Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

pracuję w systemie 3 zmianowym wychowuję syna żle się czuję z nadwagą,tak pisałam w zeszłym roku ale niestety rzuciłam palenie i zamiast schudnąć nabrałam tłuszczu,wyglądam jak salceson

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 81773
Komentarzy: 1162
Założony: 25 lutego 2008
Ostatni wpis: 4 lutego 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mada348

kobieta, 57 lat,

163 cm, 85.60 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: może się uda

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 maja 2010 , Komentarze (4)

Jestem w pracy,właśnie zjadłam sałatkę jarzynową z dużą ilością majonezu,wreszcie koniec obżarstwa,teraz ostro do walki,bo przydałoby się zgubić do wakacji chociaż odrobinę,właściwie to przestałam wierzyć,że kiedyś wrócę do mojej wagi z 6 z przodu,nie wspominając już o 5,słoń zostanie słoniem,bo nie potrafi jeść,tylko żre wszystko i w dużych ilościach,dlaczego ja tak jak mój syn nie mówię z płaczem" czy ja muszę to wszystko zjeść?"(a na obiad dostał dwa małe suche ziemniaczki,z maleńkim kawałkiem mięska i surówką)on wogóle nie czuje głodu,mógłby cały dzień nic nie jeść,jeślibym nie przypilnowała to wogóle nie zawoła,a wyniki ma idealne,więc można jeść niewiele,ale to dziecko i rośnie,może jak zacznie dojrzewać to będzie miał apetyt.Ale wracając do mnie to chcę jeszcze raz zacząć,chociaż w powodzenie nie wierzę,ale może chociaż 7 z przodu,nawet niewiem ile teraz ważę bo odd tygodnia zapomniałam,że takie coś jak waga istnieje,zważę się jutro,a teraz życzcie mi powodzenia i wytrwałości,pozdrawiam........

21 maja 2010 , Komentarze (1)

Oglądam wiadomości,Boże jak mi żal tych ludzi,których zalało,zostali bez niczego,a jeśli coś zostało to pojawili się szabrownicy i tą resztkę chcą tym ludziom zabrać,podłość jak można tak żerować na ludzkim nieszczęściu.I tak sobie myślę,że wciąż narzekamy i wciąż jesteśmy z czegoś niezadowoleni(ja szczególnie)a tu przychodzi wielka woda,zabiera wszystko a ci ludzie nie mają już ani sił ani ochoty narzekać,bo na co ?jeśli nic nie mają.Następnym razem zanim zacznę narzekać puknę się w głowę i to porządnie.I jeszcze jedna refleksja,w dużych miastach to prędzej otrząsną się i więcej pomocy otrzymają,ale w tych wioseczkach i małych mieścinach będą zdani na siebie,tam nikt nie zajrzy i nikt nie pomoże,pretensje,że ludzie się nie ubezpieczają,ajak państwo zabezpieczyło się przed powodzią,jeśli państwo zadbałoby o remont i budowę wałów,po ostatniej powodzi to dzisiaj nie byłoby tyle nieszczęścia.Tak myślę.

18 maja 2010 , Komentarze (3)

witam wszystkich

dawno mnie nie było ale czas tak szybko ucieka,jestem już po komunii syna(16.05) na szczęście wszystko się udało ,w kościele pięknie bardzo się wzruszyłam i łzy poleciały wszystko zgodnie z planem oprócz pogody i wydatków,ale mam to za sobą i z tego się cieszę teraz biały tydzień i można zacząć spokojnie żyć .Codziennie muszę prać albę bo po każdej mszy wygląda jakby Filip wytarł kurze nie tylko w kościele.

Waga 1 kg.więcej niż na pasku ale co się dziwić na tyle jedzenia i tort i ciasto i mięśa i wszystko inne nic nie było niskokaloryczne,przed komunią miałam o wiele mniej ale to nerwy ,a szczególnie jak widziałam jak mój jubileusz znika,miałam nadzieję,że zostanie jeszcze odrobina na wakacje,ale niestety nic nie zostało ,jeszcze zabrakło,ale impreza się udała i to jest najważniejsze.Muszę też dodać,że poszłam po siedmiu latach do spowiedzi,byłam na Franciszkańskiej i trafiłam na księdza,który wojnę jeszcze pamięta,dał mi takie kazanie,że może być pewien,że nigdy więcej tam nie będę się spowiadać.

Jeszcze ze dwa dni luzu i potem ostro za dietę,bo jak chciałam kupić kreację to wszystko co ładne to za małe ,ale na szczęście znalazłam sklep z rozmiarami 48 i większymi i kupiłam w środę przed komunią bluzko-żakiecik (w biało czarną nieregularną kratkę) z kródkim rękawem za 140zł.i spódniczkę za 80zł(klasyczną czarną),a czarny zakiet miałam od zeszłego roku.

Teraz będę częściej zaglądać więć na razie pozdrawiam.........

29 kwietnia 2010 , Komentarze (3)

Zaczęłam maraton nocny czyli pierwszą z trzech nocek,jeśli dotrwam i nie padnę na pysk to będzie sukces.Wczoraj miałam dziewiątą rocznicę ślubu,dostałam od męża bukiet z 7 pięknych róż,stwierdził,że pierwszy raz taki biedny bukiet na rocznicę mi podarował,a ja i tak bardzo się cieszyłam,że pamięta i ,że zależy jemu na mnie,a bukiet wcale nie jest biedny tylko trochę mniejszy niż zazwyczaj,ale czy zawsze musi być olbrzymi,lub kosz kwiatów ?(kosz też dostałam ale na pierwszą rocznicę ślubu).Za to od naszego TBS dostaliśmy rozliczenie roczne i kolosalną dopłatę za ogrzewanie i tak odechciało nam się świętować,a zresztą i tak musiałam iść do pracy,pracuję dzisiaj do 4.00,chcę choć trochę się przespać bo o 10.00 idę z klasą mojego syna jako opiekun do Palmiarni,zgodziłam się już dawno zanim się dowiedziałam o zastępstwie na dzisiejszą nockę,będzie mi ciężko już lata nie te ale co mam zrobić jeśli się zadeklarowałam.Zobaczę jak mi pójdzie napiszę wieczorem,pozdrawiam..............

27 kwietnia 2010 , Komentarze (5)

Wracając do wczorajszego mojego tematu,tak jak mi napisała linda.ewa,"mój mąż to dobry człowiek ale brakuje mu tej iskry,którą miał ktoś inny"u mnie tak samo braknie mu tej iskry,ale kocham go i te nasze częste sprzeczki nie mają wpływu na nasze uczucie ,tylko czasami tęskni się za czymś zupełnie innym,zwariowanym i nieplanowanym,takim zaskakującym.A jak narazie szara codzienność,szara bo niebo nad Poznaniem zaciągnięte szarymi chmurami i pada deszcz,mąż śpi po nocce,synek odprowadzony do szkoły i mnie naszła nostalgia..............,a u mnie wszystko takie przewidywalne,ułożone i monotonne,praca,dom ,szkoła i próby w kościele..............i na obiad kotlety mielone zwane klopsami ot i proza życia a chciałoby się tak inaczej tak romantyczniej,kiedy wspomniałam mężowi,że moglibyśmy gdzieś wyjść i tak oderwać się od tej powszedniości,to mnie sprowadził na ziemię w błyskawicznym tempie "przecież wiesz,że nie mamy pieniędzy,trzeba oszczędzać,komunia" tak wiem,ale chcę czegoś innego,a może jestem egoistką bo myślę o sobie?

26 kwietnia 2010 , Komentarze (3)

Mąż mi dzisiaj powiedział zanim wyszedł do pracy,że on wie,że może jeszcze rok z nim wytrzymam i potem odejdę,ale ja nie mam zamiaru odchodzić,to że czasami wracam myślami do czsów odległych (ale on o tym niewie )to nic nie znaczy,pewnie,że czasami zastanawiam się co by było gdybym wtedy zgodziła się wyjść za H,ale ja miałam dopiero 20 lat i nie w głowie mi było zakładanie rodziny a jemu właśnie o tą rodzinę chodziło miał 27 lat, i tylko brata rodzice już nie żyli i on chciał się ustatkować a ja chciałam czegoś więcej niż życia w wynajętym małym mieszkanku,a teraz po latach  gdy się zastanowię to jak miałam 34 lata i wychodziłam za mąż to zamieszkałam z mężem też w jednym pokoju i garnki,lodówkę i wszystko inne miałam na tym pokoju,teraz od 5 lat mieszkamy sami w 60 m.mieszkaniu w bloku i tak nie mam nic więcej niż kiedyś,kiedy wydawało mi się,że świat leży u moich stóp,nadal leży u moich stóp tylko te stopy już są inne,ale i tak mi żal,żal i tęsknota za czymś nieznanym,za porywem serca,odrobiną szaleństwa,niespełnionymi marzeniami i wieloma innymi  rzeczami...........................

26 kwietnia 2010 , Skomentuj

Wstałam po nocce przed 12, nadal jestem wściekła i winię męża,za wszystkie niepowodzenia,nawet za to,że dieta idzie nie tak,dzisiaj  w ramach diety zjadłam 2 lody bik milk,jak ja mogę schudnąć,wczoraj postanowiłam ostro zabrać się za dietę,a dzisiaj lody,jestem taka niekonsekwentna,teraz nawet za te lody to na mężą nie mogę nakrzyczeć bo on poszedł na nockę,synek na placu,a ja siedzę w domu i się wściekam.Dzisiaj już mi się nie śnił mój były,niewidziałam go prawie dwadzieścia lat,ciekawe gdzie się podziewa,chciałabym się z nim spotkać może kiedyś.............

25 kwietnia 2010 , Komentarze (2)

Witam serdecznie wszystkie dietki,jestem w pracy ,Boże jak ja nie lubię chodzić do pracy w sobotę i niedzielę,ale niestety co 4 tygodnie sobota od 6.00-18.00 i niedziela od 18.00-6.00,już o 16.30 musiałam wyjść z domu,mogłam co prawda pojechać samochodem i wtedy wychodziłabym 17.20 ale popstykałam się z moim mężem i stwierdziłam,że lepiej wyjdę z domu zanim powiem coś czego będę żałować,a wszystko przez to,że wstałam lewą nogą, śniło mi się ,że miałam ochotę zdradzić męża z moją byłą miłością jeszcze czuję jego chłodne usta,obudziłam się po 2 w  nocy i już nie mogłam zasnąć i oczywiście różne myśli co by było gdyby ...,i ożyły wspomnienia z czasów beztroskich spotkań i szalonych wakacji ,a teraz nawet niewiem gdzie mieszka i jak sobie ułożył życie,czsami chciałabym się z nim spotkać a może lepiej nie,może lepiej nie wiedzieć tak jak dotychczas co się z nim dzieje,nie nie żąłuję,że życie potoczyło się trochę nie tak jak planowałam ale gdzieś na dnie serca ten sentyment do niego pozostał.............,ale nie tylko to sprawiło,że jestem wściekła od dwóch dni boli mnie brzuch w okolicy pępka i mam taki jakiś twardy,jestem po @ a w czasie miałam takie dziwne apetyty,że waga to około 83,2kg ale niewiem czy to podjadanie  jest przyczyną,czy też jakieś choróbsko się czai,no i oczywiście jak zwykle od drugiego dnia @ moja migrena czyli to wszystko zebrało się na tę wściekłość i na kimś się musiałam wyładować a na kim jeśli nie na mężu???Do komunii syna pozostało 3 tygodnie i do wakacji też niewiele czasu jeśli teraz nie zacznę odchudzania to później wcale,a obiecałam sobie,że będę na plaży miała bikini,tylko w którym roku?????????????//

21 kwietnia 2010 , Komentarze (10)

Tak od wczoraj się zastanawiam skąd u mnie to uwielbienie wszystkiego co się da zjeść i przypomniałam sobie,że odkąd pamiętam to uczona byłam,że to co mam na telerzu muszę zjeść,nie ma zostawiania czy wybrzydzania,więc mój talerz zawsze był pusty,taka posłuszna byłam,a moja młodsza siostra,która siedziała przy obiedzie godzinę i dłużej i z wszystkiego wyskubywała to co jej zdaniem nie nadawało się do jedzenia,(zawsze ganiona przez mamę i nie chciana na wakacje z powodu jedzenia przez babcię) była i jest do dzisiaj bardzo szczupła,a ja do dzisiaj uwielbiam kiedy ziemniaki pływają w zawiesistym sosie,do tego olbrzymi kawał smażonego mięsa,biały chlebek lub bułeczka z masłem dobrą wędlinką na śniadanko,słodycze i wszystko co pięknie pachnie i smakowicie wygląda,teraz wiem dlaczego mam kłopoty z wagą i moja starsza siostra też,to nawyki i nakazy żywieniowe wpajane od najmłodszych lat,czy u Was było podobnie??

20 kwietnia 2010 , Komentarze (1)

Rano się zważyłam i waga pokazała 83,00 kg.cieszę się bardzo,lubię jak spada, wczorajsze jedzenie to około 1200 kalorii,dzisiaj też,ale jutro będzie gorzej bo idę na nockę,a wtedy to mi się chce jeść,a przy @ tym bardziej,mały mocno przeziębiony ale na szczęście bez temperatury to znaczy,że o gardło mogę być spokojna zostawię go 3 dni w domu i mam nadzieję,że mu przejdzie,nareszcie wiosna