Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

mam 2 wspaniałe córki 10 i 16 lat oraz męża a ja do kompletu jako jedyny i niepowtarzalny okaz wieloryba w całej rodzinie, bardzo żle przy nich wyglądam, niechce by dzieci sie mnie wstydziły....żle się czuję sama ze sobą:(

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 251178
Komentarzy: 2158
Założony: 24 sierpnia 2007
Ostatni wpis: 27 lipca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
stelza

kobieta, 50 lat, Konin

165 cm, 84.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 grudnia 2011 , Komentarze (2)

jakoś dziś wstałam z lepszym samopoczuciem choć bardzo niewyspana...i z lepszym ogólnym nastawieniem :)

do tego po wczorajszej uczcie wieczornej waga dużo w dól, jest prawie pasek czyli 80,80 :)

8.30 kawa pażona, kajzerka i puszka śledz w sosie barbekiu

11.30 kawa pażona i jabłko

13.30 gorący kubek serowa z dodatkowymi grzankami

17.30 2 parówki,5 pl.sopockiej z chrzanem,kawa z pianką

20.30 grzybek jogurtowy i filiżanka herbaty z cytryną

21.30 herbatka z cytryną i 6 mandarynek

toche wody może 0.5  l

miłego dzionka :)

6 grudnia 2011 , Komentarze (1)

waga skoczyła do 81,4 :(

dzień jakiś leniwy, śpiącym jestem jakaś podminowana, nabuzowana i ogólnie do dupy wszystko....

mam pare spraw papierowo urzędowych...bleee

czekam za decyzją warszawy może po niedzieli bedzie odpowiedz w sprawie pracy ......sraczki od niej dostanę....

9.00 kawa pażona

10.30 4 składane tosty z serem i wedliną z keczupem i kawa z mlekiem

17.00 kajzerka z masłem

18.00 kawa z mlekeim

19.30 mały mikołaj z nadzieniem tofii ( 2 dzień porażka miało być bez słodyczy od 1 :(

21.30 oj pojadłam zaczęłam od grzybka jogurtowego :), potem 2 pomarańcze :) potem mała paczuszka czipsów jabłkowych  cynamonie pycha......cały czas czułam ze coś jeszcze za mną chodzi....przyszedł głód i go przegoniłam danio z gruszką... a potem na mile zakończenie wciągłam jeszcze 1 mikołaja z goplany nadziewanego...nie mogę się im oprzeć..tym bardzie ze sa tylko 1 raz w roku :)

woda -nie wiem ile ostatnio ogólnie piję mało może ok 1 l

dzień sie nareszcie skończył..był okropny :(

6 grudnia 2011 , Skomentuj

waga mniejsza i to o dużo 81,2 :)..grzybek działa na mnie bardzo toaletowo :)

8.30 jogurt acitvia naturalny z fitella kokosową

10.00 kawa z pianką

14.00 2 miseczki zupki knor z serem i makaronem

19.00 2 filizanki herbaty z cytryną i 4 tosty z jajkiem

21.00 grzybek jogurtowy

woda - ok -o,5 l mało coś ostatnio

5 grudnia 2011 , Komentarze (2)

kochane szukam przepisu..niedawno któraś z was robiła jakies super puchate...no nie zapisałam i teraz szukam i szukam i znaleść nie mogę :)

4 grudnia 2011 , Komentarze (3)

dzień będzie pracowity...już obiad w piekarniku, zagarniete...idziemy zaraz po ozdoby do piwnicy, potem musze zrobic dokumenty do pracy i dzis wysłac i na 20.00 idę wszystko podpisać...mam akceptację Konina i Poznania :) czekamy za Górą :) za Warszawą :(...zobaczymy...muszę się spiąć i powypełniać te świstki po obiedzie...

waga wgórę do 82 kg no ale po takim nocnym obżarstwie...ale ja naprawdę byłam głodna

8.00 kawa pazona i danio z gruszką

10.00 kawa pażona i 3 mandarynki

13.00 zapiekanka ziemniaczana z serem

troche dałam plamę..choć zrobiłam to świadomie..w końcu dziś niedziela :)

16.30 kawa z pianką i paczka markiz :)

18.00 idac za ciosem zjadłam pasek milki

19.30 zapiekanka

21.00 grzybek jogurtowy i danio z gruszką

woda - ok 1l

 

MIŁEJ NIEDZIELI :)

3 grudnia 2011 , Komentarze (2)

dla zainteresowanych i ciekawych coby nie pisać każdemu...grzybek jogurtowy do samodzielnego robienia jogurtu naturalnego...nie wiem skąd koleżanka go miała, od kogoś dostała i po 20 dniach go podzeliła i dała mi...być może można go samemu zarobic , tak jak zaczyn na chleb, popatrzecie w necie napewno się coś znajdzie......poetm taki jednodniowy grzybek przelewa sie przez sitko i to co przeleci to gotowy jogurt, nie jest zbyt gęsty ale smaczny i napewno zdrowy, a to co zostaje na sitku przemywa sie zimną wodą , takie grudni to są i zalewa sie mlekiem 3,2 %  o temp.pokojowej 1 szklanką i zostawia na 24 godz i tak w kółko, stoi na szafce ale nie w słońcu i sobie rośnie...po 20 dniach można go podzielic :)

smacznego :)

3 grudnia 2011 , Komentarze (3)

i co taka grzeczna byłam wczoraj i co waga mi podziękowała :( 200 do góry (81,4 ) ! masakra :(

dziś cały dzień w biegu rano dentysta potem basen, obiad,zakupy, potem posiedziałam z kumpelą potem poprasowałam, sprzatnąć nie zdąrzyłam ale jutro ubieramy choinkę, zawsze robie dla dzieci na 6 grudnia wiec jutro mam wolniejszy dzień to bedzie juz jutro, wiec po bałaganie odkurze i bedzie ok..

dostałam od kumpeli grzybek jogurtowy, dziś już pierwszy skonsumowałam i zarobiłam i jutro znów, bedzie szklaneczka na kolacje, dla zdrowia :) a po 20 dniach można go podzielić.....

8.30 kawa pazona i banan

14.00 miseczka kapuśniaczku , kawa pażona

16.00 2,5 bułki ciemnej z dynią, ser topiony, wedlina, kawa z mlekiem

19.30 szkl.swojego jogurtu i danio z gruszką

21.00 kawa z pianką

no i wpadłam ale słodyczowo ok byłam strasznie głodna a siedziałam na kompie było coś do zrobienia...bo tak to bym uciekła do łózka jak wczoraj przed głodem...ale dziś mnie dopadł przed samą północą - kajzerka z serem i szynką, potrójny tost ser i szynka i jeszcze mnie ssało i ciut mleka z fitellą i sie w tym momencie dobiłam :(ale naprawde byłam głodna ;(((

woda - ok 0,5 l

p.s. mam nadzieje ze juz na nic sie nie skuszę, dziś 3 dzień za mną bez słodkiego :)

2 grudnia 2011 , Komentarze (3)

dla mnie to był koszmar...nie wiem może to tak musi być... po pierwsze prawie bym się spóźniła:( poszłam na ostatniś chwię, zeby też nie czekac niewiedomo ile, pomyliłam piętra, pojechałam na 8 ale mi było dziwnie potem na 7 tez nie to wysiadłami na pieszo znów na 8 a tam na korytarz dzwi zamkniete znów na 7 na pieszo, dzwonie do znajomej ,mówi ze to 6 wiec jade na 6 bo sie boje ze znów dzwi zamkniete, przyszłam pod dzwi punktualnie 15 po 11 i co akurat wychodzi dyrektor ten z Konina i mówi ze sek bo jeszcze rozmawiają...to miał byc ten drugi kandytat przedemną ale nie wydaje mi się bo było słychac gadali o dupie marynie a potem wychodził jakiś starszy facet z 2 pudłami...i wiecie co ja tam stałam ok 35 min ...myślałm ze mnie krew zaleje, troche przesada chyba no nie, moja rozmowa krótka i rzeczowa...ale tak stresująca, że chciałam uciekac ...trwała ok 15 min chyba nawet tyle nie...

facet jak dąb wielki ,powaga na twarzy przez cały czas, nie mogłam go rozgryść, nie było to takie ze wiesz ja tu rządze i co to nie ja...nie to nie to tylko nie wyrażał twarzą żadnych uczuć, min, nic, nie wiem co myślał na moje odpowiedzi,,,bardzo mnie to wkurzało i jeszcze bardziej byłam przez to zestresowana.....pytania, no cóż niby można się było takich spodziewać ale mimo wszystko......pierwsze prosze coś opowiedzieć o sobie, jak bede zdobywac klientów, dlaczego akurat taka praca, mój najwiękkszy sukces zawodowy, moja porażka...a potem pytanie które zwaliło mnie znów a kurs euro poszedł w dół czy w góre od wczoraj ?...a ja kart i reakcja ze nie śledzę walut...bo co coś musiałam powiedzieć...no to on dalej z grubej rurya co sie wczoraj wydarzyło w kraju...a ja wczuję ze robi mi się gorąco zerkam na dyrektora z konina siedział obok mnie i myślę momo ratuj.... zaczełam coś bąkac , ze polityka i wiadomości to niekoniecznie moje ulubione rzeczy i raczej nie nastawiam prograu na te kanały...i tak jakoś ze oni miedzy sobą zaczeli gadac i sie dowiedziałam ze autostrade otworzyli !...no to klops dałam plamę...nie wiem czy to powinnam wiedziec..czy tylko chciał zobaczy moją reakcje i odpowiedz na to ze nie wiem co powiedziec...trudno było to odczuć wiec nie wiem... na koniec pytania rozlużniające,, choć właściwie takie nie były,,zaiteresowanie zdrowie ? co to znaczy sie pyta, a ja co w tej kwestii nie nie zagnie choć widziała ze nie moge mu zacząc nawiajc o tym bo to nie był temat główny tej rozmowy, wiec ogólnie powiedziałam ze chodzi przedewszystkim o zdrowe jedzenie, nieprzetworzone, zeby wiedziec co sie dokładnie je:) a potem fotografia..no to ze uwielbiam robic zdjęcia mam ich cała mase, a on jak to chłop a jki aparat a czy ma to a czy tamto...dupa i to właściwie tyle jak wstałam z krzesła to nogi miałam jak kołki, myślałam ze do dzwi nie dojdę...

albo takie coś.. jak byście odpowiedzili na takie pytnie największy sukces zawodowy ja na rozmowie powiedziałam o swojej pierwszej pracy po szkole...ale potem jak wyszłam i tak analizowałam swoje odpowiedzi to również dobrze mogłam odpowiedziec ze mam nadzieje ze jest od dopiero przedemną jeśli dostanę toą pracę...

o jeszcze mi sie przypomiałojakie jest moje największe marzenie w życiu...powiedziałm ze na chwile obecnę to dostać tą pracę odnaleść się w niej i być w niej najlepsza ...

chyba wszystko wam ze szczególam opisałam...teraz czekam niby na decyzje moze bedzie dzis moze w poniedziałek, ten z konina to juz mi przed ta rozmowa przysłam domumenty do uzupełnienia i w czoraj sie pytał czy doszły, miałam juz mu odesłac ale nie wiem  ociagam sie bo tyle tego jest  a ja nawet nie wiem czy mam ta prace...całe szczescie ze juz po tej rozmowie...choc to nie znaczy ze teraz juz sielanka...bo jesli dostanę tą prace to tyle mam rzeczy kursy, pozadomem w dodatku, szkolenie u koleżanki w biurze i te papiery programy komputerowe...wiem ze strach ma wielkie oczy...zobaczymy...troche sie znów nakreciłam...ale od wczoraj po rozmowie starałam się wyłączyc bo myślałam ze zwariuję od tych myśli .......

2 grudnia 2011 , Komentarze (1)

niby pospałam,troche odpoczęłam ale przecież nadal nie wiem na czym stoję.....

waga ciut w dół znów 81,2, manio jutro ważenie, muszę dziś być grzeczna bo znów bede czerwona !, bede robic kapuśniak i pochlipie z głodu.. bo to pieczywo mnie wykonczy...

8.30 jogurt mały activia naturalny i paczka mała fitelli

9.30 kawa z pianką ( narazi bez cukru, bo mam adwent bez słodyczy :) wczoraj 1 dzień zaliczony udało się :)

12.00 2 jabłka

13.00 kawa pażona

14.30 miseczka kapuśniaku,banan

18.00 kawa z mlekiem

20.00 miseczka kapuśniaku

21.00 pół jabłka

 

woda -ok 1 l

 

p.s. 1 zaraz uciekam troche posprzatac, robie pranie, mam tez juz część do prasowania, chomiczkom posprzątać( to popłudniu jak młoda wróci przypiluje łobuzów a ja raz dwa ogarnę klateczkę), obiadko zrobici takiem tam babskie sprawy ale to pod wieczór,muszę zrobic porządek z pazurami bo mam tak długie ,że zaczynają mi przeszkadzać, walę w klawiaturę ze hoho..tyle ze walnełam sobie na czerwono i tak mi troche szkoda , no ale troche je podpiłuje, i na 19.30 ide do fryzjerka troche sie pocieniowac bo mi juz grzywka tak odrosła ze sie wogóle nie układa :(narazie bez farby bo jeszcze mi sały czas wypadają , choć jest juz ciut lepiej :)

p.s.2 no troche relaksu też mi się należy, pranie zrobione wisi sobie, zupka jest, kuchnia lśni, rybki umyte, po kawce chomiki,prasowanie i zajmę się sobą...a posprzatam jutro :)

p.s.3 2 dzień bez słodyczy wytrzymałam...ide sie położyc bo od 2 godz walcze z głodem :)

2 grudnia 2011 , Skomentuj

oj nie miałam wczoraj weny do pisania i poszłam spac przed 22.00...zeszło ze mnie wszytko i poczułam takie ogromne zmęczenie ,że sie tego nie da opisac....

waga rano po środowy nocmy obrzarstwie 81,6 :(

8.00 kawa pażona

14.00 2 duże bułki z wedliną i chrzanem i herbata

19.30 2 filiżanki herbaty z cytyną i 2 bułki pokrojone na tostyi upieczone w piekarniku z wedliną i serem i keczup

woda ok 1 l