Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Groteska07

kobieta, 39 lat, Lublin

158 cm, 52.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Do wakacji stanę się laską niesamowitą;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 maja 2013 , Skomentuj

Dobrze mi z tą zieleniną na nowo.
Dziś 500 kcal na siłce. Jest moc;)

19 maja 2013 , Komentarze (4)

Kryzys mam. Chyba tak rozwalił mnie ten piątkowy grill. Wczoraj chodziłam jak osa i czułam, czułam w powietrzu, że coś się wydarzy. M. zaproponował fajny wieczór, kolacyjkę, drineczki etc., filmy.

Wypiłam 0,33 grejpfrutówki lubelskiej i nie mam kaca (moralnego). Tak, potrzebowałam tego, musiałam się wyluzować, bo już wariuję nieco;]
Pomyślałam sobie, że to prawie tak jakbym zjadła grejpfruta haha, no ja umiem siebie wytłumaczyć;]
2 tygodniowa abstynencja spowodowała, że szybko mnie wzięło, taka teraz jestem ekonomiczna, jak to M. określił;]

Za to dziś przynajmniej normalnie poszłam do toalety, a miałam z tym problem od paru dni i myślę, że to działanie %.
Pewnie przerwałam tym samym odżywianie wewnętrzne, ale mówi się trudno. Nie będę schizowała.

W tym tygodniu spaliłam na siłowni 2000 kcal.
Ale sama nie wiem czy taki codzienny trening jest skuteczny chyba muszę zacząć mądrzej ćwiczyć.

W sumie mogłabym już tak sobie dietować i dietować, ale widzę siebie rzucającą się np. na truskawki, więc póki co trzymam się sztywno (prawie:) postanowień.

Idę zrobić sobie pierwszy raz jabłka z cynamonem, podobno pycha.
Zobaczymy.

18 maja 2013 , Skomentuj

Zwariowana doba.
Wieczorem M. zrobił grilla. Wszystko przygotowałam i karkóweczę i sałateczki i sosiki, a sama uciekłam na siłownię. Goście przyszli, a ja akurat wróciłam, od progu uderzył mnie zapach grilla z balkonu........ .......................... ............................................................ .............. .................................................................................... ...................................
Buzi, buzi, "co pijesz?", "a nie skarby dzięki ja nie pije na razie". To powinno wystarczyć! Ale nie, weź napij się z nami, a czemu, no weź przestań, ćwiczysz? No i co z tego, raz na jakiś czas...

Nie, nie, nie;) Zrobiłam sobie na grillu cukinię i byłam mega zadowolona, chociaż zjadłam ją o 22, ale spoko i tak sporo dziś posiedzę.

Na siłce 400 kcal, co oznacza 2000 spalonych w tym tygodniu
Coraz lepiej;)

Zastanawiam się, czy dieta warzywno - owocowa rzeczywiście jest taka rewelacyjna, czy to ja po prostu się zawzięłam wreszcie porządnie?!

Weekend. Siedzenie w domu, dużo pracy, lodówka pod ręką. Kawa. Jezu jak mi się chce kawy! Oddam za nią całego bakłażana!:(

No nic. Wyspowiadałam się, lecę pod prysznic.
Dobrej nocy czytającym;)

16 maja 2013 , Komentarze (2)

Siłka: 300 kcal
Dietkę trzymam w ryzach;]

15 maja 2013 , Komentarze (3)

Króciutki wpis z pola walki (pfff, to nie walka już! To nowe cudowne życie;)
Dziś siłka 350 kcal (nie miałam zbytnio czasu, zresztą wczoraj poszalałam).
Trzymam się dietkowo, nawet lepiej niż w zeszłym tyg, bo już nie myślę ile za mną, ile przede mną, co ja zjem i kiedy, wchodzę do sklepu tylko na dział warzywny (ewentualnie coś do obiadu dla mojego M. dokupię, chociaż Skarb sam sobie robi zakupy, za co go kocham jeszcze bardziej;)

Uwaga! Widzę bardzo korzystną zmianę w moim ciele! Miałam takie plamki na plecach, znalazłam w necie, że to może być łupież pstry (fuj), znikały i się pojawiały co jakiś czas, a teraz ani śladu i to bez żadnych maści! Superancko!:)))

Poza tym ewidentnie zmniejszył mi się cellulit
Dużo go nie mam, ale jak ściskałam udo, to tak to nie fajnie wyglądało, a teraz jest coraz lepiej, albo coś mi się w oczach robi, bo ogólnie jakoś zaczęłam się sobą zachwycać (niegdy nie byłam próżna to przez tą halucynogenną dietę hihihi)

:*

14 maja 2013 , Komentarze (4)

Dieta WO to nie tylko dieta ciała, ale i dieta ducha. To co teraz dzieje się w mojej głowie, te wszystkie myśli, tematy, "rozkminy". W pracy piszę jak burza. Tu artykuł, tu wzmianka, tu jeszcze komentarz piszę, piszę, piszę. W domu biegam jak opętana. Gotuję dziennie 2 obiady, na siłce spędzam do 2,5 h (chociaż dziś przeszłam samą siebie), ćwiczę, ćwiczę, ćwiczę.

Mam tyle energii, że czuję, że budzi się we mnie Słońce!

Drogie moje. Ostatnio bardzo poważnie myślałam o swoim życiu. O mojej pozycji weń. I myślę sobie jaka jestem szczęśliwa: cudowny mąż, stabilna praca, pełna wyzwań, kredyt się spłaca, mieszkamy u siebie. Więc? Więc co jest nie tak? Co powoduje chęć mojej izolacji, co tak bardzo mnie OGRANICZA?

To ile ważę.
Byłam (tak, piszę już w czasie przeszłym) sobie takim malutkim jabłuszkiem. Kiedy ważyłam 72 kg... Pamiętam, pamiętam, buzia jak pączek w maśle, zanikał mi uśmiech!

I potem długo 68. Za długo. Nagle, pod koniec kwietnia 66! Mało nie spadłam z wagi!
No i podjęłam walkę: raz doprowadź coś do końca! To jedyna rzecz, która psuje Twoje życie! Chcesz przez kolejne lata myśleć: szkoda, że nie zaczęłam wcześniej, tyle lat przegapiłam!

Jejku, jak dobrze, że ktoś przypomniał mi o Dąbrowskiej! Jak dobrze, że dawny znajomy instruktor namówił mnie by kupić karnet na siłkę!
Jak dobrze, że tak kategorycznie zaczęłam!

Jest cudownie!

Zaczynam czuć siebie, zaczynam czuć lekkość!
Chcę więcej i więcej!

Dziś ćwiczyłam równo 2,20 h!
Spaliłam 600 kcal!!!
A tak bardzo chciałam zrobić chociaż 500 (dotychczasowy rekord - 400). I dziś... I dziś myślałam, że nie wyjdę z tej siłowni, gdyby nie to, że musiałam lecieć do pracy, a przecież jeszcze prysznic i ogarnianie.

Jestem coraz bardziej świadomą siebie kobietą.

Dziwny stan.
Akceptacja.

13 maja 2013 , Komentarze (1)

Pierwszy raz w życiu chyba wytrwałam tydzień na konkretnej diecie i to bez wpadek (za wpadkę nie uważam pieczarek i fasolki, bo bez przesady!)
Siłownia: 5/7 -> 1600kcal bye bye
Waga: - 2,5 kg? Myślę, że spokojnie, ale od pt się nie ważę.

I wiecie co, teraz postanowiłam się ważyć w piątki. Zawsze w ciągu tygodnia u mnie ładnie a w weekendy zdarzały się wpadki;] (no, w moim nowym tygodniowym życiu już się nie zdarzają ).

Jedyne czego nie umiem się oduczyć to fajki. Ach, co to za oczyszczenie, gdy się człowiek podtruwa od środka? Ograniczam, owszem, ale to nie tak prosto zacząć dietę, ćwiczyć codziennie i jeszcze (ola Boga) nie palić. Także pomalutku, do wszystkiego dojrzeję;]

Dziś też byłam sobie na siłowni. Spaliłam 300 kcal (średni wynik), ale byłam taka głodna, że sił nie miałam by ćwiczyć. Dobre i to.

No i to by było na tyle.
Zaczynam drugi tydzień hihihihi

11 maja 2013 , Komentarze (1)

Wczoraj to ja sobie zrobiłam lewatywę! Byłam w tym tygodniu tylko raz w kibelku i naprawdę cierpiałam. No to myślę sobie wolna chata do dzieła;] Już kiedyś po lekturze Tombaka, takie lewatywy sobie robiłam, teraz zamierzam robić je max raz w tyg, bo naprawdę nie uśmiecha mi się tak cierpieć, zwłaszcza, że mam wrzody na jelitach i mam przyzwolenie od pana doktora na takie eksperymenty.

Gdyby mój mąż wszedł do łazienki i zobaczył jak robię świecę, to pewnie padł by ze śmiechu, ale cóż;] wszystko dla zdrowia!

No i dziś nastąpiło ważenie. Unikałam wagi jak ognia, ale dziś na siłce myślę sobie - no stanę już, zobaczę, czy te moje wypociny na coś się zdają.

Ważę 63.8 kg!!!

(aż zrobiłam na czerwono, by patrzeć i podziwiać)

Kochane wiem co myślicie - co ona tu robi z taką wagą, ale już tłumaczę: jestem dość niska, 160 w kapeluszu hehe;] no i moje wymiary wołają o pomstę do nieba. (Wczoraj się mierzyłam, i za ciekawie nie jest;/).

Teraz stawiam na ćwiczenia, oczywiście dalej leczę się Dąbrowską, ale siłka przede wszystkim!

Dziś spaliłam nań 350 kcal (+te na innych urządzeniach nie mierzących kcal) I jestem z siebie dumna.

Z pozytywnych zmian, które nastąpiły we mnie w tym tygodniu (tak, tydzień wystarczy, bym spięła dupkę i zaczęła walczyć z moim ciałem), to... no właśnie. Już z nim nie walczę, teraz się z nim dogaduję!

Mam dużo energii, wracam z siłki piechotą (a zawsze jeździłam samochodem, chociaż to 15-20 min drogi). Biegam to tu to tam, sprzątam, gotuję mężusiowi z wielkim zapałem, ciągle coś robię, chętnie wychodzę (no to się wiążę z asertywnym: "nie nie piję") i w ogóle zaczynam żyć.

Wiecie co? Teraz myślę sobie: waga wagą, liczą się centymetry! Więc teraz będę walczyła o zgrabne, jędrne ciało i fajne wymiary.

Ale jaram się wagą, bo tyle to ja ważyłam przed ślubem;]

I ja się pytam: jak ja mogłam dopuścić się do wagi 72 kg? No jak? Jakoś sobie siebie takiej nie przypominam, zdjęć z tego okresu żadnych, pewnie siedziałam w domu i miałam depresję-.-

A teraz... New life;)

9 maja 2013 , Skomentuj

Wczoraj kryzys. Cały dzień walczyłam ze snem w pracy, a gdy tylko wróciłam do mieszkania poszłam spa, obudziłam się i dopiero zaczęłam funkcjonować. Poczłapałam na siłkę (250 kcal, słabiutko, WO ze 340 kcal). Wróciłam, kąpiel i spać. Miałam ochotę rzucić to wszystko w cholerę, ale nie! Przecież wytrwałam już 3 na diecie, bez napadu jedzenia i wymiotowania <paker>.

A dziś...

A dziś wróciły do mnie siły!!! :)
Na siłce spaliłam 400 kcal (+ oczywiście te na przyrządach, które nie mierzą kcal)
WO 320 kcal.

Czuję się wyśmienicie! Zaczynam czuć swoje ciało;) Wiecie co to znaczy? Zaczynam czuć siebie całą, doceniać!
Czuję, że właśnie teraz odmieni się moje życie;)))

Weekend spędzamy z mężusiem u jego rodziców, co wiąże się dla mnie z nie lada wyzwaniem. Już kombinuję co będę jeść, ale jestem tak zdeterminowana, że nie skuszą mnie żadne pyszności mojej teściowej.

Zaczął się nowy, piękny etap.

Nazywam go: ŚWIADOMA JA.

7 maja 2013 , Skomentuj

Chyba poważnie wzięłam się za siebie
WO - 280 kcal
siłka: 350 kcal
Elegancko;]