Pamiętnik odchudzania użytkownika:
sayonara

kobieta, 42 lat, Za Trzecim Krzakiem W Lewo

169 cm, 98.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 listopada 2008 , Komentarze (3)


po szaleństwach okresowych waga się opamiętała - po raz pierwszy od dwóch tygodni zaczęła spadać :) i to od razu szokowo :) 1 kg od środy :)

zaliczyłam dziś fat burning - bardzo fajnie mi się ćwiczyło :) cały czas jestem sama z instruktorką :) także mam zajęcia indywidualne w cenie masowych - fajnie :)

planowane jedzenie:
godz. 10 - 3 chlebki ryżowe z tuńczykiem i sałatą 250 kcal
godz. 13 - 3 wasy z twarogiem i ogórkiem 250 kcal
godz. 15 - 300 ml maślanki

a później pizza z mojej własnej wytwórni i co tam jeszcze kot przyniesie

aaaaaaaaaaalllllllllllllllleeeeeeeeeee:
dowiedziałam się dziś interesującej rzeczy! mianowicie: węglowodany potrzebują nawet 72 godzin żeby się całkowicie wchłonąć...
więc jeśli jutro rano pojawię się na bieżni i wrócę do diety, to zminimalizuję ewentualne straty!!!!!!!!!!

mogę ćwiczyć godzinami, ale za nic nie wyrzeknę się piątkowego party :)

i o to chodzi :)






13 listopada 2008 , Komentarze (1)


dziś na plus :)

1150 kcal, 4.7 km na bieżni, 2 dzień a6w

za to jutro będzie skucha - mam gości i planuję upiec pizzę, z pewnością będzie też wino, całe szczęście, że nie kuszą mnie słodycze...

postaram się zaoszczędzić sporo kalorii jutro przez cały dzień, skoczę też na aerobik i może podreptam na bieżni :) oby jakoś się to wyrównało




13 listopada 2008 , Komentarze (3)


ależ mi się dziś nie chciało wstawać - w łóżeczku było tak cieplutko, obok mnie spały moje zwierzaki :) miły początek dnia, szkoda tylko, że pan i włądca już gdzieś wybył


zaliczyłam 50 minut na bieżni - 4.7 km czyli 450 spalonych kalorii - jupijajej


plan na jedzonko:
godz. 10 - 3 chlebki ryżowe z tuńczykiem i sałatą 250 kcal
godz. 13 - 2 wasy z twarogiem i zielonym ogórkiem 170 kcal
godz. 15 - pół grejpfruta, 300 ml maślanki 160 kcal
godz. 17 - drobiowe kotlety mielone, ziemniaczki, mizeria  440 kcal
godz. 19 - 200 ml maślanki 70 kcal

razem 1090 kalorii







12 listopada 2008 , Komentarze (1)


dzień zdecydowanie na plus, pomimo koszmarnego nastroju

do zaplanowanej diety dorzuciłam tylko jabłko, więc dzisiajsza ilość kalorii wynosi 1130 :)) wzorowo :))
wypiłam półtora litra nałęczowianki i dwa duże pu-erhy
aktywność: godzina tbc + 1 dzień a6w


co do tarczycy, to poziom tsh znacznie powyżej normy :(((


12 listopada 2008 , Komentarze (1)


aerobik zaliczony - źle mi się dziś ćwiczyło :( może to dlatego, że jestem jakaś smutna i zniecierpliwiona :(

męczyła mnie obecność instruktorki, to, że mnie dotykała i poprawiała moje ruchy, męczyło mnie moje odbicie w lustrze...

dla pełni szczęścia rozpoczynam też razem z moją starą kumpelką annitką a6w


godz. 10 - 3 chlebki ryżowe z tuńczykiem i sałatą 250 kcal
godz. 13 - 2 chlebki ryżowe z twarogiem i zielonym ogórkiem 170 kcal
godz. 15 - pół grejpfruta, 300 ml maślanki 160 kcal
godz. 17 - pieczona ryba, buraczki 430 kcal
godz. 19 - 200 ml maślanki 70 kcal

razem 1080 kalorii

zastanawiam się po co ja to wszystko robię??? - spleen w pełnym rozkwicie

za chwilę jadę odebrać wyniki tarczycy








11 listopada 2008 , Komentarze (1)


długi łikend okazał się niedietetyczną studnią - ciężko z niej wyjść :(

utonęłam w morzu sałatki, żółtego sera, chleba razowego

chwilowo znów straciłam nadzieję na jakiekolwiek postępy...

ale może to zasługa @


7 listopada 2008 , Komentarze (5)


no to już jestem pokłuta :)

z rozpędu załatwiłam też zakupy - pan i władca ma jutro urodzinki i obmyśliłam dla niego wspaniałe przyjęcie :)

oto jego menu:

1. tort węgierski zrobiony moimi własnymi cudnymi rączętami :) ostatnio odkryłam, że to najbanalniejsze ciacho pod słońcem - kupuję
- gotowe blaty czekoladowe,
- 2 kremy czekoladowe w torebce, które miksuję z mlekiem
- wiśnie w alkoholu
- polewę czekoladową

blaty nasączam alkoholem z wiśni, układam na nich krem i wiśnie, wszystko składam razem, obsmarowuję tort dookoła kremem, a na wierzchu robię esy floresy z polewy czekoladowej - mówię wam cudo!





2. sałatka pieczarkowa
- pieczarki drobno kroję, wrzucam do garnka, posypuję odrobiną soli i czekam aż puszczę sok - następnie odsączam je na sitku
- jajka na twardo również drobno siekam
- pikantny żółty ser ścieram na grubych oczkach
- szczypiorek drobno siekam

mieszam wszystko i doprawiam majonezem, solą, pieprzem i cytryną

3. taboulleh
- kuskus zalewam wrzątkiem
- czerwoną i żóltą paprykę, pomidora, zielone i kiszone ogórki drobno kroję
- natkę pietruszki siekam
- aaa i jeszcze puszka kukurydzy

wszystko mieszam i doprawiam solą, odrobiną oliwy i cytryny

4. kotlety czeskie
- filety z kurczaka kroję w dość drobną kostkę
- cebulę siekam drobniutko

łączę to z jajkiem, solą i pieprzem a następnie smażę na małej ilości oliwy

5. chleb własnego wypieku
tu nie podam przepisu, bo korzystam ze specjalnej mąki chlebowej :)

6. masło czosnkowe
to też pewnie wiecie jak się robi :)

tort i sałatkę pieczarkową muszę zrobić dziś, bo to sie lubi przegryźć - dobrze, że jest zimno na polu - wrzucę wszystko na balkon i pan i władca się nie zorientuję, ze coś przygotowuję :))))))))) ale będzie miał niespodziewankę hihihihihi :)



a teraz jem śniadanko - niedietetyczne: bułka cebulowa, ser żółty, szyneczka + majonezik

no to zmykam do roboty - jak się uwinę szybko, to powklejam zdjęcia :)



6 listopada 2008 , Komentarze (1)


średnio udany dzień - tzn. byłoby całkiem ok, gdybym nie zjadła jakiejś idiotycznej i zupełnie niepotrzebnej kanapki z majonezem i żółtym serem!!!

nawet nie byłam głodna!!!

przedokresowy głodniak chyba tak mi się rzucił na mózg!

niemniej jednak, żeby już się tak kompletnie nie dołować zaliczam ten dzień na plus

w końcu 1600 kcal to nie jakaś koszmarna ilość żarcia...


jutro jadę na badania hormonów tarczycy - może będę mogła zwalić swoje wielkie cielsko na karb choroby...




6 listopada 2008 , Komentarze (5)


na wagę dziś nie wchodziłam, żeby się nie dołować zbytnio :(

marzę już o tym żeby przyszedł okres, wtedy w końcu pojawią się efekty mojej ciężkiej pracy...

przez to wszystko jest mi dodatkowo trudno utrzymać dietę - zniechęca mnie brak efektów, organizm podszeptuje mi żebym cały czas jadła, a w dodatku jest to jedzenie zachciankowe, którego nijak na szczęście nie mam w domu...



postanowiłam wprowadzić kilka zmian do diety: będę jadła 5 posiłków dziennie

o 11, 13, 15, 17, 20



dziś będzie następująco:

godz. 11: grahamka z żółtym serem i szynką 350 kcal

godz. 13: chlebki ryżowe z tuńczykiem 200 kcal

godz. 15: kubek maślanki i jabłko 160 kcal

godz. 17: pieczona ryba i buraczki 450 kcal

godz. 20: mały kubek maślanki 80 kcal


razem  1200 kalorii - wzorowo :)









5 listopada 2008 , Komentarze (1)


ok no to dziś wpadka

wspólnik pana i władcy zaprosił nas na obiadokolację

jego żona coś tam nowego wymyśliła i chce się pochwalić

no to idziemy - trzeba dobrze żyć z ludźmi...

pewnie zjem coś niedietetycznego i napiję się wina

ale za to pobawię się z fajniusim psem :)))) berneńczykiem

c'est la vie