Pamiętnik odchudzania użytkownika:
deemcha

kobieta, 37 lat, Coco Island

164 cm, 106.70 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Ćwiczyć codziennie, no i schudnąć raz na zawsze!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 czerwca 2013 , Komentarze (4)

ufff! 

udało sie! ten etap mam do przodu... teraz pora na part 2. w przyszły wtorek.. :) 

a na obronie? mialo być strasznie.. bo promotorka straszna.. wszyscy się jej boją.. ale okazala swoje drugie oblicze.. zupełnie inna kobieta! latała i nas wspierala jak dobra "ciocia", wode przynosiła dziewczynom jak odpowiadały i się meeega zestresowały. A potem chodziła dumna i szczęśliwa jak paw.. Nawet nas chwaliła podobno do innych komisji jakie to mądre jesteśmy :) 

Cała obrona miała trwać wieki..a tymczasem w 1.5h obroniłyśmy się wszystkie 9 osób, normalnie produkcja taśmowa była :D 


17 czerwca 2013 , Komentarze (4)

przed żadną poprzednią obroną nie miałam takiego stresa! 

Do jutra chyba umrę... ;/ 
Wszystko mi się myli..przemowy nie napisałam.. i generalnie nie jest ze mną za ciekawe..

nawet teraz pojawił się problem.. jak się ubrać.. bo jest skwar i żar.. jutro planują27 stopni! no to jak wyskocze w marynarce? to przeciez zemdleje.. i ze stresu i z goraca..! a bez marynarki? i tak już ide chyba niepoprawnie bo w sukience koronkowej.. no soorrry ale nie mam spodniczki i koszuli..a latać po sklepach teraz nie zamierzam!!!  


ach i chwalą się swoimi pytaniami.. i nic nie wiem! ;( super! Przemowa nie napisana..a w komisji przewodniczący to  super znawca mojego tematu.. BOSKO! 

nic tylko iść się rozpłakać :D 

15 czerwca 2013 , Komentarze (3)

Właśnie siedzę i zamiast się uczyć gadam na fb z 5 osobami na raz.. szok ! po pierwsze dlatego, że nigdy nie gadalam z tyloma osobami w jednym czasie, tak ze aż mi się okienka nie mieszczą w przeglądarce, ale widze każdy ma już zmęczenie materiału i szuka wymówki by się nie uczyć do obrony :D 

I cała ironia sytuacji, polega na tym ze gadamy o przyszłości..każdej z nas.. i co śmieszniejsze, przypomniało mi się piękne pytanie z pewnej rozmowy kwalfikacyjnej" "jak widzisz siebie za 5 lat" i moja odpowiedz.. taka jak 4 lata temu.. i wcale nie widze się w swoim nowym zawodzie!!! 

śmieszne... a teraz w sumie zastanawiam się wiec po co ja to kończe? bez sensu!  tylko dla spelnienia "dziecięcych marzeń"? 

chyba pora przemysleć wszystko jeszcze raz.. i podjąć jakieś kroki.. 

14 czerwca 2013 , Komentarze (1)

oj, żeby mi się chciało uczyć... przeleżałam cały dzień an balkonie i efekt jest taki.. ze mam raczkowe plecy i nogi.. a nauka hm... lipton! 

dieta? o rany, jem wszystko co mi się nawinie.. byly lody, byly fryteczki, byly kanapeczki... wszystko zmiatam.. od jutra woda! :D bo w sukienke nie wejde hahaha :D 

nawet teraz.. zamiast się uczyć oglądam opole.. hehe wszystko lepsze niż ta nauka.. chyba powinnam zarwać nockę..ale co to da? jak ja potrafię siedzieć nad jednym prostym zagadnieniem godzine.. bo wszystko mnie interesuje bardziej!  

jakieś pomysły na nauke? 

14 czerwca 2013 , Komentarze (5)

siedze  i sie ucze.. już mi bokiem to wychodzi! nie umiem usiedziec w jednym miejscu przez wiecej niz 2h.. i efekt jest taki, że rano ucze się w jednym pokoju.. po chwili zabieram papiery ide do drugiego pokoju.. potem w kuchni.. i na balkonie i znow rundka po pokojach i tak w kolko.. jak jakiś dziwak...;D 
a za kazdym razem sprzatam po sobie i zabieram papiery w następne miejsce... ;D 
bo o zmianie pozycji nauki to juz nie wspominam, bo potrafie leżec, siedzieć, i stac i kucac.. i jak by ktos mnie nagrał to by miał polewę smiechową z tego niezła ;D 

Dziś w planach chirurgia.. wczoraj ogarnelam pediatrie.. mam nadzieje cos w glowie zostanie do wtorku.. a interna to juz wogole nie wiem czy cos tam mam, boje sie tylko zeby moj mozg nie zastepowal starych wiadomosci nowymi..bo to bedzie dopiero klops:D 


11 czerwca 2013 , Komentarze (4)

odczuwam zupełny brak chęci.. i energii i wszytskiego.. nie mam siły wstać z łóżka, na notatki z dzisiejszego egzaminu nie mam siły już patrzec.. o tym, żeby zacząć się uczyć na obronę.. to już nawet nie myśle.. 

nawet porządna dawka muzyki.. puszczonej głośno.. nie pomaga...Kawa też za mało.. 

macie jakieś pomysły, żeby pozbyć się tego stanu?

w końcu musze isc na ten cholerny egzamin!!!! i go zdac ;/ 

10 czerwca 2013 , Komentarze (6)

ucze się i uczę codziennie coś nowego..a mam wrażenie ze nic nie umiem! 
Od piątku "ryje" internę z wykładów.. przecież miało być to co na wykładach.. w ndz dopadam jakiś skrypt z poprzednich lat i się okazuje, że owszem jest to co na wykładach..ale chca inne wiadomosci! no i na co mi bylo to czytać od piątku? bez sensu! 
A najgorsze jest to, że jeszcze chirurgii i pediatrii nawet palcem nie ruszyłam... a obrona za tydzień! 

Jutro za to kolejny egzamin.. na który mało co umiem...;/ już sama nie wiem w co mam wsadzić ręce.. 

a Fitness.. tak bardzo chce isc.. normalnie mam wyrzuty sumienia, że nie chodzę tam tak czesto - bo karnecik się marnuje.. ale wychodzi na to ze nauka wygrywa.. a mialam dać rade.. kurcze, chyba zbiore tyłek i notatki i pojde do fitness klubu.. 

Ach, powiem Wam, że mam stresa... ;/ 

6 czerwca 2013 , Komentarze (4)

Chyba zaczynam układać wszystko powoli i podejmować decyzje..

Chciałabym jednak zostać dalej na studiach i zrobić mgr. Tak czy siak, jeżeli będę chciała zostać i pracować w tym zawodzie, będzie to koniecznością (nawet  moja mama wybiera się z przymusu na mgr), a że póki co nie mam w planach ślubu, dzieci i zabawy w dom.. to mogę studiować.. bo jak nie teraz to kiedy? jak się może pojawią dzieci? nie będzie czasu..."bede mieć czas dla siebie" jak one będą mieć ok 20 lat.. czyli w moim przypadku min. koło 50-tki.. Tak więc, jeżeli się dostane dziennie to chyba zostaje.. 

Praca? wczorajsza sytuacja mnie podbudowała.. byłam po podpis z jednego oddziału i oddziałowa kazała mi składać podanie to pracy bo maja zamiar przyjąć 8 osób.. i wręcz troszeczkę dała mi zrozumienia "że ona sobie swoich studentów zbiera do siebie".. Nie wiem czy to było powiedziane tak o.. na moje pytanie czy będą jeszcze przyjęcia teraz, bo akurat dziewczynę przyjmowali..czy naprawdę mam realne szanse. No ale.. dobre i to, jeżeli by mi się udało pracować i studiować dziennie.. było by super.. Boje się tylko, żeby nie zapeszyć.. ;/ 

Fitness? wróciłam  na niego.. i nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że jest gorzej niż było w kwietniu.. ja niby mam większą "wydolność" ale leje się tak ze mnie.. jak bym zmokła conajmniej! Może ćwiczenia są intensywniejsze.. bo zamiast 40 osób na sali jest 15-20 co też powoduje, że mają większe pole popisu.. bo nikt nie leży na sobie.. 
Jest ostro.. :D 

Dieta?? no tu się staram.. ale często lody ze mną wygrywają... ;/ czekolady mogę nie jeść..ale lody.. eh!

Egzaminy.. to jest straszne, ale zaczynam się bać.. mam 3 wielkie.. na które nic nie umiem..! zero..  każdy co wtorek.. eh.. trzeba się uczyć.. ale wcześniej lece na siłkę ranoo.. godzinka na orbitku i będzie szybciej metabolizm działał :) 

28 maja 2013 , Komentarze (2)

Moja waga to jedna wielka huśtawka. Raz 96 a raz 94.. nie wiem więc ile jest zostawie swoja wagę bez zmian. Dieta? no powiedzmy.. Ćwiczenia - wracam na właściwą drogę!:) 

Mój zyciowy sen wariata: czyli studia? praca ogarnięta, promotorka twierdzi "ze odwaliłam kawał dobrej roboty", teraz ostatnie egzaminy i obrona. 
no i tu zaczynają się schody: Co dalej?
Zleciało mi te 3 latka jak jeden dzień.. Mamcia, siostra i kolega wykładający na uczelni namawiają mnie na doktorat, a napewno na mgr. Ale to są kolejne lata...nauki. Ja z jednej strony chce, wiem,że powinnam, i lubie to, nie brzydzi mnie to - mam to chyba we krwi lub wyssałam z mlekiem matki;P Ale odczuwam też silną potrzebę pracy. Chce isć do normalnej, płatnej pracy! najlepiej w obu zawodach.. bo obie swoje dziedziny lubię.. 
Dzis na praktykach uświadomiłam sobie gdzie jest moje miejsce: mianowicie blok operacyjny. I jak idąc na te studia słuchałam tego jak moje kolezanki chca pracować na bloku to twierdziałma ze ja? nie chce! ale dziś - czułam się jak ryba w wodzie.. i tak naprawdę ciągnie mnie do dwóch "oddziałów" - operacyjna i onkologia. 
Na sali jest inne traktowanie.. pielegniarka jest "kims", coś znaczy.. panują inne relacje lekarz - pielęgniarka. Inne traktowanie przez pacjentków.. wg nich to są inne zawody. Śmieszne to, ale na oddziale trkatują jak nikogo ważnego.. czesto zero szacunku..a na sali ooperacyjnej? zupełnie inaczej...  poprostu niebo a ziemia! 
I wcale nie chodzi mi to, żeby mnie wielbili czy wręcz wchodzili w 4 litery jak lekarzowi - bo lekarzem to ja nie chce być, nie mam kompleksu ze nie dostalam sie na medycyne. Chociaż kiedyś owszem chciałam, ale to uważam z perspektywy czasu, że los wiedział lepiej gdzie mnie wysłał. W końcu decyzje o tym kierunku studiów podjełam w pełni świadomie, chociaż pochopnie. Ale na partnerskim traktowaniu przez lekarzy mi zależy. Bo oni bez nas pielęgniarek by zgineli.. a uczymy się tylko rok mniej niż oni.. mamy te same przedmioty.. tyle że duuuzo więcej praktyki. Chcoiaż według czesto jesteśmy nie warte szacunku...A uważam, że atmosfera jest ważna! nawet bardzo! 
Wracając do sensu wpisu: praca.. to mój prioryett, chociaż obawiam się, że będzie o nią ciężko.. nawet baaardzo! 

studia: tu nie wiem, co mi radzicie? wiem, że nie chce być na utrzymaniu matki.. bo sorry bardzo ale jestem już za stara!!! mam straszny problem z tym!;/ 

życie:  tu dochodzę do wniosku, że może warto by było się już jakoś ogarnąć? ustatkować? może nie wychodzić za mąż, ale chociaż spotykać się z kimś na stałe...mieć kogoś na kogo można by było liczyć, do kogo zadzwonić jak się chce czymś pochwalić lub na coś na wrzucać co podniosło ciśnienie.. kogoś kto by był.. i widział mnie jako mnie, a nie mnie jako potencjalne źródło zysku ( w jakiejkolwiek kwestii). a takich osób w moim życiu coraz mniej.. ;/ a o facetach to nie wspomnę już w ogóle.. 

I zrobiło się sentymentalnie.... 

24 maja 2013 , Komentarze (2)

no więc musze się pochwalić! 

zaliczenie zdane na 5 (jako jedyna z całej grupy). Praca - ostanie poprawki i w poniedziałek już oprawione i do popisu! 

waga: 95kg.. spadła o 1,5kg! :) 

a z nie miłych rzeczy.. pogoda: czy ona znow musi się popsuć?? 
no i wyskakują mi znów syfy.. ah! ileż można! 

teraz pora na porządki i pakowanko do domu, bo w niedziele komunia młodego... :)