Wiem, że znowu w weekend zaniedbałam wpisy, ale dziś spróbuję to nadrobić.
Sobota:
Poranek - sprzątanie, nawet dość sprawnie mi to poszło.
Południe - małe zakupy w sklepie sportowym, kupiłam sobie spodnie do ćwiczeń - troszkę jeszcze opięte w udach, ale jak nie kupić kiedy są wyprzedaże
Po zakupach pojechałam do klubu na trening. Według planu miałam do wykonania: 60 min. aerobów na 80% tętnie i 30 min. trening tlenowy - 60% maksymalnego tętna.
Na początek bieżnia 30min., ledwie wytrzymałam, ale dałam jakoś radę. Później orbitrek 30min. Muszę się przyznać, że chodziły mi po głowie głupie myśli - Pauliny mojej trenerki nie ma, więc może tak skrócić sobie trening - zaraz jednak zganiłam się za takie głupie myśli, przecież ja nie robię tego dla Niej tylko dla siebie samej. Tak więc dokończyłam trening, byłam zmęczona i spocona, ale i zadowolona z siebie. Na koniec 30min. rowerek na tętnie ok. 125.
Po treningu wybrałam się jeszcze dla relaksu na basen, hmmm cudo. Posiedziałam też w jacuzzi
Dieta ok. - zjedzone ok. 1300 kcal - spalone duuużo więcej
Niedziela:
Ten dzień powinnam wymazać ze swojej pamięci, nie chodzi o to, że był kiepski nie, był przyjemny aż nazbyt.
Rano spałam dłuuugo, wstałam przed dziesiątą. Ponieważ już od jakiegoś czasu chodziło koło mnie moje ulubione danie z przed odchudzania postanowiłam rano trochę odstąpić od zasad.
Ugotowałam sobie 200g makaronu z mąki orkiszowej i zjadłam go z Pesto. Uwielbiam. Wiem, że jest to nie tylko kaloryczne to jeszcze sporo węglowodanów.
Na obiad zjadłam nogę "pałkę" kurczaka gotowaną i odrobinę rosołu.
Aby choć troszkę spalić nadmiar zjedzonych kalorii wybrałam się do lasu na grzyby. Niestety grzybków jeszcze nie ma, ale za to chodzenie po lesie, po nierównych terenie to świetny trening dla obolałych mięśni.
Było bardzo przyjemnie. Po powrocie wybrałam się z przyjaciółką i jej synkiem na spacer, przeszliśmy spory kawałeczek, a także posiedziałyśmy na ławeczce, kiedy Mały bawił się z kolegami.
Później pzyjaciółka namówiła mnie na herbatkę u siebie, a skończyłam na lampce czerwonego wina i kawałku pizzy z peperoni wstyd mi, że się skusiłam. Nie powiem była dobra, ale wiem, że to się więcej nie powtórzy.
Dlatego dziś idę na trening i będę ćwiczyć jeszcze intensywniej niż zwykle, bo mam ogromne wyrzuty sumienia.
Życzę miłego dnia....