Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wesoła, lecz zamknięta. Refleksyjna ale twardo stąpająca po ziemi. Twarda, ale bardzo wrażliwa. To ja pełna sprzeczności i trudna do poznania, nawet dla samej siebie:-) ale jestem żyję i jest super!!!! a będzie jeszcze lepiej:-)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 219017
Komentarzy: 306
Założony: 30 maja 2008
Ostatni wpis: 1 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Gosiunia31

kobieta, 47 lat, Gdynia

165 cm, 59.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 czerwca 2011 , Komentarze (1)

odebrałam wczoraj mój nowy nabytek, czyli wagę kuchenną elektroniczną i wszystko ważę, jak najęta. Moja poprzednia waga, którą dostałam od teścia, to było takie małe g....., ale coś tam wskazywało, a tu. proszę zważyło mi nawet 2 cienkie gałązki szczypiorku (ważą 2 g ). A więc dziś śniadanie wymierzone i pomierzone wzdłuż w szerz i od teraz już dokładniejsze liczenie kalorii mnie czeka... ale cieszę się, bo wczoraj miałam identyczne śniadanko i moje wyliczenia częściowo na oko częściowo z "doświadczenia życiowego", były minimalnie większe, a wiadomo w diecie lepiej sobie podciągnąć do góry i myśleć, że zjadło się więcej niż mniej, bo wtedy następne posiłki mogą być okrojone, czyli moje dzisiejsze śniadanko to 283 kcal

miłego dzionka muszę iść bo młoda moja się obudziła

20 czerwca 2011 , Skomentuj

delikatnie mówiąc..... cały weekend coś wciągałam.... szkoda słów.... dzisiaj już miało być grzecznie, ale też mam jakieś łakomstwo, aż szok, a czuję się taka pełna...
może @ się zbliża? jeszcze nie jestem "wyregulowana" nie wiem, kiedy mnie nawiedzi, ale w brzuchu coś tam czuję.....
na wagę aż strach stawać...
na marginesie, w sobotę nie odnotowałąm najmniejszego nawet spadku.... 65,2 jak zaklęte... tracę nadzieję i motywację.......

a  może to stresy? dziś synuś miała zabieg, ostatecznie usunęli mu oba migdałki, a mnie z nim w szpitalu nie było ale kochany tatuś jest, więc ok, niestety nie mamy z kim zostawić młodej, cóż niestety babcie nie za chętne, ale ja nikogo do niczego zmuszać nie będę, a że małż bardziej opanowany, to on pojechał. jutro wracają po porannym obchodzie..

muszę sobie obmyślić nowy plan, ale to już powtarzałam. jutro odbieram moją nową wagę elktroniczną (kuchenną) i zobaczymy, czy tamta stara dobrze ważyła.....
miłego wieczorka

16 czerwca 2011 , Komentarze (1)

pochłonięte - 1345 kcal
ruch - 60 min aerobik - 330 kcal
bilans - 1015 kcal
 nie najgorzej, jednak efektów nie widać.... albo naprawdę nie mogę mieć grzeszków, albo jednak to dla mojego organizmu za mało (możliwe to jak w sumie nie czuję głodu? - ale z drugiej strony w weekend nawet spadało przy ponad 2000 kcal....), albo może jednak jem za dużo???

kurczę, nie wiem co robić naprawdę.... bo to nie chodzi tylko o wagę, ale centymetry też stoją
może jednak wyciągnę Vitaljowe jadłospisy i zobaczę, co wtedy będzie.... półtora roku temu ładnie na tym chudłam....
ach...
miłego wieczorku...

aha i suwaczki muszę za wczoraj uaktualnić, bo rano zapomniałam











16 czerwca 2011 , Komentarze (1)

uzupełniam bilansik o ruch czyli:
orbi 40 min - 420 kcal (! ) plus 24 min gimnastyki (hantle, brzuszki, nóżki i rozciąganie) - 112 kcal; razem - 522 kcal spalone - aż nie mogę uwierzyć
bilans dnia wczorajszego - 683 kcal

dzisiaj aerobik hip hip hurra!
a dziś wieczorem nic nie robię, tylko "manikir", bo moje ręce wołają o pomstę do nieba, z resztą nogom też przydałby się "pedikir" to może machnę oba....łącznie z lakierem
jutro jeszcze fryzjer, małż ma urodziny, prezent już dostał, to zrobię mu obiad niespodziankę, makaron chiński. otworzyli w naszej wsi nowy supermarket, to pojadę jutro z młodą oblukać i kupię boczniaki, bo resztę do tego mam...
jutro małż ma akurat wolne, jedzie z młodym do szpitala na badania i zobaczymy, kiedy zabieg, czy w sobotę (oby), czy w poniedziałek..... na razie się trzyma, choć nos jakby zatkany......
denerwuję się tym zabiegiem, tym bardziej, że mnie tam z nimi nie będzie, bo nie ma co z młodą zrobić...... ale przecież będzie dobrze, oni tam hurtem rozbią takie zabiegi.... w zeszłym roku też się denerwowałam i było ok to teraz też będzie....

ach.... miłego dnia!!!!

15 czerwca 2011 , Komentarze (1)

pochłonięte - 1215 kcal
ruch - na razie w planie, chata wolna, młoda śpi....
idę teraz poprasować a potem planuję orbiego i "gimnastykę"

a wpis już zrobiłam, bo coś żołądek się domaga, a nie chcę już nic dzisiaj jeść, a potem głupio będzie dopisywać

a pochwalę się tylko, że zaczynam eksperymentować w kuchni! ja jestem z tych skrupulatnych umysłów ścisłych i zawsze idę według przepisów, no może nie co do grama, bo wagę kuchenną posiadam od Świąt Bożego Narodzenia (dostałam od teścia), ale o jej jakości nie będę się wypowiadać ale z niej korzystam, ale tak się wciągnęłam, że chyba muszę sobie kupić normalną elektroniczną.
ale wracając do sedna, wczoraj wydziergałąm dietetyczny obiadek: cebulka, pieczareczki (podduszone na łyżce - odmierzonej - oleju), pierś kurczaczka usmażona oddzielnie na teflonie bez tłuszczu i 2 puszki pomidorków i przyprawy....pucha, miałąm z tego 2 obiady dla naszej trójki, nawet mój syn w miarę zjadł - wmawiałam mu, że to takie spagetti - a jedliśmy z makaronem..
a dzisiaj zjadłąm kolacyjkę, małż dostarczył świeżych truskawek, to je rozdziabałam (200g), dodsłam serek homo  naturalny MenuB i 2 łyżeczki cukru i miałam michę za całe 155 kcal!
wiem, zę to pewnie nie jest dla wielu z Was szczyt kulinarnych osiągnięć, ale jak wyżej wspomniałąm, ja nie improwizuję w kuchni, to dla mnie nowość, choć nie powiem gotuję dość dobrze, ale widać wspinam się na kolejny kulinarny szczebel. I dobrze, bo mi już brakuje eksperymentowania w kuchni (co robiłam, ale z nowych przepisów) i moze po 5 latach do tego wrócę, bo zaprzestałam odkąd moje pierwsze dziecię przyszło na świat.

no dobra, idę prasować, bo naprawdę chciałabym zrobić to co miałam w planie..
bilans uzupelnię (ale tylko o ruch - I hope..... ).


15 czerwca 2011 , Komentarze (1)

nie mam niestety czym się pochwalić, bo wchłonęłam 1500-1600 kcal, a z ruchy tyle co pojechałam do pracy i zrobiłam mini spacerek z dziećmi, głównie do sklepu, kupić Młodemu chipsy, bo miał wczoraj urodziny... i w związku z tym zrobiła nam się taka niespodziewana impra, bo przyszło trochę niespodziewanych gości do Młodego, co się nigdy nie zdarzało, zawsze tylko teściowa przyjeżdżała. My generalnie zawsze robiliśmy imprezę w weekend w okolicy urodzin młodego, ale teraz jeszcze nie zapraszaliśmy, bo wszystko się opóźni przez zabieg młodego, który będzie mieć teraz w weekend lub w poniedziałek. I pewnie dlatego, że jeszcze nie zapraszaliśmy ludzie przyjechali i teraz nie wiem, czy mu jeszcze robić imprę dla rodziny (nie chcę narażać ich na potencjalny dodatkowy koszt jakiegoś choćby mini prezenciku a młody jest za młody żeby zrozumiał, że ta impreza urodzinowa dla niego to bez prezentów od większości bo przecież 2 tygodnie temu dostał.... muszę to przeanalizować...

i tyle - więc ogólnie nie jestem zadowolona....znaczy się z siebie....
w sobotę przewartościuję moje cele, bo to nie ma sensu.....

dziś wieczorem chata wolna, chłopaki do logopedy to postaram się poćwiczyć i troche nadrobić zaległości z prasowaniem...
a teraz idę pograć z młodym w nową grę póki siostra śpi....

miłego dzionka

14 czerwca 2011 , Skomentuj

wczoraj pożarłam - 1381 kcal
ruch: 60 min aerobik 300 (przez pogodę chyba ćwiczyłam na 90%)
bilans: 1081 kcal, więc nieźle

zobaczymy, jaki wynik na koniec tego tygodnia zobaczę, ale już wiem, że plan tgo muszę sobie zmienić, bo niestety tempo 0,7 kg chudnięcia już nie dla mnie a katować się nie zamierzam, bo szkoda zdrowia, więcej będzie z tego szkody niż pożytku...

w każdym bądź razie, potrzebowałam resetu, ponieważ przez cały weekend jadłam codziennie powyżej 2000 kcal i co? i nic na wadze tyle samo, co w piątek, a w niedzielę rano było nawet mniej. zastanawiałam się więc, czy może dla mojego organizmu nie spożywam za mało kcal? bo może potrzebuje więcej w związku jeszcze z regeneracją po ciąży??? tym bardzie, że ja od początku przypuściłam atak na tłuszcz, może niepotrzebnie.... i on się też przez to rozregulował? no nie wiem, muszę to przemyśleć, zobaczę, jakie będą efekty w następną sobotę (po drodze obiad u brata i "Jan") - więc wtedy wyciągnę wnioski i zdecyduję, czy troszkę zwiększyć ilość kcal, czy zmniejszyć???

11 czerwca 2011 , Komentarze (1)

jak wczoraj był najwidoczniej potrzebny i mojemu organizmowi i mojej psychice, bo dziś na wadze ani grama więcej waga taka sama, jak wczoraj, więc super. od dziś z powrotem do mojego reżimu o!!! a na wagę postaram się wejść dopiero w sobotę i muszę chyba wyluzować, a się tak nie przejmować.... widać ta ciąża tak wpłynęła na mój organizm , że teraz trudniej mi się chudnie, a to nie jest najważniejsza rzecz w życiu....
miłego dnia Kochane!!!

10 czerwca 2011 , Komentarze (1)

zaliczyłam dzień 7, ale kończę moją przygodę z a6w. Kręgosłup mnie strasznie boli, dziś cały dzień mnie bolał, a jak robiłam to myślałam, że się skicham, a po ćwiczeniach bolał mnie tak, jak bolał w ciąży po dużym wysiłku, np. jak malowałam meble ogrodowe - to z ciążowym sporym już brzuszkiem jest wysiłek (te dziwne pozy...). Dodatkowo dokucza mi znó hemoroid, który pojawił mi się w ciąży i po porodzie, a nie jest to przyjemna sprawa i zaczął jak zaczęłam "6", może napinam nie te mięśnie co trzeba???? będę robić codziennie brzucy i te ćwiczenia, z "6" które mi kręgosłupa nie obciążają...
a co do diety, to popłynęłam. Miałam dziś kalorii nie liczyć, ale jak człowiek do czegoś przywyknie, to po fakcie niestety zsumuje co i jak i wyszło mi 2118 choć i tak nieźle , bo z jedzenia 1829, a reszta to z 2 drinów....
od jutra z powrotem dieta, ale przez weekend nie ćwiczę, chyba nawet brzuchów..... potrzebne mi takie odsapnięcie...
dobrej nocy, bo jutro znów nie będę w stanie się zwlec z wyrka.....

10 czerwca 2011 , Komentarze (1)

w związku z imieninami i lekki wagowym dołem dziś robię sobię przerwę  od diety i prze cały weekend od ćwiczeń - pozostaje tylko a6w. dziś nie liczę kalorii, choć dalej jem niskokalorycznie, ale wciągnęłąm już trochę sernika i rządek czekolady, a wieczorem z moimi chłopakami zjem lody i pewnie wypiję jakiegoś drinka. Może to mi da siłę na dalszą walkę z wiatrakami?
miłego dnia