Pamiętnik odchudzania użytkownika:
sayonara

kobieta, 42 lat, Za Trzecim Krzakiem W Lewo

169 cm, 98.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 sierpnia 2008 , Komentarze (1)


miałam już dziś wybaczyć panu i władcy jego wczorajszy wyskok - ale niestety nie mogę - dziś znowu sobie nagrzebał

zapowiedziałam wczoraj, że dziś jadę na zakupy

zrobiłam to specjalnie, bo nie chcę teraz przez jakiś czas jeździć dużym autem :(
w ubiegłym tygodniu skasowałam lekko czyjś samochód na parkingu pod marketem i teraz jestem w stresie pourazowym :( nasze auto nawet tego nie odczuło, ale to drugie troszke się porysowało
to była pierwsza stłuczka w mojej 9letniej karierze kierowcy i po prostu lekko się zdenerwowałam

zostawiłam numer telefonu za wycieraczką i zastanawiam się czy na drugi raz po prostu nie uciec! facet chciał mnie naciąć na 800 zł! dopiero jak pan i władca "poważnie" z nim porozmawiał obniżył swoje żądania czterokrotnie :)
mniejsza z tym, nie o tym chciałam pisać!

chodzi po prostu o to, że jak dziś rano wstałam, to jakie zobaczyłam kluczyki w kuchni?????????? od dużego auta!!!!!!!!

takie mi robi mój pan i władca terapie szokowe!






4 sierpnia 2008 , Komentarze (4)


właśnie na dobre zaczynam sobie uświadamiać, że będziemy mieszkać w innym mieście :(

szczerze mówiąc ogarnia mnie małe przerażenie - wszystko zmieni się diametralnie - począwszy od widoku i dźwięków za oknem, a skończywszy na zakupach 

jestem przyzwyczajona do kupowania w almie, a teraz? nawet nie znam rozkładu tesco :( nie będzie multikina, ulubionej pizzerii, gyrosu, ikei, madia marktu, nie mam pojęcia gdzie jest sklep z kawą i herbatą, piekarnia, warzywniak

pocieszam się tym, że będę miała wieeeeeeelki balkon, na którym z pewnością zmieszczą się wszystkie skrzynki i jeszcze będzie można wstawić stolik i krzesła :) teraz mam taką dżunglę na balkonie, że nawet suszarka ledwo się mieści

pan i władca za to nie wygląda na przerażonego - już wszystko obmyślił, zamówił auto do przeprowadzki, dogadał się z kumplami, żeby nam pomogli to wszystko przetargać, rozrysował plan mieszkania, żebyśmy mogli zaplanować co gdzie ustawić, zaczął nawet oglądać stoły (będziemy teraz mieli w kuchni wielki stół)

postanowiłam sobie, ze jeszcze przez trzy tygodnie nie będę o tym myśleć - zacznę dopiero po wakacjach

jeśli chodzi o wesele, to było bardzo fajnie :) czułam się trochę jak na swoim własnym - podobny klimat, potrawy, muzyka (z tym, ze moje przyjęcie było na powietrzu, a to w sali)







31 lipca 2008 , Skomentuj


rozpoczęłam przygotowania do sobotniego wesela
obawiałam się trochę, że mogę mieć kłopoty ze znalezieniem kilku rzeczy - od kilku dni piętrzą się już u mnie przeprowadzkowe kartony
i rzeczywiście - nie mogłam zlokalizować torebki, którą chcę wziąć ze sobą oraz garniturowej koszuli i krawata pana i władcy

po półgodzinnej walce - udało się :)

wyprałam już wszystko i poprasowałam

zmieniła się nieco koncepcja co do mojego stroju :) nie idę w tunice i spodniach, tylko w czarnej sukience do kolan :) jest śliczna - odcinana pod biustem,  bufkowe rękawki, a na dole z jednej strony ma kryształkowy haft :) do tego czarne balerinki i zielona biżuteria





kolczyki





bransoletka

włosy rozpuszczone, wyprostowane, makijaż zielono-niebieski :)

karteczka z życzeniami już wypisana i odpowiednio wyposażona :), kaska poszła też na konto, o którego zasilenie poprosili młodzi (zamiast kwiatów) :)


30 lipca 2008 , Komentarze (4)


mam dziś zły dzień

mam małe kłopoty, a to wszystko przez to, że jestem idiotką niepoprawną - jestem zbyt uczciwa i naiwna, co w dzisiejszych czasach okazuje się być wadą

całe szczęście, że mam pana i władcę, który stoi za mną z mieczem i tarczą i w razie czego zawsze odgoni smoka

śniadanie: kajzerka z szynką i papryką
II śniadanie: borówki

w planie:
obiad: zupa pieczarkowa
kolacja: kukurydza






29 lipca 2008 , Komentarze (4)


padam na twarz - ilość spraw które dziś załatwiłam jest znaczna :)

- aerobik (znowu jakaś nowa laska - te nowe nieźle dają w kość, bo jeszcze im się chce :))) )
- wizyta na poczcie + KOSZMARNA kolejka
- zakupy
- w końcu po dwóch latach odebrałam dyplom ze szkoły :)))))))))
- pomogłam mamie kupić i zatargać do domu 7 paczek płytek podłogowych - 20 kg każda
- przejechałam jakieś 150 km

i to wszystko w ciągu 12 godzin :)


od jutra będę nosić czerwony płaszcz, bo jestem superwoman :)


jedzenie: pół grahamki z tuńczykiem, gołąbek z sosem pomidorowym


idę się napić wina :)))






28 lipca 2008 , Komentarze (2)


po wczorajszym przyznaniu się do winy chyba rzeczywiście coś drgnęło

udało mi się wstać na aerobik :) prowadziła jakaś nowa laska - ale dała wycisk! fakt, że ostatnio chodziłam tylko na spining i niektóre mięśnie trochę sie zastały...

śniadanie: grahamka z tuńczykiem

w planie:
II śniadanie: kukurydza
obiad: młode ziemniaki + mizeria
przekąska: 3 papierówki






27 lipca 2008 , Komentarze (2)


jeszcze jedna mała uwaga (postanowiłam to napisać - może w końcu do mnie dotrze, że znowu źle się dzieje)

wróciłam CAŁKOWICIE do starego stylu życia :(

jakiś czas temu myślałam, że to już nie wróci

27 lipca 2008 , Komentarze (1)


miała być wycieczka, ale upał nas obezwładnił :(

skoczyliśmy tylko rano do ikei po kartony na przeprowadzkę, a później zalegliśmy w kinie :)

zestaw: hancock + walle :)
hancock bardzo fajny :) zresztą jak większość z willem smithem
walle jakoś nie rzucił mnie na kolana, ale też nie znudził

niestety diety nadal nie ma - obiad był taki (tyle że bez sosu, a surówka była z białej kapusty)







25 lipca 2008 , Komentarze (4)


a więc decyzja podjęta: przeprowadzamy się!

do miasta, w którym się urodziłam :)
z jednej strony bardzo się cieszę, bo tam jest większość mojej rodziny, ale z drugiej trochę się martwię, bo nie znam tego miejsca

we w. mieszkam od 8 lat - mam tu swoje ścieżki, ulubione sklepy, aerobik, basen, miesjca spacerów z psem, wiem który empik o jakiej porze jest zatłoczony, pani w warzywniaku wybiera mi najładniejszą sałatę i rzodkiewkę, w kwiaciarni już nie muszę mówić że nie chcę przybrania do kwiatów bo będę je sama układać w wazonie...

nowe mieszkanie już załatwione - oczywiście po znajomości, bo ceny wynajmu są koszmarne :(
bardzo fajna lokalizacja, rozkład pomieszczeń, jedyny minus to to, że jest trochę za duże...
pozostaje tylko wystawić obecne mieszkanko na sprzedaż... nie będzie nawet tak dużo roboty bo w lutym był remont...

pan i władca będzie miał bliziutko do pracy, zaoszczędzimy mnóstwo kasy na dojazdy, będzie blisko na budowę, będę mogła znaleźć sobie pracę...

eeeeeeeeeeeeeh cały ten wpis to próba przekonania siebie samej, że nie ma się czego bać :( a tym czasem jestem spękana jak 150

teraz czekają mnie dwa tygodnie pakowania, później dwa tygodnie wakacji i  ... przeprowadzka







23 lipca 2008 , Komentarze (3)


jutro miną cztery lata odkąd jestem żoną pana i władcy :)

może przy okazji wyjaśnię skąd ten jego przydomek :) nie ma on tu broń boże znaczenia pejoratywnego :)
po prostu to dla niego wstaję rano, jego smutek jest moim smutkiem, a radość - radością, ten człowiek to całe moje życie :)

nie będę pisać jak bardzo kocham swojego męża, bo na to nie wystarczyłoby mi życia :)



dziękuję ci za miłość prędką bez namysłu...
za głos niedawno obcy, a teraz znajomy
za to, że nie ma czasu by pisać list krótki
dlatego się pisze same tylko długie...




ps czekają mnie wielkie zmiany, ale o tym napiszę za kilka dni :)