmowaniu calego dnia i dodaniu jeszcze dwoch szklanek, rozlozone na jakies 16-18 godz - z tej perspektywy to juz nie tak duzo, chyba)

Objawy fizyczne:
+ uczucie lekkosci (od poludnia az do teraz :)
+ uporczywych mysli o jedzeniu brak
+ uczucia glodu, burczenia w brzuchu itp brak (i to zdecydowanie najwieksze dla mnie zaskoczenie, bo tego balam sie rownie mocno co ewentualnego bolu glowy) 
- przedpoludniowy lekki spadek koncentracji (ale po rozruszaniu sie przeszlo)
- przed poludniem rowniez cos na ksztalt 'bolu' glowy, choc bol to byl raczej bardzo tepy, tlacy sie zaledwie tylko w oddali (nie na tyle mocny by cokolwiek brac - tym bardziej ze i tak bym nie mogla, ani wywolywac faktyczny dyskomfort, pisze o nim tylko dlatego ze trwal w czasie godzin kilka)
- przed poludniem niewielki, ale jednak spadek nastroju ( i sama nie wiem czy to post czy pogoda pod psem)
- dalej maniakalna potrzeba mycia zebow (gdybym mogla to pewnie co godzine), no ale przynajmniej czuje ze cos tam jednak wylazi sluzowka
- wzrost temperatury ciala (z typowej dla mnie 35.0-35.5 na 36.2)
- zaczerwienione policzki (nie wiem od czego, chyba od tej 'temperatury' wlasnie)

Po kapieli cos mi nie pasowalo w moim odbiciu w lustrze wiec wskoczylam na wage i tu szok (2 dni i  ... mniej) Jestem ciekawa wynikow poniedzialkowych pomiarow (dokladnie tak: pomiarow, waga to pikus ;)

21 czerwca 2007 , Komentarze (4)

Rano
Przed 6.00 polprzytomna weszlam do kuchni. Kilka szybkich sprawnych ruchow przy wpolotwartych powiekach i po chwili blogi aromat kawy... A zaraz po nim otrzezwienie - NIE MA KAWY. Nie wolno. Nu nu nu jak mawia moj 2letni siostrzeniec. Wiec swiezona zaparzona czarna zostala wylana do zlewu, a kawy wszelakie (torebki i sloiczki - a sporo tego bylo, bo ja maniakalnie kawe pijam, pijalam znaczy) pozbierane i upchniete gleboko do szafek.

Przedpoludnie
W porze sniadania zoladek przypomnial ze juz czas.
Organizm to jednak smieszny jest - szybko sie przyzwyczaja. Kilkanascie lat (!) niejedzenia sniadan, potem tydzien wpychania w siebie rannego posilku na sile (w mysl zasady ze to zdrowo) i juz sie przyzwyczail do porcji porannego nabialu. Wiec powiedzialam sobie "zoladeczku kochany, watrobka mi za to podziekuje. Od dzis jedziecie na "suchym prowiancie" czyli tym co tam namagazynowaliscie, czas na wielkie porzadki." Zaburczal jeszcze smetnie, ale uczucie glodu momentalnie zniknelo. Heh, a jednak to prawda ze wszystko w glowie...  

Popoludnie i wieczor
biegly juz swoim typowym torem. Zadnych nieprzyjemnych objawow nie obserwowalam (ale tez nie koncentrowalam sie by je znalezc). Pilam duzo (po zliczeniu wyszlo ze bardzo duzo), czesto, ale malymi (naprawde malymi) lyczkami zatrzymujac wode w ustach i zastanawialam sie jedynie czy mam ochote na cos zimnego, cieplego czy moze goracego :) Mysli o jedzeniu brak. uczucia glodu brak.


Wypite:
ok 2 litrow wody mineralnej niegazowanej
ok 0,5 wody letniej i goracej przegotowanej
ok 1 litra ziol (pokrzywa, mieta, melisa, lisc senesu,)
1 herbata zielona i 1 hertbata czerwona (obie zostana dopiero wypite, ale  wpisuje)

Objawy fizyczne:
+ energia, zapal (ale to robota psyche, a nie wynik postu)
+ glowa nie bolala (inne czesci ciala tez nie)
- wieczorem wczesniejsze niz zwykle uczucie zmeczenia,
- wieksza tez chyba potrzeba snu,
- cos tam zaczyna wychodzic (na razie przez sluzowke) bo mialam niemal non stop potrzebe mycia zebow (szczoteczka i plyn do plukania juz zostaly wrzucone do torebki i jutro ida ze mna)

Przede mna spokojny wieczor. Mowie wiec juz grzecznie dobranoc i regeneruje sie przed dniem drugim