Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Przekroczyłam Rubikon, więc czas wziąć się za siebie ;) Co lubię? Konie, książki, gry komputerowe ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 23567
Komentarzy: 121
Założony: 14 listopada 2009
Ostatni wpis: 13 czerwca 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Apaela

kobieta, 56 lat, Słupsk

176 cm, 63.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Naga plaża bez kompleksów ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 stycznia 2010 , Komentarze (1)

    Ojć, moje nogi ;) Ale mam zakwasy. No cóż, jestem dokładna i byłam dosłowna. Skoro kazali 10-12 razy to robiłam, dla pewności, 12. Nic, to, przynajmniej jestem pewna, że ćwiczyłam, choć oczywiście wiem, że to niekoniecznie słuszna opinia ;)

    Dzisiaj miałam zamiast zapisanych cardio - jazdy na rowerze stacjonarnym jechać konno w teren, ale ta wichura ze śnieżycą mnie odstraszyła. Po pierwsze mróz wydawał się cztery razy większy, a po drugie i najważniejsze: konie nie lubią wiatru. Są bardziej płochliwe i niewiele trzeba, żeby poniosły. A to ze względu na stan podłoża dla nikogo nie byłoby dobre. Skończyłam na rowerku przed TV. Ech, może jutro?

   Poprawiłam ustawienia diety, żeby z 1000 ckal dziennie przejść na 1100 (1 kg tygodniowo)ze względu na wykonywane ćwiczenia. Wybrałam modelowanie ABS + nogi, gdyż z tym mam największy problem. Tzn. z (nomen omen) "bryczesami" na udach ;)) Heh, to one właśnie teraz cierpią. I dobrze im tak! Po co rosły?

 Dieta jest OK, doszło kilka nowych poraw, których nie było na Vitalekkiej. Jak się teraz zwiększy ilość gramowa dzienna będzie akurat, żeby nie głodować, być sytym i zadowolonym :)) Dodatkiem moim własnym jest stosowanie herbatki Vitaxu "Slim Max" dwa razy dziennie przed posiłkami. Za jakiś czas przejdę na herbatkę tej samej firmy "Anty cellulit program" - jak ją w końcu gdzieś dostanę ;)

   Oprócz w/w miejsca najbardziej potrzebujące, czyli uda, pośladki i brzuch (od czasu do czasu ramiona) dwa razy dziennie smaruję żelem lub serum na modelowanie sylwetki + cellulitis i rozmasowuję masażerem elektrycznym z podczerwienią. Taki, he, he, wibrator rotacyjny z mimośrodem i rolkami masującymi ;))

Ogólnie rzecz biorąc walka na wszystkich frontach z cellulitisem i "bryczesami" rozpoczęta ;))

5 stycznia 2010 , Komentarze (2)

O, tak. grzeszków trochę przez te Święta i Sylwka było, 2 kg mi przybyło ;) Zaczynam od nowa, ale Smacznie Dopasowaną+Fitness - na 3 miesiące. Do zrzucenia -  w planach 8kg, a co będzie zobaczymy ;) Może być więcej :)

A to pierwszy Noworoczny teren:

                               

 

22 grudnia 2009 , Komentarze (1)

Jutro ostatni dzień wykupionej diety, czas na podsumowanie.

Schudłam łącznie 6 kg, więc ogromny sukces!!! Do wymarzonej wagi 62 kg brakuje mi "tylko" kolejnych 6,5 kg. Niestety dzisiejszy dzień dostarczył troche więcej kalorii, niż zalecane, gdyż mieliśmy w pracy Wigilię. Choć nie jadłam zbyt dużo i oczywiście nie robiłam już zalecanych na dziś potraw to jednak na pewno przekroczyłam dawkę kalorii ;( No nic, jutro wracam do diety, wydrukowałam sobie kilka przykładowych posiłków na kolejne dni i następną dietę wykupię już na Nowy Rok. Wszystkim czytającym życzę Wesołych Świąt, Chudych Potraw na Stole i Wesołej, Długiej Zabawy w Nowy Rok dla spalenia kalorii i Dobrego Humoru na zawsze.

A tak było w niedzielę w terenie:

Ech, dzisiaj było extra! W LP było za dużo ludzi, więc wyniosłyśmy się na pola.  A na polu... tego nie ma, jak opisać. Od ponad dziesięciu lat nie byłam w takich wspaniałych warunkach na zimowym terenie. Mimo ponad 16 stopniowego mrozu, nie było wiatru, więc w ogóle się go (mrozu) nie czuło. Słońce zakryte lekką poświatą dodawało tylko uroku. Natomiast podłoże na polu... istna rozkosz. Warstwa śniegu chroniła zasiewy, a jego idealna twardość dawała mocne i pewne oparcie dla końskich kopyt przecinających dziewiczą biel. Ogromna przestrzeń była pochłaniana przez pędzące konie z iście zawrotną prędkością, a majaczący w oddali las zbliżał się niewiarygodnie szybko. W panującej ciszy słychać było tylko miarowy oddech koni, skrzyp ugniatanego śniegu i ... nasze dzikie  i nieokiełznane okrzyki radości. To była jazda!

Lasek Północny:        

Na polu:            

 

16 grudnia 2009 , Komentarze (1)
Muszę się przyznać, że po raz pierwszy skusiłam się na coś poza dietą ;)) Dostaliśmy ciasto przekładane kremem i na ten właśnie krem się skusiłam. Poza nim wcięłam z apetytem trzy plasterki salami, robiąc kanapki dla syna. Widać, że zaczyna mi brakować niektórych smaków. Obcięłam dla zachowania wagi ze dwa posiłki i mam nadzieję, że bilans wyjdzie dobrze. Ale to dopiero popojutrzu ;))

12 grudnia 2009 , Skomentuj
Jak zwykle lekki straszek przed ważeniem, ale ... jest OK. Nareszcie poniżej 70 kg. W pomiarach już pewne stałe.Szyja, łydki i  ramiona to już mi raczej nie schudną, chyba, że zmaleje ilość masy mięśniowej :), a to zapewne jest możliwe. Choć wolałabym, nie. Z brzucha schodzi ładnie, niestety to co najważniejsze, czyli biodra i uda nie dość, że nie maleją, ale o pół centymetra urosły :( Może to efekt jazdy? W biuście mogłoby zostać, ale cóż ;)) Został mi ostatni tydzień wykupionej diety, potem Święta, więc następną dietę wykupię już po nich. Zacznę z Nowym Rokiem :))

8 grudnia 2009 , Skomentuj
        Aby do przodu ;) Diety się trzymam, pozwalam sobie tylko na dodawanie soli. Kocham chipsy i wszystko co słone, więc tylko na tym polu idę na ustępstwo. Za to nie ruszyłam żadnych słodyczy, ciast ani innych tego typu rzeczy. Nawet słodzika nie dodaję do herbaty, choć od wielu lat tylko jego używałam do słodzenia. Jakoś mi cukrów, ani w ogóle słodkiego nie brakuje.
       Po weekendowo - mikołajkowym terenie czułam sie lekko rozbita, ale to zrozumiałe. Razem z Jolą walnęłyśmy sobie minirajdzik. Trwał ponad trzy godziny, dużo stępa, ale i galopu, więc mięśnie w poniedziałek dawały się we znaki. Głównie obręczy barkowej i łydki. Dobrze, że z kręgosłupem wszystko w najlepszym porządku, bo kiedyś miałabym nie lada problemy.
       W przyrodzie w grudniu okazało się, że panuje spory ruch. Mijałyśmy sarny, polującego myszołowa, a w przydrożnym rowie kwitły sobie beztrosko nagietki. W grudniu. Pogoda dostała kręćka.

4 grudnia 2009 , Skomentuj

    Czas leci, miałam troszkę pracy i nie było czasu na pisanie. Trzymam się dzielnie, Karol też, ale już zaczyna narzekać ;) Ja tam wytrzymam. Dopiero mija drugi tydzień, a dwanaście przede mną. Zresztą dania są dość sycące, urozmaicone w miarę i łatwe do przyrządzenia. Czego chcieć więcej? (He, he chipsów, czekoladek, popcornu z masłem itp, itd) Nie, no jest OK.

     A jutro kolejne ważenie. I znowu mam stresa. Niby byłam uczciwa, ale... coś tam zjadłam z nadwyżek. Bo jak zostawić 0.1 banana? Albo kilka gram serka wiejskiego? Ćwierć szklanki soku pomidorowego? Wyrzucić? Szkoda. Jak jest syn w domu to uwielbia zjadać takie końcóweczki, ale jak go nie ma...Aby do jutra ;))

30 listopada 2009 , Skomentuj
Jak to w pracy, szybko i bez zmian  Troszkę potruchtałam, musiałam zmienić kolacje, bo rozmroziła mi się zupa. Wstawiłam ją na dziś, a w środę zjem to, co miało być na dzisiaj. Kalorii mniej więcej tyle samo, więc chyba w porządku
Muszę przyznać,że ilość wydmuchiwanych gazów niedługo przekroczy normy europejskie
Ciekawe, czy to się unormuje.

28 listopada 2009 , Komentarze (1)

Dziś był pomiar wagi, trochę się bałam, że nic nie drgnęło, a jednak! Ubyły 2 kg! Dieta działa, a dodatkowy ruch i masaże ją wydatnie wspomogły. Mam nadzieję, że ta tendencja się utrzyma na dłużej.

   Dziś byłyśmy w terenie na trzy konie, dołączyła do nas wolontariuszka Ewa i razem z Lexusem dzielnie dotrzymywali nam kroku ;) He, he to taki przekąs, bo Lex jest naszym największym koniem i to nasze ledwo trzymały jego tempo ;)) Oby tylko jutro utrzymała się pogoda, to tym razem zamiast na godzinę, ruszymy dalej na dwie, trzy :))

PS.

A proszę bardzo:

cztery posiłki dziennie, czyli śniadanie, II śniadanie , lunch i obiadokolacja. Dania według diety Vitalekka.

Śniadania - to na ogół coś z mlekiem lub jogurtem, typu płatki owsiane, pszenne, musli

II Śniadania, kolacje, lunch - kanapki z chleba chrupkiego razowego, grahama 3-4 kromki z twarożkiem, owocami (kiwi) lub warzywami (pomidor, ogórek)

Obiadokolacje to już większa porcja, wagowo 0,6 - 1,0 kg. : makaron, mięso z kurczaka lub ryba + owoce i warzywa, jogurt

Dodatkowo do picia sok pomidorowy, herbata bez cukru, kefir

 

26 listopada 2009 , Skomentuj
Minął czwarty dzień dietki. Trzymam się, nie podjadam, a nawet, czasami, potrafię zrezygnować z części posiłku. W większości przypadków czuję się syta, choć zdarzają się chwile lekkiego ssania w żołądku. No, i na pewno zminiły się... hmm... wypróżnienia? Na lepsze ;) Staram się więcej ruszać w pracy i poza nią. Kupiłam promocyjnie w E.Leclerc'u masażer do cellulitu i używam go razem z serum i kremem na cellulit dwa razy dziennie. Może pomoże ;) Na wagę na razie nie wchodzę, bo trochę się jednak boję, że nic nie schudłam. Poczekam do soboty na dzień ważenia.