Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kubinka

kobieta, 38 lat, Bydgoszcz

164 cm, 68.40 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: 60

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 października 2011 , Komentarze (6)

byłam dzisiaj oglądać mieszkanie ( położone od naszego obecnego jakieś 15min drogi pieszo - bliziutko!) przyznam byłam lekko zestresowana, w głowie milion myśli...
mieszkanie w bloku na 3 piętrze... wchodzę... pan otwiera mi drzwi a ja przeżywam szok !
jak ładnie, czysto nowo i CIEPŁO!!!!!!!!! blok jest odnowiony i mieszkanie też!
cena najmu taka sama, a nawet lepiej bo ciepło już wliczone cenę! szok ! normalnie szok!
wszystkie ściany odświeżone, panele, kafle, nowa lodówka, kuchenka, pralka :) może komuś wydać się to dziwne, ale jak wychodzi się z wilgotnej, zimnej klatki i wchodzi w ciepłe i czyste pomieszczenie to uśmiech pojawia się samoistnie na twarzy :)))) czekam na mojego K. , abyśmy mogli tam razem pójść i zobaczyć wszystko na spokojnie już bez emocji ;p Mój K. jest opanowany, ale jak ja wyszłam z tego mieszkania to nie mogłam się poskładać ;p tym bardziej jak usłyszałam, że będziemy płacić tyle samo, a po szybkiej analizie w skali roku będziemy mogli nawet zaoszczędzić, uch!

co do dzisiejszego jedzonka to:
- jajecznica z 2 jaj, cebulka, 3 plastry szynki drobiowej, 2 chlebki wasa, kawa z mlekiem
- gruszka, kawa z mlekiem
- cukiereczek, szklanka plusza
- 4 paluszki rybne, warzywa na patelnię, sos czosnkowy, szklanka soku owocowego
- 1/2 bułki z szynką i ketchupem, 1/2 bułki z dżemem wiśniowym, herbata  z miodem i cytrynką

z ruchu to było dzisiaj ok. 1,5h spacerowania, bo wreszcie ładna pogoda ;)
dzisiaj podczas spacerowania zaszłam do lidla, bo miałam ochotę na coś słodkiego i kupiłam takie cukierki babuni (mleczne) PYCHA!! o dziwo mojej zachciance słodykowej sprostał tyko jeden cukierek :) jest tak smaczny, że ssając go chce się wyssać całą jego esencję :D

teraz po głowie chodzi mi tylko, by mój K. zaakceptował nowe lokum... wiadomo przeprowadzki nie należą do najprzyjemniejszych... 

24 października 2011 , Komentarze (9)

Jak wiecie mieszkam od 3m-cy w nowym miejscu i właśnie od tych 3m-cy wynajmujemy mieszkanie w kamienicy na wysokim parterze. Wszystko było ładnie do września, kiedy to było jeszcze ładnie i ciepło. Mimo, że już wtedy wewnątrz było chłodno, ale wtedy tłumaczyłam to sobie jako rodzaj naturalnej klimatyzacji. A teraz?!
No właśnie teraz jest zimnoooooooo!!!!!!!!!!!! a gdzie mowa o zimie?!
Zacznę od tego, że piec który reguluje ciepło i podgrzewanie wody jest w pomieszczeniu obok i trzeba przejść przez klatkę aby móc coś przy nim zrobić. Piszę o tej lokalizacji pieca, bo...
pech chciał, jak mój K. wyjechał piec zaczął się "zawieszać" i w tym momencie przestawał dawać ciepło i ciepłą wodę ! Miałam takie sytuacje, że podczas kąpieli przestała lecieć ciepła woda, więc w szlafroku z pianą na włosach musiałam iść przez klatkę aby zresetować piec ;/  I Zdarzało się że resetowałam go ok 10 razy dziennie, nie mówiąc o tym że nocą, jak spałam i piec się zawiesił to spałam w zimnie ;/
Wtedy wyjechałam do BDG. i zostawiłam klucz właścicielom, aby coś z tym zrobili. Przykro mi bo jakoś szczególnie się tym nie przejęli ;/. Niby przychodzili jacyś fachowcy, ale ciągle niewiadomo co się dzieje z tym piecem;/ całe szczęście już się nie zawiesza, ale !!!!!! znowu ALE!!! ten piec nie potrafi utrzymać ciepła i przełączyć się na tryb nocny;/ jak wróciłam z Bydgoszczy to w mieszkaniu było niecałe 16stopni!!!!!!!
teraz nie jest lepiej;/ obecnie termometr wskazuje 17,7 stopnia, maxymalnie widziałam 19,1 ;o
nie o to chodzi że chce narzekać... ale nie wiem co robić....czy zmieniać teraz mieszkanie????
jak ma być tak dalej, to będzie zimno i pewnie rachunki wysokie;/
już się orientowałam i za podobną kwotę możemy wynająć mieszkanie w bloku , tam zawsze cieplej. Problem w tym, że musi być to określona dzienica, bo mąć ma stąd ekipę z którą razem dojeżdżają do pracy. Tak mnie to gryzło, że zaczęłam szukać, już bardziej świadoma, bo lekko poznałam miasto... i znalazłam mieszkanie ( jeszcze go nie widziałam i nie dzwoniłam czy jest nadal wolne).
Nie wiem, co robić... :( czy znowu się przeprowadzać, czy siedzieć w tej lodówce???

co Wy o tym myślicie dziewczyny?????????

24 października 2011 , Komentarze (5)

co za pogoda bleeeeee !
obecne mieszkanie, które wynajmujemy jest samo w sobie ciemne i mało słoneczne;/ do tego ta dzisiejsza pogoda....
już wypiłam 2 kawy i bawię się w zakładanie polara, a za jakiś czas jego ściąganie :) raz mi zimno, raz mniej, raz względnie ciepło - to chyba uroki mieszkania w kamienicy...
weekend intensywnie naukowy, bo był zjazd. Starałam się jeść ładnie kanapki z wędliną drobiową i warzywami, owoce, jogurty pitne. Ale były też wpadki w postaci piwa i w sumie niepotrzebnych przekąsek. Cóż po raz setny udowadniam, że kubinka i silna wola to związek nietrwały i silnie wahający się. W ten weekend miałam 3 zjazd i dopiero teraz widzę, że nie będzie kolorowo :) mnóstwo słówek, słóweczek i zasad gramatycznych, oby temu podołać ;)
Jeszcze kilka dni i moja druga połówka wróci do domu, strasznie się cieszę. Nawet szybko minęły te 3 tygodnie rozłąki, ale nie chciałabym tego szybko powtarzać ;)

moje dzisiejsze menu to:
- bułka z sałatą, szynką drobiową, pomidorem, kawa z mlekiem
- kromka grahama z pasztetem, kawa z mlekiem
- spaghetti domowe, surówka colesław
- jabłko, gruszka, herbata z miodem i cytrynką

nie mam zamiaru dzisiaj wychodzić na zewnątrz
w planach mam pobiegać 40min na orbim

poza tym w planie mam ogarnąć chaos weekendowych notatek, ale chyba przełożę to na jutro bo jakoś mną wzdryga jak o tym pomyślę hehhe

3majcie się cieplutko vitalijki w ten paskudny dzień ;)

21 października 2011 , Komentarze (3)

wszystko co dobre kiedyś się kończy i jak wiemy stanowczo za szybko....
wczoraj popołudniu zlądowałam wykończona i senna, jechałam sama autem i ani be ani me do nikogo ( pomijając śpiewanie). Droga była paskudna, padało, czasami lało albo kropiło. Jak tyko wróciłam wzięłam prysznic, zjadłam kanapkę i wypiłam kakao. Nie mogłam się już na niczym skupić, więc pozostało mi włączenie pudła. Nie siedziałam długo, bo po 21 już zasnęłam. Spałam UWAGA! 12h :) dziś już jestem wypoczęta ale taka rozbita - wiadomo tu brak rodziny, przyjaciół, mąż w delegacji, nienawidzę samotności !

od dzisiaj wracam na dobre tory :) nie będzie piwka, winka, drineczka albo pizzy z przyjaciółmi... zaraz wybieram się do sklepu kupić jakieś owoce i warzywa, bo w lodówce pustki, muszę też wybrać się do apteki. Dobrze, że pogoda dzisiaj jest ładna bo tego spacerowania ponad godzina wyjdzie :)
popołudniu nauka, bo jutro i w niedziele mam zjazd :)

dzisiejsze jedzonko:
- 5 łyżek musli, duży jogurt truskawkowy, troszkę żurawiny, kawa z mlekiem
- jabłko, kawa z mlekiem
- fasolka po bretońsku z kiełbaską i cebulką (sos na bazie pomidorów z puszki)+ 1/2 bułki
- gruszka, szklanka plusza
- na kolację chcę zrobić sałatkę z salaty, pomidora, ogórka konserwowego, papryki, cebuli, oliwek do tego sos na bazie oliwki, do tego zjem 1/2 bułki

ćwiczonka:
godzina spaceru zakupowego
40 min orbi 

3majcie się cieplutko Kochane :*

13 października 2011 , Komentarze (5)

woohoo yeyey :) jak się cieszę i raduję :) zostaje tu tydzień i  nadrabiam zaległości w spotkaniach, wizytach i odwiedzinach z bliskimi, przyjaciółmi, znajomymi :)))) w sobotę jadę do chrześniaczki mej kochanej ach ach. Mąż na poligonie, a ja oprócz tęsknoty za nim odczuwam radość z pobytu w miejscu, które jak się okazuje też kocham!
z dietą różnie i podłużnie a szczerze to na opak :P ale nie obchodzi mnie to :) bo każde piwo, jedzenie na mieście albo zjedzenie maminej grochówki skutkuje jeszcze większym szczęściem :))) a o to przecież chodzi nie ?! zapewne jak wrócę do Legnicy zacznę znowu się odchudza tysięczny raz :) ale na razie o tym nie myślę, poza tym na chwilę obecną jestem skłonna przedawkować ten przemiły pobyt w rodzinnym mieście :))))))))))

kochane! trzymajcie się dzielnie! pozdrawiam
~ przeszczęśliwa Kubinka :*

6 października 2011 , Komentarze (1)

matko jak ten czas zasuwa ;/ już mamy październik !!
mama ugoszczona, zadowolona i już u siebie w Bdg.
ja pozostałam z tysiącem myśli i planów... muszę sobie poukładać kilka spraw w głowie ;)
muszę skręcić orbitrek i ruszyć z ćwiczeniami...
zmykam robić obiad i pranie...
moje menu jest dalej jakieś takie niestabilne i nieciekawe... w planie też zmiana...

trzymajcie się ciepło :)

27 września 2011 , Komentarze (2)

 w weekend miałam pierwszy zjazd i ku mojemu zdziwieniu jest dużo osób w moim wieku abo nawet starszych ;) już z kilkoma rozmawiałam i są na prawdę w porządku ufff :) co do studiów na razie jest spokojnie - wiadomo początek, ale zapowiada się duuuużo nauki ;o no nic trzeba będzie jakoś dać radę :D co do jedzonka weekendowego to jadłam głownie kanapki, owoce i piłam kawkę, na następny zjazd mam zamiar bardziej urozmaicić sobie menu :)
dzisiaj przyjeżdża moja mamcia :)))))))))))))))))))))))))))))) nie widziałyśmy się ponad miesiąc czasu... poza tym to jej pierwsza wizyta w naszym nowym miejscu zamieszkania :) tak też o 14,oo jadę po nią do Wrocławia :))) tak się cieszę ! dzisiaj mam zamiar z nią poleniuchować, jutro zwiedzanie Wrocka, w czwartek góry, w piątek znowu lenienie ( w końcu ma urlop heheh).

moje dzisiejsze menu to:
- 2 kromki grahama z serkiem topionym i pomidorem, mały jogurt owocowy, kawa z mlekiem
- baton musli, kawa z mlekiem
- talerz rosołu
- pierś z kury, sałata lodowa, feta, pomidor, oliwa
- 1 szynka w galarecie( w środku jajko i ogórek kiszony i majonez)
- domyślam się, że dzisiaj będzie wieczorem wino

pewnie przez ten tydzień nie będę odwiedzała vitalii, z uwagi na mojego gościa - zatem do usłyszenia kochane :)

23 września 2011 , Komentarze (5)

bo to że się robi pranie to jedno, a drugie to, że trzeba to kiedyś wyprasować o! odkładane w jedno miejsce elegancko rosło, puchło, rozmnażało się wyśmienicie... dzisiaj, tak dzisiaj po zjedzeniu kanapki z jajem zrozumiałam, że nikt tego za mnie nie zrobi, że po co się oszukuję, że przyjdzie dobra wróżka i zmniejszy ową kupkę... hyh tak też 2h z żelazkiem, kantami, mankietami, kołnierzykami, rękawkami ugh! ave skończone!

menu:
- danio truskawkowe + łyżeczka siemienia lnianego, łyżeczka słonecznika, kawa z mlekiem
- 2 kromki jakiegoś pieczywa z ziarenkami, 1 plaster sera żółtego, 2 plastry sałaty, jajko, ciutek majonezu
- wielka micha rosołu z makaronem, marchewka, plusz
- duży kefir, jabłko

z ruchu to 1h spaceru

jutro mam pierwszy zjazd od 8 - 20 ;o, wybieram się właśnie do lidla po jakieś zakupki na jutro. Chcę kupić jabłka, banany, jogurty. Na pewno wezmę termos z kawą! a Wy macie jakieś pomysły lub doświadczenie, jak zorganizować sobie menu na uczelnię na niemal cały dzień???????????

p.s. dzisiaj moja kochana jesień uroczyście i legalnie zagościła w kalendarzu! zostało to uczczone spacerem !!!!!!!

kiss kiss

22 września 2011 , Komentarze (3)

wewnętrzne boleści idą precz! jak lekko na duszy, kiedy relacje między 2 osobami się poprawiły. Wszystko wyjaśniłam, za wszystko przeprosiłam i postanowiłam poprawę heheh
wczoraj do menu należy dodać 2 szklanki wina a dzisiaj należy dodać kaca :D ale szczerze mam tego kaca gdzieś -BO JEST DOBRZE ;)

moje dzisiejsze menu:
- naleśnik z szynką i ketchupem, kawa z mlekiem
- 5 łyżek musli, jogurt truskawkowy, szklanka plusza
- naleśnik ze szpinakiem, fetą, kawałkami piersi z kury, sok pomarańczowy
- szklanka rosołu

co do ćwiczeń to umyłam okno heheh i 1h spaceru ;) w ogóle czekam na mojego orbiego, który zostanie przywieziony z Bydgoszczy już za ponad tydzień jupi! mam zamiar na nim ćwiczyć niemal codziennie :D

wczoraj zostałam poproszona o stworzenie potraw dla K, więc od rana szybko po zakupy... zrobiłam sałatkę kebab, i upiekłam pasztet ;o
w międzyczasie umyłam okno, odkurzyłam i zrobiłam pranie - ach jak psychika wpływa na wszytko.. zatem rozkazuje jej wpłynąć tak samo pozytywnie na moje odchudzanie!!!!!!!!!

kiss kiss

21 września 2011 , Komentarze (5)

rosole, rosole miłości ma :) już przedstawiam, skąd to wyznanie 
menu:
- 2 kawałki chleba z pasztetem drobiowym pomidorowym
- szklanka rosołu
- 2 ciastka owsiane , kawa z mlekiem
- miseczka rosołu z makaronem
- jabłko
- miseczka rosołu z makaronem i marchewką
- kubek rosołu, 2 kostki czekolady

hahha pysznie rosołowato! już dawno mi taki pyszny nie wyszedł ( rzeknę skromnie), na malutkim ogniu sobie pyrkał :D ach i ta marcheweczka, sama słodycz!

dzisiaj będzie spacer popołudniowy ( ok 1h), mamy zamiar kupić sobie "telewizję n" - tak jak teraz myślę, to w nowym miejscu zamieszkania żyliśmy ok 2m-ce bez tv. W cale jakoś za tym nie tęskniliśmy... Jednak teraz idzie zima i spacerowanie też się pewnie ukróci, poza tym lubimy wieczorami oglądać wiadomości, a ja mam kilka swoich programów, które lubię oglądać. Fajne jest to w tej "ence", że można sobie nagrywać programy i oglądać w innym czasie niż ich transmisja. Wiele ciekawych filmów leci zbyt późno, a tak kubinka będzie w miarę na bieżąco. ;p