Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wesoła, lecz zamknięta. Refleksyjna ale twardo stąpająca po ziemi. Twarda, ale bardzo wrażliwa. To ja pełna sprzeczności i trudna do poznania, nawet dla samej siebie:-) ale jestem żyję i jest super!!!! a będzie jeszcze lepiej:-)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 218957
Komentarzy: 306
Założony: 30 maja 2008
Ostatni wpis: 1 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Gosiunia31

kobieta, 47 lat, Gdynia

165 cm, 59.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 czerwca 2011 , Komentarze (1)

zaliczony, jak się zdeklarowałam, tak zrobiłam i zaczęłam, choć za bardzo mi się nie chciało. Ale teraz czuję moje mięśnie brzucha i czuję się taka "płaska". Mam nadzieję, że mi się moje mięśnie zejdą, bo po 2 ciąży, mam przerwę między mieśniami brzucha na samym środku brzucha....

a dziś w ogóle dzień latany, o my od rana w przedszkolu na imprezie rodzinnej. Wróciliśmy po 14, obiadek i potem się pospaliśmy wszyscy. Z wyjątkiem syna, bo mu puściliśmy bajki w ramach odpoczynku i oglądał. Potem ja pojechałam na zakupy, jutro szwagier z rodzinką przychodzi na obiad i w zasadzie niedawno wróciłam....  cały dzień zleciał nie wiadomo kiedy.... a miałam jeszcze na rowerze pojeździć, ale już za późno a chcemy z małżem wieczór jakoś razem spędzić, więc dziś wieczorem drinki mnie czekają, moja ukochana "łycha" z pepsi spoko, jutro wyćwiczę, bo w poniedziałek chyba na aerobic nie pójdę bo z synem do dentysty muszę jechać....
ale wieczorek pewnie znów będzie aktywny (pomimo drinów), kupiłam małżowi na imienino-urodziny darty i wczoraj zawiesił i graliśmy, jak dzieciaki wysłaliśmy do łóżek... było super, więc dziś rewanż - jeśli tak można nazwać kolejne pokonywanie mojej osoby przez mojego ślubnego - wczoraj raz wygrałam
więc moje drogie, życzę Wam równie miłego wieczorku, relaksu itp

4 czerwca 2011 , Komentarze (1)

waga w dół hurra, wprawdzie tylko 0,5 kg ale zawsze coś do przodu, a zważywszy jakie skoki miałam w tym tygodniu i zatrzymania wody, jestem zadowolona, bo się nie spodziewałam.
dziś zaczynam a6w, dołączyłam do grupy i mam nadzieję, że będą widoczne efekty
w związku z tym podaję moje wymiary i spadek od 9 maja:
waga 65,3 (-3,2)
talia 85,5 (-1,5)
pas 94 (-1,5)
biodra 94,5 (-1,5)
udo 57 (-1)
nad kolanem 39,5 (bz)
łydka 38,5 (-0,5)

spadków spektakularnych nie ma, ewentualnie w wadze coś widocznego, ale to było poświąteczne jojo więc dumy nie ma....

pozdrawiam i miłego dnia ja niedługo idę do przedszkola na imprezkę

3 czerwca 2011 , Skomentuj

na szczęście powoli spada od tego nieszczęsnego wtorku - dziś było 65,9. Zrobiło się trochę chłodniej więc mniej spuchnięta jestem, ale jednak jeszcze jestem, czuje to po palcach u rąk i nogach. Poza tym nogi mnie strasznie bolą, chyba muszę sobie kupić coś w aptece przeci żylakom, żeby usprawnić krążenie i wzmocnić naczynia, bo jak tak dalej pójdzie to mi żylaki w końcu wyskoczą hurtowo. a na ból nóg ostatnio cierpię prawie całymi dniami (nie jest to taki ból mocny, ale lekko upierdliwy, jakbym z 500 km przeszła, ale to ewidentnie od żył cholipcia).

dziś byłam na chwilę w robocie z młodą i przez "tą" chwilę pół dnia mi zleciało. Teraz córa śpi smacznie a ja się relaksuję. Zjadłam obiadek i pojeździłbym na rowerze, ale chyba za szybko po jedzeniu???
spróbuję pod wieczór, jak małż będzie kładł młodego, to wtedy.... bo potem wieczór ma być nasz, bo małż ma dziś imieniny....

to do miłego... papa

2 czerwca 2011 , Komentarze (1)

wczoraj był ale tylko 20 min, więcej nie dałam rady (nie w sensie fizycznym, ale czasowym niestety), Młoda nie chciała spać, a jak w końcu zasnęła i usiadłam, to wróciły moje chłopaki od logopedy i się skończyło... suwaczki jednak uaktualniam.
dziś na szczęście "wyjściowy" aerobic, więc na pewno porządnie poćwiczę











1 czerwca 2011 , Komentarze (1)

no i kurczę waga mi skoczyła do góry, nie wiem po co na nią rano stawałam.... ale cóż, podejrzewam, ze to woda, bo dietę trzymam, wczoraj zjadłam troszkę większy obiad (napad wilczego głodu... ale było tego niewiele więcej niż dzień wcześniej i mało kalorycznie, bez szalewństw), ale było to po 13 i do końca dnia zjadłam ok. 250 kcal (berlinka, jajo i trochę majonezu ok. 19 - może też przerwa w jedzeniu za duża? przez ten obiad... jednak ryż pełnoziarnisty syci ), ale na zakupach wypiłam 0,5 l nestea zielonej... ale od ciepła jestem spuchnięta... wczoraj wieczorem nogi jak balony, dobrze że mam jeszcze chłodzący krem dla kobiet w ciąży wprawdzie, ale jak sobie tylko wymasuję nim nogi to opuchlizna trochę schodzi, a dziś rano (do tej pory z resztą) palce u rąk jak małe serdelki i ciężko mi się je zgina.... muszę pamiętać o dużej ilości wody.... dziś wieczorem poćwiczę, żeby trochę wypocić i zobaczymy.... a miałam na wagę nie stawać co najmniej do piątku (na marginesie jest 66,5!!! - szok).
teraz naprawdę odpuszczę sobie ważenie do poniedziałku, bo wtedy będą równe 4 tygodnie w ciągu przestrzegania (w miarę) diety i regularniejszych ćwiczeń i zobaczymy. zważę się i zmierzę o dodatkowo motywacja, żeby w weekend nie grzeszyć hihi
upał zapowiada się dzisiaj straszny, a mi dziś zaczęli elewację robić, więc siedzę zamknięta w domu za roletami......  i czekam aż młoda uśnie...
muszę umyć włosy, a mi się nie chce, tylko spać...... ale strzelę sobie kawę jeszcze jedną i powinno być ok
miłego dzionka!!!!!


30 maja 2011 , Komentarze (1)

dzień dietkowo bardzo udany, jestem z siebie zadowolona, nic niedozwolonego nie było i godzina aerobiku zaliczona więc jest super!!!
bardzo się cieszę, bo po aerobiku nic już nie jem, bo szkoda mi tych spalonych kalorii dziś tylko woda.... a wycisk babeczka nam dała, że hoho.
a na mnie już chyba pora.... może wreszcie uda mi się pójść wcześniej spać i trochę odespać, bo niedługo ze mnie się zombie zrobi...
słodkich snów

30 maja 2011 , Skomentuj

po udanej sobocie wczoraj miałam jakiś nad=pad na jedzenie, choć w sumie dużo nie zjadłąm - w sensie ilościowym, bo kalorycznym niestety tak.... królowały faworki mojej mamy (na szczęście wczoraj je wykończyliśmy), a potem trochę piwka z sokiem i smoki wawelskie.... a i kinder bueno.... poza tym zjadłam tylko śniadanie i obiad, a byłam jakaś obżarta.... to naprawdę niechybny znak, że mi się żołądek skurczył (juupiii!!!!)
na wadze przez to więcej, ale już sprawuję się dobrze i mam nadzieję, że w sobotę mnie nagrodzi "szklana małpa" - jak ją tu niektóre z Was nazywają
no dobra, lecę poprasować, póki młoda śpi, bo potem dam jej obiadek i spacerek!!!!
Pa pa!!!

29 maja 2011 , Komentarze (1)

Chyba już po tytule widać, że jest ok. z jedzeniem nie było najgorzej, bo teoretycznie dużo nie zjadłam, tym bardziej, że to jedzenie było za obiad, podwieczorek i kolację, jednak żołądek przyzwyczaił się do lżejszych rzeczy i pomimo uczucia głodu (ok.godz. 23), nadal czułam w nim ciężkość... grilla to w ogóle zjadłąm mało, zważywszy, że szaszłyki, które spożyłąm składały się głównie z warzyw, a mięsa były na nich po 2 kawałki piersi kurczaka i boczku (czego sobie nie odpuściłam ). pochłonęłam jednak 3 kawałki sernika, ale nie za duże.
na grillu byłam sama, bo syn w stanie nie wiadomo jakim, a pogoda średnia, a wieczorem małż poszedł do mego brata na mecz (mieszkamy blisko siebie na szczęście), więc ja "sportowiec" ostatnio, wskoczyłam sobie na rowerek i popedałowałam godzinkę, przejechałam 24 km i spaliłam 400 kcal i dzisiaj waga mnie nagrodziła 65,6, czyli 200g mniej niż wczoraj - jeszcze nigdy tak nie miałam, żeby po tego typu imprezie mieć mniej na wadze he he. Paska nie zmieniam, mimo że chętnie  bym to zrobiła, poczekam do tego piątku mam nadzieję ujrzeć wtedy jeszcze mniej...
chciałabym do wyjazdu na wczasy (01.08) zgubić 6 kg, po 3 w każdym miesiącu,czyli zobaczyć na wadze w dniu wyjazdu co najmniej 59,8 kg.  a czy mi się uda? zobaczymy
Miłęj niedzieli Wam życzę!!!










28 maja 2011 , Komentarze (1)

Znów zmieniam paseczek o 200 gram mniej niż w środę, wiem że trochę szybko, ale to dla lepszej motywacji, żeby tendencja spadkowa się utrzymała, bo dziś idę na imieninowego grilla do mojego brata (w ramach obiadu) więc będę się pilnować oby ! Nie chcę skoków do góry, a wstyd by było znów zmieniać pasek w lewo zamiast w prawo i tak stwierdziłam, że zmienię ten pasior
następna zmiana w piątek lub w sobotę.
wczoraj poćwiczyłam ponad 40 min jazdy na rowerze i potem jeszcze hantelki i brzuszki oraz rozciąganie, więc super! jestem z siebie zadowolona bo od poniedziałku ćwiczyłam 3 razy!!! znalazłam czas i siłę, z resztą odkąd ćwiczę mam naprawdę więcej energii, choć chodzę przez to późno spać i rano nie mogę się zwlec z łóżka, to w ciągu dnia czuję się fantastico!!! może dziś jest wyjątek, ale to akurat wina pogody i niskiego ciśnienia i ja wtedy chodzę nisko....
miłęgo weekendu dziewczynki i spadku a nie przyrostu dla siebie i dla Was!!!!











27 maja 2011 , Skomentuj

wczoraj ale za to 3 godziny zakupów w auchan zaliczone.... jechałam na zakupy z wyrzutami sumienia, że odpuszczam aerobik (sąsiadka nie mogła, więc stwierdziłam, że załatwię zakupy), ale za bardzo nie miałam kiedy jechać, a na sobotę 3 prezenty trzeba było kupić plus spożywka i "akcesoria pieluchowo jedzeniowe" dla młodej... W planie miałam zamiar poćwiczyć po powrocie, ale jak wróciłam po 21 po ponad 3 godzinach niebytności w domu, to już miałam dość... i wyrzuty sumienia z powodu opuszczenia ćwiczeń znikły na rzecz uczucia ulgi i chwili przypływu zdrowego rozsądku
dzięki temu uniknęłam wieczornego jedzenia, bo obiad zaliczyłam przed 15, przed wyjściem zjadłam tylko banana (ok. 17:40) i potem już nic... wprawdzie byłam głodna po powrocie, nie strasznie, trochę, ale wypiłam tylko szklankę wody a i według V. spaliłam ok 228 kcal (zaniżyłam czas i to dość sporo, żeby ilość kcal była bardziej realna ).
dziś za to poćwiczę po powrocie od dentysty... chyba że będę miała jakieś nieprzyjemne odczucia w gębie po zdjęciu szwów ???? oby nie, chociaż ja zawsze zdjęcie szwów przeżywam gorzej niż sam zabieg...
no dobra, czas wrócić do obowiązków domowych.... jeszcze tylko sobie drugą kawkę strzelę, bo coś nieprzytomna jestem
miłego piąteczku!!!! już zaraz weekendzik, a jutro idę na grilla imieninowego do brata, będzie próba silnej woli pa pa!