Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Całkiem normalna 31 letnia kobieta, majaca za soba kilka zwyciestw, kilka porazek, marzenia, plany, pragnienia. Czasem niezbyt dojrzala.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 346990
Komentarzy: 5392
Założony: 5 maja 2007
Ostatni wpis: 24 sierpnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
codziennaja

kobieta, 48 lat, Gdańsk

174 cm, 85.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

21 października 2008 , Komentarze (14)

Dietetycznie... mocno niedietetycznie. Tydzien na ciastach, ciasteczkach, czekoladkach, chalwie, rumie, ... ;)

Na wadze....hm, na wadze ponizej 60kg! Ale nie mam zludzen, takie cuda nie trwaja dlugo.

Sercowo....zycie placze moja historie coraz bardziej. Ostatnie dni w ramionach W. Dzis wyjechal,  wiec tydzien zaczyna sie dla mnie w srode. Milo ze weeekend niedaleko ;)

Jeszcze jedna kawa i do lozka (bo sen ostatnio, w przeciwienstwie do slodyczy, byl w sladowych ilosciach ;) Wy tez lepiej spicie po kawie? :D

11 października 2008 , Komentarze (14)


Rowerek wyekspediowany na czas nieokreslony do sasiadki. Przytylo sie jej po rzucenu palenia, a ja podobno inspiruje. Hmm.... :)))

Od tygodnia prowadze grzecznie zapis tego co jem. Wypada roznie. Na ogol 1400-2000, czyli z grubsza tyle ile wynosi tzw calkowita przemiana materii (1891). Powinnam co prawda uwzglednic jakis wskaznik dla niedoczynnosci tarczycy, ale pojecia nie mam skad go wziac :)

Szukam chetnych na zajecia jogi
w czwartki o 7.30 (rano),
ewentualnie kundalini w piatki o 17.00.
Niech ktos da sie wyciagnac. Samej mi sie chce .... tak gora na trzy razy ;)

4 października 2008 , Komentarze (14)

Randka z L. niby poprawna. Nie mam mu nic (ani sobie ;) do zarzucenia. Jednak nijako... Wydaje mi sie ze wiem w czym sek. W glowie. Klebowiso w niej mysli. Mysli sprzecznych, a moze i niedorzecznych.

Z W...od bardzo rozsadnych rozmow dwojga ludzi na zyciowe tematy po bardzo nierozsadne jak ogladanie domow na sprzedaz. Nie powinnam do tego dopuszczac, ale chcialam no to teraz mam a raczej my mamy... klopot. Bo?
Bo ja nie chce chce 'kocham' ktore brzmi jak zamiennik 'lubie' albo 'dziekuje'. Chce 'kocham' ktore bedzie znaczylo wszystko. I chce je slyszec  ust kogos kto bedzie mial miejsce i czas dla mnie w swoim zyciu i kto bedzie chcial jego pozostala czesc spedzic ze mna. Wiem, poprzeczke podnioslam strasznie wysoko. Pewnie za wysoko, ale... zaryzykuje... Kazdy kompromis w tym wypadku bylby z mojej strony rezygnacja.

Przeraza mnie ryzyko wyborow ktorych dokonuje. Kiedys w koncu popelnie blad...

29 września 2008 , Komentarze (14)


Nie wiem... ale wiem ze nokia po raz kolejny mnie nie zawiodla :) W niedziele wpadla do wanny*. Po 24h suszeniu odzyskala  pelna sprawnosc, wyswietlacz nie jest uszkodzony, aparat dziala, zadnych strat w pamieci - po prostu bajka:)

Telefony tak na marginesie nigdy nie mialy ze mna lekko. Poprzedni topilam w kubku z goraca herbata z cytryna, zalalam kawa, kilka razy woda. A model jeszcze wczesniejszy przezywal po wielokroc upadki na betonowych schodach...

Wieczor z goraca czekolada i calkiem spora iloscia rumu. Mniammm.... chatka z piernika zobowiazuje, czyz nie? :P


* Pisalam juz o jak wpadlo mi kiedys radio do wanny? (dodam ze siedzialam w tej wannie :D)

29 września 2008 , Komentarze (5)

Jedzowato sie czuje. Jedzowato sie zachowuje. Szukam chatki.

Poniewaz obaj panowie maja tak samo na imie (i sa nawet tego samego wzrostu), posluze sie nazwiskami: L. - nowy ; W. - stary i na ogol poczciwy kumpel.

L. chory (byl, bo juz nie jest) i gdyby nie to ze kolezanka spytala mnie czy wyzdrowial (w kontekscie tego co z  randka) sama z siebie nie pomyslalabym nawet by spytac jak sie czuje. Spytalam wiec i ... ucieklam. Uroilo mi sie bowiem we lbie, ze nie powinnam [???] z nim sie spotykac, ze to nie fair w stosunku do [... do kogo wlasciwie tego juz nie wiem]. Dobrze ze L. to myslacy facet a jeszcze lepiej ze ma reflex. Randka bedzie. Ale dalej mi z ta perspektywa... jakos nie tak, a juz na pewno nie tak jak powinno sie czuc przed randka. Buuu....

W. natomiast zdenerwowal mnie nieprzecietnie, co mu zreszta wygarnelam bardzo konkretnie i nie przebierajac w slowach (calkiem jak nie ja). Zawinal ogon pod siebie i jak zbity pies pozegnal sie. Nie odzywa sie. Ja tez milcze (co tez calkiem jest do mnie niepodobne). A poszlo o... L. Zadal mi pytanie w rodzaju co u twojego chlopaka. Nie chcac tlumaczyc sie czy on moj czy nie, a juz na pewno nie chcac ruszac watku ucielam krotko ze 'dobrze' i sprobowalam zmienic temat. W. nie mogl powstrzymac sie od zlosliwosci. Prawda jest ze zawsze byl ciety na facetow ktorzy sie przy mnie krecili, ale po raz pierwszy ja tego nie zdzierzylam. Wypalilam ze skoro nie radzi sobie z odpowiedziami to niech nie zadaje pytan, a potem.... juz polecialo samo. Duzo powiedzialam i wszystko nadal podtrzymuje. Tyle pocieszajacego ze nie bede przepraszala bo i nie mam za co. Dyskusyjna pozostaje forma.

Wiem  ze nie jest mu latwo, podejrzewam tez ze bedzie jeszcze  trudniej i gorzej. Irytuje mnie ze nie wybiera najprostszych i najlepszych rozwiazan. Rozumiem jednak ze to jego droga i musi ja przejsc, nawet jesli bedzie to ta najdluzsza i wyboista. Tylko co z tego ... skoro nic z tej wiedzy, rozumienia i emocji nie wynika :((((

27 września 2008 , Komentarze (5)

Obejrzalam czesc debaty Obamy i McCain'a. Umylam okna, podlogi i udalo mi sie nawet doprowadzic parkiet do stanu zadowalajacego czym zakonczylam gruntowne odgruzowywanie mieszkania rozpoczete wczoraj, a bylo tego... hm, duuuzo. Powiem tylko ze m. in umylam cale calutenkie szklo jakie mialam w domu, wywloklam wszystko z szaf, szafek, szafeczek... jak automat :)

O 11.00 bylam juz w drodze nad morze. Pogoda cudna, slonce, cieply delikatny wiatr. Wrocilam z wielkim bukietem jarzebiny i kieszeniami pelnymi kasztanow. Kocham ta pore roku.

W sprawach sercowych pytan jest ciagle wiecej niz odpowiedzi  a ilosc zmiennych przewyzsza niewiadome. Brazyliana - jakby powiedziala moja kochana Denzel (za ktora to malpka tesknie)

22 września 2008 , Komentarze (12)

ze dostalam podwyzke. Po miesiacu pracy zaledwie i pomimo tego ze umowe mam tam na razie na pol roku. Mile :))

21 września 2008 , Komentarze (14)


Znowu sie porobilo. Slowo, samo "sie" ...

W skrocie wyglada to nastepujaco.
Jakis czas temu pojawil sie ktos z kim od dluzszego czasu to ja chcialam isc na randke. W koncu! Po wszystkich panach H i innych niedoszlych amantach, nareszcie ktos w moim typie. Inteligentny (a wrecz madry), blyskotliwy, zabawny, seksowny (do tego wysoki, przystojny i wolny). Po radach wszystkich wokol - "wez go sobie" - wzielam i sie umowilam :) Oczy blyszczaly, buzka sie smiala, motylki w brzuszku lataly, ale... pojawily sie sny, ktorych final w skrocie zawsze byl ten sam "to nie ten facet". Sen mara, bog wiara - mawialy babcie. Nieglupio, ale moje sny mnie nigdy jeszcze nie zawiodly... Nigdy niestety... Szlam jednak w zaparte... ma byc randka to bedzie. Wiecej,  bedzie  goracy jesienny romans.  Dwa dni przed faceta zmoglo, charczal, chrypial, az sie dorobil przepieknego zapalenia oskrzeli, a randka sila rzeczy musiala zostac przelozona. I tu wlasnie sie porobilo... Gdybym na nia poszla, nic by sie nie wydarzylo.... tzn nie to co sie wydarzylo...
Sobote spedzilam z kumplem (?), takim zakumplowanym od 7 lat. Uslyszalam ze mnie kocha, zawsze kochal, ze chce, zawsze chcial miec dzieci, rodzine. Ze mna. I ze gdybym nie byla taka uparta wszystko byloby inaczej.
Prawda jest taka, ze faktycznie gdyby nie moj upor sprawy wiele lat temu potoczylyby sie calkiem inaczej. I wiem ze bylibysmy fajnym zwiazkiem. Dogadanym, przyjacielskim, cieplym, z duza przestrzenia dla realizowania sie kazdego z nas. Ale potoczylo sie tak jak sie potoczylo... Ja mam za soba malzenstwo, a on wlasnie sie rozwodzi... Nie wiem co z tym wszystkim zrobic, bo to nie jest proste. Wiem ze nie dam sie juz skrzywdzic, wiem ze nie wpakuje sie w zwiazek na odleglosc, wiem ze nie chce znowu zyc w zawieszeniu, ale tez ze wiazanie sie z kimkolwiek w takiej sytuacji jak jego jest niemadre i ryzykowne, no i przede wszystkim wiem ze nie potrafie nad tym co uslyszalam przejsc do porzadku dziennego i zupelnie nie wiem od ktorego konca zaczac to wszystko rozplatywac...  :(


Killarka madrze mi napisala. Wszystko sprowadza sie chyba wlasnie do tego:
"W sumie on chce tego samego co Ty, prawda? pytanie 1: czy Ty też go kochasz i czy chcesz mieć dzieci właśnie z nim itd itp.  Pytanie 2: czy to, co Ci teraz przeszkadza (choćby odległość) jesteście w stanie zmienić? Pytanie 3: czy chcesz w ogóle zacząć próbować to zmienić? bo przecież każda z nas chce sobie ułożyć zycie z mądrym facetem, który nas kocha i z którym się po prostu bardzo lubimy (znaczy się jak się chemia skonczy to będzie o czym pogadać... ;) ) + jest chemia..."
ad 1a ....
ad 1b tak
ad 2. tak
ad 3. tak

15 września 2008 , Komentarze (8)

- Wole isc do pracy niz do lekarza.
[maly sabotazysta zawsze czuwa ;]

Zimno, coraz zimniej... Moze to zimno obiektywne, a moze tylko zludzenie pod wplywem czynnikow chorobotworczych. To ze na koniec dnia nie stracilam glosu  na amen przyjme ze oznake tego ze zdrowiec niebawem zaczne.

13 września 2008 , Komentarze (19)

Nos mokry i czerwony. Oczy mokre i czerwone. A gardlo wysuszone na pieprz ... i jakie? Tez czerwone.

Pan H objawil sie w poniedzialek i przepadl. Kolega z pracy podejrzewa ze zrobilam mu krzywde. Well... ;)

Gwaltowny spadek temperatury w ostatnich dniach uprzytomnil mi koniecznosc zrobienia porzadnych zakupow bo poza butami nie ma nic cieplego co by pasowalo na mnie w obecnej wadze. Zasadniczo to mile, nie wiem tylko co na to moje karty kredytowe ;)

ps.
Aparat wygrzebany wiec jak tylko bede w stanie nadajacym sie do czegokolwiek sensownego... Cierpliwosci. Nie tuptac prosze, chyba ze na steperku ;)