Pamiętnik odchudzania użytkownika:
agulina30

kobieta, 47 lat, Kraków

172 cm, 71.60 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: wreszcie wytrwać na diecie!!!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 marca 2014 , Komentarze (11)

Hej Wszystkim!!!

Jak mnie ta "szklana" wkur...ia!!! Znowu pokazuje zastój - a jestem na samych proteinach, odejmuję sobie prawie wszystkiego od pyska, ćwiczę codziennie i nic! Stoi - nadal 68,5 kg.

Wrrrrrr....

Jestem wściekła!!! Wiem, że na nadprogramowe kilogramy pracowałam przynajmniej dwa lata i teraz nie znikną tak szybko. Ale kiedy jestem na samych proteinach, to chciałabym codziennie widzieć choć minimalny spadek, minimalusi! A tu nic!

Wczoraj połączyłam swój trening na brzuch z cardio podobnym jak u Chodakowskiej. Wyskakałam się jak małpa pomiędzy seriami na macie.

Myślałam, że to pomoże. A tu du*a! Jak tak dalej pójdzie, to przez tydzień będzie "cholera jedna" stać w miejscu, bo od piątku proteiny z warzywami, a wtedy stoi musowo, a nawet lekko wzrasta. Fuck!!!

Co tu robić? Co tu robić? No nic. Nie ma co rwać włosów z głowy, tylko chyba nadal trwać przy swoim i uzbroić się w cierpliwość.

10 marca 2014 , Komentarze (28)

Witam Was słonecznie!!!
Wreszcie moja łaskawa waga ruszyła się i dziś zobaczyłam: 68,5 kg. Ale od tygodnia miałam zastój i strasznie mnie to wkurzało! Idzie to wszystko w ślimaczym tempie!
Wczoraj z tego wszystkiego o włos nie zajadłam! No prawie już szłam do kuchni i w głowie miałam poukładane, co pochłonę: bułę z ketchupem i żółtym serem, czekoladki, małe marsiki, pączka /został zamrożony w tłusty czwartek/, ciasto kokosowe /też zachomikowane w zamrażarce/, kruche ciasteczka. Ale wiecie co? Bałam się.

Bałam się, że przez zajedzenie znów zobaczę 7 z przodu na wadze i że wrócą do mnie kompulsy i już "popłynę" na dłużej.

Wygrałam! Nie skusiłam się i dziś rano niespodzianka-prezent - mały spadeczek wagi. Cieszę się! Bitwa wygrana.


Mam zamiar wygrać wojnę!!!
Czego i Wam życzę!
Miłego dnia!!!

EDIT.Dowiedziałam się właśnie, że dziś jest "DZIEŃ MĘŻCZYZN" - jak i czy Wy w ten dzień świętujecie? Ja właśnie pobiegłam do sklepu i kupiłam swoim mężczyznom po słodkiej czekoladzie /sama od nich z córcią dostałyśmy po różyczce - więc chyba się ucieszą?/

3 marca 2014 , Komentarze (8)

Witam Was przy porannej kawce!
Dziś zanotowałam znów spadeczek wagi - obecna: 68,9 kg.
Baaardzo się cieszę. Tym bardziej, że nadal zdarzają się wieczory, kiedy cały czas myślę o jedzeniu i jestem bliska pochłonięcia wszystkiego, co zakazane! Ale od razu przypominam sobie jak chciałabym wyglądać:
i w miarę szybko odchodzi mi ochota na łasuchowanie!!!
Ciekawa jestem ile jeszcze uda mi się zrzucić kilogramów. Czy osiągnę swój cel. Oczywiście niektórzy z otoczenia już "bombardują mnie" wypowiedziami typu: "Nie odchudzaj się więcej! Już dobrze wyglądasz!".
Ależ mnie to denerwuje! Co ich to obchodzi?!
Ale nie ma co się wkurzać, tylko robić swoje!

28 lutego 2014 , Komentarze (6)

JEEEEEST!!!!
Mam szósteczkę z przodu!!! Dziś waga pokazała mi: 69,9 kg! HURRRAAAA!!!! Muszę zrobić wszystko, by została ze mną na zawsze!!!
Wczorajsze postanowienie - aby nie skusić się na pączka - opłacało się!
Teraz spokojnie będę dalej dążyła do celu, aby po szósteczce była jak najmniejsza cyfra. Jeśli to będzie zero, osiągnę swój cel. Czego i Wam życzę!!!

27 lutego 2014 , Komentarze (5)

Witam!

Dziś łaskawa waga po małym zastoju pokazała 70,2 kg. Jest już tak blisko moja upragniona szósteczka. Półtora roku temu ważyłam ok. 68 kg i wydawało mi się, że jestem gruba. Dziś wiele bym dała za taką wagę. Może już niedługo...

Tak, tak. Będzie dziś nam bardzo ciężko. Wszędzie dookoła same pączki. Słyszałam o przesądzie, że każdy powinien w tłusty czwartek zjeść pączka, to będzie miał szczęście. Ponieważ ja nie chcę dziś grzeszyć, wpadłam na pomysł. Kupionego dziś ?tłustoczwartkowego? pączka zamrożę i zjem go jak będę w III fazie diety na "królewski posiłek". Może szczęście przez to się na mnie nie "obrazi"?

A Wy jaki macie pomysł na dzisiejszy dzień?









Skusicie się?

21 lutego 2014 , Skomentuj


Jestem w połowie drogi do osiągnięcia sukcesu. Sukcesu związanego z wagą. A jutro mija równo miesiąc, odkąd wreszcie się zaparłam i jestem wytrwała z dietą. Czy mogę być z siebie dumna? Nie wiem...
Życie już mi pokazało, że trudniej utrzymać wagę, niż ją zbić.
Zobaczymy jak to będzie...


19 lutego 2014 , Skomentuj

Witam!!!
Pysznie byłoby zjeść takie śniadanko, prawda? Ale, nie, nie, nie! Nam jak na razie pozostaje tylko patrzenie!
Boże, nie mogę uwierzyć, że już tak długo wytrzymuję na diecie! Prawie miesiąc! Jak na mnie, to naprawdę długaśno. Tyle czasu zmarnowałam, na bujaniu się i oszukiwaniu samą siebie. To była dieta codzienna, ale kończyła się ok. 18.00-19.00 godzinie, kiedy to następowało zajadanie. Dzięki temu nie chudłam /i całe szczęście też nie tyłam/ - ale stałam w miejscu.
Naprawdę nie wiem co wreszcie mnie skłoniło do wytrwałości, ale widzę, że z biegiem czasu jest mi coraz łatwiej. Najpierw cieszył mnie spadek wagi, potem zmiana zachowania mojego męża - stał się czulszy, milszy, coraz częściej inicjował intymne sytuacje. Wiem, że cały czas taki powinien być, ale sam jest "fit" i wiem, że jego postawa pozwala mi walczyć o wygląd. Gdyby jemu było obojętne jak wyglądam, to pewnie jadłabym sobie w najlepsze i wyglądałabym już jak wieloryb!
Ostatnio doszła mi nowa motywacja - koleżanki w pracy nie widziały mnie przez 2 tygodnie i od tego poniedziałku jak wróciłam do pracy /a weszłam w spodnie, których nie miałam na sobie od 1,5 roku/ wprost nie mogą się nadziwić jak super wyglądam. Ależ mnie to rajcuje!!! Dodaje skrzydeł i zachęca do dalszej walki. Tym bardziej, że z biegiem czasu ma się tych kilogramów do zrzucenia coraz mniej i to też zachęca!
U mnie na razie waga bez zmian /były proteinki z warzywami/, ale zaczynam dziś same proteiny i mam nadzieję, że znów ruszy.
Szósteczko!!! Przybywaj!!!!

13 lutego 2014 , Komentarze (1)

Dziś znów kolejny spadek wagi. Obecna: 71,7 kg.
Ta waga jest naprawdę niezdecydowana - niedawno "stała" prawie tydzień, to teraz znów leci "na łeb, na szyję".
Ale mnie to oczywiście bardzo cieszy!!! I całe szczęście mam już coraz mniej chwil z takimi dylematami:
Miłego dnia!!!

12 lutego 2014 , Skomentuj

Po prostu "padam na pysk"!

Kończy mi się dwutygodniowe wolne, a jestem zmęczona bardziej, niż jak chodzę do pracy! Zamiast leżeć do góry brzuchem i mieć wszystko w nosie, ja oczywiście wzięłam się do tych cholernych "przedwiosennych" porządków, a w międzyczasie biegam po lekarzach!!! U syna - alergolog, dermatolog, szczepienie; u córki - dentysta, u siebie - laryngolog. Mam dosyć! Jestem zmęczona fizycznie i psychicznie.
Dobrze, że łaskawa waga znów spadła - dziś 72,2 kg. Juuuupi!
Dawniej na pewno zajadłabym zmęczenie i stresy, ale teraz /jak na razie - bo nigdy nie mów nigdy/ trzymam się. Już /albo dopiero/ trzeci tydzień.
Bo przecież:

Więc trzymajmy się i chudnijmy, bo wiosna już blisko!!!
A w ogóle to:
PA!

11 lutego 2014 , Komentarze (3)

Wreszcie zanotowałam spadek wagi - od 6 dni cały czas pokazywała mi 73,5; 73,6. Myślałam, że mnie szlag trafi. I ten zastój miałam na ostatnich trzech dniach protein /?!/ i kolejnych trzech dniach protein z warzywami. Miały być cztery, ale dopadły mnie jakieś problemy żołądkowe i wczoraj prawie nic nie jadłam - zmusiłam się do dwóch małych posiłków tylko białkowych /bo na warzywa niestety nie mogłam patrzeć/. Poza tym piłam miętę i trochę mnie puściło. Dziś wreszcie na wadze ujrzałam 73,0 kg. Z tego względu postanowiłam ciągnąć już kolejne dni białkowe - może waga jeszcze spadnie? Już nie mogę się doczekać szóstki z przodu!!!
Pa!