Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wesoła, lecz zamknięta. Refleksyjna ale twardo stąpająca po ziemi. Twarda, ale bardzo wrażliwa. To ja pełna sprzeczności i trudna do poznania, nawet dla samej siebie:-) ale jestem żyję i jest super!!!! a będzie jeszcze lepiej:-)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 219008
Komentarzy: 306
Założony: 30 maja 2008
Ostatni wpis: 1 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Gosiunia31

kobieta, 47 lat, Gdynia

165 cm, 59.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 czerwca 2011 , Komentarze (1)

wczoraj pochłonięte 1360 kcal
ruch: 40 min rowerka 245 kcal i a6w - 58 kcal razem - 303
bilans - 1057 kcal...

i dlaczego ja nie chudnę.... starzeję się czy co?

10 czerwca 2011 , Skomentuj

wczoraj już nie byłam w stanie nic napisać, ale 6 dzień zaliczyłam. Potem 40 minut rowerka. dziś boli mnie kręgosłup po a6w, czy ktoś z Was też tak ma? Przy ćwiczeniach 2,3 i 4 wygina mnie w łuk i to od tych ćwiczeń mam ten "dyskomfort"..... mam nadzieję, ze sobie nie szkodzę....
dziś się zważyłam za jutro, bo mam dziś imieniny i pewnie zgrzeszę, ale niestety waga nie byłą łaskawa dla mnie.... 65,2 . skok o 100 g do góry od wczoraj, chociaż nie wiem dlaczego..... a od zeszłej soboty tylko 100 g w dól, przybiło mnie to trochę, bo się jednak staram a wyników za bardzo nie widać..... dlatego też dzisiaj już zrezygnowałam z torciku bezowego - małż miał kupić nam po kawałku wracając z pracy, ale już mu dziś zakazałam...
chyba jednak postawiłam sobie zbyt wygórowane cele.... poczekam jeszcze 2-3 tygodnie i najwyżej zmienię cele na bardziej realne.... zobaczymy.. może spróbuję kalorie obniżyć jeszcze o 100, bo więcej nie mogę, bo się źle czuję i kręci mi się w głowie. a może powróce do jadłospisów z Vitalii???? zobaczymy, dziś się czuję zniechęcona, bo myślałam, że w tym tygodniu przekroczę wreszcie magiczną cyfrę 65 kg, a tu d....a

miłego dnia Kobitki!!!!
a ja wypiję drugą kawę i humor powinien mi się poprawić












9 czerwca 2011 , Komentarze (4)

no niestety do wczorajszego bilansu muszę dodać jeszcze szklankę piwa (108 kcal), tak jakoś wpadła do paszczy czyli bilans na wczoraj 1238 kcal . dziś na szczęście aerobik

8 czerwca 2011 , Skomentuj

zaliczony uuuuuffffff
tyle na dziś.
idę ogarnąć kuchnię i wypisać zaproszenia na urodzinki synka, bo juto a najpóźniej pojutrze pójdzie ostatni raz do przedszkola przed zabiegiem, a potem to chyba dopiero w lipcu....
a potem małż wróći, to jak położymy młodego to może jeszcze w darta uda nam się zagrać?
o właśnie przyjechał, pa pa!!!

8 czerwca 2011 , Skomentuj

wlazłam dziś kontrolnie na wagę (choć miałam nie wchodzić do soboty) i jest spadek 0,5 kg od poniedziałku (uwzględniając niewielki poweekendowy wzrościk od soboty 0,2 ale zawsze do przodu ), znaczy że plan działa, pomimo wczorajszej wpadki. chyba ważny jest ogólny bilans i jak za dużo zjem to chyba to muszę wyćwiczyć, jak tego grilla z 2 tygodnie temu - to jest słuszna koncepcja (bo ja wolę się więcej poruszać niż się katować niejedzeniem, bo tak bym za daleko nie zaszła).
dobra miała być tylko krótka notka idę na a6w

8 czerwca 2011 , Skomentuj

ojej tak mi się nic nie chce, ze szok. Przez te duchoty jestem nie do życia. dziś tylko nastawiłam pranie i zrobiłam obiad i to był szczyt moich obowiązków domowych.... najgorsze, ze taki gorąc, a mi sterta prasowania rośnie, od czasu do czasu odpalę żelazko, "prasnę" parę rzeczy dla dzieci (bo to najważniejsze) i tyle bo jestem cała mokra..... może zaraz zrobię przeciąg w sypialni i coś mi się uda zrobić... choć mam "chatę wolną", bo chłopaki u logopedy, a młoda już dawno słodko śpi
u nas sucha burza, gdzieś tam daleko, chyba w Gdyni grzmi, troszkę popadało, ale nawet ziemi porządnie nie zmoczyło..... Teraz niech sobie troszkę popada, a potem np. od 23 już nie, bo jutro panowie od elewacji zjawiają się o 4 rano więc niech ściany będą suche...

na bilansik czas:
pochłonięte 1320 kcal (liczyłam raczej z górką, więc mam nadzieję, że nawet i mniej)
ruch: powiedzmy 50 min spaceru (było troszkę więcej) - 132 kcal i będzie 5 dzień a6w czyli -58 kcal łącznie 190 kcal
bilans: 1130 kcal czyli piknie
może pójdę teraz zrobić ten 5 dzień i będzie z głowy....

7 czerwca 2011 , Komentarze (3)

również zaliczony, choć z wieeeelkim bólem.
pożarte, niestety 1600 kcal (byłam u koleżanki i w ramach obiadu 2 koktaile truskawkowe na wiejskim mleku i makowiec, a potem w domu naleśnik - takie ciastko biszkoptowe -a szczerze nawet nie miałam na nie ochoty, nie wiem dlaczego to zrobiłąm, chyba dlatego, zę kiedyś należały do jednych z moich ulubionych ciastek????? trzeba powalczyć z takimi odruchami dziwnymi.....
ruch - 40 min rowerka -262 kcal i a6w 58 kcal (wzięłam jako gimnastyka rekreacyjna, choć rekreacyjna raczej nie jest, więc myślę, ze w realu więcej spaliłam ) - łącznie spalonych 320 kcal, więc bilans to 1280 nie jest źle, ale mogło być lepiej.

dobra idę brać prysznic i lulu, bo jutro, jak córka nie obudzi mnie standardowo o 5, to robotnicy od elewacji tego dokonają
słodkich snów












6 czerwca 2011 , Komentarze (2)

uffff, zaliczony. Choć za bardzo mi się nie chciało, bo po 20 wróciłam do domciu. Pojechałam na 18:30 z synkiem do dentysty, a potem w ramach nagrody, że był grzeczny zabrałam go do Auchana na lody. Wybrał Grycana, wie co dobre dostał tą swoją jedną gałkę i był cały szczęśliwy, a ja nieeee (tzn. szczęśliwa byłam, ale loda sobie nie kupiłam - tylko parę lizów od syna wzięłam, bo potem poszedł na plac zabaw i mu się rozpuszczał, bo miałam mu w tym czasie loda pilnować).jestem więc z siebie zadowolona.
Pożarte dziś ok. 1360 kcal, więc w limicie idealnie zmieszczonam
tylko przez tego dentystę przepadł mi aerobic.... wrrrrr postaram się jutro przez a6w pojeździć na rowerku, bo na orbiego jeszcze nie wsiadam, bo cały czas czuję kolano.... kurczę przeforsowałam je najwidoczniej, a po porodzie nie doszedł staw do siebie jeszcze.....

miłego wieczorku Kobitki

6 czerwca 2011 , Skomentuj

mam 8 tygodni do urlopu - taki mobilizator po prostu jakaś "znacząca" data, którą postanowiłam ustawić sobie jako cel - do tego czasu chcę zejść poniżej 60 kg (min. 59,9) jak juz pisałam wcześniej, ale stwierdziłam, że po prostu muszę sobie to rozpisać, żeby widzieć konkretnie (jak w diecie V. ). Ważę się w soboty i tak ustawię daty - jednak ostateczny margines błędu (czyt. celu) to dzień wyjazdu czyli 01.08 (poniedziałek). Teraz w sobotę 04.06. było 65,3, do zgubienia jest 5,4, czyli wychodzi dokładnie 0,675 kg na tydzień (zaokrąglam do 0,7) - nie jest to wygórowany cel, ale jak dla mnie może być ciężki momentami.... A więc plan gubienia kilosków wygląda następująco:

11 czerwiec - 64,6
18 czerwiec - 63,9
25 czerwiec - 63,2
2 lipiec        - 62,5
9 lipiec        - 61,8
16 lipiec      - 61,1
23 lipiec      - 60,4
30 lipiec      - 59,7


metoda - dieta 1300-1400 kcal plus ćwiczenia 3-4 razy w tygodniu (plus a6w, które zaczęłam w sobotę).
co sobotę mini raporcik z tygodnia, czyli aktualizacja wagi i czy ćwiczyłam tyle ile miałam.
do tego codzienny raporcik (w miarę możliwości z a6w i spożytych kalorii).
Jeny jak by mi się to udało, by  było super! Trzymajcie za mnie kciuki

Tyle na tyle, idę bo młoda się zbudziła i trzeba ja nakarmić
miłęgo upalnego dnia - trzeba korzystać, bo u mnie od jutra przez 3 dni burze, a potem poniżej 20 stopni i zachmurzenia choć z drugiej strony, obecna pogoda też nam nie pasuje, bo zaczęli nam robić elewację i teraz nie mogą jej robić, bo za ciepło..... a rusztowania stoją, okna zafoliowane..... wrrrrrr
pa pa!!!



5 czerwca 2011 , Komentarze (1)

zaliczony ciężko było ale dałam radę.
dziś to tyle, idę z małżęm oglądać finał X factora.
Miłego wieczorku!!!!