Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Groteska07

kobieta, 39 lat, Lublin

158 cm, 52.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Do wakacji stanę się laską niesamowitą;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 czerwca 2012 , Komentarze (2)

Powiem Wam moje drogie, że tak ostatnio poważnie myślę o dzidziusiu. W kwietniu przeżywałam, że mogę być w ciąży, że to nie ten moment, że jeszcze trochę, a teraz tak sobie myślę, że w tym roku może trzeba się postarać hm...

Zważyłam się przed chwilą i na wadze jest 64,6kg. Zupełnie tego nie rozumiem, ale cieszę się bardzo, bo jem normalnie, nie ćwiczę dopóki mi się zdrówko nie ustabilizuje, a mimo to waga spada. i myślę sobie, ze to prawda, że stres dobrze odchudza...

 

U mnie teraz mega nerwówka, ale nawet nie chce mi się o tym pisać. Chyba będę zmieniała pracę, ale ciągle o tym myślę... Jednak człowiek się przyzwyczaja do stabilizacji mimo, że nie traktują go tak jak powinni.

 

Zobaczymy.

 

Dziś piszę intensywnie, bo jutro jedziemy z M w Polskę. Mamy do pon wolne, więc trzeba korzystać. Nie wiem gdzie jedziemy, ale raczej gdzieś niedaleko, może do rodziców, może do Nałęczowa (marzę o spa, ale krucho z kasą, w wakacje sobie do skarbonki odłożę normalnie i pojadę).

 

trochę jestem tym wszystkim zmęczona.

 

PS zajadam się czereśniami <3 

25 maja 2012 , Komentarze (1)

Nie było mnie trochę na Vitalii, bo praca i choroba (trochę w szpitalu byłam) i inne obowiązki, dziś zaglądam poczytać i nie wiem co gdzie jak;/ czlowiek się przyzwyczaja, a oni kombinują, eh. Nie lubię tego.

Właśnie się ważyłam. Na wadze 65.3! Bardzo się cieszę. A6W przewałam z wiadomych względów, mało się ruszam ostatnio, ale nie mam apetytu, może to dlatego.

Chciałabym do końca maja zejść do 64;]

4 maja 2012 , Komentarze (2)

3 dzień a6w. Do tego wczoraj byliśmy z Maksem i znajomymi na wycieczce w Kazimierzu i Nałęczowie. Zrobiłam dużo kilometrów pieszo, do tego ćwiczenia i dziś czuję każdy mięsień mojego ciała. Każdy. Nawet bolą mnie cycki. Ale to chyba dobrze, to znaczy, że a6w działa;]

Nie prowadzę diety w ogóle;/ staram się ładnie jeść, ale ten okropny, zdradziecki alkohol;///

Dziś naszczeście spokojny wieczór. Może pójdziemy z M do kina, może na spacer na stare miasto, ważne że w końcu sami. Bardzo mało mam go ostatnio tak tylko dla siebie...

2 maja 2012 , Komentarze (1)

Brak słów dla takiego człowieka jak ja. Wczoraj cieszyłam się spadkiem wagi, a dziś po wczorajszym grillowaniu na wadze + 0,5 kg, wiadomo, zawartoś żołądka, ale denerwuje mnie to bardzo.

Postanowiłam rozpocząć a6w, bo kiedyś to robiłam i efekty były super. Chciałam zacząć wczoraj, ale nie byłam wstanie więc zaczęłam dziś i to postanowiłam sobie, że będę to robiła codziennie rano, bo potem niewiadomo co się wydarzy i czy będę miałą możliwość ćwiczyć.

Zatem 2.V.2012: a6w start; dzień 1

Potem jeszcze dodam wymiary, bo centymetr gdzieś mi przepadł.

1 maja 2012 , Komentarze (1)

Ale numer!!!

1 maja 2012 a ja ważę uwaga, uwaga: 65,4 kg!!! Nie ważylam tyle xxx czasu i aż 3 razy weszłam na wagę nim uwierzyłam.

Wspaniale!!!

Dziś zaprosiliśmy na grilla moich rodziców i teściów, mam trochę przygotowań, więc lecę, ale musiałam się pochwalić wagą hihi;d ah!

Jeszcze tylko muszę zacząć regularnie ćwiczyć i smarować się balsamami na rozstępy, bo zauważyłam, że mi momentalnie wyskoczyły!

 

Miłego dnia moje Vitalijki;))) :*

28 kwietnia 2012 , Komentarze (1)

Rano na wadze 66.3kg. Dawno się nie ważyłam, liczyłam na jakiś chociaż minimalny spadek, ale cieszę się, że przynajmniej nie przytyłam, bo miałam dość imprezowy tydzień (moja przyjaciółka miała urodziny, kolega żegnał się z naszą redakcją, a wczoraj byli u nas znajomi), także i tak jest dobrze.

Jutro jade nad jezioro, w końcu trochę się opalę, bo trzeba odsłaniać ciałko, a ja jestem blada, że hoho.

Ale mam problem. Wyskoczyły mi na ramionach BIAŁE PLAMY. Dziwnie to wygląda, takie małe, białe plamki po kilka sztuk na każdym ramieniu. Czy to może być od słońca? Zauważyłam, że moja kolezanka z pracy też takie ma i to jeszcze więcej. A może to jakaś choroba, jakiś grzyb? <fuj> spotkałyście się z czymś takim?

19 kwietnia 2012 , Komentarze (1)

Na wadze 66,1 kg!!! Szok, szok i jeszcze raz szok, bo byłam pewna, że już nigdy nie zejdę poniżej 68. Apetyt mam bardzo mały, w zasadzie mogłabym nie jeść nic, bo ciągle jest mi niedobrze i jak zjem to mi podchodzi do gardła. I tak sobie myślę co to może być? (Na pewno nie ciąża, a innych przyczyn nie znam).

 

I tu powiem co mnie najbardziej gubi: ALKOHOL. Uświadomiłam sobie, że w moim życiu jest bardzo dużo alkoholu. Nie dlatego, że jestem alkoholiczką, ale dlatego, że wciąż spotykamy się z ludźmi (za dużo się bawimy z moim M, już byśmy się mogli ustatkować;p), ciągle ktoś do nas przychodzi i a to piweczko, a to wineczko, a to jakieś drinki, a to jest przecież baaardzo kaloryczne.

 

A najgorsze jest to, że sobie dotąd tego nie uzmysławiałam. Jem jak wróbelek, a kalorie których nie zjem to dopiję;//// Muszę poważnie nad tym pomyśleć.

 

Jest progres z ruchem, bo często chodzę lub wracam do pracy na piechotę;) i wkrótce znowu pójdę na siłownie, o tak;)

7 kwietnia 2012 , Skomentuj

Dziwnie u mnie, ponieważ od paru dni waga wskazuje 66,4 kg. W zeszłym tygodniu panowała u mnie w redakcji grypa żołądkowa, ale przeszłam ją łagodnie, fakt, że miałam mniejszy apetyt, no ale żeby tak po prostu schudnąc? Myślałam, że to tylko woda zeszła, ale ta waga się utrzymuje;) Nie będę marudziła, trzeba się cieszyć;)

 

Druga sprawa za to mnie dołuje, bo nie mam okresu, a powinnam dostać 28 marca. Martwię się, ale może mieć to takie przyczyny, że: ostatnio brałam antybiotyk, jestem osłabiona, wciąż zestresowana i ogólnie jestem kłębkiem nerwów. Ciążę póki co wykluczam.

 

Dziś byłam u fryzjera i zrobiłam w końcu porządek na głowie.

No. Lecę dalej pichcić, bo tak tylko się oderwałam na moment, żeby się z wami moimi anomaliami podzielić;)))

1 kwietnia 2012 , Komentarze (1)

Jestem taka zła! Przez moment dobrze się prowadziłam, było już 67, a tu znowu weekend, znowu rozpasanie, znowu alko, no wrrr;/// jestem okropna i nie umiem się już odchudzać chyba;///

20 marca 2012 , Komentarze (3)

Dziś opowiem Wam historię odchudzania mojej koleżanki, która -przynajmniej dla mnie jest zastanawiająca.

Na studiach poznałam Asię. Była dosyc pulchna, ale raczej kompleksy ją nie zdominowały, bo była duszą towarzystwa. Takie nasze słoneczko, zawsze uśmiechnięte, wesolutkie, zabawne;)

Asia jednak postanowiła się odchudzac, najpierw rzuciła słodycze, potem zaczęła jeśc coraz mniej i mniej, przeszła na kopenhaską - nie wytrzymała i co schudła to przytyła z nawiązką. Zaczęła cwiczyc i szukac kolejnej diety. Zaczęła miec "schiza" na punkcie odchudzania. Ciągle liczyła kalorie, najpierw mogło ich byc dziennie 1200, potem 1000, aż zeszła do 500. Doszło do tego, że jadła tylko rano jogurt naturalny, potem na obiad jabłko i tyle.

Asia ginęła nam w oczach, nie wiem ile ważyła, ale myślę, że około 50 kg. Waga potem stanęła, ona chciała schunąc jeszcze więcej, cały czas jej tłumaczyliśmy, że już wystarczy, ale gdzieś się pogubiła.

Z wesołej, zawsze uśmiechniętej dziewuszki stała się malutką, cichą myszką. Nie chciała nigdzie z nami wychodzic, coraz rzadziej pojawiała się na uczelni...

Rozmowy nic nie pomagały, Asia zamknęła się w sobie kompletnie.

I nagle okazało się, że Asia wychodzi za mąż. To był szok, ciche wesele, nikt nie znał jej chłopaka, w zasadzie nikt nie wiedział, nawet że go miała.
Po wakacjach Asia wróciła do nas z brzuszkiem;)

Wyglądała cudownie! Kwitnęła w ciąży;))) Spotkałam ją raz na uczelni, i oczywiście od razu wyraziłam mój zachwyt, na co ona w płacz...

Przez łzy powiedziała mi, że nie chce tego dziecka, że tyje, że wygląda jak potwór, że jej brzuch rośnie i rośnie, a ona nie umie sobie z tym poradzic. Je mało, robi brzuszki (!!!!!!!!!!!!!), a i tak tyje.

Jakoś udała się wyciągnąc na rozmowę po zajęciach, zaczęłam jej tłumaczyc, że to dla kobiety największe szczęście, cud i nie może odchudzac się w ciąży, bo zaszkodzi temu maleństwo. Zapewniłam ją, że schudnie po ciąży, ale przecież to nie jest najważniejsze. Najważniejsze jest to maleństwo, które się w niej rozwija...

Od tamtej pory zaczęłyśmy miec częstszy kontakt, Asia w końcu za namową rodziców i męża poszła do psychologa i jakoś z tego wyszła. Potem urodziło jej się maleństwo, baliśmy się wszyscy że może ją dopaśc depresja poporodowa, ale nie! Asia oszalała na punkcie maleństwa, stwierdziła, że była głupia, że to ono powinno byc cały czas najważniejsze;)

Skończyła studia, nasze drogi się rozeszły. Często o niej myślałam, ale jakoś kontakt był marny.

I wiecie czemu o tym opowiadam?
Przyszła dziś do nas do redakcji w poszukiwaniu pracy;)

Wygląda rewelacyjnie!!! Jest wprawdzie grubsza niż ją zapamiętałam, ale ma sexowne ciało, jest modnie ubrana, pewna siebie, uśmiechnięta;)

Zaprosiłam ją do nas z mężem i małym Patrykiem na jutro. Bez wahania się zgodziła. Jestem ciekawa, jak potoczyły się jej losy, ale to wszystkiego dowiem się jutro. W każdym razie tak mi się nasuwa jeden wniosek: Asia wpadła w anoreksję i nie wiadomo co by z nią było, gdyby nie ten chłopak i ciąża. Na początku był to dla niej dramat, ale potem wstąpiła w nią taka siła! Bardzo się cieszę, że tak świetnie sobie poradziła;)



A co z moim dietkowaniem?
Na plus;)
Menu:
-jogurt z musli
-2*mandarynka
-pierś z kurczaka z surówką
-trochę sałatki greckiej

Ruch:
-uwaga! poranna gimnastyka;)
-spacerkiem do pracy i z pracy

Jest dobrze;)